IMG 1080 Moda

Bierzemy, co przynosi nam życie

Morza i oceany od zawsze pociągały tych, dla których stały ląd to za mało. Ale choć coraz częściej ludzie decydują się na różnego rodzaju morskie wyprawy, to jednak takich, którzy chcą zrobić to z całą rodziną, nie ma zbyt wielu. Zdarza się jednak, że bycie w podróży to sposób na życie. Z Małgorzatą Bosowską-Waniek i Grzegorzem Wańkiem rozmawiała Katarzyna Kużel.

Na „Tinkera” trafiłam w kwietniu. Piękny, klasyczny jacht od ponad pół roku zacumowany jest w darłowskiej marinie i jest mieszkaniem czteroosobowej rodziny. Nie z przymusu, ale z chęci wyruszenia w morską podróż. Ale żeby wypłynąć w rejs, jacht trzeba odpowiednio przygotować, a na to potrzebny jest czas.

Jednak mnie zaintrygowało to, skąd u ludzi z Katowic wziął się pomysł, by przenieść się na drugi koniec Polski i stąd zacząć nowy etap życia.

IMG 1567 Moda

– W grudniu 2023 roku pojechaliśmy na „Jacht Film Festiwal” do Warszawy i tam spotkaliśmy dziewczynę, która napisała książkę o swoim dwuletnim rejsie z rodziną. Podczas lektury książki wyszło na jaw, że największym marzeniem mojego męża jest żeglowanie po świecie z rodziną. Od festiwalu do zakupu łódki minęły dwa tygodnie. Wybraliśmy Darłowo, ponieważ rodzice Grzegorza mają tutaj niedaleko domek, więc łatwiej było się nam logistycznie przygotować do tej zmiany, zanim jacht z końcem sierpnia 2024 roku, po niezbędnych remontach, przypłynął z Władysławowa.

Początkowo Gosia z Grzegorzem chcieli przez Grenlandię dopłynąć do Kanady, a następnie płynąć wokół Atlantyku. Okazało się jednak, że łódka jest za mała na taką wyprawę, a zbyt mocno skraplająca się woda w jej wnętrzu podczas niskich temperatur, uniemożliwia trzymanie dużej ilości potrzebnych rzeczy w bakistach. Powstał więc nowy plan, by przemieścić się do Anglii i stamtąd ruszyć na Morze Śródziemne, a później do Grecji.

Przyglądam się łódce uważnie. Jacht choć piękny, jest niewielki. Ma dziesięć metrów długości i dwa i pół szerokości. To wyzwanie, by na tak ograniczonej przestrzeni pomieścić wszystko, co jest potrzebne do życia dwójce dorosłych i dwójce energicznych chłopców. Pytam więc, czego na łódce im brakuje.

IMG 1102 Moda

– Brakuje mi tylko mojego instrumentu – mówi Małgorzata – fagot się nam tutaj nie zmieścił. Nie mamy zmywarki, ale zmywanie ręczne jest do przeżycia. Moim marzeniem jest pralka. Teraz korzystam z tej, która jest w marinie, a kiedy wypłyniemy, z dostępnością może być różnie. Zorganizowanie życia na małej powierzchni nie jest dla mnie wyzwaniem. Mamy za sobą miesięczne wypady z przyczepą kempingową czy łódką po śródlądowych wodach. Półroczny okres między zakupem jachtu a przeprowadzką na jego pokład, dał nam czas, by na spokojnie zastanowić się, co zabrać, a co zostawić. Jednak przygotowania to nie tylko logistyka zagospodarowania przestrzeni, ale także szkolenia: między innymi z pierwszej pomocy, bo to ja będę lekarzem w czasie rejsu, czy stricte marinistyczne, jak kursy nawigacyjne, łączności, SCTW itp. Do rzeczy, które zabraliśmy, a które z łódki powoli znikają, zaliczymy książki – czekając na wypłynięcie, staramy się przeczytać jak najwięcej papierowych egzemplarzy (kolejne tytuły pojawiają się na łódce wyłącznie w formie elektronicznej), i domowe przetwory – tych zabrałam z domu całą przyczepę towarową, więc regularnie je teraz zjadamy, ku uciesze całej naszej czwórki oraz zaznajomionych żeglarzy z mariny – uśmiecha się Gosia.

IMG 4848 Moda

– Pierwotnie rejs miał się rozpocząć pod koniec ubiegłego sezonu żeglarskiego, jednak okazało się, że po przeprowadzeniu łódki do Darłowa, jest jeszcze trochę niezbędnych do wykonania prac, a nasz kapitan najpierw przedziurawił sobie palec wiertłem podczas pracy na maszcie, a potem, zimą, połamał nadgarstki na snowboardzie, w związku z czym przez dłuższy czas nie miał możliwości, by kontynuować przygotowania do rejsu.

– Na razie kontuzje przeszkadzają, ale nie uniemożliwiają budowania naszego szczęścia – w rozmowę włącza się Grzegorz, który właśnie wrócił z rehabilitacji – gorzej, ze szczęściem jednostki, bo tu faktycznie muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy.

IMG 1635 Moda

Nie muszę wstawać, by zobaczyć całe wnętrze jachtu. Rozglądam się ponownie i nie mam pojęcia, jak mogłabym zmieścić tu to, co jest potrzebne do życia.

