4 Ludzie

Od Związkowca do Union Tower

Po ponad 50 latach z koszalińskiego pejzażu znika najwyższy wieżowiec w mieście. Jego dzieje są odbiciem czasów, w których istniał.

Przez kilkaset lat swojej historii Koszalin był niedużym miasteczkiem z niską, dwu-trzypiętrową zabudową, wśród której górował XIV-wieczny kościół Mariacki z wieżą o wysokości 56 m. Tak też miało pozostać po 1945 roku, gdy przystąpiono do odbudowy zniszczonego śródmieścia, wznosząc na początku lat 50. pierwsze dwupiętrowe kamieniczki w miejscu dawnej starówki. Nie wszystkim się to podobało. „Mieszkaniec dużego miasta przywykły do wysokich, kilkupiętrowych budynków, idąc ulicami Koszalina, odnosi wrażenie, że jego głowa wystaje ponad dachy budynków. Dlaczego nasi architekci tak nisko materializują swoje bądź co bądź artystyczne wzloty? Czy nie stać ich na więcej swobody w projektowaniu? Czy nowe budynki mają nadal skazywać Koszalin na miano „wojewódzkiej wsi?” – kpił w 1956 roku jeden z koszalinian, apelując: „budujmy wyżej, taniej, estetyczniej”.

svg%3E Ludzie

Wielkomiejska zabudowa

Nawoływanie do wysokiej zabudowy powodowane było nie tylko troską o ekonomiczne wykorzystanie przestrzeni, ale – chyba przede wszystkim – kompleksami mieszkańców stolicy województwa. „Koszalin nie posiada ani jednej ulicy, którą można by nazwać wielkomiejską” – żalił się w 1967 roku na łamach gazety jeden z mieszkańców, dodając, że jego zdaniem śródmieście winno być okolone wieżowcami co najmniej 11-kondygnacyjnymi, a istniejące budynki podwyższone. Gdy w 1966 roku zaczęto budować pierwsze w mieście dziesięciopiętrowce przy ulicy Powstańców Wlkp., dziennikarz „Głosu Koszalińskiego” entuzjazmował się: „Nareszcie i stolica naszego województwa wzbogaci się o akcenty wysokościowe w postaci wieżowców.” Były w mieście ówczesnym szczytem nowoczesności: w każdym znalazła się winda (wówczas nowość w Koszalinie), schody awaryjne i zsyp na śmieci.

W latach 60. urbaniści i władze miasta chcieli wznieść takich „wysokościowców” więcej: już w 1959 roku planowano budowę trzech tzw. punktowców, które – jak to opisywano w prasie – miały stanowić dominantę nowo powstającej dzielnicy Północ. W śródmieściu między dzisiejszym Hosso i ulicą Jana z Kolna proponowano (być może na wzór głównej ulicy Poznania) postawienie czterech 11-kondygnacyjnych wieżowców mieszkalnych; na szczęście skończyło się na zamierzeniach. Nie doszło również do wybudowania sześciu budynków tej samej wysokości przy ul. Młyńskiej (w jednym z nich miał mieścić się bank). Planowane w tym samym czasie wzniesienie wysokiego biurowca u zbiegu ul. Fałata i Zawadzkiego (obecnie Monte Cassino) zostało zrealizowane w latach 70.

Gdy w 1968 roku zdecydowano o wybudowaniu aż 13-kondygnacyjnego biurowca Wojewódzkiej Komisji Związków Zawodowych u zbiegu ul. Zwycięstwa i Matejki, uznano, że wielkomiejskość wreszcie wkroczyła do śródmieścia. Wieżowiec miał zastąpić pochodzącą z lat 90. XIX w. mieszczańską czterokondygnacyjną kamienicę, w której tłoczyły się biura zarządów wojewódzkich rozmaitych związków zawodowych, m. in. Pracowników Budownictwa i Przemysłu Materiałów Budowlanych, Pracowników Leśnych i Przemysłu Drzewnego, Handlu i Spółdzielczości, Kultury i Sztuki, Gospodarki Komunalnej, Przemysłu Terenowego, Przemysłu Spożywczego, Przemysłu Włókienniczo–Odzieżowego i Skórzanego, Rolnych i Leśnych, a także wojewódzkie biuro skierowań na wczasy Funduszu Wczasów Pracowniczych, oddział wojewódzki Społecznego Komitetu Przeciwalkoholowego, zarząd wojewódzki Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej, Wojewódzki Zarząd Pracowniczych Ogrodów Działkowych i Towarzystwo Szkoły Świeckiej. Swoją siedzibę miało tam również Stowarzyszenie Teatru Propozycji „Dialog”.

svg%3E Ludzie

Drapacz chmur

Nowy, 42-metrowej wysokości biurowiec mógł śmiało pretendować do miana nowoczesnego „drapacza chmur”. Na parterze zaprojektowano ośrodek metodyczny, reprezentacyjny hall, w którym znajdował się kiosk z prasą oraz wolno stojącą salę konferencyjną, mogącą pomieścić 250 osób, połączoną z budynkiem głównym łącznikiem.

