Pierwsze co uderza w oczy po przekroczeniu progów Q4SASH Windows, to panujący wszędzie idealny porządek. Od początku roku, po przeprowadzce z ulicy Słowiańskiej, firma działa w strefie ekonomicznej w nowo wybudowanej hali o powierzchni dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Już wiadomo, że wkrótce wybuduje obok drugą, niemal tak samo dużą. Stale umacnia się na rynku brytyjskim, który wchłania obecnie całą jej produkcję, ale zaczyna również ekspansję na rynek niemiecki. Potrzebuje więc nowej powierzchni, ale również kolejnych pracowników.
Słowo „sash” w nazwie firmy oznacza ramę okna otwieranego pionowo. Okna tego typu dominują w Wielkiej Brytanii. I to tam trafia niemal cała produkcja koszalińskiej spółki należącego do grupy okiennej stworzonej przez Jarosława Loosa.
Okna produkowane przez Q4SASH wyróżnia jeszcze jedno: są wytwarzane wyłącznie z drewna lub z drewna z niewielkim dodatkiem części aluminiowych. Przez lata firma wyrobiła sobie mocną markę wśród odbiorców na Wyspach. Są nimi najczęściej rodzinne firmy budowlane. W Anglii trwa nieustanna modernizacja budynków, a że są one najczęściej stare i objęte nadzorem konserwatorskim, używane przy remontach nowe okna muszą być idealnie takie same jak pierwotne.
Właśnie zdolnością odtwarzania unikatowych wzorów, solidnością i rzetelnością koszalinianie zaskarbili sobie uznanie brytyjskich odbiorców. Radzą sobie lepiej niż miejscowi wytwórcy z nietypowymi zamówieniami i dlatego portfel zamówień stale im rośnie. To daje firmie stabilność i możliwość rozwoju, czego wyrazem są kolejne inwestycje.
Krzysztof Procz, który w duecie z Arturem Sałapatkiem zarządza Q4SASH Windows, komentuje: – Działamy według precyzyjnego planu. Kiedy na początku roku wprowadzaliśmy się do nowego obiektu, już wiedzieliśmy, jakie będą nasze następne kroki. Dlatego stanęliśmy do przetargu i nabyliśmy sąsiednią działkę. Postawimy tam drugą halę o powierzchni półtora tysiąca metrów kwadratowych. Dodatkowo powstanie łącznik, który obecnie służy za plac manewrowy, a który będzie miał sześćset metrów powierzchni i drugi łącznik, mniejszy, liczący 80 metrów. Tym samym powierzchnia, jaką będziemy mieli do dyspozycji, się podwoi.
Do nowej hali przyniesiony zostanie tzw. biały montaż. Warto tu powiedzieć, że produkcja w Q4SASH Windows ma charakter gniazdowy a nie liniowy. Oznacza to, że małe zespoły wykonują kolejne czynności produkcyjne, które zasadniczo można podzielić na etap maszynowy i wykończenie ręczne, kiedy drewniane ramy są dokładnie szlifowane, okuwane i malowane.
Rozdzielenie tych dwóch etapów podniesie komfort pracy. – Jednocześnie zyskamy miejsce, żeby wstawić więcej maszyn, przez co zwiększy się nasza moc produkcyjna – wyjaśnia Krzysztof Procz. –W tym roku uruchomiliśmy produkcję nowego asortymentu, pięć produktów, które dołączyliśmy do naszej oferty. Jednocześnie są przygotowane kolejne, które za chwileczkę wejdą do produkcji. Do tego,co zrozumiałe, potrzebne są nowe urządzenia i nowe miejsce.
Artur Sałapatek dodaje: – Budowaliśmy ten zakład ze świadomością, że prędzej czy później będziemy się chcieli rozbudować. Oczywiście nie robimy niczego na hurra i dlatego w tej chwili zakład produkuje, a my jednocześnie przygotowujemy się do jego powiększenia.
Włącza się Krzysztof Procz: – W tej chwili jesteśmy na etapie projektowania. Mamy już wizualizacje rozwiązań. W nowej hali będą pomieszczenia socjalne dla pracowników. W ten sposób obie części będą miały odrębne zaplecza. Nikt nie będzie musiał chodzić z hali do hali, żeby się umyć, przebrać albo zjeść posiłek. Przy nowej części urządzimy dodatkowy parking i duży plac manewrowy. Działka jest co prawda trochę niewygodna, bo ma nieregularny kształt, a na dokładkę występuje duża różnica poziomów, ale nie z takimi rzeczami sobie dotąd radziliśmy – kwituje, śmiejąc się, Krzysztof Procz.
