PC300688 Prestiżowy Ślub
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Japonia – Więcej niż podróż, mniej niż sen

Nie wiem, jak i kiedy to się stało, ale w mojej głowie Japonia jawiła się jako kraj ruchomych chodników i latających samochodów. No dobra, może trochę przesadziłam, ale na pewno jeśli miałabym podać najnowocześniejszy kraj na świecie to przed moim wyjazdem do Japonii wskazałabym właśnie na nią. Moja wyobraźnia w tym temacie była tak dalece rozwinięta, że przyznam szczerze trochę bałam się samodzielnej podróży po kraju, w którym czyta się z prawa do lewa, a pisze z góry na dół.

Pierwsze zaskoczenie było już na lotnisku. Zwykłe tradycyjne lotnisko, raczej z tych gorszych, niż z tych lepszych. Bez najmniejszego trudu znaleźliśmy pociąg do centrum Tokio, gdzie wynajęliśmy mieszkanko. I tak bez wodotrysków zaczęła się nasza miesięczna podróż po kraju kwitnącej wiśni.
Jak zawsze podróż opracowaliśmy z mężem samodzielnie, tym razem angażując w przygotowania naszego syna, dla którego był to upragniony kierunek wyjazdu. Nasz plan miał jeden cel: poznać kraj, ludzi i ich kulturę.

IMG 9407 Prestiżowy Ślub

Głośna stolica, która nie hałasuje

W Tokio, na 142 razy mniejszej powierzchni niż Polska, mieszka tyle samo ludzi, ok. 37,5 miliona. Potraficie to sobie wyobrazić? Kiedy czytałam te statystyki przed wyjazdem, zastanawiałam się, ile tu jest ludzi, jak trudno będzie przemieszczać się z miejsca na miejsce, jak ogromny tłok może być w metrze, czy nie zginę w ulicznym tłumie. A tu? Cisza. W dzielnicy Shinjuku, gdzie wynajęliśmy mieszkanie, na 18 km2 mieszka cały Szczecin. I? Cisza. Kiedy wstałam rano, obudziła mnie przerażająca cisza, to był dzień powszedni, a nie jeździły żadne samochody, nie było charakterystycznych dźwięków ruchu ulicznego, ludzi poruszających się, śmiechu dzieci, płaczu małych brzdąców, krzyków. Zero odgłosów miasta: cisza. Dwa razy sprawdzałam budzik, bo może to środek nocy, a ja doświadczam właśnie snu na jawie, ale nie. Dzień powszedni, godzina 9:00.
Tym samym zaskoczyło mnie metro. Spokój, cisza, za Kochanowskim chciałoby się powiedzieć: “pełno nas, a jakoby nikogo nie było”. Ludzie ubrani schludnie, lecz bardzo podobnie, dzieci w mundurkach. Jedynie torebki przyozdobione duża ilością breloków, maskotek, figurek. Wyróżniały się młode kobiety, dość mało ich było w wagonach, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w Japonii pierwszy wagon jest dla kobiet samotnie podróżujących. Nie wiedziałam też, dlaczego. Szybko okazało się, że molestowanie kobiet jest na porządku dziennym, o czym informowały liczne naklejki na niemal wszystkich ruchomych schodach. Ostrzegały przed zdjęciami, które osoba za tobą może wykonać, wkładając komórkę pod spódnicę. Proceder zdjęć majtkowych przypomniał mi reklamę pewnego twarożka homogenizowanego, gdzie wielki głód na ruchomych schodach gonił babkę w spódnicy. Cóż, co kraj to obyczaj, na szczęście noszę długie sukienki.

