Motkowicz Photography KACPER KOZLOWSKI 25 z 40 Prestiżowy Ślub

„Do tych wspomnień chcę wracać latami”: Bajkowy ślub Weroniki i Kacpra Kozłowskich

Fot. Motkowicz Photography

Motkowicz Photography KACPER KOZLOWSKI 27 z 40 Prestiżowy Ślub

Weronika i Kacper Kozłowscy powiedzieli sobie „tak” 1 czerwca 2024. Choć są bardzo młodzi, styl życia jaki prowadzą, osobowość Młodych i praca Kacpra czynią czyni ich dojrzałymi, samodzielnymi znacznie bardziej niż większość ich rówieśników. Ciężko pracują, stawiają sobie ambitne cele, dlatego ich ślub miał być spełnieniem marzeń obojga. Początkiem wspólnej drogi – na dobre i złe.

Kacper Kozłowski to utalentowany piłkarz. W wieku zaledwie 13 lat został zawodnikiem Akademii Piłkarskiej Pogoni Szczecin, a dwa lata później zadebiutował w Ekstraklasie. Jako drugi w historii najmłodszy zawodnik, mając 17 lat, wystąpił na Euro 2020 w seniorskiej polskiej kadrze piłki nożnej. Po grze w klubach w Belgii, Anglii i Holandii, od lipca 2024 roku, reprezentuje Gaziantep FK – turecki klub z Super Ligi.

Prestiż: Weroniko, jesteś w Koszalinie raptem na kilka dni, od lipca – waszym domem jest Turcja, jak wam się tam mieszka?
Weronika Kozłowska: Dziękuję, bardzo dobrze. Turcja jest bardzo gościnnym krajem, do tego pogoda także przyjemniejsza niż w Polsce, choć nie tak upalna jak w turystycznej części tego kraju. Staramy się w każdej wolnej chwili zwiedzać okolicę, by poznać miejscową kulturę i zwyczaje. Mieszkamy dość blisko syryjskiej granicy, ale tam, gdzie jest nasz dom, jest spokojnie, cicho i bezpiecznie.

Jak to jest w tak młodym wieku organizować po raz kolejny życie na nowo?
WK: Przyznam szczerze, że najgorsza była pierwsza moja wyprowadzka, czyli ta z domu rodzinnego do Szczecina. Miałam tylko 17 lat, był to czas pandemii i wiele wyzwań, szczególnie tych związanych z rozpoczęciem nauki w nowej szkole i z maturą. Jestem wdzięczna, że rodzice zaufali nam i pozwolili rzucić się na głęboką wodę, choć ogromnie tęskniłam z mamą, tatą, moją siostrą i moim małym siostrzeńcem, który w tym czasie się urodził. Każda kolejna przeprowadzka, związana z kontraktami Kacpra, była łatwiejsza. Traktujemy to jako nieodłączny aspekt jego pracy. Tak długo jak będzie grał, pewnie będziemy się przenosić. Mój dom jest tam, gdzie mój mąż, dobrze nam ze sobą, gdziekolwiek jesteśmy. Powiem szczerze, że lubię być w domu, a środowisko moich znajomych ogranicza się dosłownie do kilku osób. Z tym ścisłym gronem jestem w stałym kontakcie, są telefony, rozmowy video, to żaden problem. Jednak bardzo często krótkie urlopy Kacpra wykorzystujemy na odwiedzenie naszych rodzin i przyjazd do Koszalina. Nasi bliscy i znajomi często przyjeżdżają również do nas i wtedy obowiązkowo wszyscy idziemy kibicować Kacprowi.

