I2A8911 wojciechgruszczynski karolinamaciejewska 1 Ludzie

Pędzle, podkłady, kolory – mój zawód to wizażystka

Zaczynała, choć trudno w to uwierzyć, w czasach sprzed internetu. Dziś tworzy własny kanał na YouTubie, a jej tutoriale makijażowe są księgą wiedzy dla początkujących i inspiracją dla innych już doświadczonych wizażystów.

Zapraszamy na rozmowę z Karoliną Maciejewską, w której opowie o swojej drodze do spełnienia marzeń.

Pamiętasz swoje pierwsze kolorowe kosmetyki?

Te pierwsze z zagranicy przywiózł mi na pewno tata. Od zawsze podobały mi się pomadki, podkłady, cienie, a u nas wybór był dość ograniczony. Mam też ciocię, która mieszka w Berlinie i doskonale pamiętam, że każda moja wizyta u niej rozpoczynała się od przeglądu jej kosmetyczki. Koniecznie musiałam zahaczyć o sklep z kosmetykami. Wtedy asortyment niemieckiej drogerii po prostu oszałamiał.

svg%3E Ludzie

Podbierałaś kosmetyki mamie?

W zasadzie nie musiałam (śmiech) bo mama i moja babcia zawsze lubiły być pomalowane, więc wszystko leżało na wierzchu i moje dość wczesne zainteresowanie kosmetykami nie budziło większej sensacji.

Kilka miesięcy temu zadebiutował twój kanał na YouTubie, na którym, krok po kroku pokazujesz, jak wykonać make up w domowym zaciszu. Filmy niemal od razu zdobyły popularność, ale twoja droga do tego miejsca, w którym teraz jesteś nie była taka prosta.

Moje początki były w czasach sprzed internetu. Choć zawsze lubiłam kolorowe kosmetyki i całą branżę beauty to będąc w ostatniej klasie liceum, nie miałam pomysłu na to, jakie studia wybrać. Moje kuzynki wybierały się do Szczecina, a ja chciałam być z nimi. Wtedy tata podpowiedział mi, że dobrym wyborem byłaby kosmetologia, ale taki wydział był najbliżej w Gdyni. Zdecydowałam się więc odłączyć od grupy i zacząć nowy etap w Trójmieście. Już w czasie studiów pracowałam w dużych sieciowych perfumeriach, w których najlepiej czułam się w działach kosmetyków kolorowych. Miałam okazję do przetestowania dosłownie wszystkiego… także na klientkach.

Pamiętam, faktycznie można było umówić się na makijaż w sieciach perfumeryjnych i drogeryjnych.

Początki to była trochę wolna amerykanka. Dziewczyny malowały, niekoniecznie znając się na tym. Cała branża dopiero raczkowała, choć szybko rozpoczęły się liczne szkolenia i kursy, które podnosiły kwalifikacje załogi. Ja również chciałam się uczyć i to od najlepszych. Miałam okazję spotkać wirtuozów pędzla i kolorowych paletek z całego świata. Tamten czas to był prawdziwy boom na kosmetyki kolorowe. Dostępne dla każdej Polki, jak nigdy wcześniej.

Czy dobrze rozumiem, że dyplom kosmetologa poszedł na jakiś czas do szuflady?

Wtedy zupełnie pochłonął mnie świat wizażu, bo tak zaczęto nazywać to czym się zajmowałam. Praca w perfumerii dała mi możliwość zdobycia doświadczenia. Dla mnie to była szkoła i praktyka w jednym. W końcu zdecydowałam się założyć własną działalność, a to wiązało się z masą pracy w weekendy i okresie ślubno – karnawałowym. Kosmetologia była czymś zupełnie nowym wtedy, a mnie bardziej pociągała praca na planie zdjęciowym.

Wiedza zdobyta na studiach nie poszła na marne. Od trzech lat prowadzę swój gabinet „Regene”, w którym prym wiodą zabiegi pielęgnacyjne, ponadto współpracuję z ekspertami z dziedziny medycyny estetycznej i linergistyki.

Dziś nazwisko Karoliny Maciejewskiej pojawia się przy okazji wielu sesji zdjęciowych. Branża beauty i wizażu jest przebogata i wcale nie tak łatwo w niej zaistnieć.

Zdecydowanie to prawda. W ciągu ostatnich 10-15 lat, przeżyliśmy prawdziwą transformację. Zabiegi, kosmetyki, także te kolorowe najlepszych marek światowych nigdy nie były tak dostępne. Te kilkanaście lat temu, mało kto przypuszczał, że wykonywanie makijażu może być zawodem, w którym pracować będzie tak wiele osób! Rynek cały czas się rozwija, ale kluczem jest znalezienie w nim pomysłu na siebie. Wiele z moich klientek to moje rówieśniczki czy panie trochę starsze, które, że tak kolokwialnie powiem, nie urodziły się z paletką cieni, czy rozświetlaczy w ręku. Dla nich, makijaż był czymś ekstrawaganckim, niecodziennym. Odkąd masowo pokazały się kolorowe pisma, z których można było czerpać inspiracje, kobiety zapragnęły, wyglądać tak jak to sobie wymarzyły. Sesje zdjęciowe to zaledwie część mojej pracy, ale takiej, która pozwala mi rozwijać swoje umiejętności, daje możliwość pracy w zespole i brania udziału w ciekawych wydarzeniach. Na pewno pomogła mi w tym współpraca z Wojciechem Gruszczyńskim – fotografem. To z nim tworzymy trzon zgranego zespół. Co nas wyróżnia? Myślę, że śmiało można powiedzieć, że nie jesteśmy tylko rzemieślnikami, ale staramy się proponować, kreować i tworzyć ciekawe projekty.

