Tym razem trzy płyty bez wspólnych mianowników – zróżnicowane koncepcyjnie, brzmieniowo oraz gatunkowo. Na liście znalazły się – ścieżka dźwiękowa do filmu, który powstał jedynie w głowie, solidna dawka klasycznego rapu ze Szczecinka oraz połączenie nadmorskiego chłodu z wiosennymi promieniami Słońca na policzku.
Rozen – Róża, 22 marca, Fonobo Label
“Róża” to drugi, konceptualny album zespołu Rozen, którego liderem i wokalistą jest Andrzej Rozen. Muzyk przyznaje, że pisząc teksty swoich piosenek zwykle wyobraża sobie nieistniejący film. Cała historia opowiedziana na “Róży” jest rozwinięciem opowieści zawartej w piosence “Nie wyjadę” – utworu z ich debiutanckiego albumu sprzed trzech lat. Wszystko rozpoczyna się krajobrazem dźwiękowym z dzwonem wiejskiego kościoła wybijającym Apel Jasnogórski. W kolejnych piosenkach poznajmy historię dwójki młodych ludzi, którzy spotykają się po latach w swojej rodzinnej miejscowości. Każdy utwór to scena, którą słuchacz może samodzielnie rozszyfrować i rozwijać. Wszystko jest wypełnione polskim folklorem i obyczajowością. W utworze “Ból i drama” mamy dość obrazowy opis: “Kobiety w maju pod kapliczkami / Święta Maryjo, módl się za nami / Auta z doczepionymi spojlerami / Chłopcy się jadą trochę pobawić”. Historia dwojga bohaterów ulokowana w niespiesznej, lekko przaśnej rzeczywistości ma szerszy wymiar – zachęca do powrotu i do konfrontacji z tym, co zostawiliśmy dawno temu – do rzeczy nieprzepracowanych, niewyjaśnionych do końca, niedopowiedzianych. Spraw, które pozornie nie rzutują na naszą codzienność, ale powracają czasem jako flashback w najmniej oczekiwanym momencie – chwilach słabości albo nostalgii. „Róża” to fabularny, szlachetny pop z najwyżej półki. Jedna z wielu płyt, której nie znajdziecie na OLiSie, która nie wykręci milionowych statystyk, a która może poruszyć do głębi i odkryć filmowy potencjał naszej wyobraźni.
FIFI – Nowa Klasyka ‘24 EP, 9 marca
Coraz rzadziej pojawiają się nowe postacie na polskiej rapowej scenie, które wywołują mój hip-hopowy zachwyt. Na szczęście, co jakiś czas algorytmy streamingów proponują mi takie albumy jak „Nowa Klasyka ’24 EP”. Jego autorem jest Fifi – młody raper ze Szczecinka, który swoje najnowsze wydawnictwo stworzył na bitach wyprodukowanych przez ambasadora polskiego trueschoolu – KPSN’a. W hip-hopie, który ja pokochałem lata temu królują tłuste bębny, sample i skrecze, brudne boombapowe brzmienie, a to wszystko dopełnione jest bezkompromisową pewnością siebie idącą momentami pod rękę z bezczelnością. Każdy z tych elementów jest obecny na krótkiej płycie Fifiego opublikowanej w marcu. Mój faworyt – utwór “Uzależniony” jest kwintesencją w formie i brzmieniu klasycznego rapu. Mógłby być muzyczną próbką przy hip-hopowym haśle w Wikipedii. Głowę w ruch wprawiają proste, doszlifowane rytmicznie wersy: “Nic mnie nie złamie, cokolwiek się nie stanie / idąc ciemną doliną mam do siebie zaufanie” czy “Ty mały obiboku, kiedyś powiedziała matka / się wziąłem do roboty – skaczę po bitach jak Małpa”. Na scenie zdominowanej przez syntetyczne brzmienie, osobowości wykreowane przez wielkie wytwórnie, miałkość zapętlonych fraz i „raperki” spod Konina – pojawia się Fifi nawijający w numerze pt. “Hiphopowicz”: “Nie jestem kapo, lecz uprzejmie donoszę, że popełniłem EPkę, którą znowu nazwiesz sztosem”. Sztos Panie Filipie!
Chłodno – Ciepło, 21 marca, Agora
Chłodno to duet dwojga przyjaciół ze Śląska – Julki Zastryżnej oraz Szymona Pałyza. Pierwszego dnia wiosny Agora wydała ich debiutancki album pt. „Ciepło”. Julka i Szymon w swoich utworach postanowili połączyć nostalgiczne ciepło letnich wieczorów z melancholijnym wydźwiękiem jesieni. Ona odpowiada za wokal i teksty, on za muzykę i produkcję – ale układa również chłodne myśli w słowa. Na płycie wyraźny jest wpływ (przypływ i odpływ?) morza – słychać to w utworach, widać w teledyskach zarejestrowanych na plaży, a także w całej oprawie wizualnej wydawnictwa – także na samej okładce. Oboje artyści przyznają w wywiadach, że to właśnie nad naszym Bałtykiem odnaleźli własny spokój, którym postanowili podzielić się ze swoimi słuchaczami. “Ciepło” to przyjemny, miejscami zbyt monotonny romantyzm, tęsknota i relacyjne zawirowania zgrabnie ubrane w piosenkową formę. I co warto podkreślić, ten kontrast nie jest tylko słowną zabawą. Chociaż melodie i słowa często niosą chłód, to finalnie trochę ciepełka wynikającego z nadejścia kolejnej wiosny ogrzewa policzki (i uszy). Takie rozstania i powroty. Podnoszenie i opadanie. Kolista koncepcja czasu i zdarzeń. Flauta, wicher, burza, szkwał. Jak w naszych relacjach – o których Julka i Szymon postanowili poopowiadać. Warto ich posłuchać.
Arkadiusz Wilman / Polskie Radio Koszalin