210904CTM14 0567 Ludzie

Kwestionariusz osobowy – Wojciech Subalski

svg%3E Ludzie

Wojciech Subalski, architekt, współwłaściciel renomowanego biura projektowego HMS, wiceprezes koszalińskiego oddziału SARP-u. Miejskie zwierzę, któremu społeczna tkanka szczególnie leży na sercu. Inicjator projektów, który w wolnych chwilach z zaangażowaniem uprawia triathlon.

Ulubiony przedmiot w domu:

Stół. Uważam, że stół jest sercem domu. Małe mieszkanie, czy duży dom powinno urządzać się od stołu. Wygodnego, trochę „za dużego”, takiego, jaki można obejść, z wygodnymi krzesłami i miejscem dla każdego domownika. Przy takim właśnie stole powinno omawiać się najważniejsze rodzinne sprawy. Siedząc przy stole łatwiej dojść do kompromisu pomimo różnicy zdań, trudniej jest odejść od stołu w gniewie czy złości.

Oprócz spożywania posiłków można na nim grać, odrabiać lekcje, stawiać wazon ze świeżymi kwiatami. Domy, w których stół nie gra pierwszych skrzypiec, często są pełne niedopowiedzeń.

Trzy niezbędne rzeczy na udanym urlopie:

Wspólny audiobook dla uczestników podróży. Czas w samochodzie biegnie wtedy szybciej i ciekawiej. Ostatnio „Baśniobór” z genialnym lektorem Januszem Zadurą.

Gra: planszówka, karty, wspólna krzyżówka. Taka jedna, konkretna, która będzie kojarzyć z tym właśnie wyjazdem. Buty i strój do biegania. Lubię, biegając, poznawać miasto lub okolicę nim na dobre rozbudzi się turystyczny gwar. Przyglądam się wtedy mieszkańcom, którzy o świcie żyją jeszcze swoim naturalnym rytmem.

Czego nie lubią we mnie moi przyjaciele:

Pewnie tego, że za dużo mówię na zawodowe tematy. Przyjaciele z grzeczności słuchają, ale wtedy na szczęście kochana żona potrafi ukrócić moje wywody.

Pierwsza czynność po przebudzeniu:

Wyrzucenie psa z łóżka, a potem sprawdzenie pogody za oknem. W tygodniu po to, aby stwierdzić, czy mogę wybrać się rowerem do pracy, w weekend – jak ubrać się na trening.

Z reguły na rower nie mam złej pogody, nawet prowadziłem zapiski statystyczne i faktycznie więcej było dni z rowerem niż bez.

svg%3E Ludzie

Film/książka który poleciłbym znajomym:

Nie jestem filmowym znawcą, ale uwielbiam filmy Paolo Sorrentino: „Wielkie Piękno”, „Młodość”. Serial tego reżysera „Młody Papież” polecam każdemu.

Książka, to „Madame” Antoniego Libery. Uważam, że są książki, które trafią do czytelnika wtedy, kiedy są przeczytane w odpowiednim czasie. Dla mnie to była końcówka liceum. Erudycja autora, kompozycja, język, brak zbędnych elementów oraz fabuła sprawiła, że wszystko w tym utworze się zgadza. Plus poczucie, bezczelne z mojej strony, że pod tą książką też mógłbym się podpisać…

Miejsce, do którego chciałbym pojechać:

Nowy Jork, bo to miasto, w którym nie byłem, a wydaje mi się, że znam je na wylot. Popkultura sprawia, że wszędzie tego miasta pełno. Skonfrontować te wyobrażenia z rzeczywistością to jest dobry plan.

Dobrze byłoby pomieszkać w Kopenhadze. Poczuć na własnej skórze i zrozumieć, dlaczego jest miastem najszczęśliwszych ludzi. I przywieźć tej wiedzy, ile się da do Koszalina.

Słowo, które nadużywam:

„Głupie jak sanki” – gdy trafiam na absurd i głupotę w czystej postaci przede wszystkim w pracy.

Z kim zjadłbyś kolację marzeń i o czym byście rozmawiali:

W krakowskim barze „Piękny Pies” lub „Dym” z Marcinem Świetlickim. Dostałem kiedyś od niego książkę z dedykacją żebym „lepiej projektował niż on pisze” i na tej kolacji pewnie musiałbym mu się wytłumaczyć z kilku projektów. Liczyłbym w zamian na dobre historie takie, których być może nawet nie są w jego autobiografii – wywiadzie rzece „Nieprzysiadalność” – nie musiałbym jej wówczas kończyć.

