serious mature woman athlete setting up fitness tracker monitor heart rate while running park Zdrowie i uroda
Active fit retired female runner taking break during morning run looking at her wrist watch. Serious mature woman athlete setting up fitness tracker to monitor heart rate while running in park

Nie ma zmiany bez woli zmiany, czyli jak pomóc swojemu sercu

Niby wszyscy wiedzą, co służy zdrowiu, a jednak większość z nas nic z tym nie robi. Dr Krzysztof Jarząbek, nasz rozmówca, ceniony przez koszalinian lekarz kardiolog, nie ma co do tego złudzeń. Mimo to namawia do zmiany codziennych nawyków, które odbierają nam szansę długowieczności i psują smak życia. Przekonuje, że warto podchodzić z sercem do swego serca.

svg%3E Zdrowie i uroda

– Przez ostatnie 100 lat średnia trwania ludzkiego życia rosła, lecz nagle zaczęła spadać. Od kiedy tak się dzieje?

– Od paru lat. Zjawisko zaczęło się już przed pandemią, która je nasiliła. Badacze przyjrzeli się schorzeniom, które najczęściej powodują zgony nadmiarowe. Wśród nich na czele listy znalazły się choroby układu krążenia i nowotwory. Jak wytłumaczyć sytuację, że medycyna robi postępy, jest coraz więcej dostępnych metod leczenia, wydłużamy poszczególnym osobom życie, a średnia spada? Jeden z włoskich badaczy, posługując się statystyką, wyłonił rejony na Ziemi, gdzie notuje się największą przeżywalność. Wybrał pięć obszarów z największy odsetkiem stulatków, a są to: Okinawa, Ogliastra na Sardynii, Półwysep Nicoya w Kostaryce, wyspa Ikaria w Grecji. W Ameryce Północnej również jest miejscowość, gdzie odsetek stulatków jest bardzo wysoki, a jej mieszkańcami są adwentyści dnia siódmego, co nie jest bez znaczenia, ale o tym wspomnę później. Włoski badacz wraz z współpracownikami zaczął szukać sekretu zdrowia i długowieczności mieszkańców tych miejsc. Okazało się, że na pierwszym miejscu jest dieta, potem aktywność ruchowa, na trzecim miejscu pozytywne nastawienie do życia i aktywność prospołeczna (jakieś hobby, ciągłe działanie). Ja dopisałbym na czwartym miejscu systematyczność w wykonywaniu badań profilaktycznych i wreszcie na piątym – konsekwencję we wdrażaniu wszystkiego, co wymienione zostało wcześniej.

– Czyli mamy odpowiedź na pytanie, jakie nawyki służą sercu i zdrowiu w ogóle.

– Okazuje się, że na Okinawie i innych wymienionych lokalizacjach dominuje dieta wegańska, a mięso ma tylko dwuprocentowy udział w jadłospisie. Resztę pokarmu stanowią przetworzone i surowe potrawy roślinne. Można by powiedzieć, że to coś jak dieta śródziemnomorska.

– Zaledwie dwa procent mięsa, w tym ryb? Polak by nie przeżył…

– Tak, dwa procent łącznie. Na Okinawie każdy ze stulatków uprawia własny ogród. Soja, sałata, ryż, ogólnie warzywa – to głównie jedzą. Przy tym mają zasadę nie najadać się do syta, nasycają apetyt tak góra do 80 procent. Podobne cechy ma dieta na Sardynii, w Kostaryce i Grecji. Tam jeszcze dochodzi własne pieczywo, najczęściej chleb na zakwasie, własne wina, różne herbaty ziołowe. Te zachowania prozdrowotne wytworzyły się same wraz z rozwojem miejscowej kultury i są tam czymś naturalnym jak u nas miłość do schabowego.

– Spójrzmy na polskiego pięćdziesięciolatka z nadwagą, żyjącego w stresie, palącego i pijącego piwo parę razy w tygodniu. Co on powinien zrobić, żeby ulżyć swojemu sercu?

