druk prestiz MB61622 Ludzie

Tenisowa nadzieja ma 12 lat

Fot. Marcin Betliński

Trenuje niemal każdego dnia, sześć razy w tygodniu, w czwartki nawet dwa razy. Na kort w Koszalinie dojeżdża ze Świeszyna, zazwyczaj z mamą lub tatą, czasem przywozi ją dziadek, a w niektóre dni zabiera się z przyjaciółką z kortu Oliwią. Ma dopiero 12 lat, a już jest w narodowej kadrze tenisa. Właśnie wróciła z Irlandii, gdzie wraz z innymi tenisistami reprezentowała nasz kraj. Weronika Gnyś, mówi, że gdyby nie tenis, pewnie bardzo by jej się nudziło. W ciągu 4,5 roku regularnych treningów wypracowała swój styl gry i charakter. Choć dopiero się rozpędza, determinacji pozazdrościć jej może niejeden dorosły zawodnik.

svg%3E Ludzie

Pierwszy raz na korcie stanęła w wieku siedmiu lat. Zaczęło się od półkolonii tenisowej i zajęć w grupie. Tenis tak bardzo spodobał się Weronice, że chciała trenować więcej i więcej. Dość szybko zaczęła brać udział w lokalnych turniejach, a jej sportowa dojrzałość imponowała trenerom i innym zawodnikom.

Od początku trenerem Weroniki jest Andrzej Astapczyk z TenisPRO Koszalin. Zauważył w niej motywację i pracowitość, której często brak tak młodym osobom. Nieocenieni są również zaangażowani rodzice. Marta Gnyś, mama Weroniki, choć ze sportem nie ma wiele wspólnego mówi, że całą rodziną wspierają córkę na każdym kroku, choć głos trenera jest najważniejszy. – Po naszej stronie są codzienne dojazdy na treningi, obecność na zawodach. Tenis to nie jest tania dyscyplina, ale widząc takie zaangażowanie Weroniki, trudno byłoby po prostu odpuścić. Ja technicznie nie znam się na tym sporcie, choć i tak wiem już więcej niż te kilka lat temu. Weronika lubi i potrzebuje naszej obecności podczas ważnych zawodów, więc często jeździmy nawet całą rodziną – mówi pani Marta.

Weronika dopowiada: – Od rodziców dostałam medalik z napisem „never give up” (nie poddawaj się) i to jest mój talizman, który zawsze zabieram ze sobą na ważne zawody. Nawet jak nie mam już miejsca w bagażu, to zawsze uda mi się wcisnąć między rakiety jakiegoś pluszaka, wtedy mocniej czuję obecność mamy, taty. Moja starsza siostra Dominika zawsze pomaga mi dobrać ciekawy strój, gdy gdzieś jadę, bo lepiej zna się na stylu niż ja.

Na pytanie kogo podpatruje w wielkim tenisowym świecie, Weronika tajemniczo odpowiada, że jej wielką inspiracją jest Maja Chwalińska. To 21-letnia reprezentantka Polski z Dąbrowy Górniczej, która na koncie ma sukcesy w turniejach singlowych i deblu. – Dlaczego tak kibicuję Mai? Bo w pewnym sensie jest podobna do mnie, nie z wyglądu – śmieje się Weronika – a ze stylu gry i sylwetki.

Mama, Marta Gnyś, wspomina: – Z Mają Chwalińską mamy fantastyczną przygodę. Kiedy Werka tak ciągle opowiadała o Mai, postanowiłam napisać do tenisistki, że ma tu na Pomorzu wierną fankę w postaci naszej córki. Maja zaprosiła Weronikę na wspólny trening do Dąbrowy, udzieliła jej kilku wskazówek, szczególnie w kwestii rozciągania się przed i po treningu. Byliśmy na wspólnym obiedzie, a na pożegnanie Maja podarowała Weronice swoją rakietę i kadrową, tenisową sukienkę. Zauważenie przez tak uznaną zawodniczkę Weroniki, wspólny trening sprawił, że jej determinacja do dalszych treningów wskoczyła na zdecydowanie wyższy poziom.

Z pewnością za jakiś czas przed rodziną Gnysiów ważna decyzja dotycząca dalszej drogi sportowej córki: zostać w Koszalinie i trenować dalej, czy szukać wyzwań w szkołach mistrzostwa sportowego. Na razie myśl tę odkładają w czasie i wsłuchują się we wskazówki dotychczasowego trenera.

Poziom gry, na jakim znalazła się Weronika, zaczął wymagać wprowadzenia odpowiedniej diety, czyli tak zbilansowanych posiłków, aby miała ona siłę do gry i codziennych treningów. Tak intensywne uprawianie sportu wymaga również okresowych wizyt u fizjoterapeuty. Porażki przepracowuje we własnym gronie, choć jak podkreślają mama i trenerzy, dwunastolatkę wyróżnia niezwykłe opanowanie i koncentracja.

svg%3E Ludzie

Tenis to zdecydowanie dla Weroniki coś więcej niż rekreacja. Dobry wiatr, jaki spływa na młodych sportowców po sukcesach Igi Świątek pozwala mierzyć wyżej i marzyć śmielej.

Marta Gnyś mówi: – Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby Weronika nie chciała iść na trening, to szybciej ja mówię jej „Może jesteś zmęczona, masz katar, zostań dziś w domu”, ale o tym nie ma mowy. Córka ma wsparcie w szkole i swojej wychowawczyni i choć sporo opuszcza zajęć, oceny ma bardzo dobre. Jej najlepsza przyjaciółka trenuje w tym samym klubie i razem często stają wspólnie na korcie. Czy coś traci tak angażującymi treningami? Z moich obserwacji wynika, że tylko zyskuje. Weronika jest bardzo zorganizowana i odważna. Stała się śmiała i pewna siebie. W klubie tworzą paczkę zawodników, z którymi z przyjemnością spotyka się na korcie i z radością wspólnie jeżdżą na turnieje.

Trenerzy polskiej kadry w tenisie z ciekawością patrzą na rozwój i ogromne postępy, jakie robi ta młoda jeszcze zawodniczka. Czy miałaby to być tylko przygoda czy pomysł na całe życie? Weronika bez cienia zastanowienia mówi: „Chcę w to iść i spróbować swoich sił na najważniejszych kortach świata”.