Japońską koleją przejechałam niemal całą Japonię i muszę powiedzieć: „wow!”. To jest coś. Szybko, o czasie, sprawnie, choć rozczłonkowane jak nasze dawne PKP. Używając googlowskiej nawigacji, z precyzją niemal co do sekundy na perony wjeżdżały kolejne składy pociągów. Pamiętam dzień, w którym mieliśmy do pokonania 2000 km, w tym 4 przesiadki, z czasem na zmianę pociągu około 10 minut. Trudno było mi uwierzyć, że sprawnie pójdzie, ale poszło. O 6 wsiedliśmy w pierwszy pociąg, o 12 jedliśmy już lunch w punkcie docelowym. To robi wrażenie. 200, 300, prawie 400 na godzinę, choć tabory nieco stare, a sposób kupowania biletów zaskakująco pokomplikowany.

Kraina biletomatów

Otóż w Japonii online nabywasz jedynie vouchery do wymiany w automacie na kartonikowy bilecik. Ta zasada dotyczy wszystkich biletów, tych do muzeów i atrakcji, a nawet restauracje posiadają maszyny do zamawiania posiłków stojące przed wejściem (w wersji modern laptopy na stolikach). Wydawało nam się to dziwaczne, pokomplikowane i zbyteczne, ale jakoś działało.

Damskie toalety mogą być czyste

Trochę wstydliwy temat, jak na felieton w kolorowej gazecie, ale tak drogie panie, toalety mogą być czyste. Bez względu na miejsce ich położenia, czy to przydrożny parking, czy toaleta publiczna, dworzec, pociąg, restauracja – czysto, że mucha nie siada. Zastanawiałam się, o co chodzi? Jak to jest możliwe? Być może instrukcje używania toalet, znajdujące się wszędzie, rozwiązywały problem? Nie wiem. W Japonii na toaletę się siada. Jest czysta. I są środki higieny toalet. Kropka. Poza kropką, są zawsze dwa rodzaje papieru oraz brak opłaty za korzystanie.

Golden Route

Większość wycieczek po Japonii to trasa Tokio-Kioto-Osaka-Hiroszima – złota trasa po wielkich aglomeracjach, z których każda pokazuje Japonię marzeń. Trochę tak jakbyśmy pokazując Polskę zabrali obcokrajowca na trasę Gdańsk-Warszawa-Wrocław-Kraków. Wrażenia będą podobne. Natomiast jeśli marzy się komukolwiek prawdziwe poznanie kraju, trzeba pojechać dalej, głębiej. I taki był nasz cel.
Podczas miesięcznej podróży zwiedzieliśmy różnymi formami lokomocji wyspy Honsiu, Sikoku, Kiusiu, byliśmy nad Pacyfikiem i Morzem Japońskim, przejechaliśmy rowerem najsłynniejszą trasę Japonii Shimanami Kaido, wiodącą przez sześć wysp
Mukaishima, Innoshima, Ikuchijima, Omishima, Hakatajima and Oshima oraz 6 spektakularnych mostów, z których najdłuższy Kurushima-Kaikyō ma ponad 4 km długości i 65 m wysokości. Przeszliśmy na nogach około 300 km, a drugie tyle zrobiliśmy na rowerach, zwiedzając miasta i miasteczka. Czy to była podróż życia?