– Każdy z nas teoretycznie wie, jak powinna wyglądać zdrowa dieta. Gorzej z praktyką. Do tego dochodzą oczywiście uwarunkowania osobnicze, genetyczne. Nie u każdego ten sam rodzaj diety poskutkuje. Dlatego jeśli chcemy zmniejszyć wagę ciała, powinniśmy pójść po poradę do dietetyka klinicznego, a później konsekwentnie trzymać się wdrożonej diety. I tu jest najgorzej. Następnym punktem jest aktywność fizyczna. Okazuje się, że nie musi to być coś wyjątkowego, bo zalecenia kardiologiczne mówią wyraźnie: co najmniej 150 minut w tygodniu, najlepiej 45 minut wysiłku fizycznego dziennie, ale o różnym natężeniu. Niekoniecznie określony wysiłek, np. bieganie, tylko aktywność mieszana: możemy pójść na siłownię, basen, na rower czy zrobić jogging lub nordic walking. Ważne tylko, by robić to systematycznie.

– Nie bez powodu pewien typ ćwiczeń na siłowni nazywa się „kardio”.

– Odnośnie „kardio”, ciekawostka z długowiecznej Sardynii. Okazuje się, że najwyższy odsetek stulatków żyje tam we wsiach położonych wysoko. Wspomniany włoski naukowiec w swoim raporcie podaje przykład 96-letniej kobiety, która codziennie chodzi pod górę do kościoła, a ta jej droga trwa około godziny. Zrobiła z tego nawyk, nie traktuje tego oczywiście jako ćwiczenie, ale ma codziennie prawdziwe „kardio”. Pani ta nie ma problemów z ciśnieniem, nie bierze leków…

– Czyli koniecznie każdego dnia ruch?

– Cały problem polega na wyborze takiego rodzaju wysiłku fizycznego, żeby sprawiał nam przyjemność. Na Okinawie ludzie uprawiają ogrody, pomagają sobie nawzajem sprzątać w domu i to też jest systematyczna aktywność. Krzątają się, schylają, bez przerwy drepczą. I jak to u Japończyków: w domach tylko niski stół, więc kiedy wykonują codzienne czynności w domu, to muszą wielokrotnie wstawać, siadać. W ten sposób mają aktywność fizyczną cały czas, bez jakiegoś przymuszania się do ruchu. A u nas? Wychodzimy z domu, jedziemy do pracy samochodem, w pracy siedzimy, piszemy przy komputerze. Po pracy jesteśmy zmęczeni, znużeni, odpalamy telewizor, często jeszcze nalewamy sobie trochę alkoholu, żeby się odprężyć lub wypalamy papierosa. Robi się z tego nawyk. Zły nawyk, bo po pewnym czasie przychodzą jego opłakane skutki, czyli otyłość, nadciśnienie, cukrzyca. One nie pojawiają się z dnia na dzień. Pracujemy na nie latami.

– Pan na pewno obserwuje u pacjentów przerażenie, gdy w gabinecie okazuje się, że ich serce jest w złej formie. Ludzie rzeczywiście zaczynają wtedy zmieniać styl życia?

– Najczęściej następuje wstrząs, bo nagle okazuje się, że coś jest nie tak. Jeszcze mocniejszy, kiedy pacjent ląduje w szpitalu z powodu zawału albo drastycznie wysokiego ciśnienia krwi. Wtedy wysłuchujemy zaleceń, rzucamy nałogi. I to albo stanie się nawykiem, albo po okresie szoku wrócimy powoli do dawnych przyzwyczajeń.

– Jaki odsetek pacjentów jest w stanie wytrwać?

– Niewielu. Oceniam, że jakieś 90 procent po jakimś czasie wpada w stare koleiny. Czasem palą mniej, czasami chodzą więcej. Wiedzą, że coś jest nie tak, ale wracają do szkodliwych nawyków. Tymczasem zmiana musi się stać naszą codziennością.

– Jak to się wiąże z pozytywnym nastawieniem, które jest według wspomnianego raportu jednym z elementów potrzebnych do osiągnięcia długiego życia?