Jednym z takich projektów jest choćby „Portret doskonały”, który doczekał się ośmiu edycji.

Ten projekt otworzył nam oczy na potrzeby Polek. Nie tylko chęć posiadania pięknych zdjęć, w wyjątkowych kreacjach, ale przede wszystkim to, jak piękne terapeutyczne miało to wartości. Zrobiliśmy setki portretów, na których nasze bohaterki i bohaterowie rozkwitali. Dla nas była to wspaniała podróż, ale wszystko co piękne czasem musi się skończyć, aby zrobić miejsce na coś nowego. Oczywiście cały czas tworzymy portrety, na sesje można umówić się indywidualnie, a do projektu w formie cyklicznej, być może jeszcze kiedyś wrócimy… Obecnie myślami jesteśmy na słonecznej Krecie, gdzie w najbliższym czasie czeka nas wiele nowych realizacji.

Po drodze był też czeski „Playboy”…

Praca dla „Playboya” to wyjątkowa przygoda. Jakość i specyfika zdjęć stawiają ogromne wymagania twórcom. Kiedy widzi się swoją pracę w światowej sławy magazynie, miękną kolana, a z drugiej strony to duma, że ciężką pracą i determinacją można dojść do celu, którego człowiek nawet w swoich marzeniach sobie nie zakładał.

Praca wizażystki to przede wszystkim praca z drugim człowiekiem. Osoby z którymi się stykam, to bardzo często wyjątkowe osobowości, przedstawiciele ciekawych profesji. Świetnie jest poznawać nowych ludzi, którzy inspirują.

svg%3E Ludzie

Kanał na YouTubie jest kolejnym elementem twojej pracy?

Co tydzień publikuję nowy odcinek z poradami i tutorialem. Skupiam się na klasykach. Pokazuję wszystko, a make-up’y bardzo często robię na ogólnie dostępnych i niedrogich kosmetykach. Mitem jest to, że tylko te od wielkich projektantów mody są najlepsze. Przetestowałam dosłownie wszystko. Materiały powstają we współpracy z Wojciechem Gruszczyńskim, który poza zdjęciami odpowiedzialny jest również za produkcję odcinków. Dba o to, aby format, który tworzymy był dynamiczny i esencjonalny.

Ktoś się mnie zapytał, czy jak pokazuję, jak coś zrobić od A do Z to nie boję się, że nie będę mieć klientek? Nie mam w sobie zupełnie takich obaw. Nie każda z nas zawsze ma czas lub przestrzeń na korzystanie z usług wizażystki, a mi ogromną przyjemność po latach doświadczeń sprawia dzielenie się swoją wiedzą. Mnóstwo wiadomości i komentarzy, które otrzymuję utwierdza mnie w przekonaniu, że te treści są przydatne. Cieszę się, że mogę wspierać kobiety w ten sposób. Nie traktuję mojej pracy w kategoriach stricte biznesowych. W Wyznaczam sobie kolejne cele, a praca przeplata się z pasją i codziennością.

Życie prywatne?

Ciężko utrzymywać relacje, kiedy wszyscy mają czas, a ja go nie mam. Coś za coś. Na szczęście mam przyjaciół, którzy są, nawet jeśli niekiedy mocno ich zaniedbuję.

Cel na 2024 rok to …

Tak jak wspomniałam, za chwilę wyjeżdżam na Kretę, gdzie będę przygotowywać modelki i modeli do szeregu fotografii i filmów pod kampanie reklamowe. Przy okazji na pewno naładuję moje baterie słońcem, na które tak bardzo już czekam. Oczywiście nie omieszkam wykorzystać tej okazji, do wytestowania kilku kosmetyków, a tym samym nagrania kilku nowych odcinków na mój kanał. Poza tym regularnie jeżdżę do Warszawy, gdzie mam okazję współpracować z najlepszymi twórcami i modelkami. Do tego nie zaniedbuję mojego Instagrama, z którego wiele moich klientek czerpie codzienne inspiracje. Mimo tych licznych podróży, uwielbiam wracać do Koszalina. Lubię rytm tego miasta, taki trochę niespieszny, a z drugiej strony jest tu wszystko czego potrzebuję. No i zapraszam do „Regene”, na naukę makijażu i zabiegi pielęgnacyjne. Niektórzy się dziwią, kiedy znajduję na wszystko czas. Grunt to dobra organizacja, no i kocham to co robię.