IMG3059Prestiz Temat z okładki
Fot. Bartłomiej Szulczyński

Monika Buśko-Kuś – 16 lat pasji tworzenia

Zawód architekta wnętrz jest stosunkowo nowy i wciąż brakuje podstawowej wiedzy, jak powinna wyglądać świadczona przez niego usługa – mówi Monika Buśko-Kuś, właścicielka Pracowni Projektowej BUŚKO. Jej firma powstała w Kołobrzegu w 2003 r. i wciąż się rozwija. Pod marką BUŚKO zadebiutują wkrótce meble i dodatki do wnętrz. Jaka jest recepta na sukces w tym zawodzie?

 

_IMG9058final– Najważniejsze jest zadowolenie klienta – mówi Monika Buśko-Kuś. – A to gwarantują zasady, których w swojej pracy powinien przestrzegać architekt wnętrz. Niestety, na rynku nadal nie brakuje nieuczciwych firm i rozczarowanych, często nawet oszukanych, klientów.

By zapobiec takim sytuacjom, dobrze jest szukając architekta wnętrz, wejść na stronę SAW (Stowarzyszenie Architektów Wnętrz) i skorzystać z listy rekomendowanych przez Stowarzyszenie specjalistów. A także przejrzeć wzory umów i zapoznać się z regułami, które powinny ich obowiązywać. – Powinny, ale nie wszyscy się do nich stosują – mówi Monika Buśko-Kuś, która jest członkiem SAW. – Dla mnie zawsze było to bardzo istotne. Klient musi mieć świadomość, jak będzie wyglądał cały proces projektowania, na czym polega nadzór autorski, który ma w umowie, ile to będzie kosztowało i z czego wynika ta cena.

Ludzie najczęściej kierują się tym, co widzą na stronie architekta, a to jest tylko niewielka część profesjonalnej usługi. – To miłe, jeśli klient przychodzi do mnie, bo podobają mu się moje projekty. Ale to dopiero początek naszej wspólnej drogi. Lubię, kiedy dużo mówi. O tym, co mu się podoba, czego potrzebuje, o czym marzy.

Uważnie słucham, nawet jeśli czasem nie dotyczy to tematu. Muszę go poznać, wtedy łatwiej będzie wytłumaczyć mu, co jest możliwe, z czego trzeba zrezygnować. Dialog, dobre relacje i zaufanie to podstawa naszej współpracy.
Po takiej wstępnej rozmowie następuje etap analizy: pod kątem funkcji, wyposażenia i ergonomii. – Pamiętajmy, że marzenia marzeniami, ale dom czy mieszkanie mają swoje ograniczenia – mówi pani Monika. – Rozmieszczenie drzwi, okien, grubość ścian – nie we wszystkie elementy można ingerować. Dla mnie niezwykle istotne jest otoczenie domu. Staram się, żeby przestrzeń wewnętrzna, którą zaprojektuję, pozostawała w symbiozie z klimatem miejsca. Nie może być czymś obcym, nie pasującym. Jeśli jest to dom w lesie, staram się, żeby drzewa za oknem były widoczne i aż wchodziły do środka, stając się elementem wystroju.

 

 

Dobry architekt musi być też psychologiem. – Patrzę na klienta, na to jak wygląda, jak się zachowuje, jakie relacje panują w jego rodzinie i od razu wiem, na ile będę mogła sobie pozwolić w projekcie. Muszę poczuć i jego, i miejsce, które mam stworzyć. To wszystko musi być spójne.

Punktem wyjścia do projektu często jest konkretny przedmiot, który będzie punktem centralnym. Oryginalny fotel lub designerska lampa, na przykład przypominająca kokon motyla. – Duża, bo ja lubię takie przeskalowane dodatki – śmieje się Monika Buśko-Kuś.

Jej styl to lekkość, czystość i harmonia. – Nie uznaję przeładowania, wyznaczam punkt centralny, a reszta ma spójnie płynąć – mówi.

Śledzi trendy, ale nie podąża za nimi ślepo. – W mojej pracy chodzi przecież o to, żeby tworzyć, a nie odtwarzać. Mam swój styl, ale każdego klienta traktuję indywidualnie. Projekt musi być dopasowany do niego. To on będzie mieszkał w tym wnętrzu.

Inspiruje ją natura, o której mówi, że jest najlepszą nauczycielką piękna: wyważonych form, bogactwa form, struktur i deseni. A że mieszka nad Bałtykiem, morskich inspiracji – nawiązań do błękitu morza, czystości piasku w jej projektach nie brakuje.

Tak samo jak elementów baśniowych, bo kocha „Opowieści z Narni”, czy magicznych symboli jak amonit, który wykorzystała w apartamencie w kołobrzeskim porcie. One nadają mieszkaniu rangę wyjątkowości.
Fascynuje ją astrologia, tajemnice wszechświata, ścieżki poszukiwań inspiracji zawiodły ją też do Nepalu. – Jestem odważna, lubię sięgać coraz wyżej, nie cierpię nudy. W życiu jesteśmy pozamykani w pewnych schematach. Cieszę się, kiedy uda mi się rozbić schemat. Kiedy się od razu nie udaje, dalej próbuję – śmieje się. – I kiedy widzę zaskoczenie podczas oglądania wizualizacji, ale i wielką radość. To moja największa satysfakcja. Lubię klientów, którzy umieją zaufać i oddać się w moje ręce, ale jednocześnie mają swoje marzenia. Taka współpraca jest bardzo twórcza, pozwala na konfrontację, daje masę możliwości, i kończy się wyjątkowym projektem.