W czerwcu obchodzić będziecie pierwszą rocznicę ślubu. Pamiętasz ten dzień, kiedy zapadła decyzja, i jakie emocje temu towarzyszyły?
Decyzja zapadła na równo rok przed ślubem. Jesteśmy z Kacprem razem od 5 lat, ale znamy się dosłownie od podstawówki. Wiedzieliśmy, że chcemy razem spędzić życie, a ślub ułatwia nam różne sprawy, zwłaszcza te formalne. Po jednej z takich rozmów, zdecydowaliśmy: zróbmy to, ale tak, aby spełnić swoje marzenia i tak, aby do końca wspólnych dni mieć najpiękniejsze wspomnienia. Pamiętam, moje pierwsze spotkanie z Pauliną Leszczyńską z Wymarzonego Wesela. Trafiłam na nią przez przypadek, tylko dlatego, że nie interesowałam się tym tematem wcześniej. Po czasie przyznała, że moje pomysły na wesele i ślub sprawiły, że zaczęła podejrzewać, że może jestem z konkurencji i testuję ją, ile abstrakcyjnych pomysłów udźwignie. Na moje szczęście nic jej nie zniechęciło, a i ja do dziś uważam, że była to najlepsza decyzja, aby zaangażować profesjonalistów do tak ważnego przedsięwzięcia, jakim jest ślub i wesele. Przyznam, że próbowałam również współpracy z dużą i bardzo modną agencją ze stolicy, ale czułam się tam „jedną z wielu”, miałam też poczucie, że moje pytania czy uwagi są odkładane w czasie, a to już na poważnie zaczęło mnie stresować. Dlatego rozpoczęłam współpracę z Pauliną i od tego momentu mogłam spać spokojnie.

A jak z wyborem sukni, tej najważniejszej? Decyzja o tym, która jest tą jedną, również może spędzić sen z powiek.
Założyłam sobie, że po sukienkę jadę tylko raz, bo każda kolejna próba szukania następnej będzie tylko podważaniem pierwszej mojej decyzji. Miałam w głowie sukienkę, o której marzyłam już od małej dziewczynki. Chciałam też, aby sukienka mnie ubrała, a nie przebrała. W salonie sukni ślubnych były dwie, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, ale były ze mną mama, siostra i moje druhny, i… nie było łez wzruszenia. Dopiero w kolejnym salonie była ta jedyna, ale o tym, na którą się zdecydowałam, moje dziewczyny dowiedziały się dopiero w dniu ślubu. Moją drugą sukienką była suknia z kolekcji Izabeli Janachowskiej, tu decyzja była o wiele prostsza!

Organizowaliście ślub i wesele na odległość, strzałem w dziesiątkę okazała się wedding plannerka, mimo wszystko o wielu rzeczach, a nawet o drobiazgach trzeba było zadecydować.
Chcieliśmy zorganizować wesele, do którego z przyjemnością będziemy wracać wspomnieniami przez długie lata. Każde z nas miało swoje małe marzenia, które podczas tej uroczystości udało się spełnić. Kacper równie mocno zaangażował się w całe przedsięwzięcie i chciał wiedzieć o każdej podjętej decyzji. To on wpadł na pomysł dekoracji w kolorze baby blue, bo to jego ulubiony kolor, postanowił też, że na wesele przylecimy helikopterem i że na kameralnej scenie muzycznej stanie jego dobry znajomy, raper Kronkel Dom. W zasadzie wiele rzeczy udało nam się utrzymać w tajemnicy, więc nasi najbliżsi mieli sporo niespodzianek.

Jednym z takich pomysłów było cofnięcie się w czasie, do okresu młodości naszych rodziców i dziadków. Specjalnie dla gości wystąpiła orkiestra, która zagrała największe przeboje ich czasów, świetnie się przy tym bawiliśmy.

A jak z menu, czy i tu były nietypowe propozycje?
I tu może małe zaskoczenie. Menu było bardzo tradycyjne. Sami bardzo lubimy polską, tradycyjną kuchnię, i za taką najbardziej tęsknimy. Chcieliśmy, aby wszyscy nasi goście mogli jeść dania, które znają i lubią, aby wszyscy byli najedzeni i zadowoleni. Na naszym ślubie byli najbliżsi, raptem 60 osób. Znamy swoje upodobania i gusta, chcieliśmy, aby wszyscy czuli się dobrze, nie chcieliśmy i ich, i siebie narażać na eksperymenty, szczególnie kulinarnie. Było smacznie i z twistem.

