Rośnie niezadowolenie Polaków z życia seksualnego. Radość z seksu zabijają stres, zmęczenie i brak czasu. Czy żyjąc w ciągłym pośpiechu, możemy sprawić, iż seks z partnerem wciąż będzie budził w nas ogromne emocje? Czego nam brakuje, aby odczuwać pełną satysfakcję? Jak działa pornografia? I czego tak naprawdę oczekują w łóżku kobiety, a czego mężczyźni? Między innymi o tym rozmawiamy z Danielem Cysarzem, seksuologiem i terapeutą.
– Z raportu „Seksualność Polaków 2017”, przygotowanego przez profesora Zbigniewa Izdebskiego, wynika, że tylko 42 proc. dorosłych Polaków jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego. W poprzednim badaniu poziom satysfakcji sięgał 60 proc. Skąd te zmiany?
– Zacznę od tego, że „satysfakcja seksualna” jest na tyle szerokim pojęciem, że trudno ją mierzyć badaniami ankietowymi. Mogą one ukazywać jedynie pewien ogólny trend, nie wskazując przyczyn. W sprawach łóżkowych coraz częściej idziemy na łatwiznę, więc zamiast starać się budować napięcie seksualne, szukamy prostszych i szybszych sposobów rozładowania. Obecne realia i nowe technologie dają nam tutaj coraz więcej możliwości, bez potrzeby budowania relacji. Mówię tutaj o aplikacjach nastawionych na znalezienie partnera do seksu, czatach, czy forach, gdzie możemy umówić się wyłącznie na seks i więcej się nie spotkać. To może oddziaływać na zadowolenie ze stosunku, ponieważ wymaga on czasu i relacji. Dlatego rzadko z nowo poznanym partnerem jesteśmy w stanie stworzyć na tyle zgrany duet, aby cieszyć się seksem. Często zapominamy o tym, że seks to nie tylko stosunek, ale przede wszystkim bliskość wynikająca z relacji dwojga ludzi i to o tę relację należy zadbać by móc cieszyć się seksem. Nie zapominajmy, że seks to również emocje, które wpływają na to jak reaguje nasze ciało.
– A nie jest tak może, że z wiekiem nudzimy się swoim partnerem?
– Nie wiem, czy chodzi tutaj o znudzenie. Raczej możemy mówić o tym, że w danej relacji dwoje ludzi nie potrafi komunikować się ze sobą i wyrażać swoich potrzeb, przez co zaczynają się od siebie oddalać. Jeśli dwie osoby stawiają na pierwszym miejscu pracę, hobby czy znajomych i widują się tylko wieczorami bądź w weekendy, to czasem zanim się obejrzą, bardziej są dla siebie współlokatorami niż partnerami i wtedy określenie „znudziliśmy się sobą” staje się bardziej wymówką niż realnym nazwaniem sytuacji.
– Coraz więcej osób przyznaje się do masturbacji. Czy nie traktuje się jej jak substytutu miłości partnerskiej?
– Masturbacja jest naturalnym etapem rozwoju psychoseksualnego człowieka i jednym ze sposobów rozładowywania napięcia seksualnego. Warto mieć na uwadze pewną istotną zasadę, że masturbujemy się i uprawiamy seks z powodu dwóch podstawowych motywacji. Pierwsza z nich to siła popędowa, tzn. masturbujemy się ponieważ mamy na to ochotę wynikającą z popędu. Druga motywacja jest napięciowa, w tym wypadku masturbujemy się bądź uprawiamy seks, aby rozładować napięcie emocjonalne, na przykład w chwilach zestresowania.
Stąd, kiedy chcemy uprawiać seks tylko po to by rozładowywać napięcie emocjonalne, wtedy nasz partner może to wyczuć i poczuć się wykorzystywany, potraktowany przedmiotowo. Jeśli masturbujemy się zamiast uprawiać seks z partnerem, bo tak jest łatwiej i szybciej, to taki rodzaj zaspokojenia może okazać się substytutem realnych zbliżeń.
– Czytając w Internecie opinie seksuologów, można wywnioskować, że masturbacja jest niezbędna kobiecie do poznania własnego ciała, zaś później przeżywania orgazmu z mężczyzną.
– Z badań wynika, że nawet 70 proc. kobiet nie jest w stanie przeżywać orgazmu tylko i wyłącznie podczas samej penetracji. To oznacza, że tak duża grupa kobiet potrzebuje czegoś więcej niż samego spółkowania. Stąd masturbacja może okazać się cennym narzędziem dającym możliwość poznania własnego ciała i jego reakcji, a także dobrym źródłem informacji dla siebie i partnera. Szczególnie u tych kobiet, które nie mają możliwości przeżywania orgazmu związanego tylko i wyłącznie z samą penetracją – masturbacja daje możliwość lepszego poznania ciała i potrzeb. Te informacje można przekazać swojemu partnerowi i jeszcze bardziej cieszyć się udanym stosunkiem.