– Zachowania prospołeczne, przebywanie z rodziną, z przyjaciółmi, uprawianie hobby wpływa na nasze nastawienie, poziom optymizmu. Bo to wszystko jest aktywność, a ta działa niczym lek na samopoczucie oraz zdrowie w ogóle. Poza tym nie można chować głowy w piasek i od czasu do czasu należy odwiedzić lekarza, robić badania, sprawdzać, jak funkcjonuje nasze ciało: jak wygląda ciśnienie, cholesterol, cukier. I tutaj dochodzimy do piątego elementu: konsekwencji w stosowaniu czterech wcześniejszych, czyli zdrowej diety, ruchu fizycznego, pozytywnego nastawienia do życia i systematyczności.

– Począwszy od jakiego wieku i jak często, nawet jeśli czujemy się dobrze, powinniśmy przechodzić kompleksowe badania lekarskie, takie od A do Z?

– Wiek 30-35 lat to może jeszcze za wcześnie, chyba że pojawiają się obciążenia rodzinne skłonnością do chorób krążenia. Bo trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że są choroby układu krążenia, na które wpływu nie mamy, na przykład wrodzone zaburzenia rytmu serca. Jeśli jednak kończy się „czterdziestkę”, szczególnie dotyczy to mężczyzn, powinno się zrobić komplet badań, zaczynając od zwykłych laboratoryjnych: morfologia, cholesterol rozdzielony na frakcje, kwas moczowy, cukier (bo nie musi być to od razu cukrzyca, ale stan przedcukrzycowy), kreatyninę, mocznik. Zrobić EKG, zmierzyć ciśnienie. Jak wszystko będzie w porządku, można sobie na pięć lat zrobić przerwę. Jeśli w badaniach pojawi się jakaś wątpliwość, to trzeba pogłębić diagnostykę, zrobić echo serca, próbę wysiłkową – zależy od tego, co lekarz zaleci.

– Jakie objawy, kojarzone z sercem, powinny niepokoić? Człowiek pracuje, jest zalatany, był u lekarza z rok – dwa lata temu, wszystko było wtedy dobrze. A jednak coś jest nie tak. Jakie są najczęstsze sygnały ciała czy serca, które powinny skłonić do przyjrzenia się swojemu zdrowiu?

– Najgorszym sygnałem, który może świadczyć, że dzieje się coś niedobrego, jest ból dławicowy. To ból w klatce piersiowej, najczęściej związany z miażdżycą, z chorobą niedokrwienną serca. Najczęściej pojawia się w czasie wysiłku fizycznego, ale może objawić się w stresie, przy dużej zmianie temperatury, po jedzeniu, nad ranem po obudzeniu. Najczęściej jest to ból w okolicy mostka, który może promieniować do barków, do pleców, do lewej ręki, żuchwy. Serce to pompa, która nas napędza. Jeżeli jest miażdżyca, która upośledza przepływ w tętnicach serca, a podczas wysiłku pojawia się większe zapotrzebowanie na krew i składniki odżywcze, to serce reaguje bólem. W przypadku nadciśnienia tym objawem są bóle głowy, złe samopoczucie, zła tolerancja wysiłku (kiedyś szliśmy 500 m szybkim krokiem, a teraz sprawia nam to trudność). Mogą również pojawiać się kołatania serca, być może zapowiedź potencjalnie groźnej choroby rytmu serca. Obecnie, w dobie smartwatchy, można to wstępnie szybko sprawdzić.

– Miałem o te urządzenia zapytać. Warto je mieć?

– Tak. Wcześniej uważano je za gadżet, ale obecnie nawet zalecenia kardiologiczne mówią o tym, by korzystać z takich urządzeń. Nie jako czysto diagnostycznych, nie można na ich podstawie rozpoznawać migotania przedsionków czy innych zaburzeń rytmu, ale można to monitorować, podejrzewać, że coś takiego się dzieje. Pacjent, który ma nadciśnienie czy inną chorobę kardiologiczną, ze smartwatchem na przegubie ręki lepiej monitoruje to, co się dzieje. Ja rekomenduję taki zakup. To bardzo ułatwia rozmowę o tym, co się dzieje. Niektóre smartwatche mają nawet możliwość robienia EKG, które można natychmiast przesłać lekarzowi. Zresztą w ogóle popularne stają się rozwiązania z zakresu telemedycyny, dzięki którym na bieżąco można komunikować się ze swoim lekarzem albo z witryną, gdzie specjalista przejrzy i opisze badanie na przykład zapis EKG metodą Holtera.

