young woman drinking hot tea sofa Temat z okładki
Beautiful woman at Christmas Eve

Rezyliencja – krótka historia o budowaniu odporności psychicznej.

Lubię grudzień. Jest kolorowy, pełen radości, świątecznych ozdób, jarmarków, światełek. Lubię, bo to moje urodziny. Lubię tę atmosferę pobudzenia, kojarzoną z harmiderem przygotowania świąt. Czuć, że życie w narodzie wrze. Grudzień kojarzy mi się również z ochroną przed chorobami, bo wraz ze świętami na salony wjeżdżają różnorakie reklamy suplementów dla ludzi w każdym wieku, a słowo odporność niemal wisi w powietrzu. Zatem (wszak tradycja to tradycja) ja też o odporności w niniejszym felietonie pisać będę.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam słowo rezyliencja, miałam z nim dużą trudność. Tak dużo o niej mówiono, że każdy ją ma, a jak nie ma to powinien, że czułam się wręcz zaniepokojona. Definicje, które pojawiały się były na tyle dziwaczne, że trudno było je do czegoś przypiąć. Bo jak mówią tobie, że posiadasz „uniwersalną zdolność, która pozwala tobie osobie zapobiegać, minimalizować lub przezwyciężać szkodliwe skutki przeciwności losu” (Grotberg, 1995, s. 6) to zaczynasz myśleć, że może czeka ciebie los supermena, co miał uratować świat. Inna stanowi, że rezyliencja to „umiejętność poszukiwania zasobów w oparciu o to co dostępne i co daje środowisko, w którym funkcjonujesz ” (Ungar, Brown, Liebenberg, Cheung i Levine, 2008, s. 168). Czego górnolotny wydźwięk nakłada jakąś niezaną siłę sprawczą, której ja po prostu nie czułam.

Rezyliencja to po prostu odporność psychiczna, czyli nasza zdolność do radzenia sobie z wyzwaniami, presją, trudnościami, w oparciu o to co posiadamy, czyli o nasze zasoby rozumiane jako zbiór wszystkich umiejętności, możliwości, doświadczeń życiowych. Wpływa na odporność na stres, czyli na to, jak radzimy sobie z wyzwaniami, presją, stresem niezależnie od okoliczności.

Skoro czytacie ten artykuł, to zapewne jesteście w grupie osób, które interesują się psychologią i już dawno temu zwróciliście uwagę na fakt, że różni ludzie, w tych samych sytuacjach reagują inaczej. Tam, gdzie jeden rwie włosy z głowy, drugi siedzi spokojnie w pozycji kwiatu lotosu. Głównym powodem jest to, że odporność psychiczna jest cechą osobowościową, czyli rozwija się wraz z wiekiem i pracą nad sobą, ale też jest uwarunkowana genetycznie. Każdy z nas na starcie coś dostaje. Wskazówką są nasi bliscy i ich własne sposoby radzenia sobie w życiu, ale też sytuacje, jakie doświadczała matka będą w okresie prenatalnym. Na szczęście nie jest to cecha sztywna, której nie możemy zmienić. Na odporność psychiczną patrzymy jako na zasób, a każdy zasób możemy rozwijać.  Co to oznacza- bardzo dużo, mamy wpływ na budowanie swojej rezyliencji.

Z jednej strony możemy więc wzmacniać swoją odporność psychiczną, ale z drugiej musimy pamiętać, że jak każdy zasób może być ona wyczerpywalna. Wpływ na uszczuplanie zasobów odporności psychicznej będą miały trudne wydarzenia w naszym życiu np. śmierci, rozwody, choroby, wydarzenia, utrudniające codzienne funkcjonowanie np. korki uliczne.

Optymistycznym faktem są zdolności regeneracyjne odporności psychicznej, ponieważ dalej mówią one o tym, że wszystko jest w naszych rękach. Przy stworzeniu dogodnych warunków możemy odbudowywać, przebudowywać i rozwijać swoją odporność psychiczną i o tym troszeczkę dziś napiszę.

O co cały ten hałas z odpornością psychiczną? Ma ona ogromny wpływ na stabilizację emocjonalną, poczucie szczęścia, świadomość sprawczości i kontroli nad swoim życiem.  Zwiększa otwartość na zmiany, a to pozwala widzieć możliwości zamiast przeszkód. Daje poczucie spokoju i spełnienia, zwiększa system autoregulacji emocjonalnej tzw. self-regulations. Przede wszystkim buduje umiejętność wychodzenia z kryzysowych sytuacji. Im wyższa odporność psychiczna, czyli im lepsze rezyliencja, tym szybciej, łatwiej wracamy do równowagi po okresie burz i zawirowań.

Moim ulubionym pytaniem w gabinecie jest pytanie o zasoby. Co masz, co umiesz? Najczęstsza odpowiedz – niewiele mam, nic nie umiem. A przecież, nie ma ludzi bez zasobów. Każdy z nas je ma, bo zasobem są wszystkie nasze cechy, zdolności, potencjały. Tak dla przykładu: organizacja życia domowego – to zasób czy nie? Oczywiście, że to zasób z potencjałem, bo jeśli umiesz zorganizować życie rodzinne, oznacza to, że masz potencjał, żeby użyć go w innych dziedzinach życia, przy sprzyjających okolicznościach.  A słuchanie? Czy to jest zasób? Pewnie, a już aktywne słuchanie sprawia, że stajesz się osobą, która ma dużo empatii, jest wspaniałym rozmówcą (nie mylić proszę słuchania z wysłuchiwaniem, bo to już inna historia). Gotowanie? Tak, bo to mówi o umiejętności radzenia sobie. Analizowanie? Tak. I tak dalej i tak dalej. Książkę można byłoby napisać.