– W takim razie, co takiego potrzebują kobiety, aby odczuwać pełną satysfakcję?
– Sądzę, że ile kobiet, tyle potrzeb. Oprócz poczucia bezpieczeństwa i stanu relaksu może okazać się, że potrzebują czuć się atrakcyjne, chciane i zdobywane. A to co dalej dzieje się w łóżku jest już tylko kwestią zbadania indywidualnych potrzeb. Pamiętajmy, że przyjemność seksualna może płynąć nie tylko ze stymulacji narządów płciowych czy łechtaczki, ale też innych mniej oczywistych części ciała.
– Jakie wynalazki mogą wpływać na poprawę naszego życia seksualnego?
– Jeśli dwoje ludzi ma jasność, co do swoich potrzeb, ufają sobie, darzą się życzliwością i czują się bezpiecznie ze sobą, to prawdopodobnie żaden wynalazek ani zabawka nie powinna im zaszkodzić. Jeśli jednak para czuje, że czegoś im brakuje i kupują gadżet erotyczny, który ma wpłynąć na poprawę ich stosunku – to bardzo rzadko zdarza się, aby to coś naprawdę zmieniło. Szukając urozmaiceń musimy mieć zbudowaną ważną podstawę relacyjną w związku, czyli czuć bliskość drugiej osoby, ufać sobie nawzajem, aby wprowadzenie takiej zabawki nie było pewnym rodzajem nadużycia, czy przekroczenia granic naszego partnera.
– Jak powinien wyglądać dobry seks? Czy koniecznie powinien być dziki i pełen wrażeń jak ten z filmów porno, aby partnerzy mogli odczuwali satysfakcję? Czy raczej czuły i namiętny stosunek również może nam się spodobać?
– Wspominałem wcześniej o podstawowej motywacji prowadzącej do seksu: popędowej i napięciowej. Czasami może być tak, że będziemy odczuwać podniecenie na myśl o typowym seksie napięciowym, czyli dzikim, mocnym, spontanicznym i niezbyt długo trwającym, który daje dużo adrenaliny. I nie jest niczym złym, jeśli taki seks pojawia się w relacji dwojga ludzi. Ale również bardzo często okazuje się, że możemy mieć ochotę na seks, który będzie zbliżał, potrwa trochę dłużej i pomoże w stworzeniu wyjątkowej relacji z partnerem. Obraz, który płynie do nas z pornografii zaburza nam wizję seksu. Przecież tam podstawowym elementem stosunku jest penetracja. Można powiedzieć, że jest to obraz seksu napięciowego. A w życiu może się okazać, że te proporcje są totalnie odwrócone. I jeśli jest tak, że w danej parze poświęcimy czas na flirtowanie, które może być dobrym elementem gry wstępnej, a także budowanie napięcia, mówienie sobie miłych rzeczy, ewentualnie grę wstępną to okaże się, że 90-95 procent przyjemności to właśnie ta czułość dwojga partnerów, a tylko 5-10 procent to kulminacja, która prawdę powiedziawszy trwa dość krótko, bo statycznie tylko 3 minuty.
– Czy pornografia może mieć na nas również dobry wpływ?
– Raczej nie. Wykreowany przez filmy pornograficzne obraz nie jest autentycznym odzwierciedleniem kontaktu seksualnego. Nie buduje również realistycznych oczekiwań dwojga partnerów. Wspólne oglądanie pornografii przez pary częściej kończy się kłótnią czy nieporozumieniem, niż podnieceniem i udanym seksem. Czasami zapominamy, że pornografia to nierealistyczny obraz zbliżenia seksualnego i tak nie powinien wyglądać udany seks w życiu realnym. Jeśli będziemy ślepo dążyć do takiego wzorca, to możemy zrobić sobie krzywdę. Inaczej jest w przypadku erotyki, w której niekoniecznie głównym elementem jest sama technika seksualna. Erotyka może ekscytować i pobudzić fantazję dwojga partnerów.
– Jak zmieniły się nasze preferencje seksualne na przestrzeni lat? Jesteśmy coraz bardziej wyzwoleni czy raczej odwrotnie – ograniczeni pod tym względem?
– Na poziomie oficjalnym wydajemy się bezpruderyjni i wyzwoleni. Ale w momencie, gdy przykładowo spojrzymy na naszą podstawową wiedzę związaną z seksualnością: to na ile znamy swoje ciało, jego reakcje, czy poszczególne etapy cyklu seksualnego i inne czynności związane z seksem, to okazuje się, że wielu rzeczy nie wiemy lub powielamy mity. Skoro nie posiadamy różnego rodzaju wiedzy, możemy na zewnątrz wydawać się bardziej otwarci na różne zdarzenia. Ale w momencie, gdy przychodzi właściwy moment mamy poważne problemy z akceptacją, tolerancją czy zrozumieniem na przykład preferencji seksualnych. Faktycznie, wydaje się, że nagości i seksu jest coraz więcej. Jeśli jesteśmy bezpruderyjni to raczej nie bezpośrednio, w cztery oczy, a na pokaz. Na Instagramie, Facebooku pozujemy na wyzwolonych, pokazując nasze nagie, czy półnagie zdjęcia. Rzadko jednak jest tak, że tę bezpruderyjność wnosimy do relacji i potrafimy szczerze rozmawiać o naszych potrzebach z partnerem.
