apple medic equipment Zdrowie i uroda

Chcesz wydłużyć życie? Zadbaj o odpowiedni poziom cholesterolu

Zarówno w Polsce, jak i na świecie, choroby układu krążenia wciąż pozostają główną przyczyną śmierci. Najważniejszym czynnikiem ryzyka tych schorzeń są zaburzenia lipidowe (przed nadciśnieniem tętniczym, otyłością, paleniem papierosów). Dotyczą one aż 60-70% Polaków. Rzeczywistość pokazuje, że jedynie 2 osoby na 10 zbadanych wie, jaki ma poziom cholesterolu. Mimo wielu lat edukacji, rozwoju diagnostyki, wiedzy na temat czynników ryzyka, nowych farmakoterapii, skuteczność leczenia jest niezadowalająca: zaledwie 24% pacjentów z wszystkich grup ryzyka osiąga cele terapeutyczne dla cholesterolu LDL.

Czym jest cholesterol i właściwie do czego jest nam on potrzebny? Cholesterol jest niezbędny do życia. Jest jednym z głównym budulców naszego ciała, składnikiem błon komórkowych, uczestniczy w syntezie hormonów, niektórych enzymów, transporcie różnych substancji w naszym ciele. Cholesterol wraz z trójglicerydami tworzy zbiór substancji tłuszczowych (lipidów) krążących we krwi. Aby mógł przemieszczać się między komórkami organizmu wraz z nią, łączy się z białkami, tworząc tzw. lipoproteiny. Zwykle mówiąc o „cholesterolu” w kontekście „lipidogramu” mówimy właśnie o cząsteczkach cholesterolu związanych z lipoproteinami.

Stanowią one zatem swego rodzaju flotę transportową, przewożąc cząsteczki lipidów o różnych rozmiarach i różnej gęstości. Główne szlaki to transport trójglicerydów z jelit i wątroby do tkanki tłuszczowej i mięśni oraz dostarczanie cholesterolu do tkanek, a także szlak do wątroby w celu zsyntetyzowania kwasów żółciowych. Robiąc badania krwi, oznaczamy zwykle całościowo cząsteczki lipoprotein, tzw. cholesterol całkowity, cząsteczki o niskiej gęstości – tzw. LDL-cholesterol (zwykle nazywany „złym cholesterolem”), lipoproteiny o wysokiej gęstości (czyli HDL-cholesterol – potocznie określany „dobrym cholesterolem”), a także nie-HDL cholesterol oraz trójglicerydy. Gdy z różnych przyczyn dochodzi do akumulacji lipidów we krwi, a organizm nie jest w stanie ich wbudować i wykorzystać do produkcji innych cząstek lub zużyć na potrzeby energetyczne, zaczyna się problem. Lipidy, krążąc w dużej ilości we krwi, mogą „przyklejać się” do ścian naczyń krwionośnych. Trafiając na sprzyjające okoliczności: stan zapalny lub uszkodzoną ścianę naczyń, zaczynają narastać w skomplikowanym procesie, wytwarzając blaszkę miażdżycową. Następuje ich zwężenie, a tym samym ogranicza się dopływ krwi (i tlenu) do narządu zaopatrywanego przez dane naczynie. Rośnie ryzyko, że dostaniemy zawału, udaru, a w naczyniach rozkwitnie miażdżyca, rozwiniemy nadciśnienie lub cukrzycę. Czy „dobry” cholesterol HDL nas obroni? HDL-cholesterol, w odróżnieniu od pozostałych lipoprotein, transportuje stosunkową niewielką ilość tłuszczów w stosunku do białka. W praktyce jego stężenie nie ma znaczenia klinicznego w ocenie ryzyka sercowo-naczyniowego. Pełni on wprawdzie pewną funkcję przeciwmiażdżycową, wychwytując cholesterol z tkanek obwodowych, w pewnych jednak sytuacjach zbyt wysoki poziom HDL-cholesterolu może być związany z powstawaniem „dysfunkcjonalnych” cząsteczek HDL i zmianą jego właściwości. Może się tak stać, jeśli pojawia się stan zapalny, stres oksydacyjny czy dochodzi do glikacji białek. Obecnie, w codziennej praktyce diagnostycznej, nie można zmierzyć, ile cząsteczek HDL pełni rolę ochronną, a ile „zeszło na złą drogę”. Dlatego właśnie oznaczenie LDL-cholesterolu oraz wszystkich rodzajów niebędących HDL-em cząsteczek wskazuje na to, jak duże jest ryzyko. Póki co, a zapewne niebawem ulegnie to zmianie, rzadko w rutynowej diagnostyce oznacza się tzw. lipoproteinę a – cząsteczkę należącą do populacji LDL-cholesterolu. Jak się okazuje, co piąty Polak (20% z nas) ma prawdopodobnie jej podwyższony poziom. Dziś już wiemy, że jest ona niezależnym od wysokiego poziomu LDL-cholesterolu czynnikiem chorób serca i naczyń i każdy z nas powinien ją oznaczyć choć raz w życiu. Czy mamy jakiś wpływ na poziom lipidów? Co do zasady tak. Modyfikacja stylu życia jest jednym z najważniejszych elementów prewencji i leczenia zaburzeń lipidowych, w połączeniu z farmakoterapią. Największą rolę w tym zakresie odgrywają: zmiana nawyków żywieniowych, aktywność fizyczna, unikanie używek oraz suplementacja żywności funkcjonalnej, czasem uzupełniona o nutraceutyki. Z punktu widzenia dietetyka, kluczowe jest eliminowanie produktów bogatych w tłuszcze sprzyjające rozwojowi miażdżycy, czyli w tłuszcze nasycone i tłuszcze trans.

