Przy kolorowym muralu Cukina zdobiącym ścianę domu, w którym mieści się Karmelek, przechodnie robią sobie zdjęcia. Obraz nie pozostawia wątpliwości: to pod tym adresem jest królestwo słodyczy pierwsze i jedyne o takim charakterze miejsce w naszym mieście gdzie od progu witają nas słodkie i niepowtarzalne zapachy przywołujące wspomnienie dzieciństwa. Trudno wyjść z niego z pustymi rękami – bez kolorowego lizaka, słoika cukierków albo paczki mlecznych ręcznie robionych krówek.
Gdyby szukać najbardziej „koszalińskiego” cukierka, mogłaby to być krówka. Przez 40 lat ten cukierek produkowała Bogusławka, położona zresztą niedaleko Karmelka, bo przy ulicy Mickiewicza. Sentyment pozostał. – Rzeczywiście, przychodzą do nas klienci, zwłaszcza starsi i wspominają Bogusławkę – przyznaje Anna Piasecka, właścicielka Karmelka. – W pewnym sensie kontynuujemy więc lokalną tradycję, choć nie było to naszym pierwotnym zamierzeniem. Raczej zależało nam, żeby Koszalin miał swój słodki produkt eksportowy.
– Historia Karmelka zaczęła się właściwie od moich dzieci – mówi Anna Piasecka. – Jak każde, moje też uwielbiają słodycze, ale skład sklepowych może przerazić: głównie chemia i sztuczne dodatki. Synowie są zachwyceni, że ich mama produkuje słodycze, po całym dniu przynoszę ich zapachy do domu – może być coś fajniejszego (śmiech)?
Krówka wyrabiana w Karmelku nie przypomina tej produkowanej taśmowo w fabryce. Na recepturę składają się jedynie trzy składniki: mleko, cukier i masło. Odpowiednie rozłożenie proporcji powoduje, że krówki są jednocześnie aksamitnie gładkie, rozpływające się w ustach. Kluczem jest specyficzny proces produkcji i jakość dobranych składników, od których zależy właściwa konsystencja i oczywiście wyjątkowy smak.
Po pokrojeniu masy, każda krówka pakowana jest w osobny, ręcznie przycinany pergaminowy papierek, a następnie ląduje firmowych paczuszkach lub ozdobnych bombonierkach. Poza klasycznym, dostępne są charakterystyczne dla tradycyjnych krówek smaki z makiem, sezamem oraz z czekoladą i kokosem. Wkrótce, na życzenie klientów, pojawią się nowe smaki.
Poza krówkami Karmelek słynie z ręcznie wyrabianych cukierków i lizaków, które charakteryzuje równie prosty skład oraz dobór naturalnych barwników i aromatów. – W ich produkcji przydaje się zręczność i zdolności manualne – mówi Anna Piasecka. – Materiał do pracy nie jest łatwy, bo masa jest gorąca, miękka i szybko zastyga. Trzeba też mieć poczucie estetyki, bo poza tym, że nasze słodycze są pyszne, mają być też ładne, a do tego smak musi współgrać z kolorem.
Wspomniane umiejętności można sprawdzić w czasie warsztatów. Karmelek organizuje je regularnie. – Do udziału zapraszamy nie tylko przedszkolaki, ale również młodzież szkolną, wycieczki, kolonie i naszych kochanych seniorów – mówi Anna Piasecka. – Pracujemy w grupach, całość pokazu trwa około godziny. Możliwość zrobienia własnych cukierków oraz lizaków sama w sobie jest bardzo ekscytująca. Na warsztatach razem współtworzymy przepiękne łakocie i przeważnie przy procesie produkcji karmelowej masy jest gwarno i śmiesznie.
Słodycze w Karmelku powstają na bieżąco. Nie ma dnia, by pani Anna i współpracownicy nie uzupełnili zapasów o świeże krówki, lizaki czy cukierki. Na półkach manufaktury znajdziemy też niepowtarzalne wzory lizaków, kolorowe żelki, pastelowe pianki (marshmallow), watę cukrową, rzemieślnicze czekolady, gumy do żucia oraz chałwę. – Oferta Karmelka jest bardzo bogata – mówi właścicielka. – Każdy znajdzie tu coś dla siebie, nawet diabetycy i weganie oraz osoby stroniące od glutenu. Jeszcze w tym roku pojawią się nowe czarujące niespodzianki, nasz asortyment znacznie się poszerzy i wprowadzi koszalinian w słodki zawrót głowy.
Wiek klientów Karmelka waha się od kilku do kilkudziesięciu lat. Częsty widok – babcia z wnuczkiem, turyści zaopatrujący się w słodkie regionalne pamiątki, dorośli kupujący słodkie upominki. Poza codzienną sprzedażą Karmelek realizuje zamówienia specjalne, spersonalizowane, na przykład – bardzo popularne – prezenty dla gości weselnych. – Bywa, że klienci przychodzą do nas z własnymi, inspirującymi pomysłami – mówi Anna Piasecka. – Nie ma zamówienia, którego nie zrealizujemy. Robimy paczki z prezentami na każdą okazję, zamówienia indywidualne i dla firm, świąteczne, weselne walentynkowe itp. Kontakt z ludźmi to najcenniejszy bonus naszej pracy. Mam wrażenie, że nasz sklep ich rozwesela. Dzieci – wiadomo, są w siódmym niebie, ale dorosłym chyba kojarzy się z dzieciństwem. Rozmawiamy, gawędzimy, wspominamy i zajadamy się krówką. Taki był zamysł – żeby złapać u nas oddech, pośmiać się, ale też kupić coś smacznego, zdrowego i oryginalnego.