Kiedy pracuję z klientem nad zasobami równocześnie słyszę, dobra, ok, mam i co z tego? I tu zaczynamy właśnie zahaczać o rezyliencję. Wszak nie wystarczy mieć, jak powiedział klasyk. Najważniejsze bowiem, jest wiedzieć, co się ma i umieć z tego skorzystać.

Zatem zapraszam do ćwiczenia. Wypisz swoje zasoby, wszystkie, nawet te, które wydają się tobie nieistotne. Następnie popatrz na nie i do każdego z nich dopisz 3 zdania.

Pierwsze zacznij od: „ja mam”,

Drugie od „ja jestem”.

Trzecie od „ja mogę”.

Jeśli np. napisałaś/e/s, że twoim zasobem jest rodzina, przeformuułuj to według powyższego wzoru. Ja mam wspaniałą rodzinę, której ufam. Dzięki nim, jestem pełna szacunku i wdzięczności. Ja mogę rozmawiać o trudnych dla mnie sprawach z bliskimi dla mnie ludźmi. Czy widzisz różnice?

Budowanie odporności psychicznej to właśnie rozumienie jak to co masz, może być dla ciebie użyteczne. Nagminnie zdarza się, ze nie potrafimy zauważyć tego, co leży dosłownie przed nami i krzyczy: podnieś mnie ☺.

Kiedy nadajemy sprawczość naszym zasobom zaczynamy mieć świadomość, ze życie nie tylko nam się przydarza, ale też mamy na nie realny wpływ.

W 2010 roku Lyn Worsley stworzyła model pracy oparty na korzystaniu z rezyliencji, w sytuacjach kryzysowych The Resilience Doughnut (tł. wł. Donat Rezyliencji). Tytułowy donat, amerykański pączek z dziurką, podzielony jest na siedem filarów, z których możemy korzystać w nieprzewidzianych sytuacjach stawianych nam przez życie. Czyli, krótko mówiąc na czym lub na kim możemy się oprzeć, kiedy jest nam trudno. Nie chodzi o to, żeby we wszystkich obszarach zaznaczyć sobie 100%, bo już dobrze rozwinięte trzy obszary dają nam poczucie siły, stabilizacji i spełnienia. I to tam właśnie szukamy rozwiązań, pomocy i wsparcia, kiedy przeciwności losu stają nam na drodze.  Partnerstwo, umiejętności, rodzina, edukacja, przyjaciele, społeczność, praca. I choć nie brzmi to spektakularnie, na miarę odkryć Kolumba czy Magellana głębsze zastanowienie pokazuje jak kluczowe w naszym życiu jest te siedem stref. Jeżeli mamy dobrze rozwinięty faktor partnerski, zapewne relacja partnerska jest naszą siłą, daje nam wsparcie, autonomie i bezpieczeństwo, wiemy, że to tam szukamy rozwiązań trudności i ukojenia w smutku. Umiejętności to szeroko rozumiany system wewnętrznego wsparcia w oparciu o nasze osobiste dobra, zasoby. Rodzina rozumiana jako system wartości, tradycję, przekazy międzypokoleniowe, a także relacje. Edukacja to stan posiadania, wiedza, możliwości rozwoju, a także życiowe doświadczenia. Przyjaciele to nasze wartości prezentowane na zewnątrz, zdolności do budowania relacji międzyludzkich. Społeczność jako sieć wsparcia społecznego, ale także środowisko, w którym żyjemy: sąsiedzi, otoczenie. Praca jako źródło finasowania, ale też realizacji, roli zawodowej oraz satysfakcji z niej.

Kiedy wyobrażamy sobie nasz dobrostan psychiczny, z reguły pragniemy, aby powyższe obszary działały w satysfakcjonujący dla nas sposób. Zauważamy jednocześnie, że bardzo dobrze potrafimy funkcjonować bez jednego lub dwóch z nich. Zasada stół ma cztery nogi, ale na trzech też da radę jest tutaj warta podkreślenia. Nie chodzi o to by mieć, tylko umieć skorzystać z tego co się ma.

A jak już wiesz co masz, odpowiedz sobie na pytanie: „Co jeszcze mogę zrobić dla siebie, ażeby wzmacniać swoją odporność psychiczną?”.

Bądź dla siebie dobry. Ważne jest wiedzieć, że to co mówimy do siebie jest niezmiernie istotne. Jeśli od samego rana jesteś swoim największym krytykiem, to nie możesz liczyć na dobry nastrój. Trudno o dobry humor, kiedy przed lustrem wylewasz na siebie falę krytyki.

Wzmacniaj się pozytywnie każdego dnia. Zastanów się co dziś zrobiłeś, ze ten dzień jest dobry, czego nie zrobiłeś, dlatego ten dzień jest dobry. Z jakimi nadziejami wchodzisz w kolejny dzień?

Wyznaczaj cele. Planuj, marz, myśl, ale pamiętaj – cele muszą być możliwe do zrealizowania, inaczej są źródłem frustracji.

Wizualizuj. Przewiduj sukces, a nie katastrofę.

Działaj. Najpiękniejsza wizualizacja, bez podejmowania działania, będzie jak marzenie senne. Było i się nad ranem rozmyło.

A na koniec pamiętajcie nic tak nie wzmacnia odporności psychicznej jak stosowanie życiowego BHP: aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie, regularny sen, wypoczynek i pasje. To must have każdego z nas.

Dziękując, za wspólny 2024 rok życzę Państwu na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia oraz Nowy 2025 Rok budowania wspaniałej rezyliencji.