Gdy miał 15 lat, odezwał się w nim zew wojownika, zapisał się więc do amatorskiego klubu MMA Gorillas Koszalin. Dziś, niespełna 21-letni Błażej Cisłowski, staje przed szansą spełnienia swoich sportowych marzeń.
Mieszane sztuki walki (ang. mixed martial arts, MMA) to dyscyplina sportowa, w której zawodnicy walczą za pomocą technik zaczerpniętych z różnych sztuk walki (między innymi z karate, zapasów, boksu i jujitsu).
Pierwszy turniej MMA, na obowiązujących obecnie zasadach, odbył się w 1993 roku w Denver (Stany Zjednoczone) pod nazwą UFC 1 (obecnie Ultimate Fighting Championship jest najsłynniejszą organizacją MMA na świecie). Pojedynki odbywają się na klasycznym ringu bokserskim lub w ośmiokątnym ringu otoczonym siatką zwanym oktagonem. Sama walka może zostać zakończona poprzez nokaut, poddanie się lub upłynięcie czasu. W przypadku tego ostatniego o wyniku starcia decydują sędziowie, choć w niektórych przypadkach możliwe jest zakończenie walki remisem.
– Ze względu na mało rygorystyczne zasady i dużą dowolność w doborze technik walki, MMA jest widowiskiem bardzo spektakularnym. Każdy z występujących zawodników ma swoją ulubioną formułę walki. Jedni lubią bić się w parterze, drudzy w stójce. Konfrontacja jest pełna niespodzianek, dlatego ludzie chętniej oglądają pojedynki MMA niż innych sportów walki – mówi Błażej Cisłowski, zawodnik koszalińskiego klubu Gorillas.
Zew wojownika
Jego przygoda z MMA rozpoczęła się w gimnazjum. – Sport uprawiałem praktycznie od zawsze, najpierw były zapasy, później boks i lekkoatletyka. Gdy miałem 15 lat ponownie odezwał się we mnie zew wojownika i zapisałem się na MMA. Już po dwóch miesiącach pojechałem na pierwsze zawody – opowiada.
Klub Gorillas, w którym trenuje Błażej, na sportowej arenie Koszalina istnieje od 9 lat. – Zaczęliśmy w 2010 roku. Ja wywodzę się z boksu i karate, więc zajmuję się trenowaniem zawodników w stójce. Sławomir Żbik i Radosław Michniewicz, którzy trenowali zapasy i jujitsu, uczą walki w parterze. Aktualnie na treningi przychodzi około 20 osób, a z kilkoma wiążemy duże nadzieje. Mamy Roberta, który 12 lat trenował judo i był w kadrze polski, a także Maćka, który trafił do nas z karate. Najbardziej doświadczonym zawodnikiem jest zdecydowanie Błażej, który jest naszym wychowankiem – mówi Paweł Brodowicz, jeden z trenerów.
Zdaniem szkoleniowca Błażej ma wszystkie cechy dobrego zawodnika. – Posiada bardzo dobrą technikę, motorykę, jest silny i co najważniejsze – bardzo pracowity. To chyba jego największa zaleta. Mówią, że „bez pracy nie ma kołaczy” i w sportach walki to święta prawda. Talent to jest tylko 30 procent, a pozostałe 70 to właśnie ciężka praca – mówi trener.
O krok od spełnienia marzeń
Koszaliński zawodnik ma za sobą 24 walki amatorskie i dwie zawodowe. Jego największe osiągnięcia to tytuł mistrza Polski juniorów do 77 kilogramów, wicemistrza Polski do 84 kilogramów oraz brąz na mistrzostwach Europy w jujitsu. W marcu stanie przed szansą spełnienia swoich sportowych marzeń.
– Na zgrupowanie w Koszalinie, przyjechał kolega Sławka, który kiedyś trenował w naszym mieście. Obecnie mieszka w Anglii, gdzie założył własną szkołę i federację. Na seminarium zauważył potencjał Błażeja i zaprosił go na galę Sparta Fight w Eastbourne. Robimy więc wszystko, by przygotować go do niej jak najlepiej – wyjaśnia Paweł Brodowicz.
Błażej zmierzy się z 30-letnim Francuzem w kategorii do 85 kilogramów. – To bardzo doświadczony zawodnik. Ma za sobą już 22 pojedynki. Razem z trenerami analizujemy jego styl walki. Jest w nich dużo przypadkowości, jednak właśnie takie przypadki są bardzo groźne. Nie wiadomo, czego się spodziewać – mówi Błażej Cisłowski.
Przygotowania do walki trwają od ponad dwóch miesięcy. – Walka jest zakontraktowana na trzy rundy po pięć minut każda. To niewyobrażalny wysiłek, do którego trzeba się odpowiednio przygotować. Na początku są to treningi siłowe, później wytrzymałościowe, a na końcu szybkościowe. Treningi mam dwa razy dziennie w dwóch klubach – pierwszy około 7 rano, a drugi o 19:00. W MMA trzeba być zawodnikiem wszechstronnym, dlatego z trenerem Pawłem ćwiczę walkę w stójce, a ze Sławkiem w parterze. Poza treningami dochodzi jeszcze siłownia, bieganie i basen. Ostatnie dwa tygodnie to też zbijanie wagi. Muszę zrzucić 3-4 kilogramy, by zmieścić się w limicie wagowym. – wyjaśnia zawodnik.
Występ na międzynarodowej arenie to dla Błażeja wielka szansa na pokazanie się, a w rezultacie rozwój kariery. – Trudno robić 11 treningów w tygodniu, gdy trzeba iść do pracy na osiem godzin. Podczas gali, ktoś może mnie zauważyć, a wtedy mogą pojawić się konkretne pieniądze. Aktualnie mam kilku sponsorów, ale pieniądze wystarczają tylko na pokrycie udziału w zawodach. Gonię więc za marzeniami. Cieszę się, że zaczynają się pierwsze zawodowe walki – mówi.
Głównym celem Błażeja jest walka na galach KSW lub FEN (największe polskie organizacje promujące walki na zasadach MMA). – Chciałbym wejść do oktagonu w przeciągu dwóch lat. Myślę, że to mój najlepszy czas. Dostanie się do organizacji nie jest łatwe, trzeba stoczyć wiele pojedynków i wspinać się po szczeblach kariery. Dlatego w tym roku, poza walką w Anglii, chciałbym stoczyć jeszcze dwie zawodowe walki – wyjaśnia koszaliński zawodnik.
Sport dla wszystkich
Jak podkreśla MMA to dla niego styl życia. – Sztuki walki to ciężki kawałek chleba. Nie wyobrażam sobie jednak, że miałbym się nie bić i nie realizować się w tym. Oczywiście mam też plan awaryjny. Mimo wszystko to jest tylko sport i może przydarzyć się kontuzja, która mnie wyeliminuje z gry – dodaje.
Trener Paweł Brodowicz podkreśla, że MMA to sport dla wszystkich. – Na treningi przychodzą nie tylko rośli mężczyźni, ale także dzieci i kobiety w różnym wieku. W klubie mamy świetną atmosferę, wszyscy się bardzo dobrze do siebie odnoszą, nikt nie gwiazdorzy, a przede wszystkim słuchają trenera. Zapraszamy do siebie wszystkich chętnych, ponieważ naprawdę nie ma się czego bać – mówi.
Autor: Ewelina Żuberek