pexels emma bauso 1183828 2253870 Prestiżowy Ślub

To jest mój ślub!

Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami i siedmioma górami, żyła sobie piękna królewna. Nic więc dziwnego, że wkrótce pojawił się przystojny książę i zaczęto planować huczne wesele. Ale zamiast żyć długo i szczęśliwie, małżonkowie zewsząd otoczeni byli wrogością i konfliktami rodzinnymi, bowiem już na starcie błędnie zrozumieli swoją rodzinną niezależność. Najpierw z wesela wykluczyli małego księcia, którego cięty język i harda riposta wydały im się zagrażające. Potem wykluczyli tych, co mają inne poglądy, a na koniec tych, co nie robią tego czego oni chcą. Huczne wesele się odbyło, ale kwas w rodzinie pozostał. Po latach, kiedy królewna się zestarzała, a królewiczowi siwy włos przykrył skronie, w ich rodzinie nikt już ze sobą nie rozmawiał, nikt się nie spotykał, nikt się nie lubił. I już nie było hucznych wesel, ponieważ tak naprawdę nie było już kogo na nie zapraszać.

To mój ślub!

Jak mantrę powtarzają to młodzi, przyszli małżonkowie i trudno jest się tutaj z nimi nie zgodzić, takie są fakty: to ich ślub. Ale wesele? Tu pojawiają się najczęstsze konflikty, bowiem wesele jest już dla gości.

Cofnijmy się trochę do historii, gdyż to ona tworzy tradycje. Tradycyjną rolą wesel było łączenie rodzin. Było to wydarzenie nie tylko rodzinne, ale również obyczajowe i społeczne. Wszyscy wiedzieli o tym, kto się z kim żeni, o tym mówili, tym się ekscytowali. Podkreślało ono status społeczny rodziny oraz było przedmiotem wielomiesięcznych przygotowań. Mówiło również o wspólnotowości i przynależności do rodziny. Jeszcze 200 lat temu wykluczenie społeczne czy ostracyzm towarzyski było jedną z najdotkliwszych kar. Bycie persona non grata, często doprowadzało do szybkiego zakończenia żywota, głównie z powodu nadużywania substancji psychoaktywnych, nagłego zubożenia, co w konsekwencji prowadziło do chorób lub samobójstw. Dziś na szczęście przynależymy do wielu grup, więc znaczenie rodziny zmalało, ale jak to się mówi, krew nie woda, rodzinę ma się jedną. Dlatego też rany rodzinne krwawią najdłużej.

Dzisiejsze wesela różnią się znaczeniem społecznym, skalą, rozmachem, ale nadal są ważnym wydarzeniem w życiu całej społeczności rodzinnej. Im większa rodzina, tym większe wydarzenie. Jeżeli nasi rodzice utrzymują relacje z pozostałymi członkami rodziny, rozmawiają ze sobą, są w kontakcie, lubią się, to hasło: „to mój ślub!” stawia ich w bardzo trudnej sytuacji. To w tym miejscu najczęściej oczekiwania rodziców zderzają się z planami młodych. I choć dziś nie zawsze rodzice płacą za imprezę, to są oni największymi beneficjentami potencjalnych konfliktów, czyli krótko mówiąc, płacą za twoje błędy. Kiedy ty wykluczysz ciocię Marysię, bo jej nie lubisz, pamiętaj, że w odwecie, ciocia zrobi wszystko, żeby konfliktować twoich rodziców z pozostałymi członkami rodziny. Takich sytuacji się nie zapomina, masz już wroga w cioci na całe życie. Warto pomyśleć o konsekwencjach, jaki skutek przyniosą okołoweselne decyzje dla ciebie i twoich bliskich.

