Politechnika Koszalinska fot Ludzie

Tam, gdzie dzieje się coś dobrego – czuć dobrą energię

Fot: Anna Orska/Politechnika Koszalińska

Przenosząc to, co robimy na terminologię żeglugową, umiemy prognozować, nawigować, sterować dużymi jednostkami, sprawnie wyjść w morze, pokonać znaczny dystans omijając rafy, zawijając do przyjaznych portów i – bezpiecznie dla wszystkich naszych pasażerów – powrócić do portu”.

svg%3E Ludzie

Jaki był mijający rok dla Politechniki Koszalińskiej?

– Rozpoczęliśmy go z obawami, trwała pandemia, nie wiedzieliśmy, co wydarzy się nawet w najbliższych tygodniach, a kończymy w dobrych nastrojach. Z pewnością byłyby znacznie lepsze, gdyby nie dramatyczna sytuacja w Ukrainie.

Czy to samo możemy powiedzieć o środowisku studenckim?

– Staram się nigdy nie wypowiadać w imieniu studentek i studentów, ale z rozmów z osobami, z którymi mam zajęcia wynika, że dla żaków to był rok powrotu do nauczania stacjonarnego i odtwarzania relacji środowiskowych.

Odnoszę wrażenie, że na uczelni ciągle coś się dzieje.

– Bo dokładnie tak jest! (uśmiech). Tak powinno być. Szkoła wyższa to nie tylko kształcenie i badania, lecz także normalne życie, w którym musi być miejsce na wszystko. Chcemy, żeby nasze studentki i nasi studenci wynieśli ze studiów i pobytu na Politechnice Koszalińskiej tak samo dobre wspomnienia, jakie są naszym udziałem z naszych czasów studenckich.

Zdarzają się jednak trudniejsze okresy. Co wtedy?

– Powtarzam wszystkim, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, że żadna sprawa nie jest godna tego, żeby popadać w stres i tracić zdrowie. Stawiamy na życzliwość i bezkonfliktowość, a przede wszystkim na rozmowę. Niekiedy w szczerej wymianie zdań można wyjaśnić więcej, niż poprzez wydawanie, często bezdusznych, decyzji.

Jak po pandemii radzi sobie środowisko naukowe?

– Naukowcy światowi z jednej strony przyczynili się do ujarzmienia zagrożenia, które wywołał COVID-19, a z drugiej strony, w skali lokalnej, nie tracili czasu, co więcej w pewien sposób skorzystali na izolacji i ograniczeniach, mogąc wydajnie skoncentrować się na swoich pracach i badaniach. Nic więc dziwnego, że tylko w tym roku odnotowaliśmy szesnaście obron rozpraw doktorskich na naszej uczelni, nie wliczając stopni uzyskanych przez naszych naukowców w innych ośrodkach akademickich.

Nawet odwiedzając uczelnię można doświadczyć zupełnie nowego dopływu energii. Z czego to wynika?

– Życie nie znosi próżni: ponieważ, na skutek znacznych podwyżek opłat, musimy oszczędzać energię elektryczną, jej miejsce zastąpiła większa dawka energii naturalnej, która występuje w kontaktach międzyludzkich (uśmiech). Żartuję, oczywiście. Tam, gdzie dzieje się coś dobrego – czuć dobrą energię. Zapraszam częściej do odwiedzania uczelni, nie tylko pana, ale wszystkie osoby zainteresowanie kształceniem i współpracą z nami.

Wiele szkół wyższych wręcz kreuje się na dostępne dla wybranych.

– Nie znam takich przypadków, myślę, że wszystkie wrażenia: negatywne i pozytywne, rodzą się w umysłach i nie zawsze odpowiadają faktom. Jako ludzie jesteśmy z natury subiektywni, dlatego najlepiej posługiwać się wartościami empirycznymi. Jesteśmy otwarci na inicjatywy, pomysły, potrafimy budować wspólnoty celów i dbać o dobro wspólne.

Czy dlatego rośnie liczba partnerów, z którymi szkoła współpracuje?