Do dziesiątego piętra można było się dostać schodami lub dwiema windami. Na najwyższej kondygnacji urządzono kawiarnię, z której tarasu można było podziwiać panoramę miasta i okolic aż po brzeg morza.

Ogólna kubatura biurowca wynosiła 20 tys. metrów sześciennych, a powierzchnia użytkowa – 4467 metrów kwadratowych. Projekt powstał w koszalińskim Miastoprojekcie, a smukła sylwetka śródmiejskiego wieżowca stała się dla koszalinian symbolem nowoczesności lat 70.

Uznano go za ozdobę miasta, jednak jego stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia. Dawni użytkownicy pamiętają do dziś odpadające kafelki i przede wszystkim przeraźliwy chłód ciągnący zimą od nieszczelnych okien ze szpar, które zatykano starymi gazetami i szmatami.

Ponieważ z założenia budynek był biurowcem dla związków zawodowych, potocznie zaczęto nazywać go „Związkowcem”. Miały tam swoje siedziby również organizacje młodzieżowe ze słowem „związek” w nazwie: Komenda Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego i Rada Wojewódzka Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. W 1981 roku do budynku wprowadziły się władze Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność oraz redakcja gazety „Sierpień 80”, które jednak zniknęły w stanie wojennym.

Najintensywniej tętniły życiem dwa ostatnie piętra „Związkowca”. Mieściła się tam redakcja koszalińskiego dziennika „Głos Pomorza”, którego nazwa jako neon wieńczyła szczyt budynku. Oprócz pokojów redakcyjnych, w których osobno siedzieli adepci i osobno „wyjadacze”, znajdowały się tam pomieszczenia maszynistek, korekta, która sprawdzała teksty, dział łamania, w którym graficy ręcznie rozrysowywali je na makietach stron, oraz ciemnia fotograficzna, w której wywoływano przyniesione przez fotoreporterów negatywy i powiększano zdjęcia.

Ważną rolę odgrywał dział łączności z czytelnikami, którego dziennikarze notowali tematy zgłaszane przez mieszkańców. Gdy w latach 90. część redakcji przeniesiono do dużej sali na parterze zamienionej w tzw. open space office (otwarta przestrzeń biurowa, wzorowana na zachodnich redakcjach), z czytelnikami często umawiano się w Barze Panorama, czyli dawnej kawiarence na ostatnim piętrze. Tam przy herbacie serwowanej przez legendarnego pana Sławka można było wysłuchać skarg na rzeczywistość, którą następnie próbowano zmieniać interwencyjnymi artykułami.

Po transformacji ustrojowej w 1989 roku w budynku pojawiło się więcej redakcji. Na VII piętrze działały dwa prywatne wydawnictwa: Jantar, wydające miesięcznik dla dzieci „Diablik”, oraz Bałtyk, które z kolei wydawało erotyczne czasopismo dla dorosłych „Seksrety”. Oba wydawnictwa należały do tych samych byłych dziennikarzy „Głosu Pomorza”, a redakcje obu miesięczników stanowili ci sami ludzie siedzący w tym samym pokoju.

svg%3E Ludzie

Na VIII piętrze działało z kolei pierwsze koszalińskie prywatne radio – Radio Północ, które rozpoczęło działalność 14 lutego 1993 roku. Podczas pierwszych wieczornych godzin emisji redakcja zaprosiła wszystkich słuchaczy do odwiedzin i składania na falach eteru walentynkowych pozdrowień dla swoich bliskich, co w krótkim czasie spowodowało przybycie pod budynek tłumów młodych ludzi, usiłujących dostać się do środka. Studio radiowe było urządzone bardzo prymitywnie: na ścianach zamiast profesjonalnych wygłuszeń poprzyklejane były wytłaczanki od jajek. Muzykę grano z CD, a reklamy z kaset. W 1998 roku redakcja przeniosła się na ul. Mieszka I. Zastąpiło je Radio City, istniało jednak ledwo dwa lata.

Od 1995 roku w budynku pojawiła się jeszcze jedna redakcja; tym razem była to prywatna szczecińska telewizja Bryza, w której szefem koszalińskiego oddziału został Jupi Podlaszewski. Najważniejszym programem Bryzy były informacyjne Wiadomości Koszalińskie. Program (a wkrótce i telewizja) zniknęły z anteny w 2000 roku. Wtedy też ze Związkowca wyprowadziła się do nowej siedziby przy ul. Mickiewicza redakcja Głosu Pomorza. Mniej więcej od tamtej pory zaczęła się postępująca degradacja niegdysiejszej „ozdoby miasta”: w dawnej sali konferencyjnej próbował działać chiński market, sklep meblowy i lumpeks. W 2007 roku będąca właścicielem nieruchomości fundacja „Wsparcie” (spadkobierca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych) sprzedała budynek. Nowy właściciel, BS Invest nadał wieżowcowi nazwę Union Tower, próbując pod tym nieco pompatycznym szyldem tchnąć w niego nowe życie. Ostatecznie jednak, po bezskutecznej próbie sprzedaży, zdecydował o wyburzeniu i w sierpniu 2023 roku rozpoczęto prace rozbiórkowe.