Nie musimy mówić jednym głosem, żeby się porozumieć

Każda rodzina ma swój unikalny system wartości, zasady komunikowania się oraz zwyczaje. Kiedy spotykają się dwie rodziny, dochodzi do pierwszej konfrontacji. Uścisk rodów może być bolesny, inni nie muszą mieć tak samo, jak my.
Im szybciej zaakceptujemy fakt, że inni ludzie mają prawo do swojego zdania, tym łatwiej będzie nam prowadzić skuteczną konwersację. Akceptacja prawa do posiadania odmiennego zdania niż my, nie oznacza zgody na wszystkie pomysły, ale jest skutecznym punktem wyjścia do negocjacji. Kiedy podchodzimy do rozmowy z otwartym umysłem, nasz skrypt myślowy nie krąży wokół: „muszę wygrać”, łatwiej jest uzyskać to, czego się oczekuje. Czasami druga strona potrzebuje zrozumieć, dlaczego dla nas tak ważne jest, żeby było tak, a nie inaczej. Kiedy sytuacja z rozmowy na temat organizacji zamienia się w walkę na: „musi być tak jak ja chcę”, pole negocjacji się zawęża, a zwycięstwo bitwy niekoniecznie musi dać wygraną.

Właściwa komunikacja i wzajemne zrozumienie to kluczowe elementy udanej organizacji wesela, a aktywne słuchanie to podstawa konwersacji. Nie zakładaj, że wiesz, co druga strona ma na myśli. Nie domyślaj się. Po prostu pytaj: „jak mam to rozumieć?”, „co to dla ciebie oznacza?”, „z jakiego powodu jest to ważne?”. Pamiętaj też, że nie musisz znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Możesz powiedzieć “nie wiem, muszę się zastanowić, muszę to rozważyć”.

***Ania i Wojtek chcieli skromne wesele. Nie lubili rozgłosu, głównie z tego powodu, że ich rodziny były duże, znane i zamożne. Planowali gdzieś wyjechać, z garstką znajomych, w ciepłe miejsce. Marzył im się ślub na plaży, dwa białe konie, w blasku zachodzącego słońca, pod gołym niebem. Nie przespali kilku dobrych nocy, zanim podzielili się swoim pomysłem z rodziną. Nastawiali się na najgorsze. Płacz, lament itp. Kiedy z otwartą głową pojechali na rodzinne spotkanie, celem omówienia wesela, okazało się, że choć rozmowa nie była prosta, udało się wypracować model, który łączył wszystkich zainteresowanych. Odbył się skromny ślub cywilny w ciepłych krajach oraz huczne polskie weselicho. Jak to się udało? Każda ze stron przedstawiła powody, dlaczego ich sposób organizacji wesela jest dla nich istotny. Rodzice mówili o prestiżu, zobowiązaniach, powiązaniach i innych zależnościach, a młodzi o byciu dla siebie, tu i teraz. Każdy z rozmowy wyszedł zadowolony. Ślub według Państwa Młodych był pierwszy, a dla rodziców, z rozmachem, drugi.

Lista gości

Nie wiem, czy jest bardziej newralgiczny punkt w organizacji wesel, ale też innych uroczystości, jak lista gości. Można wybaczyć brak sałatki jarzynowej latem, ale celowe pominięcia, wykluczanie, niezrozumiałe niezapraszanie, jest niedopuszczalne. Jako że żyję już na tym świecie ponad pół wieku, oto co mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością: jeśli chcesz zaprosić konflikty do swojego życia – to jest punkt, w którym możesz to sobie zorganizować. Widziałam, słyszałam, doświadczałam różnych sytuacji w życiu i nigdy nie odbyły się one bezkosztowo. Z reguły wiązały się ze skandalem oraz długofalowymi konsekwencjami, których finałem były zerwane więzi. I choć nikt być może bezpośrednio nie zabierał głosu w temacie, za plecami dyskusje wrzały, stawiając wykluczających w niekorzystnym świetle. Warto zastanowić nad tym, bo choć potencjalnie możesz mieć to w nosie, powiedzieć „nie lubię i już”, to być może już nigdy nie będziesz mieć możliwości odbudowy relacji z tą osobą. Finalnie zostaniesz z problemem, bo to ciebie w przyszłości będą wykluczać jako osobę trudną, konfliktową, a nawet agresywną.