(Nie)nowoczesna Japonia

Jak zapewne zauważyliście, moje wyobrażenie o Japonii było mylne. Gdybym miała osadzić w czasie rozwój Japonii, z pełną odpowiedzialnością powiedziałbym, ze zatrzymał się on na latach dwutysięcznych. Kiedy w Japonii w 1991 roku wybuchł wielki kryzys ekonomiczny nazywany Straconą Dekadą, załamał się rynek nieruchomości, bankowy, finansowy, Japończycy się zatrzymali. Dziś długofalową konsekwencją jest kultura unikania ryzyka, starzejące się społeczeństwo, wzrost długu publicznego. Kiedy w 1989 roku Lech Wałęsa powiedział słynne zdanie: „będziecie tu mieli drugą Japonię”, nie zdawał sobie sprawy, jak szybko to nastąpi. Jako użytkownik japońskich aut od przeszło ćwierćwiecza, czekałam na te niesamowite lexusy, mazdy, toyoty, a w zamian za to widziałam jedynie prostokątne pudełeczka na czterech kółkach, wyglądem przypominające odwrócone pudełka zapałek. Bogaci Japończycy jeżdżą markami niemieckim, ot chichot losu. To w Japonii zobaczyłam też zawody, które w Polsce dawno wyparte zostały przez automatyzację: kolejkowy (osoba pilnująca kolejki), zbieracze drobnych śmieci ulicznych, pracownicy kolei zatrudnieni tylko do pilnowania bramek, pakowacz zakupów w markecie itp. Wszędzie tam, gdzie była jakakolwiek obsługa klienta, zatrudniano dużo personelu. Dziś w Polsce nazywamy to nadzatrudnieniem. Gdzie się człowiek nie obejrzał, miał kogo zapytać o drogę. Odnosi się wrażenie, ze w ten sposób Japonia broni się przed bezrobociem oraz wyparciem ludzkich rąk przez AI. Każdy człowiek jest tam ważny, bez względu na wykonywane zajęcie, i to czuć. Japończycy są zadowoleni, że mają jakąkolwiek pracę. Są zawsze mili, uśmiechnięci, pomocni. Wielokrotnie, kiedy pytaliśmy dla przykładu o drogę do windy na dworcu, randomowy Japończyk czuł się w obowiązku nie tylko do pokazania nam kierunku i rzucenia lakonicznie „idź prosto i w lewo”, ale doprowadzał nas do windy, zjeżdżał z nami i upewniał się, czy wyjdziemy z dworca prawidłowym wyjściem. I to wszystko za japońskie Arigatō gozaimasu, czyli dziękuję bardzo.

Warto pochylić się też nad warunkami lokalowymi, bo nie bez powodu użyłam początkowo słowa mieszkanko. Na 20 m2 mieszka z reguły 3-4-osobowa rodzina. Czasami jest tak ciasno, że pralka stoi na klatce lub balkonie (o ile jest). Z tego też powodu bardzo dużą popularnością cieszą się hotele na godziny, gdzie małżonkowie z dala od ciasnoty domowej mogą nawiązywać bliższe relacje. Love hotele nikogo nie dziwią, nie bulwersują, a wręcz są idealnym rozwiązaniem problemu. Lepiej sytuacja ma się na prowincji, gdzie przestrzenie są duże, a domy zacne.
Panie Prezydencie, miał Pan rację, mamy już od dawna “drugą Japonię”.

PC250435 Prestiżowy Ślub

Jak odczytać Japonię? Sztuka trzech alfabetów

Zapewne zastanawiacie się, czy znamy japoński albo czy tyle osób zna angielski? Nic trudnego, najbardziej popularną formą komunikacji są aplikacje tłumaczące w czasie rzeczywistym. Placówki publiczne są wyposażone w malutkie urządzonka służące tylko do tłumaczenia z japońskiego na każdy język. Sprytne, muszę powiedzieć i ułatwiające życie, choć czasami tłumacz meandrował nie w tym kierunku, co odczytać można było z zaniepokojonego wyrazu twarzy rozmówcy. Japoński to język skomplikowanych znaków kanji, dwóch sylabariuszy hiragana i katakana, z których każdy służy do innych celów, oraz nauczany jest na różnych etapach edukacji. Hiragana przeznaczony jest dla słów rodzimych i gramatyki, a katakana dla zapożyczeń i efektów dźwiękowych, rolą kanji zaś jest ułatwianie czytania. I tak dla porównania nasz polski ma 24 litery alfabetu, oba japońskie alfabety po 46, zaś kanji to system około 50 tysięcy kanji, z czego wykształcony Japończyk używa około trzech tysięcy znaków. W związku z powyższym, żeby było prościej, wszystkie komunikaty wyświetlane są w trzech alfabetach: hiragana, katakana i łacińskim, co nam Europejczykom ułatwia sprawę.

