hzabrocki09 cover Ludzie
Fot. Marcin Betliński/Ziemowit Kalkowski

DOBRY KLIMAT DO ROZWOJU

Regularnie spotykamy się z naszymi byłymi podopiecznymi. Widzimy, że powiodło się im w życiu. To daje satysfakcję i nadaje sens naszej pracy. Mam nadzieję, że w kolejnych latach takich spotkań będzie jeszcze więcej” – z Henrykiem Zabrockim, prezesem Zarządu Oddziału Okręgowego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Koszalinie rozmawia Andrzej Rembowski.

 

– Jakie są typowe problemy podopiecznych Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w naszym regionie?

– Nasz oddział TPD działa na terenie dawnego województwa koszalińskiego oraz Sławna i Wałcza. To zróżnicowany obszar, w którym występują bardzo różne problemy. Poznajemy je bliżej dzięki codziennej pracy oraz strategiom rozwiązywania problemów społecznych, które są przygotowywane przez poszczególne gminy. Dodatkowo przeprowadzamy własne badania. Przykładowo w Polanowie, wspólnie z dyrektorami szkół z tego miasta, przeprowadziliśmy analizę, z której wynika, że aż połowę dzieci w Polanowie wychowuje tylko jedno z rodziców. Nie oznacza to, że drugi rodzic nie żyje, ale że na przykład jest w separacji albo pracuje za granicą. Nie ma jednak jednego, głównego problemu w naszym okręgu, a sytuację dodatkowo zmienił ostatnio rządowy program „500+”. Było wiele obaw co do jego skutków społecznych, ale dziś można powiedzieć, że strefa socjalna życia najmłodszych poprawiła się. Nie wszystko jednak można zmienić pieniędzmi. Przykładowo, mimo dodatkowych środków, jakość jedzenia, które spożywają dzieci nie poprawia się, bo część rodziców nie ma wiedzy dotyczącej racjonalnego żywienia.

 

– Na jaką pomoc mogą liczyć najmłodsi, trafiając pod opiekę Towarzystwa Przyjaciół Dzieci?

– Nasze towarzystwo proponuje różne formy pomocy. Jedną z podstawowych są placówki wsparcia dziennego, tzw. ogniska. Prowadzimy ich 15 w całym okręgu. Uczęszcza do nich 450 dzieci. Mają one opiekę pedagogiczną od godziny 10 do 18. Jeżeli jest taka potrzeba, to także w soboty i niedziele. Zapewniamy im też wyżywienie. Warto tu podkreślić, że niestety dla niektórych dzieci to jedyny wartościowy posiłek w ciągu dnia. Codziennie z dziećmi w ogniskach prowadzimy inną formę zajęć – muzycznych, plastycznych itp. Do ognisk kierowane są dzieci przez ośrodki pomocy społecznej, a także czasem przez sądy. Dołączają do nas też podopieczni przyprowadzeni przez rodziców.

Inną formą pomocy są przedszkola i punkty przedszkolne. Mamy ich również 15, a uczęszcza do nich 300 dzieci. Nasze przedszkola cieszą się dużą popularnością ze względu na dobrą opiekę i fakt, że przyjmujemy też dzieci z różnymi dysfunkcjami. Wprowadziliśmy zasadę otwartości, bo uważam, że nie powinniśmy dzielić dzieci. Przykładowo w jednym z przedszkoli mamy dziecko z autyzmem, dziecko niedosłyszące oraz dziecko niedowidzące. Mogą one liczyć na indywidualną opiekę.

Mamy też placówkę całodobową, do której trafiają dzieci, które nie powinny trafić jeszcze do zakładu wychowawczego, ale nie mieszczą się już w systemie. To placówka specjalistyczno-interwencyjno-terapeutyczna.

 

– Pomagają państwo nie tylko dzieciom, ale też rodzicom.

– Tak. Prowadzimy punkty poradnictwa dla rodzin zastępczych, porad prawnych oraz dla rodziców dzieci z konkretnymi schorzeniami. Z rodzicami współpracujemy na co dzień w ramach ognisk i przedszkoli. To tzw. pedagogizacja. Natomiast na zlecenie prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego pracujemy też w podstawówkach, szkołach gimnazjalnych i średnich. W ramach Uniwersytetów dla Rodziców odbywamy cykl ośmiu spotkań w każdej szkole. Ośmiu naszych specjalistów z zakresu prawa, wychowywania, zapobiegania narkomanii rozmawia z rodzicami i dzieli się z nimi swoim doświadczeniem. Jeżeli w wyniku tych spotkań diagnozowane są konkretne potrzeby poszczególnych rodziców, to nasi specjaliści umawiają się z nimi na indywidualne rozmowy. Na przykład jeżeli okaże się, że dziecko ma FAS (ang. Fetal Alcohol Syndrome, alkoholowy zespół płodowy, który jest skutkiem działania alkoholu na płód w okresie prenatalnym – dop. red.), to mamy punkt poradnictwa dla rodziców z dziećmi z FAS i tam mogą oni szukać fachowej pomocy.

 

– Tak aktywna działalność TPD Oddział Koszalin nie byłaby możliwa, gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy państwa wspierają.