– Na jakie problemy najczęściej uskarżają się kobiety i mężczyźni związane ze sferą płciową?
– W przypadku mężczyzn najczęstszymi zgłaszanymi trudnościami są zaburzenia erekcji i przedwczesny wytrysk. Badania wykazują, że ponad 1/3 mężczyzn boryka się z tym problemem. Jeśli chodzi o kobiety najczęściej mówią o braku ochoty na seks. W przypadku obu płci pojawia się także kolejna tendencja, którą jest uzależnienie od pornografii, masturbacji czy ryzykownych kontaktów seksualnych.
– Czy kobiety mogą „wyleczyć” swój brak ochoty na seks?
– Oczywiście. Zwykle traktujemy problem natury seksuologicznej, jeśli nie ma innych przesłanek fizjologicznych i medycznych, jako ważny objaw. A następnie staramy się poszukać przyczyn tego objawu. Jeśli jesteśmy w stanie dotrzeć do przyczyn i popracować nad ich usunięciem, wtedy też pozbywamy się samego objawu, czyli w tym wypadku braku ochoty na seks.
– A jak to jest z mężczyznami?
– Jeśli jeszcze przedwczesny wytrysk może połechtać kobiecą próżność, tak brak erekcji może sprawić, że partnerka zacznie się obwiniać i zarzucać sobie zbyt niską atrakcyjność.
– Czy problemy z erekcją zawsze są związane z brakiem pociągu do kobiety?
– Niestety, tak właśnie interpretują to kobiety. Wydaje im się, że prawdopodobnie nie „kręcą” swojego partnera. Jednak w większości przypadków nie ma to ze sobą związku. Najczęstszą przyczyną jest zbyt duży poziom napięcia związany z lękiem. Taki mężczyzna wchodzi do łóżka ze zbyt wysokim poziomem lęku, chcąc wypaść dobrze. Jego ciało staje się bardziej spięte niż rozluźnione. Zamiast czerpać przyjemność z chwili, zastanawia się niepotrzebnie nad tym, czy da radę i czy uda mu się ostatecznie zaspokoić partnerkę. To powoduje wzrost napięcia i dochodzi do przedwczesnego wytrysku lub zaburzeń erekcji.
– O czym fantazjują mężczyźni, a o czym kobiety?
– Mężczyźni częściej fantazjują o seksie z niedoświadczoną partnerką lub bardzo doświadczoną, tzw. mamuśką. Kobiety często fantazjują o seksie z elementami przemocy. Należy jednak pamiętać, że większości fantazji nie chcemy realizować w swoim życiu.
– Czy fantazje seksualne to wciąż temat tabu?
– Rozmawiamy o nich nadal rzadko, obawiając się oceny. Czasem też nie mówimy o nich, bo obawiamy się, że partner może poczuć się zobligowany do ich realizacji, a przecież sporej ich części nie chcemy urzeczywistnić.
– Seks grupowy, przemoc, seks z nieznajomym – o czym świadczą tego typu fantazje i czy mogą one być niebezpieczne?
– Jeśli coś pozostaje tylko w formie fantazji, to nie powinno nas niepokoić. Dopiero uporczywa chęć ich realizacji, przy jednoczesnym braku akceptacji, powinna zapalić nam światło ostrzegawcze.
– Przez cały czas rozmawialiśmy o życiu seksualnym. Na koniec pomówmy o wstrzemięźliwości. Czy nieuprawianie seksu do ślubu może nieść jakieś konsekwencje?
– Nie używałbym w tym przypadku słowa „konsekwencje”. Rozumiem, że zachowanie dziewictwa to świadomy wybór związany z przekonaniami, czy wiarą danej osoby. Jedyny problem, który może z tego wyniknąć polega na tym, że dwoje ludzi aż do ślubu nie sprawdzi, czy są dopasowani seksualnie. Nie oznacza to, że zawsze koniecznie należy to sprawdzać, bo inaczej coś nie wyjdzie.
Jednak jeśli nie mają doświadczeń ze sobą, może tak się stać, że przy pierwszym seksie pojawią się trudności. Albo – co raczej rzadziej występuje – utrzymanie dziewictwa jest tak naprawdę podyktowane lękiem jednego z partnerów przed seksem. W tym przypadku przełamanie lęku po ślubie może stać się bardzo trudne. W tym przypadku może okazać się niezbędna pomoc specjalisty.