Seppuku, czyli honorowe zakończenie żywota

O rytualnym samobójstwie samurajów wiemy z historii, więc nie będę tego wątku tutaj rozwijać, natomiast to, co mnie zaskoczyło jako psychologa, to fakt, że w Japonii nadal jest to dopuszczalna, uznawana jako honorowe wyjście, forma kończenia życia w trudnych sytuacjach. Kiedy my zachwycaliśmy się zapierającym dech w piersiach widokiem góry Fudżi nad brzegiem jeziora Ashi, gdzieś tam w głębi czaił się las Aokigahara, zwany lasem samobójców. Aokigahara, znany ze swojej ciszy i gęstej roślinności, która zagłusza szum wiatru, powodując martwą ciszę jest miejscem, w którym rok rocznie około 200 osób próbuje odebrać sobie życie. Miejsce to ma równie ponurą przeszłość. W dawnych czasach to tam właśnie porzucano osoby starsze i chore. Do dziś wokół lasu krążą wolontariusze, a dziesiątki tablic podają informację, gdzie zwrócić się o pomoc. Kiedy po raz pierwszy w na dworcu usłyszałam komunikat, który dosłownie brzmiał: „człowiek rzucił się pod pociąg, dlatego ruch pociągu na danej trasie jest wstrzymany”, myślałam, że źle zrozumiałam. Dosłowność tego komunikatu mnie poraziła, stałam wtedy w kolejce do ślicznej cukierni, w której z witryn śmiały się do mnie soczyste truskawki. Rozejrzałam się po japońskich braciach, a tu nic. Zero reakcji. Nikt się nie pochylił, nie wzburzył, nie zasmucił. Żyćko. Jinsei wa tsuzuku. Życie trwa nadal.

P1121283 Prestiżowy Ślub

Fejkowe gejsze

Gejsza, przez Europejczyków motyw eksplorowany bez końca, wyolbrzymiony ponad miarę. W tokijskiej dzielnicy Asakusa, przy największej świątyni Senso-ji można spotkać rzesze Japonek oraz przedstawicielek innych narodów, przebranych za gejsze. Stroje oferują liczne wypożyczalnie. Prawdziwy atak oczywiście jest w Kioto, w najpopularniejszej dzielnicy Gion, must have każdej wycieczki. Nie skorzystałam z opcji bycia gejszą na jeden dzień, gdyż poza pięknymi filmami jak Wyznania Gejszy, żywot zwykłych gejsz, których nie pokochał samuraj, był naprawdę trudny. Po licznych aborcjach, utracie urody i efektu Maiko, z reguły odchodziły w cieniu chorób wenerycznych w licznych przytułkach dla ubogich.

Onsening – narodowy sport Japończyków

I to było coś, co mnie zachwyciło. Mój mąż Krzysiek, jako pierwszy z naszej rodziny, został fanem onseningu. Ja byłam jego drugą ofiarą. Jako że wyspy japońskie to obszar sejsmiczny, więc trzęsienia ziemi, wulkany, gorące źródła są tu na porządku dziennym. Na tychże gorących źródłach opiera się onsening. Nie ma miejsca w Japonii, gdzie nie ma onsenu. Po prostu, każdy Japończyk tam chodzi. To jest standard. Onseny to miejsce, gdzie kąpiesz się w wodach termalnych, ale jeśli myślisz, ze to taka sauna z basenem, to jesteś w błędzie. To cały rytuał, z własną etykietą, której nieprzestrzeganie może skończyć się wyproszeniem z tego miejsca. Onseny są zawsze podzielone ze względu na płeć. Do większości nie wejdziesz, jeśli nosisz tatuaże. Te kojarzą się z mafią japońską – Jakuzą. Choć lata świetności ma ona za sobą, lęk pozostał i każdy z tatuażem musi się liczyć, że szukając onsenu powinien szukać informacji Tattoo-welcoming lub Tatū kangei, co oznacza przyjazny tatuażom. W onsenie zrozumiałam, jak czuć się piękną. To niemal przekroczenie magicznego świata, w którym na malutkich taborecikach siadają kobiety przed toaletkami z przyborami do mycia, patrzą sobie głęboko w oczy i… się myją. Nikt na nikogo nie zwraca uwagi. Panuje wręcz mistyczna atmosfera. Panie, od dziewczynek po sędziwe staruszki, uśmiechają się do siebie w pełnej akceptacji swoich ciał. Zanurzając się w termalnej wodzie około 42 stopni, odczuwasz głęboki relaks.

