Na przełomie XIX i XX wieku po europejskich salonach krążył zestaw pytań, z pozoru błahych, a jednak ukazujących głębię osobowości wypełniającego. Dwukrotnie odpowiadał na nie Marcel Proust, więc zyskał nazwę „Kwestionariusz Prousta”. Od tego czasu ewoluował i doczekał się mnóstwa wariantów. Jednym z tych wariantów raczymy naszych czytelników.
Najstarszy przedmiot w twoim domu
Najstarsza rzeczy w moim domu to prawdopodobnie serwis porcelanowy po mojej prababci, pochodzący z końcówki XIX wieku. Już jako mała dziewczynka podziwiałam go w domu mojej babci. Świadomość, że jest tak stary, a jednocześnie piękny i delikatny i to, że przetrwał dwie wojny światowe, zawsze mnie fascynowała. Takie pamiątki rodzinne dają mi poczucie korzeni. Przypominają, że przede mną byli inni ludzie. Pewnie zmagali się ze swoją codziennością, tak jak ja się teraz zmagam. Stare przedmioty przypominają mi również, że mój czas także przeminie, dlatego nie warto przejmować się drobiazgami, lepiej inwestować w dobre życie. Dodatkowo kruchość i piękno tego przedmiotu bardzo mnie fascynuje. Warto otaczać się sztuką, a nie godzić się na bylejakość.
Niezbędne rzeczy na udanym urlopie to …
Przede wszystkim życzliwe towarzystwo. Ludzie są zawsze najważniejsi. Brak pośpiechu. Jeśli urlop, to dla mnie dużo przestrzeni pomiędzy zwiedzaniem, a eksploracją i doświadczeniem. Przestrzeń na to, aby chłonąć i doświadczać. Zatrzymać się i ułożyć doświadczenia w sobie. Kocham zwiedzać, ale nie lubię zaliczać kolejnych miejsc. Lubię wracać do miejsc, które mnie zachwyciły. Ostatni składnik to pyszne, pożywne jedzenie, bogate w kolory. Uwielbiam jeść, celebrować posiłki.
Za co cenię swoich znajomych?
Za to, że są trochę do mnie podobni, a jednocześnie właśnie inni. Uważam, że z różnorodności możemy najwięcej czerpać. A to, że mamy różne spojrzenia na te same rzeczy, najbardziej nas wzajemnie ubogaca. Lubię ludzi, którzy są sobą i nie udają kogoś, kim nie są. Lubię ludzi z zasadami. To mi daje poczucie, że każdy może iść do tego samego celu swoją własną ścieżką.

Czym pachnie mój poranek?
Chyba tylko mydłem. Nie jestem kawoszką i nie używam perfum. Zwykle jadam owsiankę, a ona raczej nie pachnie. Lubię, kiedy rano mogę zaprosić do swojej przestrzeni naturę. Na co dzień mieszkam wysoko w bloku, jak tylko mam okazję budzić się gdzieś, gdzie można sypialni wyjść na dwór, korzystam. Zapach ziemi o poranku – piękny, do tego rześkie powietrze. To jest zapach poranka, którego mogłabym doświadczać codziennie.
Książka, do której najczęściej wracam, to…
„Joga – Sztuka Życia” Donny Fahri. Czytałam ją w kółko nieustannie od 2018 r., od mojego kursu nauczycielskiego. Mój ulubiony cytat z tej książki to „Siedząc na poduszce do medytacji, możecie wyobrażać sobie najróżniejsze rzeczy, ale nasze człowieczeństwo sprawdza się najlepiej w codziennym życiu”. Ta książka wyznaczyła mi kiedyś i nadal wyznacza to, czego uczę na macie. Przypomina, że na macie mam okazję, aby poprzez praktykę czy to asan (pozycji jogi) czy pranajam (kontroli oddechu) czy medytacji (uważności) ćwiczyć się do wyzwań codziennego życia. Na macie nie uciekam od mojej rzeczywistości, a praktykuję cierpliwość, uważność, siłę i elastyczność do codziennych wyzwań, które czekają na mnie w domu, z rodziną, czy relacjach międzyludzkich.
Kolekcjonuję…
Jestem zbieraczem. Niestety. Joga uczy prostoty i nieprzywiązywania się. Staram się o tym pamiętać, bo mam naturę osoby, dla której piękne rzeczy mają znaczenie. Mam słabość do kubeczków i filiżanek. Nie ma takiej ilości roślin doniczkowych, które by mnie przytłaczały. Mam też za dużo legginsów i mat do jogi. Jednocześnie pociąga mnie minimalizm. To bardzo dobra filozofia. Im mniejszą wagę przywiązujemy do przedmiotów, tym lżej nam się żyje. Bardzo się z tym zgadzam.