– Przy zejściówce jest kambuz, czyli część kuchenna – wskazuje Małgorzata, a Grzegorz dodaje – uwielbiam kuchnię, lubię gotować i dobrze to robię. Na rejsach zwykle to ja zajmowałem się gotowaniem. Obecnie, z racji kontuzji i prac remontowych, to Gosia robiła wszystko, ale odpracowuję ten czas, gdy nic nie mogłem robić, myjąc od dwóch miesięcy naczynia – śmieją się oboje.

– Okazało się, że potrafię zrezygnować z części kuchennego wyposażenia. Przede wszystkim zniknęła duża część form do pieczenie, ponieważ mamy tu piekarnik gazowy, wobec czego ciasta, które uwielbiam piec, z dołu się przypalają, na górze zaś zostaje zakalec. – Pod pokładem mamy dwa, wielkie jak na taką łódkę, zbiorniki wody, na 400 l. To jest duży zapas, ale jednocześnie zabiera miejsce, w którym można byłoby przechowywać rzeczy – mówi Grzegorz, kiedy pytam o tę przestrzeń. – Naprzeciwko kuchni jest część nawigacyjna, biurko kapitana i tam docelowo będzie podłączony cały sprzęt nawigacyjny, który jest skorelowany ze sterem i ploterem – kontynuuje Małgosia – jest tam też trochę bakist, w których możemy poukładać niezbędne rzeczy. Tu gdzie teraz siedzimy, jest messa, w której, po rozłożeniu siedzisk, śpimy my. Dalej niewielka łazienka z prysznicem i ubikacją, a na dziobie koja, gdzie śpią chłopcy. – Pod sufitem mamy zawieszone siatki, w których znajdują się kolejne rzeczy. Ja jestem minimalistą, a te wszystkie rzeczy, to Gośka – wybucha śmiechem kapitan. – Nasze życie toczy się na około dwunastu metrach, choć tak naprawdę, to na czterech – tych w messie, gdzie jemy, czytamy, bawimy się i rozmawiamy.

IMG 1843 Moda

Sam rejs nie jest już takim wyzwaniem, jakim mógłby być kilkanaście lat temu. Telefoniczne połączenia satelitarne, internet, tanie loty i możliwości przemieszczania się, sprawiają, że ani uczestnicy wyprawy, ani ich rodziny i przyjaciele nie będą czuli się samotnie. Gosia prowadzi także profil „Tinkerem przez świat”, gdzie na bieżąco można śledzić, co się u nich dzieje.

Jacht swoją nazwę zawdzięcza… lenistwu właścicieli, bo tinker to rodzaj łódki, a pochodząca z Holandii jednostka, oryginalnie miała nazwę, którą trudno było zapamiętać, a jeszcze trudniej wymówić. Tinker został więc „Tinkerem”.

Na jednej ze ścian wisi lista rzeczy do zrobienia, o której gospodarze mówią „lista wstydu”.

IMG 4276 Moda

– Lista ta raczej się wydłuża niż skraca – zauważa Grzegorz – wśród rzeczy, bez których nie ruszymy, jest między innymi sonda głębokościowa i uchwyt masztu flagowego. Po zakończeniu remontu będę musiał pozbyć się części narzędzi, które też zabierają miejsce na jachcie, a i swoje ważą.

Naszej rozmowie towarzyszą Staś i Nikodem – kilkuletni synowie Gosi i Grzegorza, więc siłą rzeczy muszę także zapytać o to, jak oni sobie tutaj radzą.

IMG 4323 Moda

– Świetnie czas zapełniają im klocki „Lego”, z których potrafią budować przez cały dzień. Chętnie włączają się w prace na łódce, a kiedy jesteśmy w marinie, korzystamy z oferty Darłowskiego Ośrodka Kultury, która jest tak bogata, że zdarzają się okresy, podczas których gościmy w placówce pięć czy sześć dni w tygodniu. Chłopcy są w domowej edukacji, więc poza wspólną pracą nad przerabianym materiałem, mogę im coś zadać do samodzielnej pracy, a to także daje chwilę czasu na wykonanie innych obowiązków. Podczas spędzania czasu na pokładzie, chłopcy obowiązkowo noszą kapoki, zaś zimą dodatkowo zapinaliśmy ich pasami, by nie wpadli do wody.

– Cieszę się, że jesteśmy wszyscy razem, że możemy poświęcić sobie czas, a jednocześnie takie życie daje mi poczucie wolności. Lubię być w ruchu i poznawać świat. Chcemy pokazać naszym synom, że tak też można żyć. W podróży.

– Chciałbym, by dzień wyglądał tak, że po wspólnym śniadaniu zabieram się za remont jachtu, a tak naprawdę przeciągam to myciem garów, całowaniem żony, jedzeniem i wygłupianiem się z dzieciakami. Faktycznie zapewniamy dzieciom dość dużo rozrywek, ale one same na nie nie pojadą i nie wrócą – trzeba więc na to także przeznaczyć czas, skoro taki sposób na życie wybraliśmy. Na pierwszym miejscu jest rodzina, a potem łódka. Daleki jestem od planowania, więc biorę, co przynosi życie.

IMG 4365 Moda

Dużo na „Tinkerze” uśmiechu i optymizmu, którym zarażają Gosia i Grzegorz. Kiedy tylko trafia się okazja, spotykają się z innymi żeglarzami, zapraszają do siebie przyjaciół i rozmawiają, a rozmowom towarzyszy plusk wody odbijającej się o burtę i odgłosy darłowskiej stoczni.

Mówią, że mają czas na szczęście, i że nawet w gorszych momentach starają się doszukać lepszej strony. I nie są to czcze słowa, to wszystko widać jak na dłoni…

IMG 5170 Moda