pexels andrea piacquadio 3812746 Zdrowie i uroda

Świadkowie zdarzeń, których nie da się zapomnieć są cisi w swoim nieszczęściu

Zazwyczaj przychodzą bardzo spokojni, nie płaczą, nie wyrażają emocji, raczej w zadumie niż w lęku. Pacjenci z traumą: kobiety zgwałcone, ofiary molestowania seksualnego w dzieciństwie, świadkowie zdarzeń, których nie da się zapomnieć są cisi w swoim nieszczęściu. W okowach wstydu i poczucia winy nie krzyczą, choć tak właśnie wyobraża sobie przeciętny śmiertelnik osobę po przeżyciach traumatycznych.

Jola obudziła się rano w mieszkaniu swojego dobrego znajomego. Nie pamiętała nic. Po siniakach na ciele i porwanym ubraniu domyśliła się, że padła ofiarą zgwałcenia. Nie spodziewała się, że dobry kolega dosypie do drinka proszki, po których całkowicie straci świadomość. Minęło 5 lat. Jola jest w szczęśliwej relacji z innym mężczyzną. Oświadczył się, planują duże wesele. Nie wie, dlaczego nie czuje radości, szczęścia.

Hania, ofiara gwałtu zbiorowego, którego pomysłodawcą był jej ówczesny chłopak. Do dziś nie wychodzi z domu. Boi się, że sprawcy ją dopadną, zabiją. Słyszała, że w sieci krąży film. Nie szuka. Wychudła. Boli ją całe ciało. Nie wie, dlaczego. Strzępki tamtego wieczoru zaczęły pojawiać się nagle. Hani również dodano coś do drinka. Jej pamięć zdarzenia powoli się odtwarza, to bardzo boli. Ludzie się tak nie zachowują- myśli- a jednak. Bita, gwałcona, przetrzymywana bez zgody przez kilka dni.

Ola, molestowana w dzieciństwie przez partnera matki. Poszła po pomoc. Zamietli pod dywan. „Pewnie ci się coś pomyliło, dzieci często kłamią” – słyszała- „chcą zwrócić na siebie uwagę rodzica”. Do dziś nie może poradzić sobie z samookaleczaniem. Jest lękliwa, nie rozmawia z innymi ludzi, myślą „nieśmiała jakaś”, a ona nie wierzy ludziom. Nie chce. I tak nie pomogą jak będą potrzebni.

Karol, zgwałcony przez sąsiada jako nastolatek. Nie powiedział nikomu, po co? I tak już wstyd, że dał się tak podejść. Trzy próby samobójcze na koncie. Żyje, ale nie wie po co. Nigdy nie wszedł w żadną relację. Nawet już nie wie czy by chciał.

Historie, jak z filmu kryminalnego dzieją się koło nas. Czasami, kiedy dowiadujemy się o nich, jesteśmy zdziwieni: „Jak to? Nie krzyczała? Nie kopała? W sądzie jakaś dziwna była. Nie płakała. Może chciała? Po co poszła?”. Wtórnie wiktymizujemy ofiary, z trudem starające się żyć dalej.

A ofiary zdarzeń traumatycznych rzadko idą po pomoc. Nie mają wiary w ludzi, świat nie jest już bezpiecznym miejscem. Czasami mają już pierwsze kontakty z psychologiem lub interwentem za sobą. Nie widzą jednak sensu: „Po co kolejny raz opowiadać o zdarzeniu? Co to zmieni?” – pytają. A skutki traumy są bardzo dotkliwe. Trauma przerywa wątek, niszczy naturalny bieg życia i przypomina o sobie w nieoczekiwanych momentach. Tak jakby trzymała nas bardzo mocno, mówiła: „nie zapomnij o mnie, tu jestem”. Wszystko to, co czują pacjenci jest normalną reakcją, na nienormalną sytuację.

Najczęstszą przyczyną niezgłaszania się po pomoc jest błędne przekonanie o konieczności opowiedzenia punkt po punkcie przebiegu zdarzenia traumatycznego. Sama jako psychotraumatolog często spotykam się z obiegową opinią, że żeby „wyleczyć się z traumy” trzeba o niej mówić. Tylko po co? W jakim celu? Metoda katharsis może przynieść więcej szkód niż pożytku, ponownie retraumatyzując pacjenta. Dla psychotraumatologa istotnym nie jest sam przebieg zdarzenia, a fakt, że zdarzenie o charakterze stresu traumatycznego miało miejsce. Doświadczenie traumatyczne, czyli silne i negatywnego przeżycie, które zagroziło jego życiu i zdrowiu. Jednocześnie jest to silne doświadczenie emocjonalne. Pracujemy nie „na zdarzeniu”, a na tym co ono zrobiło w życiu pacjenta.

W tym miejscu warto wytłumaczyć kim jest psychotraumatolog. Jest to zawód, który może wykonywać psycholog lub lekarz psychiatra, który ukończył kierunek psychotraumatologia. Posiada rozległą wiedzę z zakresu psychotraumatologii i interwencji kryzysowej. Posiada umiejętności oraz zna procedury pomagające pacjentom w radzeniu sobie z traumą oraz jej konsekwencjami. Używa w swojej pracy metod rekomendowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychopatologiczne APPA takich jak procedura przetwarzania poznawczego, przedłużona ekspozycja, terapia narracyjna traumy, terapia EMDR.

Najczęstszymi skutkami traumy są PTSD, czyli zespół stresu pourazowego i cPTSD, gdzie dodatkowo mamy do czynienia z zaburzeniami osobowości.