Najważniejszą rekomendacją jest ograniczanie spożycia tłustych produktów odzwierzęcych (masła, tłustego nabiału, wieprzowiny) oraz oleju kokosowego i palmowego. Nie oznacza to, że należy wyłączać całkiem tłuszcz ze swojego menu, ale zamieniać go na tłuszcze pochodzące z ryb, olejów roślinnych bogatych w wielonienasycone i jednonienasycone kwasy tłuszczowe oraz pestki, nasiona i orzechy. Trzeba wystrzegać się tzw. tłuszczów „trans”, obecnych w ultraprzetworzonej żywności: fast-food, chipsach, smażonych i prażonych przekąskach, zupach i sosach w proszku, twardych margarynach w kostkach i maśle roślinnym (uwaga! nie mylić z miękkimi margarynami do smarowania pieczywa), wielu słodyczach, ciasteczkach i pieczywie cukierniczym. Pewne ilości tłuszczów trans występują naturalnie w tłustych produktach pochodzących od zwierząt: tłustym mleku, śmietanie, maśle, tłustych serach i mięsie pochodzącym od krów czy owiec. Warto czytać etykiety składu produktów i unikać tych, w których występują częściowo uwodornione/utwardzone tłuszcze. W obniżaniu poziomu trójglicerydów z kolei najważniejsza pozostaje eliminacja alkoholu oraz maksymalne ograniczenie spożycia cukrów prostych (w tym fruktozy): cukru, słodyczy, miodu, owoców. Tutaj szczególnie pomoże także regularna aktywność fizyczna. Bardzo korzystne jest spożycie błonnika pokarmowego, zbożowych produktów pełnoziarnistych (np. płatków owsianych czy jęczmiennych, bogatych w beta-glukan) oraz strączków. Pewne wątpliwości i pytania budzą badania dotyczące wpływu diety na poziom lipoproteiny a. Wiemy, że w 90% za jej poziom odpowiadają czynniki genetyczne.

Wydaje się, że rekomendacje żywieniowe w miarę wzbogacania się wiedzy o tej cząsteczce i czynnikach ją modyfikujących, będą coraz bardziej personalizowane, o ile oznaczanie poziomu tej frakcji lipidów wejdzie do powszechnej praktyki. Na razie jednak zalecenie ograniczania spożycia tłuszczów zwierzęcych pozostaje aktualne. Dużym sprzymierzeńcem w walce z dyslipidemią jest żywność funkcjonalna oraz suplementy. Udokumentowano, że korzystne działanie mają: wyciąg z czerwonego fermentowanego ryżu (tzw. monakolina K – będąca de facto statyną o słabszej sile, ale identycznym mechanizmie działania, co pozostałe statyny), berberyna, sterole i stanole roślinne (występujące naturalnie w tłuszczach roślinnych, warzywach, orzechach, świeżych owocach, zbożach pełnoziarnistych i strączkach oraz dodawane do margaryn miękkich obniżających cholesterol i dostępne jako suplement diety), kwasy omega-3, błonnik rozpuszczalny (beta-glukan, babka płesznik czy jajowata), glukomannan (konjac), czosnek, pantetyna, wyciąg z gorzkiej pomarańczy (bergamota), wyciąg z zielonej herbaty, polikosanol, chitosan, a także niektóre szczepy probiotyczne, kurkumina czy cynaryna z karczocha. W leczeniu farmakologicznym zaburzeń lipidowych wciąż główną rolą odgrywają coraz nowocześniejsze i skuteczniejsze statyny, a także ich połączenia z lekami ograniczającymi wchłanianie cholesterolu. Z roku na rok zwiększa się także dostępność do leczenia nowoczesnymi lekami, szczególnie dla osób z grup bardzo wysokiego i ekstremalnego ryzyka sercowo-naczyniowego oraz osób ze zdiagnozowaną hipercholesterolemią rodzinną. Niestety w ostatnim czasie w mainstreamie obserwujemy wiele nieprawdziwych treści i informacji dotyczących roli cholesterolu, nasyconych kwasów tłuszczowych, trucicielskiego działania statyn i powodowanych przez nie powikłań. Cześć z tych treści wręcz nawołuje do ignorowania poziomów LDL-cholesterolu, zachęcając do wprowadzania diet bogatych w tłuszcze nasycone jako remedium na wszystkie choroby świata. Statyny – jak każdy lek, nawet „paracetamol” czy „aspiryna” – mogą dawać skutki uboczne. Jak pokazuje rzeczywistość, działania niepożądane statyn nie są tak częste, jak twierdzi internet. Wielu osobom uratowały, ratują i wydłużają życie. Zachęcam zatem do zrobienia lipidogramu jako elementu rutynowego przeglądu organizmu na wiosnę!


kobalczyk rohde Zdrowie i uroda

Agnieszka Kobalczyk-Rohde
dietetyk kliniczny, psychodietetyk prowadzi
Gabinet Dietetyczny w Koszalinie (Przychodnia Specjalistyczna PulsMed, ul. Stoczniowców 11-13)
tel. 791 208 330, koszalin.dietetyk@gmail.com,
facebook.com/koszalin.dietetyk