Przyroda, która zachwyca

Kraina wiśni, czerwonych klonów, bonsai przywitała nas niemal wszystkim. Choć podróżowaliśmy na przełomie grudnia i stycznia, czyli klony już zgubiły liście, a kwiatów wiśni jeszcze nie powinno być, my mieliśmy wszystko. Cóż, zmiana klimatu tym razem był dla nas korzystna. Podobno kwiaty wiśni zimą to późna sakura (tak nazywa się okres kwitnienia), a czerwienienia się klonów to momiji-gari, my byliśmy szczęściarzami, którzy widzieli wszystko. Zresztą na 30 dni w Japonii tylko jednego dnia mieliśmy deszcz ze śniegiem, a w pozostałe słońce lub przynajmniej ciepło. Na nas największe wrażenie zrobiły ogrody zen w Kioto, choć najbardziej spektakularny jest w Kanazawie (tu niestety deszcz ze śniegiem pokrzyżował plany, na szczęście ceremonia parzenia herbaty, u przemiłych japonek, których ciekawość naszej polskości wzięła górę nad japońską powściągliwością, wynagrodziła wszystko).

Plastikowe jedzenie – kulinarna precyzja

Japończycy opanowali sztukę prezentacji jedzenia do perfekcji. Przed niemal każdą restauracją znajdują się wystawy plastikowych atrap potraw, które wyglądają jak prawdziwe dania. Dzięki nim nawet osoba nieznająca języka może łatwo wybrać posiłek. Co ciekawe, atrapy są ręcznie malowane i wykonywane z niezwykłą dbałością o szczegóły.
A samo jedzenie? Pyszne, różnorodne i zupełnie inne niż w Europie. Japonia to kraj ramenów, sushi, okonomiyaki, tonkatsu i setek innych dań. Choć kuchnia jest często uznawana za zdrową, nie wszystko jest dietetyczne – Japończycy uwielbiają smażone potrawy, ryż i makaron. Mimo to pozostają szczupli, co wciąż pozostaje dla mnie zagadką.

A na koniec:

Naszą trasę oparliśmy o historię japońskich zamków. Zobaczyliśmy ich dwanaście, wszystkie w bardzo dobrym stanie, w różnych częściach kraju. Historia jest nieodłączną częścią naszego życia i cała nasza rodzina się nią pasjonuje. Nieocenioną skarbnicą wiedzy okazał się nasz syn Konrad, który wiedział niemal wszystko. Jego opowieści o kraju samurajów uświetniały nam zwiedzanie licznych muzeów, pałaców, miejsc ważnych historycznie. Nie sposób wymienić wszystkiego, co widzieliśmy podczas miesięcznej podróży, zresztą zwiera to każdy przewodnik. Widok spektakularnego wulkanu Sakurajama, jednego z najbardziej nieprzewidywalnych wulkanów na świecie, kąpiące się makaki w źródłach termalnych koło Nagano, przepiękne dzielnice historyczne Tokio, Kioto, Kanazawy, Takayamy noclegi w pond 100 letnich ryokanach (tradycyjnych japońskich domach), drapacze chmur z tarasami widokowymi, liczne parki rozrywki, świetlne neony i bogate wystawy, bramy Tori wszelakie, bambusowe lasy, ogrody zen, majestyczna góra Fudżi, gorące źródła Beppu, sarenki Nara i Itsukushimy, smutek Hiroszimy, a nade wszystko obraz zachodzącego słońca za szczytami Alp Japońskich, to coś, co zostanie ze mną na zawsze. I choć nie był to mój wymarzony kierunek – nigdy tego miejsca nie zapomnę.