– Tak, to prawda. Mamy dobry klimat do rozwoju. Jest duże grono ludzi, którzy nie są bezpośrednio związani z TPD, a jednocześnie bardzo angażują się w naszą pracę. Nazywam ich ambasadorami dobrej sprawy dlatego, że nie tylko nas wspierają finansowo czy rzeczowo, ale też promują działania TPD. Dzięki temu jest nam dużo łatwiej pracować. Wiele zawdzięczmy pani Hannie Mojsiuk, liderce Grupy Charytatywnej, działającej w ramach Północnej Izby Gospodarczej. Pani Hania była pomysłodawczynią i główną organizatorką wielkiego Konkursu Talentów „Moje miasto Koszalin”. W połowie czerwca w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie nasi podopieczni przedstawiali swoje talenty. Laureaci otrzymali atrakcyjne nagrody. Dzięki wstawiennictwu pani Hanny Mojsiuk nasze dzieci będą mieć też lepsze wyżywienie w ogniskach. Udało się bowiem objąć 10 naszych placówek programem „Żółty talerz” organizowanym przez Kulczyk Foundation. Otrzymamy dofinansowanie do wyżywienia przez rok. W ramach tego programu będziemy też edukować rodziców i dzieci z zakresu zdrowego odżywiania. Ogromne podziękowania należą się państwu Dominice i Sebastianowi Kulczykom za objęcie programem również oddziału TPD w Koszalinie.

Naszych ambasadorów jest jednak dużo więcej i każdy pomaga w wartościowy sposób. Pan Norbert Koselski, szef salonu płytek Bokaro w Koszalinie przekazał nam płytki, które wykorzystujemy podczas remontów naszych placówek. Pani Greta Grabowska zrobiła bezpłatnie projekt wystroju naszej siedziby i dodatkowo kupiła nam tapetę. Robert Zwierzchoniewski, prezes fabryki okien i drzwi PCV Lastrik, zaproponował stworzenie funduszu stypendialnego dla dzieci i nieodpłatnie przekazał nam okna do jednego z przedszkoli. Redaktor Zbigniew Janiszewski pomaga wydawać nasz miesięcznik „Świat Dziecka”. Wspierają nas także w Koszalinie: Grażyna Kietrys, szefowa rady Osiedla 1000-lecia, radna miejska Barbara Grygorcewicz oraz Lucyna Sitarczyk, dyrektor Zarządu Budynku Mieszkalnych. Dzięki Piotrowi Pawłowskiemu w styczniu tego roku została powołana – pierwsza w Polsce – Społeczna Rada Programowa TPD, zrzeszająca ludzi pragnących mieć bezpośredni wpływ na współczesny kształt organizacji.

Coraz większe zrozumienie dla naszych problemów znajdujemy także w samorządach. Przykładem wzorcowej współpracy jest praca z miastem Koszalin. Już od czasów prezydenta Mirosława Mikietyńskiego idąc do ratusza, czuję się jak partner samorządu. Dziś prezydent Piotr Jedliński nie tylko doskonale wywiązuje się ze swojej roli samorządowej, ale też wchodzi w zupełnie inne role, jak np. biorąc udział w przedstawieniach w roli aktora. W ramach akcji charytatywnej dosłownie wybiegał dla naszych dzieci pieniądze na posiłki oraz patronuje wielu organizowanym przez nas przedsięwzięciom. Osób i firm, które nam pomagają jest więcej i wszystkim bardzo dziękujemy za wsparcie naszej działalności.

 

– Na funkcjonowanie TPD wpływają także unijne pieniądze. Pozyskują je Państwo bardzo skutecznie. Jak dzięki nim rozwija się TPD w naszym okręgu?

– TPD w Koszalinie zostało nagrodzone przez Wojewódzki Urząd Pracy „Zachodniopomorską Magnolią EFS”. To nagroda, która potwierdza, że jako organizacja, najlepiej i najrzetelniej rozliczamy się z wartościowych projektów. Dzięki programom unijnym założyliśmy przedszkola w wielu miejscowościach, gdzie bez wsparcia unijnego byłoby to niemożliwe. Pracują tam psycholodzy, logopedzi. Dzieci mają zajęcia z hipoterapii, cotygodniowe wyjazdy na basen, wycieczki z rodzicami nad morze. Część dzieci, a nawet rodziców, pierwszy raz w swoim życiu widzi morze mimo, że mieszkają bardzo blisko.

 

– Jak wyglądają Państwa plany na przyszłość?

– Zależy nam na stabilnym rozwoju. Dziś w TPD w naszym okręgu pracuje ponad 80 osób. Chcę im bardzo podziękować, bo TPD to nie prezes, a właśnie ci ludzie, którzy ciężko i z zaangażowaniem pracują na niewielkich etatach. Bez nich rozwój nie byłby możliwy.

W niedalekiej przyszłości chcemy wejść we współpracę z hospicjum. Chcemy, aby nasi podopieczni zajmowali się też osobami starszymi. Realizacja tego programu będzie możliwa dzięki dobrej współpracy z radami osiedli.
Regularnie spotykamy się z naszymi byłymi podopiecznymi. Widzimy, że powiodło się im w życiu. To daje satysfakcję i nadaje sens naszej pracy. Mam nadzieję, że w kolejnych latach takich spotkań będzie jeszcze więcej.