Talerz dieta planetarna Zdrowie i uroda

Zmień dietę, by chronić planetę – to nie slogan, to konieczność

Jeszcze nie tak dawno byliśmy świadkami zażartych dyskusji na temat zmian klimatycznych, czy w ogóle są, czy też ich nie ma. Dzisiaj zmiany te są oczywiste i niezaprzeczalnie wywołane ręką człowieka. Obecnie to już nie jest temat na dyskusje przy kawie, lecz być albo nie być naszych dzieci, wnuków oraz planety, którą nieustająco i bezrefleksyjnie eksploatujemy w poszukiwaniu własnego komfortu życiowego i finansowego. Bez wątpienia, kluczem do zmian są globalne zmiany systemowe, ale codziennie każdy z nas może dokonywać lepszych wyborów, przyczyniając się do zmniejszenia śladu węglowego i chronienia zasobów Ziemi, za które wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy odpowiedzialni.

Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2021 roku emisje gazów cieplarnianych były najwyższe w historii. Koszt cieplarniany wyżywienia całej populacji ludzi stanowi około 25% wszystkich gazów produkowanych przez człowieka i wynosi ok. 12,5 Gt CO2eq (gigaton ekwiwalentu dwutlenku węgla) rocznie, z czego połowa, 5,6 GtCO2eq pochodzi z produkcji zwierzęcej i odpadów żywności (gnijącej, zmarnowanej), a 6,9 GTCO2eq generowana jest przy uprawie ryżu i przemyśle rolniczym (stosowaniu nawozów, przekształcaniu gruntów, wylesianiu). Na zmiany klimatu ma wpływ nie tylko rolnictwo, ale cały łańcuch produkcji żywności.

To co jemy i co kupujemy wpływa bezpośrednio na nasze życie i przyszłość planety. Aż 40% wszystkich gruntów nadających się do zamieszkania jest wykorzystywane do wyżywienia ludzi, 71% z tych obszarów przeznaczone są do wypasu zwierząt gospodarskich, 29% na uprawę roślin, z czego około 38% wykorzystuje się do uprawy paszy dla zwierząt, w tym (w znacznej części) plantacji soi, przyczyniającej się do wylesiania lasów deszczowych.

Dlaczego spośród sektorów działalności człowieka żywność jest tak istotna? Jeśli nie zmienimy swoich nawyków żywieniowych do 2050 roku, wraz z produkcją żywności będziemy emitować do atmosfery aż 9.8 GtCO2Eq (!), zniszczymy środowisko do cna. Prognozy są pesymistyczne. Aby temu zapobiec, naukowcy mając na względzie konieczność przeciwdziałaniu zmian klimatycznych, wyznaczyli poziom „celu węglowego” związanego z produkcją żywności na 5Gt CO2eq.

Jak to zrobić? Dane podane przez naukowców są bardzo konkretne: żeby zbliżyć się do założonego celu, 75% ludności zamieszkującej kraje G20 (19 największych gospodarczo krajów świata oraz kraje należące do Unii Europejskiej) musi zacząć przestrzegać tzw. diety planetarnej oraz zmniejszyć straty i marnotrawstwo żywności o połowę.

Model diety planetarnej przygotowała Komisja EAT-Lancet złożona z 37 czołowych naukowców z całego świata. Przez trzy lata analizowali oni żywieniowe praktyki z całego świata, aby odpowiedzieć na pytanie, jak zapewnić Ziemi zrównoważoną przyszłość. Ich celem było wymyślenie planu, który będzie w stanie wyżywić populację 10 miliardów ludzi w 2050 r., ograniczy liczbę zgonów spowodowanych dietą cywilizacyjną i zredukuje degradację środowiska naturalnego związaną z produkcją żywności.

Fleksitarianin potrzebny od zaraz. Dieta referencyjna zalecana przez Komisję EAT-Lancet rekomenduje niewielkie lub zerowe spożycie czerwonego mięsa, niską lub umiarkowaną ilość owoców morza i drobiu oraz oparcie modelu żywieniowego przede wszystkim na roślinach: warzywach, ziarnach zbóż, kaszach, roślinach strączkowych, orzechach, z opcją uzupełnienia wartości odżywczej o 2 porcje ryb tygodniowo, niewielkie ilości jajek i nabiału oraz wybieranie tłuszczów roślinnych.

Przeważającym źródłem białka powinny być rośliny strączkowe i orzechy. Istotne jest także unikanie produktów wysoko przetworzonych, planowanie zakupów i posiłków, by jak najmniej marnować.

Zatrważające, że w skali globalnej wyrzucamy aż 30% wyprodukowanej żywności! Polak (statystyczny) wyrzuca 235 kg żywności rocznie, co plasuje nas w niechlubnej światowej czołówce. Trudno nie wspomnieć, że w ten sposób wyrzucamy także pieniądze w błoto. Musimy zdać sobie sprawę, że produkcja żywności pochłania ogromne zasoby energii i wody, którymi nie możemy beztrosko szastać.

