DSC 0038 Kultura

„Fajbus”, czyli nie tylko kryminalne historie

Michała Fajbusiewicza kojarzymy głównie z programami policyjnymi „997”, których w Telewizji Polskiej wyprodukował blisko 800. Trudne sprawy, ciężkie przestępstwa, niewykryci sprawcy, czyli tematy nie do żartów. Tymczasem bohater książki, którą Państwu rekomendujemy, to człowiek z poczuciem humoru, który z jadł chleb z niejednego pieca. Potrafi o swoim życiu opowiadać w zajmujący sposób. Dzięki temu (i talentowi redaktorskiemu Magdy Omilianowicz) książkę „997 przypadków z życia” połyka się jednym tchem.
Dziennikarze chętniej prezentują życie innych niż własne. Michał Fajbusiewicz jest wyjątkiem. Nie owija przy tym w bawełnę, nie upiększa.

 

Książki FAJBUS Magda OmilianowiczJest więc w książce mowa o częściowo żydowskim pochodzeniu bohatera i konsekwencjach tego faktu – głównie osamotnieniu rodziny, panującym w domu uczuciowym chłodzie i niedostatku.
Jest również sporo o codzienności peerelowskiej, w której dobrze wiodło się tym, co umieli kombinować. A Michał Fajbusiewicz bez hipokryzji przyznaje, że umiał.

Sporo wspomnień dotyczy związków bohatera z Pomorzem – między innymi z piękną Luboradzą, gdzie pan Michał był kierownikiem ośrodka wypoczynkowego ulokowanego w zabytkowym pałacu.
Centralnym wątkiem pozostaje jednak praca dziennikarska, choć Michał Fajbusiewicz wykonywał w życiu chyba z 10 zawodów.

I tutaj zbiegają się zainteresowania koszalinianki Magdy Omilianowicz i „Fajbusa”, bo w przypadku obojga tematyka kryminalna odegrała ważną rolę. O cyklu programów „997” już wspominaliśmy, przypomnijmy więc, że Magda Omilianowicz jest autorką bestselerowej opowieści pod tytułem „Bestia. Studium zła” o wielokrotnym mordercy Leszku Pękalskim. Nikt przed nią tak dokładnie nie odtworzył historii tego pochodzącego spod Bytowa człowieka, dla którego zabijanie wiązało się z doświadczeniami erotycznymi i stanowiło nieodparty przymus. Paradoksem jest fakt, że choć sam przyznał się do 67 morderstw, Pękalski był bliski wywinięcia się sprawiedliwości wobec błędów popełnionych w śledztwie przez ekipy policyjne i prokuratorów. Jak ktoś napisał, postać Pękalskiego jest w książce Magdy Omilianowicz niejednoznaczna. „To kat godny potępienia, ale i ofiara, która może oczekiwać naszego zrozumienia, jest mordercą, ale i ofermą, ofiarą losu, która budzi politowanie. To jednocześnie bestia i nieudacznik.”

Telewizyjne programy policyjno-kryminalne (podobnie jak paradokumenty o tej tematyce) stały się w ostatnich latach bardzo popularne. Obecne są w ramówkach wszystkich stacji. Ich protoplastą w TVP był cykl przygotowywany i prowadzony przez Michała Fajbusiewicza. Służył on nie tylko informacji, ale pomagał również w docieraniu do sprawców przestępstw i ustalaniu ważnych dla poszczególnych śledztw okoliczności. Zgłaszali się po każdej emisji – oprócz rozmaitych mitomanów i nawiedzeńców – także ludzie, których spostrzegawczość pomagała zamykać trudne dochodzenia.

Praca w mediach daje okazję do spotkań z ogromną liczbą osób różnych zawodów, także ludzi bardzo znanych. Nic więc dziwnego, że w rozmowie Omilianowicz – Fajbusiewicz pada kilkaset bardziej i mniej znanych nazwisk. Wśród nich jedno jest szczególne i tego spotkania można panu Michałowi zazdrościć. Otóż przygotował on program dokumentalny z udziałem wyjątkowego świadka historii XX wieku – profesora Jana Karskiego, legendarnego kuriera Polskiego Państwa Podziemnego, który jako pierwszy dostarczył na Zachód świadectwo barbarzyństwa Niemców wobec ludności żydowskiej i Polaków. Niestety, cele polityczne i rozmaite polityczne kalkulacje aliantów spowodowały, że misja Karskiego nie zakończyła się tak, jak by się można było spodziewać. On sam zaś stał się postacią tragiczną, do końca życia noszącą ciężar wiedzy o ludobójstwie, którego nie zdołał swoim świadectwem przerwać.

 

Magda Omilianowicz, Michał Fajbusiewicz: „Fajbus. 997 przypadków z życia”. Wydawca: Kompania Mediowa sp. z o.o., Warszawa 2019

9 sierpnia br. w ogrodzie Filii nr 9 Koszalińskiej Biblioteki Publicznej odbyła się promocja książki z udziałem obojga autorów. Słuchaczy było tylu, że szybko zabrakło przygotowanych miejsc.