***Pewna para nie zaprosiła wieloletniej przyjaciółki męża (znacie te przyjaźnie od przedszkola). Przyszła żona ją niezbyt lubiła, więc suszyła przyszłemu mężowi głowę na różne sposoby: a to sala za mała, za duże wydatki, a to ktoś się z nią będzie czuł niekomfortowo. W końcu przyjaciółka zaproszenia nie dostała. Rodzina Pana Młodego jest liczna, więc wybierając tylko najbliższych mu ludzi zebrał grupę piętnastoosobową. Panna młoda miała tylko rodziców, więc w miejsce braków rodziny włożyła znajomych. Liczbowo było sprawiedliwe, ale czy aby na pewno? I oczywiście każdy płacił za swoich. Pan młody, nie wiedząc, jak wybrnąć z tej sytuacji, nie zrobił nic. Powiedział: „ślub tylko dla rodziny” i sprawę zamknął. Kiedy przyjaciółka usłyszała, że było dużo innych znajomych, obraziła się na śmierć i życie, zablokowała numer Pana Młodego, nie chciała już z nim rozmawiać. Czy można było tego uniknąć? Oczywiście, można było porozmawiać z przyszłą żoną. Można było porozmawiać w trójkę: przyszła żona, pan młody i koleżanka, o źródłach niechęci i możliwościach zmiany. Można było wyjaśnić, jaka jest zasada organizacji tego wesela. Natomiast zostało zrobione to, co jest najgorsze w takich sytuacjach: przemilczane udawanie, że sprawy nie ma. Mało tego, utwierdzanie siebie w przekonaniu, że jak nie będziemy rozmawiać, to będzie dobrze.
Nic bardziej mylnego: to po stronie zapraszających ciąży obowiązek zadbania o to, żeby w sytuacji braku zaproszenia, niezaproszeni goście rozumieli, co leży u podstaw, nawet jeśli jest to niekomfortowe. Być może poczują się urażeni, ale jest duża szansa, że im przejdzie, chociażby z tego powodu, że żeście ich na wstępie za zaistniałą sytuację przeprosili.

To jak robić, żeby było i po naszemu, i po ichniemu?

  1. Bank pomysłów. Zaproś rodziców do współtworzenia planu. Poproś o informację, co jest dla nich ważne, czego by oczekiwali oraz z jakiego powodu jest to dla nich istotne. Pomoże to sprawdzić, czy wasze plany się pokrywają oraz poznać powody, dlaczego ktoś chce, żeby było tak, a nie inaczej.
  2. Określ twarde punkty: co musi być na twoim weselu, z czego nie zrezygnujesz. Pamiętaj, żeby określając punkty również odpowiedzieć sobie na pytanie, co za tym stoi, że ta rzecz jest dla ciebie tak ważna. Rozważ, co by było, gdyby tego nie było. Co zyskasz, jeśli to, czego chcesz, będzie.
  3. Zastanów się co zrobić, żeby twoje wesele było ciekawe dla zaproszonych gości. Zadbaj o dobrą zabawę, nie tylko wg twoich standardów. Pamiętaj, że muzyka powinna być akceptowalna dla każdego, a kompromis pomiędzy metalem a disco polo bywa możliwy na weselach. Do zabaw zapraszaj jedynie chętnych, a niechętnych za to nie gań. Każdy ma swoje granice.

I tak na koniec, pamiętaj o tym, że choć to twój ślub, konsekwencje błędów są długofalowe. Choć jako psycholog zawsze podkreślam: „słuchaj swoich potrzeb”, mam na uwadze, że są sytuacje, kiedy konsekwencje błędów i pominięć, choć początkowo wydają się dla ciebie nieistotne, będą w twojej rodzinie ciągnąć się latami, wybijać, niczym dawno nieopróżniane szambo, w najmniej spodziewanych okolicznościach.

A wracając do królewny, co z królewiczem żyła dawno temu: No cóż. Królewicz sobie poszedł, a królewna została sama. Nikt jej nie współczuł, nikt nie wspierał, nikt też nie pomógł. A ci bardziej złośliwi mówili: ech to ta królewna, która wykluczając innych, skazała siebie na wykluczenie.


IMG 8271 Prestiżowy Ślub

Autorka jest psychologiem, psychotraumatologiem, psychoterapeutą, certyfikowanym terapeutą terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. W swojej pracy łączy pasję, jaką jest psychologia, z wieloletnim doświadczeniem pracy z ludźmi w organizacji.
Na co dzień pracuje w Poradni z Sercem, Zwycięstwa 238 w Koszalinie oraz
spotkasz ją na @psycholog.koszalin