Twój obecny stan ducha:

Od 15 października coraz lepszy

svg%3E Ludzie

Ostatnia muzyczna fascynacja:

Poza jazzem, którego w naszym domu słucham tylko ja, ostatnio odkrywam muzykę z moimi dziećmi. Z trzynastoletnim Borysem byliśmy na koncercie Kultu, a wybieramy się na Pidżamę Porno. Syn odkurza w domu stare płyty, a ja na nowo odkrywam stare kawałki. Za to z młodszą córką, Niną, odkrywam Sanah czy Billie Eillish i muszę przyznać, że tam też jest czego posłuchać.

W moim mieście najbardziej mi brak…

Miasta. Za mało jest miasta w mieście, jak cukru w cukrze. Za mało dobrych przestrzeni, ulic, chodników, deptaków, witryn sklepowych, sklepów, ławek i miejsc do siedzenia, za mało zieleni. Zdecydowanie za mało miejsc na interakcję między mieszkańcami, takie akupunktury miejskiej: placów, placyków, kawiarni, barów, księgarni, ławek, miejsc do przebywania przyjaznym ludziom i roślinom, ale nie koniecznie miejsc, w których trzeba wydać pieniądze, żeby w nich być.

Mamy wymarłe centrum, ale też wymarłe centra dzielnicowe. Miasto musi być przyjazne, wielofunkcyjne, zwarte, wrażliwe na mieszkańca, zdrowe i zielone.

Piękny obrazek widziałem parę miesięcy temu: północne zaplecze Emki i schodzące się zewnętrzne, zadaszone schody pełne młodzieży, która siedziała naprzeciwko siebie, rozmawiała w grupkach, ktoś słuchał muzyki, ktoś tańczył, ktoś podjeżdżał rowerem – cud! Aż zrobiłem zdjęcie. Czyli potrzeba jest, chętni są, tylko miasta brak.

Szukam w ludziach:

Zdolności i cech, których sam nie posiadam

Ulubieni bohaterowie popkultury:

Król Elvis Presley, Jurek Owsiak, Michael Jordan, a tych fikcyjnych: James Bond, Neo i Michael Corlenone

Nałogowo zbieram:

Momenty – diamenty. Zbieranie rzeczy przestało mnie kręcić, ale kolekcjonuje przeżycia, poczucie flow, „euforii biegacza”, te parę minut na mecie, chwile z rodziną, przyjaciółmi, tego nie da się kupić i tego nie da się zabrać (no chyba, że ten Niemiec, co nam na starość wszystko chowa).

Ostatnie zdjęcie w telefonie:

Zdjęcia z aktualnie prowadzonej budowy.

Idealny poranek to:

Pływanie wczesnym świtem na otwartej wodzie, najczęściej na Policku. Bywa, że mam całe jezioro tylko dla siebie. A potem kawa z żoną Asią w kawiarni przy rynku, gazetka, piekarnia i rodzinne śniadanie (przy stole!). Koniecznie wszystko przemieszczając się rowerem. Różowo i pudrowo? Może, ale tak smakuje najbardziej.

Sport, którego chciałbym spróbować:

Nie tyle spróbować, co wrócić do kitesurfingu. Może znów dzieci pomogą.

Czego ze swoich doświadczeń zawodowych nie zamieściłbyś w swoim CV:

Jest parę projektów, które po latach powiedzmy eufemistycznie „zrobiłbym inaczej”

Mój wróg powiedziałby o mnie:

Nic nie wiem o moich wrogach, pewnie są, ale się nie ujawniają. Na dobrego wroga trzeba sobie zasłużyć, chyba jeszcze nad tym pracuję.

W wolnej chwili lubię:

Dobre czerwone wino

Starość zaczyna się, gdy:

Kiedy zaczynasz odpuszczać i przestaje ci zależeć.

Do starości trzeba się przygotować, pracuje się na to całe życie. Fizycznie, czyli ile teraz sprawności nabierzesz, tyle masz szansę na starość zachować. Podobnie jest z głową – trzeba trenować optymizm.