– Przenosząc to, co robimy na terminologię żeglugową: umiemy prognozować, nawigować, sterować dużymi jednostkami, sprawnie wyjść w morze, pokonać znaczny dystans omijając rafy, zawijając do przyjaznych portów i – bezpiecznie dla wszystkich naszych pasażerów – powrócić do portu. Czy miałby pan jakiekolwiek wątpliwości przy zakupie wejściówki na tak skonfigurowany rejs? (uśmiech).

Żadnych. A patrząc na uczelnię z szerszej perspektywy?

– Mamy potrzebę działania integrującego i inspirującego. Właśnie rozpoczęliśmy kampanię informacyjną dotyczącą zakresu i skali współpracy poszczególnych wydziałów z firmami. Każda z jednostek utrzymuje kontakt z co najmniej dwudziestoma, a niektóre nawet z czterdziestoma przedsiębiorstwami. Studentki i studenci, w poszukiwaniu swojego miejsca na rynku pracy, mogą korzystać z doświadczeń, dorobku i ofert pracy kilkuset firm niemal ze wszystkich branż.

Jak w to wszystko o czym mówiliśmy, wkomponowuje się udział uczelni w Uniwersytecie Europejskim?

– To dla nas szczególny powód do dumy i radości (uśmiech). Niedawno podpisałam oficjalną umowę grantową na sfinansowanie realizacji tego projektu, czyli dopisaliśmy „kropkę nad i” do tego, o czym dotąd mówiliśmy w kontekście budowy systemu kształcenia dualnego, a więc ścisłego połączenia praktyki z teorią. Ze swoim doświadczeniem i dokonaniami nasza politechnika, uczelnia techniczna z pięćdziesięciopięcioletnim dorobkiem, doskonale wpisuje się we współpracę z innymi szkołami wyższymi w Europie, pod szyldem kształcenia specjalistycznego.

Jak spędzi pani święta?

– Zanim przyjdzie czas świąteczny, złożę życzenia całej społeczności akademickiej Politechniki Koszalińskiej – to nasza tradycja, staramy się ją kultywować. Chciałabym również wykorzystać tę możliwość do podziękowań. To był intensywny i pracowity rok, i jednocześnie bardzo trudny. Święta spędzę rodzinnie, w domu. Będzie to czas spotkań z najbliższymi i na pewno wielogodzinnych rozmów.

Czego życzyć Politechnice Koszalińskiej na nowy rok?

– Gdybym miała wymienić wszystkie życzenia, które chciałabym, żeby się spełniły, zabrakłoby nam miejsca w tym wydaniu „Prestiżu” (uśmiech). Powiem o tych najważniejszych. Uczelni przede wszystkim życzę kolejnych sukcesów środowiska studenckiego i naukowego, wzrostu liczby kandydatów na studia również w nowym roku akademickim i dumy z absolwentów, których mamy coraz więcej. Wielu z nich dynamicznie pnie się po szczeblach kariery, co szczególnie cieszy. Ważne też jest, że młodzi ludzie po studiach szybko znajdują pracę.

Co poza tym?

– Dobrej i coraz wydajniejszej współpracy międzynarodowej na wszystkich szczeblach naszej działalności. A wszystkim – spokoju, pokoju i zdrowia. Wiemy już, że to ostatnie jest nie tylko najważniejsze, ale też najcenniejsze i najbardziej poszukiwane. Nie uciekniemy od tego, co jednocześnie dalekie od nas i bliskie nam, czyli sytuacji za wschodnią granicą. Oby ta wojna skończyła się jak najszybciej.

A czego życzyć pani?

– Podpiszę się pod wszystkimi życzeniami, o których przed chwilą rozmawialiśmy (uśmiech). Wystarczy, że osoby z mojego otoczenia, w tym moi najbliżsi będą zdrowi i bezpieczni – to mi wystarczy, niewiele oczekuję od życia. Gdybym miała powiedzieć, co chciałabym przeżyć w przyszłym roku, to znowu muszę odnieść się do tego, co dotyczy Politechniki Koszalińskiej – żebyśmy wszyscy mogli w większym zakresie doświadczać dobra, ponieważ niezmiennie wierzę, że człowiek z natury jest dobry.