Automobilklub Koszaliński zorganizował jubileuszową, 50. edycję Rajdu Monte Karlino – ogólnopolskiego rajdu samochodowego dostępnego dla wszystkich kierowców. Baza imprezy, która odbyła się w połowie marca, zlokalizowana była w Karlinie, tam też odbyła się ceremonia wręczenia pucharów i zamknięcia rajdu.
Tegoroczna edycja odbyła się w formule KJS, by umożliwić start jak największej ilości kierowców-amatorów. Dzięki tej decyzji osiągnięto bardzo wysoką frekwencję, jakiej nie notowano od pandemii. Do zawodów zgłosiło się 75 załóg z całego kraju, w tym ponad 30 przyjechało na Rajd Monte Karlino po raz pierwszy. Z pewnością jak magnes zadziałała na uczestników informacja o powrocie na niesamowite trasy wokół byłego lotniska w Zegrzu Pomorskim. To kultowe miejsce na rajdowej mapie Polski po raz ostatni gościło uczestników “Monte” w 2019 roku. Ale zanim mogli rozpocząć ściganie w byłej bazie wojskowej, czekały dwa wieczorne prologi: pierwszy po ulicach Karlina wokół bazy rajdu – Homanit Areny, a zaraz po nim całkowicie nocna próba po zabytkowej kostce, wąskimi uliczkami wokół Placu Wolności w Białogardzie.
Po tych dwóch krótkich, ale niezwykle technicznych sobotnich odcinkach, na czele wyników widniała załoga Dawid Matysiak / Krzysztof Wojnowski w BMW Rally 1. Ubiegłoroczni triumfatorzy rajdu wyprzedzali o zaledwie 1,7 sek. załogę Jakub Frąszczak / Marcin Brzoskowski w Toyocie GR Yaris i o kolejne 2,5 sek. Krystiana Itricha i Adama Heringa w BMW E36.
Niedzielny etap na lotnisku w Zegrzu to 6 oesów składających się z dwóch ponad 4-kilometrowych prób przejeżdżanych trzykrotnie. Trasy wokół lotniska słyną z nieprzewidywalności i mnóstwa “chytrych” miejsc, które są w stanie zaskoczyć nawet bardzo doświadczonych zawodników. Wielokrotne zmiany przyczepności, przejazdy z szerokich partii w otwartym terenie na wąskie partie w lesie to kwintesencja rajdowania. Na czterech z sześciu oesów najszybsi byli dotychczasowi liderzy, co pozwoliło im przed finałowym oesem rozbudować swoją przewagę do niemal 20 sekund.
Najbardziej widowiskowym etapem rajdu był finałowy superoes równoległy w Koszalinie. To jedyna taka próba w Polsce, do której dwie załogi startują jednocześnie z przeciwległych krańców skrzyżowania na dwie identyczne trasy. Po drodze, na głównym skrzyżowaniu miasta, kręcą obok siebie uwielbiane przez kibiców „beczki”. Trasa jest poprowadzona w taki sposób, żeby każda z załóg przejechała dokładnie taką samą długość i zaliczyła tyle samo elementów sprawnościowych. Tutaj także odbył się konkurs dla publiczności, która oceniała najbardziej efektowny objazd „beczki”. Mimo deszczowej pogody, koszaliński superoes zgromadził tłumy kibiców, które do ostatniej załogi gorąco dopingowały zawodników. Ten oes liderzy rajdu przejechali zachowawczo, kontrolując sytuację w stawce. Ostatecznie drugi rok z rzędu wygrali klasyfikację generalną rajdu z przewagą niemal 15 sek. nad drugimi Markiem Szumskim i Piotrem Jamroziakiem w Toyocie GR Yaris. Najniższy stopień podium wywalczyli Michał Malek i Michał Gebert w BMW E46 330i.
Na mecie rajdu w sali Homanit Areny na uczestników czekała niespodzianka. Ogromny jubileuszowy tort dla każdego. Najlepsza trójka z generalnej kwalifikacji otrzymała przywilej wjechania na ceremonię dekoracji zwycięzców swoimi rajdówkami za pomocą windy.
Automobilklub Koszaliński już zaczyna planować kolejną edycję jednego z najstarszych rajdów w Polsce.