Trauma może wykształcić się jako konsekwencja uczestnictwa w zdarzeniach o charakterze losowym: katastrofy naturalne, zdarzenia komunikacyjne, powodzie lub też zdarzeniach z udziałem osób trzecich: przemoc psychiczna, fizyczna i gwałt.

Trauma to silny uraz psychiczny, który powstaje wskutek oddziaływań́ stresorów traumatycznych – czyli takich sytuacji czy bodźców, które powodują̨ trwałą tendencję do deregulacji ośrodkowego układu nerwowego pod wpływem stresu, skutkując względnie trwałymi reakcjami (zrachowaniami) osoby, która traumy doznała. Deregulacja ta powoduje trudności w powrocie do poprzedniego funkcjonowania. Charakterystycznymi cechami tych reakcji jest nieadekwatność́ względem sytuacji, w których dane stresory traumatyczne już̇ nie występują̨. Czasami wspomnienia zdarzeń traumatycznych wdzierają się w sposób intruzywny w postaci tzw. flashbacków – nawrotów utajonych wspomnień, odczuwalnych zmysłami.

Traumy zapisane są też w ciele, często występując pod postacią objawów somatycznych. Jednym z celów terapii jest także pomoc w zrozumieniu doznań fizycznych. Najpierw identyfikujemy je na poziomie ciała, a następnie nazywamy i opisujemy za pomocą języka, opowiadając jakie znaczenie mają te doznania w obecnym życiu pacjenta.

Żeby zrozumieć działanie stresu traumatycznego warto poznać mechanizm jego powstawania. Normalnie w sytuacjach zagrożenia, ciało migdałowate uruchamia jeden z dwóch pierwotnych mechanizmów przetrwania: walki albo ucieczki. Produkuje hormony m.in. adrenalinę, noradrenalinę, kortyzol po to, abyśmy przeżyli. Kiedy nie ma możliwości ucieczki lub podjęcia walki uruchamiany jest trzeci mechanizm: zamrożenia. Kiedy to co się wokół nas dzieje, czego doświadczamy, jest zbyt trudne, nie możemy zrobić nic, zamrażamy nasze emocje, po to żebyśmy mogli przetrwać. Osoby, które przetrwały trudne, często dramatyczne wydarzenia, często odcinają się od nich, relacjonując je z perspektywy świadka zewnętrznego, nie angażując przy tym emocji. Właśnie dlatego, że w chwili, kiedy one się działy, mózg je wyłączył. Jest to system samoobrony organizmu, którego zadaniem jest nas uratować.

Traumatyczne wydarzenia powodują głębokie, trwałe zmiany w fizjologicznym

pobudzeniu, uczuciowości, zdolnościach poznawczych w tym – pamięci.

Po zdarzeniu traumatycznym mogą się pojawiać różne emocje tj.: gniew, lęk, wstyd, żal. Ofiary stresu pourazowego często odczuwają gniew chroniczny, odczuwają go ciągle, choć nie wynika on z sytuacji, w której aktualnie się znajdują. Stałe poczucie zagrożenia powoduje, że nie można rozróżnić co jest niebezpieczne, a co nie jest. Pacjenci żyją w stałej gotowości, że „coś” może się wydarzyć. Poczucie wstydu, bardzo destrukcyjnie stara się nas przekonać, że wina za zdarzenie leży po naszej stronie.


Na skutek zdarzenia traumatycznego zaburzone zostają założenia co do bezpieczeństwa w świecie (podstawowego zaufania – przekonania, że sprawy potoczą się dobrze). Pozytywnej wartości własnej osoby, w tym nietykalności i naturalnego porządku rzeczy.

Efektem jest poczucie wyalienowania, zerwania związków z innymi, doświadczenie całkowitego porzucenia, samotności. Wrażenie, że jest się wyrzutkiem ludzkiego i boskiego systemu opieki i ochrony, które są niezbędne nam do życia.

Podczas terapii pracuje się nad przywróceniem bezpieczeństwa, diagnozuje negatywne emocje, które spowodowały utknięcia w martwych punktach. Ważna jest też praca mad zmianą przekonań, które wykształciły się wskutek traumatycznych przeżyć. Pacjent zostaje wyposażony w techniki radzenia sobie z emocjami. Nadrzędnym celem terapii jest dążenie do przywrócenia naturalnego porządku rzeczy. Przywrócenie homeostazy, którą trauma zniszczyła.

Często spotykam się z pytaniem: „czy po czymś takim da się żyć?”. Nie potrafię odpowiedzieć na tak zadane pytanie, ale skoro już ono pada, myślę o tym, ile trzeba mieć siły w sobie, żeby nadal mieć wolę walki. Choć wielu ludzi zgłoszenie się do gabinetu specjalisty postrzega jako słabość, ja uważam, że trzeba mieć dużo determinacji, żeby zgłosić się po pomoc. Powtórzę za Carlem Jungiem, wybitnym psychiatrą i psychologiem: nie możemy zmienić tego co widzimy, ale perspektywę patrzącego i owszem.


Autorka jest psycholożką, psychotraumatologiem, psychoterapeutką w procesie kształcenia, certyfikowanym konsultantem terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. W swojej pracy łączy pasję, jaką jest psychologia, z wieloletnim doświadczeniem pracy z ludźmi w organizacji. Prowadzi w Koszalinie gabinet terapeutyczny. Kontakt pod nr telefonu 798666497 lub e-mail: sylwia.hillejarzabek@gmail.com