Motkowicz Photography KACPER KOZLOWSKI 32 z 40 Prestiżowy Ślub

Tyle przygotowań, potem raptem kilka godzin i wszystko zamienia się we wspomnienia.
To prawda, przygotowania rozpoczęły się na wiele miesięcy wcześniej. I to był wbrew pozorom bardzo przyjemny czas. To planowanie, nowe pomysły – to sama przyjemność, ale przyznaję, bez pomocy Pauliny Leszczyńskiej i Mileny, z pewnością wiele z tych rzeczy
nie wydarzyłoby się w ogóle. Dziś mogę oglądać film i zdjęcia z tego wyjątkowego dla nas dnia i za każdym razem się zachwycam. Film, który pierwotnie miał trwać 40 min, ostatecznie trwa 80 i oglądałam go już co najmniej 10 razy, a mam go dopiero od listopada. Podobnie ze zdjęciami. Za każdym razem, kiedy widzę się z rodziną, wspominamy nasz ślub i chcielibyśmy przeżyć to raz jeszcze. Może uda nam się wspólnie z agencją Wymarzone Wesele wykreować jeszcze kolejne wydarzenia, bardzo na to liczę.

Weroniko, a jakie macie marzenia?
Nasze wspólne marzenia to na pewno stworzenie ciepłego domu i powiększenie rodziny. Moje marzenia nie są materialne. Chciałabym bardzo, aby cała nasza rodzina: moi rodzice, moja siostra ze swoim partnerem i ich synkiem Nikosiem, rodzice Kacpra i jego brat z rodziną, mogła spędzić wspólnie czas. Wymarzona sceneria to ta świąteczna, bożonarodzeniowa. Oczami wyobraźni widzę, jak wspólnie cieszymy się świętami, byciem razem, jemy tradycyjne, świąteczne potrawy i jesteśmy szczęśliwi. Marzę o tym, abyśmy mogli ciągle cieszyć się sobą, ewentualnie w większym składzie, ale nigdy mniejszym.

Kacper cały czas gra, a ty za chwilę wracasz do Turcji. Jak spędzasz czas w Polsce?
Obowiązkowo spotykam się z rodziną. I koniecznie planuję, co by tu smacznego, polskiego zjeść. Doglądam budowy domu, który rozpoczęliśmy. Cieszę się na spotkania z moim siostrzeńcem, jest teraz w takim fajnym wieku, więc dostarcza nam mnóstwo uśmiechu, no i jest wielkim kibicem Kacpra, zresztą jak cała rodzina. Nawet moja mama wkręciła się maksymalnie w piłkę nożną i ogląda każdy mecz polskiej ekstraklasy. Z kolei z mamą Kacpra bardzo lubię chodzić na spacery, można powiedzieć, że to nasza tradycja. Na te spacery zabieram naszego pieska, a jak przyjeżdżam, to czeka na mnie szarlotka. Za kilka tygodni rodzice Kacpra przyjeżdżają do nas do Turcji, więc znów będziemy się widzieć.

Czyli z rodziną najlepiej, nie tylko na zdjęciach!
Zdecydowanie jesteśmy tego przykładem. Teraz moje życie kręci wokół Kacpra, jego pracy i pasji, ale ja również mogę się realizować, a tworzenie naszego domu sprawia mi ogromną przyjemność. Na pewno przyjdzie czas, Kacper o tym wie, że mocniej postawię na siebie, ale mam na to jeszcze mnóstwo czasu. Zupełnie nie ciągnie mnie w stronę, w jaką podążają niektóre żony sportowców. Raczej nie zostanę influenserką i raczej nie spotkasz bardzo prywatnych zdjęć w mediach społecznościowych z naszym udziałem. Nie mówię, że to coś złego, ja po prostu taka nie jestem. Kacper również, o tym akurat myślimy tak samo.