Wrażenie rodem z postapokaliptycznego thrillera: masywna furtka, zejście do piwnicy, grube drzwi stalowe na ogromny zamek kołowy, a dalej niski strop, beton, niewielkie komory, mrok rozświetlony sztucznym światłem. Nastrój nagle zmienia się, gdy gości wita Mariusz Król, a wraz z nim przekraczamy granicę czasu. Z przyszłości idziemy w przeszłość, a nawet jej kilka wymiarów, ale o tym za chwilę. Teraz Mariusz, prywatnie utalentowany grafik, autor cenionych okładek do wydawnictw historycznych, a służbowo brodaty żołnierz pruski prowadzi nas po labiryncie izb, który składa się na koszaliński Salon Historyczny.
Znajdujemy się w unikalnym Salonie Historycznym (SH), zorganizowanym w schronie przeciwatomowym pod koszalińskim hotelem Gromada Arka, przez Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne Odkrywcy. Po dwóch latach prac budowlanych, adaptacyjnych i muzealniczych, SH otworzył swe progi dla zwiedzających w tegoroczną Noc Muzeów. Z miejsca stał się atrakcją dla mieszkańców, czeka na turystów i pasjonatów historii z całego świata.
Niemcy w schronie
Przedtem schron, wybudowany wraz z hotelem Jałta (późniejszą Arką i obecną Gromadą) przez trzydzieści lat oczekiwał na ludzi, którzy mieli schronić się w nim przed atakiem atomowym, a potem przez dwadzieścia pięć lat oczekiwał na odkrycie. Odkrywcy wpisali się w jego historię idealnie, choć przypadkowo. – Podczas rozmowy zawodowej z Wiesławem Świsiem, prezesem hotelu, zeszliśmy na temat moich zainteresowań historycznych – wspomina Mariusz Król. – Prezes połączył fakty i zaprosił nas do schronu. W ten sposób znaleźliśmy się w podziemiach hotelu. Zamierzaliśmy stworzyć tu siedzibę stowarzyszenia, ale szkoda nam było zamykać pomieszczenia dla innych. Rezultaty remontu przekonały nas, że warto zaadaptować schron na coś rodzaju muzeum.
Wiesław Świś uśmiecha się na samo wspomnienie tego pierwszego spotkania. – Uznałem pomysły Odkrywców za świetne. Nie miałem żadnych wątpliwości, że trzeba to zrobić, a oni zrobią to najlepiej. Traktuję tę cenną inicjatywę, jako prezentację historii miasta i przedmiotów zebranych przez entuzjastów oraz promocję dziedzictwa kulturowego tych ziem. Salon powstał na miejscu, gdzie przed wojną również znajdował się hotel. Spowodowałem, że plakaty reklamujące Salon wiszą w Berlinie. Goście hotelowi, w tym Niemcy, są bardzo zainteresowani ekspozycją. Schron zwiedziło dotąd pięć niemieckich grup wycieczkowych.
Wolne czwartki historyczne
SH to inicjatywa stowarzyszenia, czyli prywatna, ale funkcjonuje na zasadach ogólnodostępnych. Na razie, do czasu zakończenia obecnego etapu ekspozycji, Salon można zwiedzać tylko w czwartku, od godziny 17 do co najmniej 20. Członkowie Odkrywców opowiadają o zbiorach, historii miejsca, starego Koszalina i przeszłości mieszkańców obydwu kultur – przedwojennej niemieckiej i powojennej polskiej. Nie ma w tym miejscu przedmiotów przypadkowych, wyjaśnienia podane są z najwyższym znawstwem, aranżacja wystaw ma charakter profesjonalny, a pomysłowość scenograficzna na każdym kroku zaskakuje. „Tak powinno być w muzeach” – mówią zwiedzający. Czując wspólnotę zainteresowań, przynoszą do Salonu Historycznego swoje pamiątki z różnych okresów i dzielą się domowymi skarbami, często zbieranymi od trzech pokoleń. Robią to ze świadomością, że każdy eksponat po opracowaniu natychmiast zostanie wyeksponowany.
