Z Konopnicką poszłabym do kawiarni. Rozmawiałybyśmy pewnie o dzieciach, ale i o pracy. Na pewno też trochę o drożyźnie życia i o tym, co my kobiety musimy „pozałatwiać same najlepiej”, bo poza natchnioną poetką była ona równie mocno stąpającą po ziemi kobietą.
Magdalena Grzebałkowska w swojej najnowszej książce “Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej” podejmuje się niełatwego zadania odbrązowienia postaci znanej głównie z podręczników szkolnych.
Jak sięgnę pamięcią, Konopnicka to postać patrząca na szkolną klasę z podniszczonej reprodukcji fotografii w kolorze sepii. „Na jagody”, „Rota”, „Nasz szkapa”, w zasadzie tyle pamiętam, a i tak to raczej skojarzenia ze szkolnym obowiązkiem. Konopnicka, znana z patriotyczej poezji i literatury dla dzieci, w społecznej świadomości już dawno została odstawiona na półkę, bo któż teraz zaczytuje się w jej książkach?
A jednak, Magdalena Grzebałkowska, znana z wnikliwych biografii, przybliża czytelnikom życie i twórczość Marii Konopnickiej, ukazując ją jako kobietę pełną sprzeczności, zmagającą się z osobistymi i zawodowymi wyzwaniami.
Autorka „Dezinformacji (…)” przedstawia poetką jako matkę sześciorga dzieci, która opuszcza męża i przenosi się do Warszawy, by realizować swoje literackie ambicje. W stolicy staje się redaktorką naczelną pierwszego pisma dla kobiet – “Świt”, pisze nowele-reportaże o najbardziej uciskanych warstwach społeczeństwa i nawiązuje bliską relację z malarką Marią Dulębianką. Dużo podróżuje, aż niewiarygodnie dużo, co jak wiemy, te sto lat z okładem łatwe nie było. Ma kłopoty, z mężem, z dziećmi, ze środowiskiem.
Na szczęście Grzebałkowska nie unika trudnych tematów, takich jak relacje Konopnickiej z córką, do której nie przyznawała się otwarcie, choroby na które leczyła się uparcie, czy stosunek poetki do pieniędzy. Biografka pokazała poetkę z krwi i kości, w dużej mirze posiłkując się listami Marii, które tylko w niewielkiej części zachowały się do dziś (cóż potomni postanowili je spalić).
Pisarce poświęciłam kilka wieczorów, a z rozdziału na rodział zdawała mi się ona coraz bardziej współczesna, nowoczesna, postępowa, ale i pragmatyczna. A co najważniejsze kontekst historyczny, środowiskowy, jaki Grzebałkowska przedstawia przy okazji największych jej dzieł, sprawił, że spojrzałam na nie zupełnie inaczej. Jaka szkoda, że w taki sposób nie uczy się w szkole. Z pewnością w głowach zostałoby znacznie więcej iż tylko opisy szkapy, po których trudno było zasnąć.
Konopnicka, mimo swojego wkładu w literaturę i społeczeństwo, była krytykowana i marginalizowana przez współczesnych jej krytyków literackich, szczególnie mężczyzn. Sam Sienkiewicz (pisząc pod pseudonimami) raz ją chwalił, a raz ganił – istne szaleństwo.
Czy Konopnicka pasowała do swoich czasów? Czy wyprzedzała epokę? Ciężko powiedzieć, ale po zachwycie wielu „Chłopkami”, których „akcja” rozgrywa się mniej więcej w podobnym czasie, a może i nawet później, na tym tle poetka jest ówczesną kobietą-rakietą, która w zasadzie nie miała żadnych barier, ani obyczajowych, ani finansowych, można powiedzieć, że robiła co chciała i mówiła co chciała – choć mogła skończyć naprawdę marnie, gdyby swoje Jarosława nie porzuciła.
Przy tym wszystkim pełna była wrażliwości na to co ją otaczało, co odcisnęło się na jej wierszach i książkach.
“Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej” to lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą poznać prawdziwe oblicze jednej z najbardziej fascynujących postaci polskiej literatury. Tak Konopnicka jest fasynująca, a Magdalena Grzebałkowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi tchnąć życie w historie, które wydawały się już dobrze znane. Przy okazji tej biografii odświeżyłam sobie „Rotę” i dziecięcą bajkę „Na jagody”. O rany! Jakie to piękne!