Bartosz Warzecha, architekt, asystent na Politechnice Koszalińskiej, twórca Wirtualnego Koszalina, sprowokowany wypełnił kwestionariusz Prousta. Dzięki temu możemy poznać go z nieco innej, prywatnej strony.
Najstarsza rzecz w twoim domu:
Holenderska komoda z końca XIX wieku, którą kupiliśmy w sklepie z antykami do naszego pierwszego mieszkania. Jest z nami do dziś i ma swoje szczególne miejsce w pokoju dziennym. Trzeba było ją odświeżyć i dorobić „plecy”. Mieści różne szpargały. Gdybym miał się gdzieś znów przeprowadzać, na pewno zabrałbym ją ze sobą.
Jakie jest twoje ulubione zajęcie:
Odpowiedź jest prosta. Fotografowanie. Od zawsze. Ostatnio nawet znalazłem odbitki zdjęć jakie robiłem w wieku 10 lat. Głównie skupiam się na przyrodzie i naturze. Chyba już nie fiksuję się na sprzęcie, a bardziej na temacie. Wychodząc z aparatem nie biorę całego sprzętu tylko jeden obiektyw. To zupełnie inaczej ustawia szukanie kadrów. Fotografią udało mi się zarazić moją siostrę. Stała się ona naszą rodzinną kronikarką i portrecistką.
Czym pachnie twój poranek:
Kiedyś powiedziałbym, że kawą; dziś – zdecydowanie rosą. Powiedzieć, że jestem skowronkiem to mało powiedziane. Lubię wcześnie wstać, a mieszkanie pod Koszalinem pozwala rozpocząć poranek od spaceru czy biegu po leśnych ścieżkach. To stało się moim rytuałem.
Książka/film, do którego wracam:
Często wracam do Sapkowskiego jako autora. Mam w domu wszystkie jego książki. Świat, który w nich stworzył, ciągle mnie zachwyca. Z filmów, raz na jakiś czas z przyjemnością oglądam wszystkie Bondy, choć te pierwsze przy obecnej poprawności politycznej z pewnością by nie powstały w formie, którą znamy.
Jesteś zbieraczem/koneserem:
Na szczęście nie. Chociaż mam zdecydowanie za dużo książek i nie bardzo umiem się z nimi rozstać.
Miejsce, do którego chciałbyś pojechać:
Japonia. Na razie wystarczy mi, że przeczytam ze dwie książki na jej temat w ciągu roku. Pewnie gdybym bardzo chciał, to już bym tam był, ale lubię mieć coś co jeszcze przede mną.
Co bardziej pociąga historia czy kosmos:
Zdecydowanie kosmos. Lubię myśleć o tym co ponad naszymi głowami. Księżyc jest często bohaterem moich fotografii. Gwiazdy na nieoświetlonym niebie są fascynujące. To temat, który towarzyszy mi każdego dnia.
Słowo, którego nadużywam:
Raczej nie ma takiego.
Ulubieni bohaterowie życia codziennego:
Mam słabość do ludzi, którzy nie filozofują, rano wstają, pracują, później cieszy ich prosta rozrywka. Są wolni od trosk tego świata. Szczerze zazdroszczę takiej umiejętności.
Co cenię w swoich znajomych:
Szczerość. W przyjaciołach zaś to, że można wrócić do rozmowy przerwanej kilka lat wcześniej dokładnie w tym samym miejscu, w którym wówczas była skończona.
Na stoliku nocnym:
Budzik dla zasady. I kindle z nową książką. Telefon zostawiam za drzwiami.
Twój obecny stan ducha:
Droga do osiągnięcia szeroko rozumianego spokoju.
Powracający sen:
Kilka razy śnił mi się ogromny niedźwiedź, który atakuje mnie i moją rodzinę w leśnym domku w środku zimy. Nie sprawdzałem w senniku, o co z tym chodzi.
Ostatnia muzyczna fascynacja:
Słucham wszystkiego. W piątki, kiedy Spotify podsyła listę trzydziestu nowości, to ja ustawiam playlistę w biurze. Ciągle jednak mam wrażenie, że nie jestem na bieżąco i co chwilę ktoś rzuca nazwy bandów, o których wcześniej nie słyszałem. Ostatnia fascynacja to mainstream, czyli Dawid Podsiadło. Kolejne bilety, tym razem na przyszłoroczny czerwcowy koncert już kupione.
Smak, do którego wracam z sentymentem:
Prosty biszkopt z owocami i galaretką. Takie ciasto może być i śniadaniem i urodzinowym tortem. Uwielbiam od zawsze.
Moje marzenie o szczęściu:
Spokój i odrobina ciszy.
*Kwestionariusz Prousta – na przełomie XIX i XX wieku po europejskich salonach krążył zestaw pytań z pozoru błahych, a jednak ukazujących głębię osobowości wypełniającego. Dwukrotnie odpowiadał na nie Marcel Proust, więc zyskał nazwę „Kwestionariusz Prousta”. Od tego czasu ewoluował i doczekał się mnóstwa wariantów. Jednym z tych wariantów raczymy naszych Czytelników.