obraz 002 Kultura

Lektura nie tylko dla „starszaków”

Książek typu „Alfabet…” ostatnio nie pojawia się na rynku wydawniczym dużo. Ich czytelnicze powodzenie zależy głównie od dwóch czynników: nazwiska wspominającego i jakości jego wspomnień. W przypadku Andrzeja Bobera i jego „alfabetu” zatytułowanego „W mieszanym towarzystwie” oba kryteria rangi są spełnione w stopniu maksymalnym. Dlatego jest to lektura nie tylko dla tych, którzy pamiętają autora z jego słynnych telewizyjnych „Listów o gospodarce”, ale również młodszych, bo dowiedzą się ciekawych rzeczy o ciekawych ludziach, których nazwiska funkcjonują w obiegu publicznym.

svg%3E Kultura

Dla tych właśnie, młodszych potencjalnych czytelników, kilka słów na temat Andrzeja Bobera. Jest to bodaj najstarszy wciąż czynny polski dziennikarz. Człowiek niezwykle inteligentny, ambasador zdrowego rozsądku, pozbawiony jakiegokolwiek zadęcia, krytyczny wobec rzeczywistości ale jednocześnie bardzo życzliwy ludziom. Zasłynął jako pomysłodawca i prowadzący cykliczny program zatytułowany „Listy o gospodarce”, który w przekłamanej telewizji czasów komunistycznych przemycał wiedzę o prawdziwej ekonomii, a jednocześnie na swój sposób był programem interwencyjnym. „Listy” cieszyły się ogromną popularnością. Były solą w oku władzy, nic więc dziwnego, że wraz z wybuchem stanu wojennego zostały zdjęte z anteny. Wróciły po latach, ale to już nie było to samo…

Andrzej Bobera wyróżnia doskonała pamięć szczegółów. Tak o tym pisze Cezary Łazarewicz, autor wstępu do książki: „Pamięta, kto, co powiedział, jak był ubrany, gdzie stał, jaka była pogoda i w ogóle wszystko. A przy tym ma poczucie humoru i dystans do siebie. Więc zacząłem się z nim umawiać coraz częściej, pytając o szczegóły świata, który zapamiętał, jak mnie, za przeproszeniem, jeszcze na świecie nie było. Były w tych wspomnieniach kolory, smaki, zapachy, młodość i niebywała energia. Swoimi opowieściami potrafił ożywiać nie tylko wypłowiałe fotografie, ale też ludzi, którzy dawno odeszli. Wystarczyło tylko słuchać, dokładnie notować, a potem umieścić w tekście, by artykuł skrzył się życiem.”

O genezie „alfabetu Bobera” Cezary Łazarewicz pisze: „Kiedyś Andrzej przyszedł na spotkanie ze starym wizytownikiem, który znalazł przypadkowo w piwnicy. Kogóż tam nie było? Ministrowie, biskupi, komicy, prezydenci, wydawcy, pisarze, piosenkarze i cinkciarze, którzy doszli do wielkich pieniędzy. Powiedział, że ich wszystkich opisze. I co tydzień z wielką niecierpliwością czekam na kolejny odcinek „Z wizytownika Andrzeja Bobera” w „Angorze”. Bo wiem, że przeczytam fascynującą historię człowieka. I nie będzie to encyklopedyczna ramota, ale biograficzna perełka. Andrzej potrafi jednym zdaniem trafnie scharakteryzować człowieka i jedną dykteryjką opisać sens jego życia. Te notatki na pudełkach papierosów, jak je nazywa, są tak świetnie opowiedziane i skrojone, że tworzą nowy gatunek literacki. Gdyby ktoś kiedyś potrzebował definicji, to służę: boberyzm – gatunek mikropowieści biograficzno-anegdotycznej, bogatej w emocje, stworzony przez redaktora Andrzeja Bobera na przełomie XX i XXI wieku. Bober jest najstarszym, czynnym dziennikarzem w Polsce. Najstarszym metrykalnie, bo duchem jest wciąż pełnym pomysłów nastolatkiem. I jeszcze jedno: jak ja zazdroszczę, że to wszystko przeczytają Państwo po raz pierwszy. Miłej zabawy”.
Nic dodać, nic ująć – dołączamy się do tej rekomendacji z całego serca. To jest po prostu perełka. I być może sympatyczny prezent pod choinkę dla kogoś, kto lubi poznawać kulisy życia publicznego albo kocha oryginalne anegdoty.

Andrzej Bober: „W mieszanym towarzystwie”, Wydawnictwo Westa-Druk Spółka z o.o, Łódź 2023