Street food, urban food – jedzenie i napoje serwowane w przestrzeni publicznej, na ulicach, targowiskach, jarmarkach czy festiwalach – to tradycja, której korzenie sięgają starożytności. W krajach rozwijających się od wieków stanowi wygodne, szybkie i tanie rozwiązanie dla mniej zamożnych mieszkańców.
Sprzedawane z prowizorycznych stoisk, wózków i straganów dania są podstawą codziennej diety milionów ludzi. Z kolei w krajach rozwiniętych street food stał się nieodłączną częścią miejskiego krajobrazu – towarzyszem zabieganego życia, sposobem na szybki lunch, ale coraz częściej również na coś więcej: podróż przez smaki świata, okazją do odkrywania nowych kulinarnych doznań. Łączy w sobie elementy fast food, comfort food i finger food, ale coraz śmielej podąża w stronę idei slow food – jakości, uważności i lokalności. Już dawno przestał być tylko sposobem na zaspokojenie głodu – dziś to forma miejskiej atrakcji, która zachęca do wyjścia z domu, delektowania się jedzeniem i wspólnego spędzania czasu.
Liderami światowego street foodu pozostają kraje Azji, Ameryki Łacińskiej i Afryki. Wśród europejskich miast wyróżniają się Paryż, Bruksela, Palermo czy Berlin, ale na starym kontynencie scena ulicznej gastronomii dopiero się rozwija. Nawet Francuzi, przywiązani do ekskluzywnej, restauracyjnej gastronomii, doceniający tradycję kuchni narodowej, mocno otworzyli się na nowy trend. Znani szefowie kuchni zaczęli otwierać swoje autorskie uliczne punkty. Mimo to street food wszędzie czerpie z lokalności i kultury etnicznej. W dobie globalizacji i migracji staje się nośnikiem tradycji, mostem łączącym ludzi i źródłem wiedzy o innych narodach. Jest też ważnym elementem rozwoju turystyki kulinarnej.
Street food to nie tylko jedzenie – to kultura. Autentyczna, bliska korzeniom i codzienności. Pad thai, bánh mì, xiaolongbao, chaat, takoyaki – to zaledwie ułamek azjatyckiej mozaiki smaków. Z kolei bunny chow, suya, fufu – to afrykańskie kompozycje bułki, manioku lub kaszy z mięsem, rybami i aromatycznymi sosami, przyprawione bogactwem kolorów i zapachów.
W Europie królują kebaby, frytki, churros, currywurst, falafel czy – zapożyczone z Ameryki – hot dogi, burgery, tortille i tacos.
W Polsce historia jedzenia ulicznego zaczęła się na miejskich targowiskach, odpustach i festynach ludowych. W PRL-u pojawiła się nowa forma ulicznego jedzenia – zapiekanka, inspirowana francuską bagietką. Królowa PRL-owskich przekąsek, serwowana z okienka blaszanych budek oraz zaadaptowanych w tym celu przyczep kempingowych, z pieczarkowo-cebulowym farszem i obowiązkowym ketchupem, przetrwała do dziś i ma się zaskakująco dobrze. Lata 90. XX wieku przyniosły eksplozję gastronomicznej przedsiębiorczości. Uliczne stoiska serwowały kurczaki z rożna, pizzę, chińszczyznę, burgery, kebaby. Regionalny street food czerpał z kulinarnej tradycji –
maczanka krakowska, pierogi, flaki, szczecińskie paszteciki, bigos, grillowany oscypek czy lubelski cebularz – to dziś klasyka oldschoolowego street foodu.
W latach 2000. nastała era food trucków – mobilnych restauracji na kółkach. Początkowo serwowały głównie znane i lubiane klasyki: burgery, frytki, zapiekanki. Z czasem jednak oferta stała się bardziej wyrafinowana – pojawiły się dania fusion, nietuzinkowe smaki, kuchnia wegetariańska, lokalne specjały w nowoczesnym wydaniu. Współczesny street food to już nie tylko szybkie jedzenie – to prawdziwa sztuka kulinarna. Twórczy kucharze, jakość składników, estetyka podania i atmosfera – wszystko to sprawia, że uliczne jedzenie nabiera luksusowego sznytu. Gourmet street food odpowiada na coraz bardziej wyrafinowane gusta konsumentów – a jego rozwój potwierdzają nawet wyróżnienia w przewodniku Michelin, łącznie z przyznawaniem gwiazdek. Zjawisko to przeszło ogromną metamorfozę – od prostego zaspokajania głodu do kulinarnych doświadczeń, które angażują zmysły i emocje.
Choć w wielu miejscach w Polsce street food wciąż bywa synonimem ciężkiego, kalorycznego fast foodu, to w większych miastach znajdziemy już stoiska i food trucki serwujące autorskie, zdrowe i wegetariańskie dania, które potrafią zadowolić nawet najbardziej wymagające podniebienia świadomych konsumentów. Dlatego – niezależnie od tego, czy jesteś w podróży, na wakacjach, czy tylko marzysz o wyjazdach – zajrzyj na uliczny targ, festiwal smaków i daj się porwać nieznanemu. Nie zadowalaj się zwykłą frytką. Ta (prawie) zawsze smakuje tak samo. A świat nieustająco się zmienia i smakuje bardziej ekscytująco.




















