cover 0s Zdrowie i uroda

„W zdrowym ciele zdrowy duch” – Do czego medycynie potrzebna jest psychologia

Rene Descartes, osiemnastowieczny filozof w Polsce znany jako Kartezjusz, wprowadzając pojęcie dualizmu psychofizycznego, podważył wpływ umysłu na ogólny stan fizyczny pacjenta. Niemal 400 lat później, mimo empirycznych dowodów pozytywnego wpływu dobrego stanu emocjonalnego człowieka na poprawę efektów leczenia, wiele dziedzin medycyny wciąż pomija aspekt psychologiczny procesu zdrowienia. Pacjent otrzymuje diagnozę, plan terapii, kilka słów na pocieszenie, a dalej – człowieku radź sobie sam. Zwłaszcza w publicznych placówkach ochrony zdrowia, gdzie psychologa nie ma wcale, albo jest jeden na cały szpital, nie ma mowy o odpowiednim wsparciu psychologicznym dla pacjenta czy też dla jego rodziny.

Dziś już wiemy, że Kartezjusz się mylił. Człowiek składa się ze sfery fizycznej, mentalnej (psychicznej) i duchowej, które przenikają się, oddziałując na siebie wzajemnie. Emocje i przekonania mogą wspierać albo też utrudniać proces leczniczy. Negatywne nastawienie do leczenia nie oznacza, że pacjenta nie można wyleczyć, ale zdecydowanie utrudnia ten proces. Pacjent podświadomie sabotuje leczenie, podważa jego zasadność lub nie ma wiary w powodzenie terapii.

Zaczęło się od psychoonkologii

Pierwszą dziedziną medycyny, która na trwałe włączyła psychologię do zespołów terapeutycznych jest onkologia. Już w latach 70. ubiegłego wieku amerykański onkolog Carl Simonton zaobserwował poprawę efektów leczenia u pacjentów otrzymujących wsparcie psychologiczne. Do podstawowych procedur medycznych u swoich pacjentów wprowadził na stałe treningi relaksacyjne, medytacje, wizualizacje, ćwiczenia zdrowego myślenia i psychoterapię grupową. Osiągane przez niego rezultaty leczenia były podwalinami gałęzi psychologii zwanej psychoonkologią.

Przyjrzyjmy się procesowi leczenia: składa się na niego kilka elementów (w zależności od rodzaju choroby): diagnoza, implementacja zaleceń, remisja bądź zakończenie terapii, wznowa lub przerzut, faza przedterminalna lub terminalna. Każdej fazie towarzyszą inne emocje. Po otrzymaniu diagnozy pacjent najczęściej przeżywa szok. Złość, gniew, lęk rozpacz, żal, poczucie niesprawiedliwości, brak nadziei to niektóre emocje, których doznaje człowiek dowiadujący się, że jest poważnie chory. Nie wie co ma robić, nie rozumie zaleceń lekarskich, boi się, że umrze. Dezorientacja destabilizuje logiczne myślenie, zamraża emocje.

W drugiej fazie związanej z procesem leczniczym choremu często towarzyszy chęć izolowania się. Zauważa, że otoczenie nie radzi sobie z jego chorobą, chce ukryć jej przykre skutki. Odczuwa lęk zarówno przed skutkami terapii jak i przed potencjalnym bólem. Pojawia się poczucie bezradności, bezsilności, obawa przed zależnością przed innymi. Na tym etapie znacznie obniża się nastrój pacjenta. Stany depresyjne lub depresja to jeden z efektów ubocznych.

Koniec leczenia nie zamyka sprawy

Kiedy leczenie jest zakończone, wydawać mogłoby się, że pacjent odczuje ulgę, a jego nastrój wzrośnie. Niestety tak nie jest – lęk przed nawrotami, obniżeniem jakości życia, strach przed powrotem do normalności jest równie duży jak w fazie leczenia. Chory odczuwa liczne dolegliwości, kiedy zbliżają się badania kontrolne. Jest nadmiernie wyczulony na sygnały z ciała. Boi się, że choroba wróci. Wszystkie rocznice (czyli daty postawienia diagnozy, daty operacji itp.) mogą być dla chorego wznowieniem emocji, które przeżywał, kiedy sytuacje faktycznie miały miejsce. U części pacjentów może wytworzyć się wręcz zespół stresu pourazowego. Po okresie leczenia, kiedy zamrożone emocje dochodzą do głosu, chory może zacząć odczuwać zaburzenia nastroju. Jest to etap, w którym najczęściej poszukuje na własną rękę psychologa, czując, ze sprawy wymykają się spod kontroli.

Co zrobić, żeby chory poczuł się lepiej? Jakie postępowanie będzie wspierać chorego w procesie zdrowienia bądź akceptacji choroby (wszak z niektórymi zostaje się do końca życia).

Przede wszystkim emocje. Praca nad zrozumieniem i nazwaniem tego co chory odczuwa, przynosi ulgę. Kiedy człowiek rozumie co czuje, nazywa emocje, łatwiej werbalizuje swoje potrzeby. Emocje mogą być wspierające w chorobie, ale też szkodliwie wpływa na nią.

Złe emocje szkodzą terapii

Nieprawidłowe reakcje emocjonalne mogą skutkować obniżeniem efektywności leczenia. Pacjenci nie konfrontujący się ze swoimi uczuciami przenoszą je na innych, obarczając odpowiedzialnością rodzinę za swój stan zdrowia. Wykorzystują chorobę do skupienia nadmiernej uwagi na sobie celem realizacji osobistych motywów. Konstruują wypowiedzi mające na celu wzbudzić w rodzinie poczucie winy. Szantażują emocjonalnie, próbując ściągnąć z siebie odpowiedzialność za zbyt trudne dla nich zmiany, które w związku z chorobą powinni zaimplementować w swoje życie.