Szefowie Q4SASH bywają pytani, jak to się dzieje, że firmie systematycznie przybywa zleceń. – Nie ma w tym wielkiej tajemnicy – mówi Krzysztof Procz. – Udało nam się zdobyć zaufanie klientów. Utrwalamy je, zaopatrując ten rynek w stu procentach „spod jednego dachu”,jakościowo i terminowo bez zarzutu. To wszystko przekłada się na zwiększoną liczbę zleceń. Rozmawiamy pod koniec listopada, a my mamy już w tej chwili zamówienia zagwarantowane do końca stycznia 2018 roku. To pokazuje z jakim wyprzedzeniem musimy myśleć o produkcji.
Po raz pierwszy od trzech lat załoga Q4SASH Windows będzie miała przerwę świąteczną z prawdziwego zdarzenia, czyli od wigilii do Nowego Roku, a jeśli uda się do świąt wyrobić z pilnymi sprawami, to być może nawet do 8 stycznia. W latach poprzednich przed Bożym Narodzeniem kumulowały się zamówienia, dlatego o wydłużonej przerwie nie było mowy. Z kolei przełom grudnia 2016 roku i stycznia roku bieżącego wypełniła przeprowadzka zakładu z poprzedniej lokalizacji do nowej. – Nasi ludzie, chcę to podkreślić, naprawdę na taki odpoczynek zapracowali – podkreśla współwłaściciel Krzysztof Procz.
Zatrudnienie w firmie w stosunku do roku poprzedniego wzrosło nieznacznie i wynosi obecnie około 80 osób. Rotacja jest niewielka. W ocenie szefów zespół jest zgrany, kompetentny i zaangażowany.
– Zaproszenie dla ludzi, którzy chcą się nauczyć nowego zawodu, wciąż jest aktualne – podkreśla Artur Sałapatek.
– Na bieżąco szkolimy ludzi. Jest jeden warunek, jaki stawiamy: dana osoba musi rzeczywiście chcieć się uczyć i przekwalifikować. Bardzo ważna przy tym jest zdolność dostosowania się do klimatu panującego w gnieździe produkcyjnym. To mikro zespół, w którym takie dopasowanie jest kluczowe. Jeżeli ktoś ma zdolność takiej adaptacji, jest osobą zdolną do współpracy, na pewno się w naszych warunkach odnajdzie.
– Przyjęliśmy rozwiązanie, że jeżeli produkcja odbywa się zgodnie z harmonogramem, dzielimy się z załogą zyskiem. Premie wynoszą do 40 procent podstawowych zarobków. To bardzo dobre pieniądze. Chcemy, żeby ludzie czuli, że to ile zarobią, zależy od nich samych. Żeby pracowali tak, jak dla siebie. Takie podejście wpływa na to, że wszyscy czują się odpowiedzialni i nawzajem sobie pomagają. Ciągle szukamy nowych rozwiązań, usprawnień. Wiele pomysłów wychodzi od samych pracowników. Dzięki temu poziom profesjonalizmu w firmie cały czas wzrasta. Naszym klientom w cenie produktu gwarantujemy święty spokój, czyli niezawodność, solidność, najwyższą jakość. Wykonujemy pracę raz i zapominamy o niej.
Pracownicy chwalą sobie zmianę lokalizacji fabryki. W nowym miejscu jest dużo więcej przestrzeni, wszędzie czysto, przyjazna temperatura. No i idealny porządek na każdym kroku. – To to się nie zmieniło. Bardzo cenimy sobie porządek, bo jeżeli jest porządek, to jest również kultura pracy. Pracownicy utrzymują porządek niejako dla siebie. To oni wracając następnego dnia do pracy zastają stanowiska w takim stanie w jakim je poprzedniego zostawili. Panuje stara zasada: „wziąłeś narzędzie, odłóż je na to samo miejsce”. Wymagając od pracowników zachowania porządku, sami musimy być wzorem, dlatego bardzo pilnujemy wszelkich zasad i staramy się też to przekładać na pracę innych – podkreśla Krzysztof Procz.
Budowa nowej hali może rozpocząć się już w marcu, kwietniu 2018, a może również dopiero jesienią. Szefowie Q4SASH podkreślają, że są w komfortowej sytuacji – mogą spokojnie przygotowywać się do budowy i spokojnie szukać wykonawcy. Nie chcą niczego sztucznie przyspieszać, a raczej tak „wstrzelić się” w plany firmy budowlanej, aby wszystko od początku do końca wykonała niejako za jednym podejściem. Na same roboty budowlane potrzeba około pół roku.
Czas, w jakim realizowana będzie rozbudowa, nie oznacza czekania z założonymi rękami. Firma chce go wykorzystać na poszerzanie załogi i jej dalsze szkolenie. Z drugiej strony stale pracuje nad nowymi wzorami okien i rozmaitymi usprawnieniami. – Chcemy między innymi uruchomić małą modelarnię do produkcji nietypowych krótkich serii – wyjaśnia Krzysztof Procz. – Wtedy będziemy mogli spokojnie realizować nietypowe zlecenia, wymagającewięcej czasu i technicznego „główkowania”. Już obecnie takie prace się nam zdarzają i musimy powiedzieć, że dają one wszystkim mnóstwo satysfakcji. Podejmowanie się trudnych zadań, przygotowywanie się do realizacji karkołomnych zamówień to okazja do poszerzania doświadczenia i profesjonalizmu. Wnioski z takich eksperymentów przydają się później w rozmaitych sytuacjach.