Dieta planetarna ma znacznie mniej negatywny wpływ na środowisko, a zarazem oferuje duże korzyści zdrowotne. Łączy zdrowie planety ze zdrowiem ludzi. Komisja EAT wyliczyła, że zmiana modelu żywienia z typowo cywilizacyjnego na zdrowszy, oparty na modelu diety planetarnej, mogłaby zapobiec przedwczesnym zgonom 11 milionów ludzi rocznie.

Dieta ta obfituje w produkty pochodzenia roślinnego, dostarcza błonnika pokarmowego, polifenoli, karotenoidów oraz witamin antyoksydacyjnych, których wpływ na zmniejszenie ryzyka wielu chorób (m.in. cukrzycy, otyłości, chorób neurodegeneracyjnych) został wielokrotnie udokumentowany.

Kupowanie produktów lokalnych często ma znaczenie w ograniczaniu śladu węglowego, lecz nie zawsze jest to oczywiste. Jak się okazuje, z punktu widzenia kosztów dla planety, lepiej zjeść pomidory importowane z Europy (gdzie jest na nie sezon i panują sprzyjające warunki klimatyczne) niż kupować od lokalnego producenta, który uprawiając je w szklarniach zużyje znacznie więcej wody i energii.

Lokalność w wielu przypadkach jest ważna, ale ważniejsze jest to co jemy, niż skąd to pochodzi, czy jest to produkt sezonowy, czy nie. Co ważne, model żywienia oparty na diecie planetarnej może także pomóc w ograniczeniu nadmiernej konsumpcji żywności, otyłości i jej powikłań w krajach wysoko rozwiniętych, a z drugiej, pozwoli na walkę z niedożywieniem w krajach uboższych.

Zmiany na talerzu to w gruncie rzeczy zmiany świadomości, myślenia i postępowania, czyli nawyków. Do tych zmian powinni się dołączyć nie tylko rodzice, ale także nauczyciele i placówki oświatowe, wprowadzając do swoich programów edukacyjnych kwestie poświęcone zasadom diety planetarnej, włączając w to placówki żywienia zbiorowego, zajmujące się bezpośrednim przygotowywaniem posiłków. Niesamowitym wzorem godnym naśladowania (zresztą nie tylko w tej kwestii) jest Kopenhaga, która uczestniczyła w trzyletnim programie „Shifting Urban Diets”, którego celem było wdrożenie ustaleń komisji EAT-Lancet w codzienne funkcjonowanie mieszkańców i stworzenie modelu, który można by powielać w innych miastach na świecie.

Nie bój się zostać superbohaterem. Zmiana systemu czy sposobu żywienia zawsze budzi stres, frustrację, bo z natury nie lubimy zmian. Przed kilkoma tygodniami przeczytałam bardzo ciekawy, długi, i kontrowersyjny wywiad z europosłanką Sylwią Spurek, prawniczką, weganką, która chce do 2040 roku zakazać prawnie hodowli zwierząt, motywując to zarówno stanem planety, jak i bardzo mocno podkreślając względy etyczne. Czy to realne? Nie wiem. Jej głos, choć może wzbudzać emocje wśród „mięsożerców”, jest ważny. W moim odczuciu nie jesteśmy w stanie jednym przepisem prawnym zmienić całego systemu żywnościowego świata. Wierzę jednak w metodę małych kroków i stopniową zmianę świadomości społecznej. Każdy z nas, zaczynając od siebie, może zmienić na lepszy swój system żywieniowy i zmniejszyć indywidualny „odcisk węglowy”. By chronić przyszłość swoich potomków, zapewnić im dostęp do zasobów wody i żywności, wcale nie trzeba z dnia na dzień stać się wegetarianinem. Osiągnęlibyśmy spory sukces zarówno w kwestii poprawy stanu planety, jak i własnej witalności, jeśli każdy z nas zacząłby częściej zapraszać na swój talerz produkty strączkowe i stopniowo ograniczał spożycie mięsa i jego przetworów. Większość wegetarian, czy fleksitarian dochodziła do swojego obecnego modelu żywieniowego stopniowo. I nie chodzi tutaj o spory filozoficzne, religijne, światopoglądowe i udowadnianie wyższości wegetarian nad mięsożercami, ale o zwykły rozsądek i możliwość przetrwania kolejnych pokoleń. Zacznij po prostu od jedzenia 2-3 roślinnych obiadów w tygodniu. Im więcej w Twoim menu produktów roślinnych tym bliżej Ci do superbohatera!

Wasza fleksitarianka,

AgnieszkaKobalczyk-Rohde, dietetyk kliniczny, psychodietetyk prowadzi Gabinet Dietetyczny w Koszalinie

(Przychodnia Specjalistyczna PulsMed, ul. Stoczniowców 11-13)

tel. 791 208 330, koszalin.dietetyk@gmail.com, facebook.com/koszalin.dietetyk

svg%3E Zdrowie i uroda