Błędne przekonania, źle wykształcone schematy myślowe, również będą obniżać skuteczność terapii. Praca nad przeformułowaniem szkodliwych przekonań w prawidłowe, nie tylko poprawi ogólny dobrostan psychiczny pacjenta, ale też zwiększy szansę na prawidłowe rozumienie procesu leczenia oraz komunikację lekarz-pacjent.

Chory ma prawo do radości

Angażowanie się w sytuacje stymulujące przyjemne emocje skutkuje zwiększonym poczuciem sensu życia, poprawia nastrój, pozwala osiągać spełnienie. Dostrzeganie pozytywnych aspektów życia, uważność na drobne, pozytywne oznaki szczęścia wzmacnia oraz buduje poczucie wdzięczności. Pielęgnowanie oraz zauważanie pozytywnych sytuacji wpływa na zwiększenie optymistycznego nastawienia do terapii.

Mindfulness, techniki oddechowe, wizualizacje wpływają kojąco na układ pobudzenia. Dają chwile wytchnienia, ale też czas na wyciszenie gonitwy myśli. Ścieżki neuronalne, aktywujące się w procesie relaksacji, aktywują w mózgu szlaki związane z odpoczynkiem i relaksem.

Sieć wsparcia społecznego, czyli rodzina i przyjaciele, istotnie zwiększa chęć podejmowania aktywności prozdrowotnych, pod warunkiem, że chory rozumie chorobę oraz swoje emocje. Często obserwuje się izolację osób chorych, ponieważ osoby zdrowe nie wiedzą, jak z chorym rozmawiać. Zapominają, że chory nadal jest „człowiekiem”, a poza chorobą ma też inne potrzeby, chce być ważny, potrzebny, chce dzielić się swoim przeżyciami i odczuciami.

Ważne jest też, żeby chory miał wewnętrzne przyzwolenie na to, że może nie robić nic. Dom bez codziennego sprzątania dalej będzie domem, nic się mu nie stanie. Często w pobliżu są osoby, które bez wahania uwolnią chorego od zbyt obciążających go prac. Najważniejsze jest zadbanie o komfort psychofizyczny pacjenta.

Wszystkie działania powinny mieć na celu zainicjowanie procesu akceptacji choroby, jej zrozumienia oraz aktywnego wprowadzania zmian.

Problemem dzisiejszych czasów jest wzrost liczby pacjentów z chorobami somatycznymi. Pacjent odczuwa liczne niespecyficzne dolegliwości, pomimo wykonanej dużej ilości badań nie można ich przypisać do konkretnej jednostki chorobowej. Pacjent puka od lekarza, do lekarza, jego stan się pogarsza, a wdrażane leczenie jest nieskuteczne. Najczęściej zgłaszane objawy to bóle w okolicach klatki piersiowej, bezsenność, brak sił i chęci do życia. Równolegle do choroby somatycznej współwystępuje depresja. Obie choroby wzajemnie, w sposób negatywny wpływają na siebie pogarszając funkcjonowanie pacjenta. Objawy choroby serca mogą dawać również zaburzenia lękowe, interpretowane przez pacjenta jako zwiastun rychłego zawału.

Co robić w takiej sytuacji?

Przede wszystkim konsultacja u lekarza specjalisty. Kardiolog wyklucza bądź potwierdza kardiologiczny aspekt pogorszenia jakości życia pacjenta. Jeśli wykonane badania oraz empiryczne dowody nie wskazują na choroby serca czy inne, a pomimo to chory powraca do gabinetu, konsultacja psychologiczna jest zalecana. Przyczyny mogą być różne od nieprawidłowych relacji rodzinnych poprzez stres w pracy, bark umiejętności radzenia sobie z negatywnymi emocjami, izolacja społeczna czy też niski status socjoekonomiczny. W przypadku podejrzenia depresji psycholog zaleca konsultację psychiatryczną.

W ostatnich latach bardzo mocno w zachodnim świecie rozwija się dziedzina psychologii zwana psychokardiologią. Pacjenci kardiologiczni są konsultowani przez psychologów celem oceny skali akceptacji choroby, listy oczekiwań, poczucia własnej skuteczności, kontroli emocji czy też kontroli zdrowia. Nadrzędnym celem jest ustalenie indywidualnego planu leczenia pacjenta z uwzględnieniem motywacji do leczenia oraz wdrażania prozdrowotnych zmian. Holistyczne podejście do pacjenta zwiększa rokowania na przyszłość.

Mariaż medycyny z psychologią ma jeden cel: poprawę ogólnego dobrostanu pacjenta. Pacjent, który ma poczucie bycia zrozumianym, chętniej współpracuje z lekarzem. Zwiększenie motywacji oraz akceptacji choroby wpływa pozytywnie na poprawę jakości życia. Choroba wpływa na cały system rodzinny, konieczność wprowadzania zmian ma bezpośrednie przełożenie pozostałych członków. Zrozumienie celu oraz emocji, które towarzyszą pacjentowi pozwala na łagodniejsze przejście przez chorobę lub dalsze życie z nią.

Autor: Sylwia Hille-Jarząbek

Autorka jest psychologiem, certyfikowanym konsultantem terapii skoncentrowanej na rozwiązanych oraz terapeutą. W swojej pracy łączy pasję, jaką jest psychologia, z wieloletnim doświadczeniem pracy z ludźmi w organizacji. Prowadzi w Koszalinie gabinet terapeutyczny.

Kontakt pod nr telefonu 798 666 497 lub e-mail:sylwia.hillejarzabek@gmail.com