– To chyba z lekka odczłowieczenie medycyny, skoro smartwatch czy jakiś automat może diagnozować nasze zdrowie?

– Ale dzięki temu jest lepszy nadzór nad pacjentem, a pacjent ma lepszy dostęp do procedur diagnostycznych. Dotychczas, żeby zrobić badanie holterowskie, pacjent musiał się zapisać do poradni kardiologicznej, odczekać, zrobić badanie, przynieść je do gabinetu. Teraz można zamówić badanie do domu, zrobienie tego dostarczonym urządzeniem jest bardzo proste. Potem jedzie ono do ośrodka, który opisuje badanie, a wynik szybko trafia na skrzynkę mailową pacjenta.

– Częściej kobiety czy mężczyźni są wrażliwi na pierwsze niepokojące sygnały. Albo inaczej mówiąc, kto ma więcej problemów kardiologicznych?

– Mężczyźni zaczynają chorować wcześniej, już po 40. roku życia, kobiety zaczynają chorować 10 lat później. Jednak choroby układu krążenia u kobiet przebiegają gorzej i chorują one inaczej niż mężczyźni. Myślę, że wynika to z różnicy płci, hormonów. Estrogen przez długi czas działa u pań ochronnie, u mężczyzn tego nie ma. Poza tym kobiety dbają o siebie bardziej, częściej są na diecie i uważają, co jedzą, przeciętnie są również aktywniejsze fizycznie – i pewnie dlatego dłużej statystycznie żyją niż mężczyźni.

– Jaka jest obecnie różnica?

– Statystycznie osiem lat, ale to zależy jeszcze od kraju. Inaczej jest w Polsce, w USA…

– Albo w Rosji?

– Rosja jest specyficzna, ma inną kulturę. Rosjanie mają problem demograficzny głębszy niż my.

– Tam alkoholizm był problemem od zawsze…

– Rolę odgrywa nie tylko nadużywanie alkoholu. Brak odpowiedniej diety, tryb życia, tłuste jedzenie, palenie papierosów, złe nastawienie do życia, brak celu w życiu… Szkodliwy koktajl. Ale to dotyczy nie tylko Rosjan. Wszystko zawsze zaczyna się w głowie. Jeśli nie przekonamy samych siebie do zmiany, nic się nie zmieni. Początek drogi do zdrowszego trybu życia wymaga odrzucenia przekonania, że nie ma potrzeby cokolwiek robić, bo i tak nic to nie da. Wspomniałem o pewnej miejscowości w USA, to Loma Linda w Kalifornii, gdzie mieszka wielu stulatków a społeczność lokalną stanowią w dużym odsetku adwentyści dnia siódmego. Jaki ma to związek ze zdrowiem i zdolnością osiągania sędziwego wieku? Otóż bezpośrednią. Oni w swojej doktrynie religijnej mają zapisany obowiązek dbania o zdrowie każdego dnia. Najwyraźniej traktują tę powinność bardzo poważnie, z wielką dla siebie korzyścią.

  • Krzysztof Jarząbek, lekarz specjalista kardiolog oraz chorób wewnętrznych, absolwent Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Wieloletni pracownik Oddziału Kardiologii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie oraz Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. Członek Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego oraz Sądu Lekarskiego Okręgowej Izby Lekarskiej w Koszalinie. Właściciel Poradni z Sercem w Koszalinie, ulica Zwycięstwa 238. Prywatnie mąż, ojciec trójki dzieci. Pasjonat historii oraz aktywnych podróży. W utrzymaniu aktywności fizycznej wspiera go owczarek szetlandzki.