W rzeczywistości schron jest dużo większy, składa się obecnie z dwóch części; pierwszą zajmują Odkrywcy, druga wciąż służy hotelowi. Między nimi znajduje się niskie przejście murowane, łącznik ewakuacyjny, do pokonania wyłącznie w kasku. – Infrastruktura, choćby wentylacja ręczna, pozostała i działa, korzystamy i pokazujemy zastosowanie tych urządzeń – wyjaśnia Mariusz.
Darowizny i depozyty
Na dziewięćdziesięciu metrach kwadratowych powierzchni jest sześć pomieszczeń, z czego pięć dedykowanych różnym okresom historycznym Koszalina. Większość eksponatów pochodzi z prywatnych kolekcji członków stowarzyszenia, inne podarowali lub wypożyczyli kolekcjonerzy. – Darowizny i depozyty są dla nas szczególnie cenne, ponieważ znajdujemy wśród nich artefakty, które nawet nas zaskakują – przyznaje Mariusz Król. – Jakiś czas temu skontaktował się z nami mieszkaniec, który przyniósł odkryte na stryszku trzy kartony pamiątek po rodzinie niemieckiej, która mieszkała w tym domu. Wśród drobiazgów są przedmioty codziennego użytku, które zasiliły wystawę w pierwszej izbie.
Za lekko pochylonym z powodu wzrostu i niskiego stropu Mariuszem ruszamy w wędrówkę po pokojach pamięci. Pierwszy to hołd dla pamięci o dwóch wojnach. Eksponaty pochodzą z okresu od końca pierwszej do końca drugiej (to tzw. pokój Huberta). Obok lata czterdzieste ubiegłego stulecia z nieodłącznymi symbolami okresu powojennego: gruzy, gaśnica, mapa z połączeniem obrysu Polski przed 1939 i po 1945 roku oraz oznaczeniem miejsc, skąd do Koszalina przyjechali dziadkowie i ojcowie obecnych mieszkańców.
PRL i „Solidarność”
Idziemy dalej, wychodząc z mroków historii wprost do sali poświęconej browarowi koszalińskiemu. Butelki, kufle, skrzynie, a pomalowane na miedziany kolor ogromne zbiorniki na wodę pitną dla lokatorów schronu, teraz przypominają kadzie piwne. W kolejnym pomieszczeniu dominuje PRL, ale zza czerwonych flag i beli legendarnego sznurka do snopowiązałki (oryginału z Brazylii) już wyłaniają się symbole „Solidarności”. Na rocznicę wprowadzenia stanu wojennego Odkrywcy przygotują osobą wystawę okolicznościową.
Przed wejściem do piątego pomieszczenia bez potrzeby zaglądamy do toalety. Schron nie przewidywał żadnych luksusów, stąd wybetonowane ślady na stopy i dziura w podłodze. W ostatniej izbie historie pruskie poparte oryginalnymi zdjęciami, listami, dokumentami. Dla zwiedzających są również pamiątki, czyli jednobarwne fotografie Odkrywców wystylizowane na dawne. Plany stowarzyszenia na najbliższe miesiące dotyczącą zwiększenia dostępności do ekspozycji, czyli rozszerzenie godzin otwarcia. Pewne jest natomiast, że – podobnie jak obecnie – wstęp do schrony pozostanie bezpłatny.
Salon wystawienniczy
Osobne pomieszczenie, największe z sześciu, służy, jako salon wystawienniczy ze zmienną ekspozycją. – Chcemy tam prezentować wystawy, na przykład fotograficzne, kolekcje – dodaje Mariusz Król. Pierwsi z oferty skorzystali członkowie Stowarzyszenia Elektryków Polskich, którzy w podzięce pozostawili fragment drewnianego słupa energetycznego z 1928 roku. W ten sposób miejsce kultywujące pamięć i tożsamość dwóch narodów, promujące edukację historyczną, samo buduje swoją historię.
Stowarzyszenie Odkrywcy istnieje od 2009 roku. Skupia kilkunastu członków, przedstawicieli różnych profesji. Odłamem jest GRH, czyli Grupa Rekonstrukcji Historycznej, która głównie odtwarza 54. Pułk Piechoty Pruskiej, stacjonującej niegdyś w Koszalinie – to trzecia trzeci wymiar historyczny – Wbijamy się w mundury pruskie i walczymy w pierwszej wojnie światowej – mówi z uśmiechem Mariusz Król.
W mundurze z epoki wygląda, jakby wyszedł z wehikułu czasu.