Miejsce, do którego chciałabym pojechać
Pewnie wiele osób myśli, że chciałabym pojechać do kolebki jogi, czyli do Indii. Zupełnie nie mam takiego marzenia. Być może kiedyś to się zmieni. Mam za to ogromne marzenie, jeszcze z czasów nastoletnich, by pojechać do Japonii. Wspólnym marzeniem moim i męża było aby udać się do kraju kwitnącej wiśni na naszą podróż poślubną. Niestety, przez 16 lat małżeństwa to się wyszło. Pora to zmienić. Chcę doświadczyć Japonii tak jak lubię, na moich własnych zasadach, z całą rodziną, na spokojnie, wyjechać na kilka tygodni. Zapowiada się więc nie lada wyzwanie. Gdyby to zadziało się w ciągu najbliższych 2 lat, byłabym szczęśliwa.
Historia czy kosmos?
Joga uczy mnie, że najważniejsze chwile to te tu i teraz. Jako młoda dziewczyna miałam etap fascynacji kosmosem, historia zaś wydawała mi się nudna. Dziś mam więcej szacunku do przeszłości, a poznawanie korzeni daje poczucie ugruntowania. Patrzenie w gwiazdy onieśmiela i jednocześnie sprawia, że doceniam jeszcze bardziej błogosławieństwa istnienia.
Ulubiony bohater popkultury
Jestem chyba nie dzisiejsza – nie mam.
Ulubieni bohaterowie życia codziennego
Pierwszy to… to mój mąż. Podziwiam jak świetnie spisuje się w roli rodzica. Myślę, że tak naprawdę każdy człowiek jest jakimś bohaterem.
Na stoliku nocnym …
oczywiście niedoczytane książki, ale też olejki i karty z wspierającymi sentencjami. Większość tego stosiku jest o jodze i psychologii. Kiedy jestem zmęczona poważnymi lekturami, to zaglądam do fantastyki. Aktualnie zaczęłam „Koło czasu” Jordana, więc nie sądzę, żeby ta górka niedoczytanych książek szybko się skończyła.
Błędy, jakie najłatwiej wybaczam
Bardzo szybko wybaczam. Zwykle następnego dnia już nie pamiętam, o czym była moja złość. Bardzo lubię tą swoją cechę. Chciałabym, aby ludzie naprawdę potrafili sobie wybaczać. Wierzę w dobro ludzi.
Mój obecny stan ducha
Spełnienie. Zaufanie. Wdzięczność. Świadomość wyzwań i ponownie zaufanie. Zdaje się, że to modnie nazywa się flow.
Aktywność, której chciałbym spróbować, to…
Wspinaczka. Najpierw chciałabym pochodzić troszkę na ściankę, a potem sprawdzić się na prawdziwych skałach.
Ostatnia fascynacja muzyczna
Kocham muzykę. Muzyka nadaje rytm mojemu życiu. Ostatnio to muzyka chóralna. Spełniam swoje marzenie i jakiś czas temu dołączyłam do chóru Politechniki Koszalińskiej „Canzona”. W ostatni weekend byłam na koncercie chóru gospel i było to absolutnie niesamowite doświadczenie.
Smak, do którego wracam z sentymentem
To lody śmietankowe, ale takie prawdziwe. Kolejny taki smak to porzeczki jedzone prosto z krzaka. Są to oczywiście smaki wczesnego dzieciństwa, beztroski.
Starość zaczyna się…
Oczywiście w głowie. Gdy wydaje się, że jest już za późno na jakąś zmianę. Myślę, że póki mamy elastyczny umysł, to „starość” nas nie dotyczy. Ciało starzeje się od urodzenia, a z wiekiem te procesy oczywiście przyspieszają. Według mnie starość to stan umysłu.
Przełamuję strefę komfortu, gdy…
Teraz, kiedy się zwierzam. Jako zodiakalna panna lubię mieć plany i kontrolę. A jednak coraz bardziej uczę się po prostu dać ponieść życiu. W zgodzie z sercem. Z drugiej strony wyjście poza moją osobistą strefę komfortu to brak respektu dla własnych potrzeb. A to na dłuższą metę nie daje mi szczęścia i spełnienia. Uważam, że dobrze jest znać swoją strefę komfortu i jej zakres rozwijać. To nie znaczy, że ma być mi zawsze wygodnie, podejmuję wyzwania, lecz takie na miarę moich aktualnych możliwości.
Anna Wiśniewska
założycielka Anahata Joga Koszalin, certyfikowana nauczycielka jogi z wieloletnim doświadczeniem. Od 2018 roku nieustannie zgłębia praktykę i filozofię jogi, inspirując innych do świadomego, uważnego życia. W swojej pracy łączy wiedzę o ciele, oddechu i umyśle, tworząc przestrzeń, w której każdy może poczuć się bezpiecznie i prawdziwie sobą.