Przykłady ciekawych zamówień zrealizowanych przez firmę lądują w odpowiedniej galerii na jej stronie internetowej. Ale – jak podkreślają szefowie – jest to tylko ułamek z ogromnej liczby nietypowych realizacji.
O tym, że takie podejście się opłaca przekonuje historia współpracy z jednym z dużych odbiorców brytyjskich. Koszalińską wytwórnię polecił mu któryś z kooperantów. Wysłał na początek niewielkie, ale bardzo skomplikowane zamówienie. Wykonane zostało szybko i bez zarzutu. Wysłał kolejne, nieco większe, ale znów bardzo złożone. Odpowiedź Q4SASH znów go zadowoliła. Tym sposobem przekonał się o profesjonalizmie oraz elastyczności koszalińskiej fabryki i tym sposobem wszedł do grona stałych największych odbiorców zakładu.
Krzysztof Procz dodaje: – Wyjątkowe, otwarte relacje z odbiorcami to nasz wielki kapitał, wypracowywany latami. Mamy handlowców, którzy nie są po prostu sprzedawcami. To są w pełnym tego słowa znaczeniu eksperci, zdolni doradzać klientom. Chociaż nie są to osoby z przygotowaniem technicznym, przez lata pracy zdobyli unikalną wiedzę. Doskonale rozumieją, na czym polega produkcja nietypowych okien, są w stanie klientom wiele rzeczy podpowiedzieć. Klienci to doceniają.
– Drewno żyje swoim życiem. To wciąż jest coś nowego. Rzadko się zdarza żebyśmy produkowali jakąś długą serię. To są wszystko oryginalne wzory w krótkich seriach – podkreślają nasi rozmówcy. – Nie ma monotonii, wciąż inne kształty, inne wymiary, inne przekroje, inne szkolenie i pakiety szybowe. Bywa, że klienci wysyłają nam prawdziwe „dziwolągi”. Odwiedzają nas wtedy i razem siedzimy godzinami nad rysunkami, dyskutujemy, szukamy rozwiązań. To może się wydawać się nie do końca racjonalne, bo to przecież zajmuje mnóstwo czasu i pochłania dużo energii. Ale w ten sposób budujemy unikalną więź z odbiorcami, lepsze porozumienie i większe zaufanie.
Czasami firma uprzedza oczekiwania klientów i przygotowuje sama nowe produkty poszerzające paletę możliwości do wyboru. Artur Sałapatek relacjonuje: – Trudno opisać satysfakcję z takich sytuacji, jak ta którą przeżyliśmy niedawno. Pojechaliśmy z naszym nowym oknem do Niemiec, do firmy, której nazwy nie wymienię, ale która jest jednym z liderów rynku i posiada warunki do wszechstronnego testowania produktów. Nasze okno wzbudziło sensację. Wyniki badań zaskoczyły nawet nas samych. Okazało się, że zbudowaliśmy okno, które nie ma sobie równych jeśli chodzi o odporność na ekstremalne warunki pogodowe. Mówiąc w największym skrócie, wytrzymałoby on największy huragan. Obrazowo można by powiedzieć, że budynek nie miałby dachu, byłby zrujnowany, a nasze okno by wytrzymało napór największej nawałnicy. Niemieccy inżynierowie zostali po godzinach, żeby powtórzyć testy, bo nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Byliśmy bardzo dumni. Mamy jeszcze kilka prototypów, które czekają od września na sfinalizowanie, ale nawał bieżących spraw nie pozwolił nam ich dokończyć.
Wspomniane testy w Niemczech miały dla Q4SASH kapitalne i konkretne znaczenie. Firma znalazła dzięki nim partnerów biznesowych i zaczyna współpracę z odbiorcami niemieckimi. Niemcy staną się więc kolejnym rynkiem, na którym pojawią się okna wyprodukowane w Koszalinie w hali przy ulicy – nomen omen – Okiennej.
– My mamy wciąż olbrzymie rezerwy. Pracujemy obecnie tylko na jedną zmianę. Rozbudowa i ewentualne uruchomienie drugiej zmiany pozwoli zwielokrotnić produkcję – podkreślają nasi rozmówcy. – My patrzymy perspektywicznie. Patrzymy na to, co będzie za pół roku, rok, dwa lata i dalej. Stale rozwijamy paletę produktową, gromadzimy wiedzę, ale i fachowców. Będziemy w najbliższym czasie potrzebowali wielu kolejnych. Stąd podkreślamy: mamy miejsce dla ambitnych osób, które chcą znaleźć intersującą pracę w stabilnie rozwijającej się firmie. W zamian oferujemy dobre warunki pracy, bardzo dobre zarobki i satysfakcję.