Z zamiłowaniem do piękna przyszła na świat. – Są rzeczy w tym zawodzie, których można się nauczyć, ale ze smakiem trzeba się urodzić – twierdzi. – To jest coś, co się czuje, co się ma albo nie.

Ona sama ma to od dziecka. – Jako mała dziewczynka uwielbiałam przestawiać wazony w mieszkaniu, napełniałam je kwiatami dobranymi kolorystycznie do wnętrza. Moje pierwsze projekty powstawały w mojej wyobraźni, opowiadałam o nich koleżankom. W dzieciństwie narodziła się również jej miłość do przyrody. – Z naturą zaczęłam obcować dzięki moim Dziadkom – wspomina. – Babcia hodowała kwiaty, Dziadek owoce i warzywa. Przyjeżdżałam do nich na działkę i obserwowałam proces odradzania się natury. To były dla mnie najcenniejsze chwile. Dzięki nim zrozumiałam, jak ważna jest rola roślin w życiu człowieka. One nas koją, wyciszają. Dziś sama ma niewielką działkę pod Kołobrzegiem, na którą jeździ, żeby odpocząć i w cieniu imponujących bukszpanów pomyśleć nad nowymi projektami. Na honorowym miejscu w nowoczesnym domku, który sama zaprojektowała, a wybudował go dla niej jej mąż, stoją zdjęcia Dziadków. To od nich przecież wszystko się zaczęło.

 

 

Ulubionymi klientami pani Moniki są… dzieci. – Mały człowiek chłonie wszystko bardzo szybko. Uważam, że zasługuje na to, żeby rozwijać się w estetycznej, dobrze zaprojektowanej przestrzeni, co pozwoli mu nasiąknąć dobrymi wzorcami. Sama jestem mamą i cieszą mnie dzieci, które siadają po drugiej stronie biurka, rozmowy z nimi i ich reakcje na projekt.

Dzieci są dla niej tak samo ważne, jak ludzie starsi. – Każdy zasługuje na godne i szczęśliwe życie, również u jego schyłku – mówi. – Seniorzy powinni mieszkać w wygodnym, ale i pięknym miejscu, w którym będą mogli poczuć radość, a nie tylko smutek. Odpocząć, ale i może i zrealizować marzenia, na które do tej pory nie było czasu? Tę zasadę wykorzystała, projektując Rezydencjalny Dom Seniora w Górach Sowich. Elegancki, przytulny i intymny, w którym udało się połączyć klasykę (dom mieści się w przedwojennej willi) z nowoczesnością. Klasyczne kształty drzwi, okien, listew przypodłogowych korespondują z optymistycznymi barwami mebli, dla których tło stanowi biel ścian, nie mająca jednak nic wspólnego ze sterylną bielą kojarzącą się ze szpitalem.

Do Pracowni Moniki Buśko-Kuś trafiają różni klienci. Zdarzają się i tacy, którzy przychodzą ze swoim projektem w głowie, z meblami z poprzednich mieszkań, które chcieliby wykorzystać. – Nikogo nie odrzucam – mówi architektka. – Ale jeśli wiem, że między nami nie będzie chemii, że oni nie potrzebują wcale mnie, bo są bardzo przywiązani do własnych pomysłów – rozmawiam. Tłumaczę, jak wygląda praca ze mną, mój proces projektowania i pozwalam, żeby sami doszli do wniosku, że nie są gotowi na pracę ze mną. To działa.

Bywa i tak, że jeśli nie uda się nawiązać współpracy przy pierwszym projekcie, wracają po jakimś czasie z innym. Pani Monika podkreśla z dumą, że ma grono swoich stałych klientów. Ludzi, którym zaprojektowała kilkanaście lat temu ich pierwsze mieszkania, a oni wracają do niej po zakupie kolejnych nieruchomości. – To jest bardzo miłe – mówi. – A dla mnie zawsze było bardzo ważne, że klient wybrał właśnie mnie. Dziś ma zamówienia z całej Polski, a od niedawna i z Europy.

Niedawno zdecydowała się na poważną zmianę w swoim życiu zawodowym. Po 15 latach istnienia firmy zmieniła jej nazwę, wykorzystując w niej swoje nazwisko. – Namówił mnie do tego mój najstarszy syn – zdradza pani Monika. – Któregoś dnia powiedział, że moja poprzednia nazwa niewiele mówi, a ja zasłużyłam na to, żeby pracować pod własną marką, zwłaszcza że klienci i tak głównie operują moim nazwiskiem.

Za zmianą nazwy poszła zmiana wyglądu strony internetowej, na której można dziś obejrzeć nie tylko efektownie wyeksponowane projekty pani Moniki oraz jej publikacje prasowe, ale też i film o jej pracy. Niedługo zadebiutują też na niej meble i dodatki do wnętrz, które projektuje.

Pomysłów jej nie brakuje, jeżeli na coś narzeka to na brak czasu. Po cichu marzy, że może kiedyś najstarszy syn będzie chciał z nią pracować. – Tworzymy taki artystyczny klan, może kiedyś to jemu oddam stery w mojej firmie? – mówi z uśmiechem.

 

Monika Buśko-Kuś

ul. Zwycięzców 13
78-100 Kołobrzeg
buskodesign.pl

tel: +48 606-910-836
e-mail: monika@buskodesign.pl

pokoj chlop10100