1 Ludzie

Zdrowotne poduszki z Koszalina

W połowie XIX wieku panna Betty Behrens z Koszalina była najbardziej przedsiębiorczą kobietą w całym królestwie Prus. Sprzedawała swoje swoje produkty nie tylko na terenie Niemiec od Królewca po Kolonię, ale również eksportowała poza granice kraju. Była również prawdopodobnie największą oszustką swoich czasów. Dziś jest całkowicie zapomniana.

W 1858 roku kolońska gazeta „Allgemeiner Anzeiger für Rheinland-Westphalen” informowała swoich czytelników:

„Rzadko zdarza się, aby krajowy wynalazek w tak krótkim czasie zyskał taką sławę jak elektromagnetyczne poduszki lecznicze wynalezione przez pannę Betty Behrens z Cöslina. Ich cudowna moc uzdrawiania wywarła tak ogromne wrażenie, co jest całkiem zrozumiałe, że nawet lekarze przepisywali stosowanie takich poduszek leczniczych na reumatyzm, podagrę itp. oraz wynikające z nich dolegliwości. Autor tych słów zalecał, aby stosować je na utrzymujący się od bardzo dawna ból zęba, który opierał się wszelkim stosowanym lekarstwom, a także na nerwicę głowy, która istniała od lat i nie dawała się wyleczyć. Pan Eduard Kühn, który posiada jedyny skład tych medykamentów w całych Prusach Wschodnich i Zachodnich, zapewnia nas, że używanie tego produktu wzrasta z dnia na dzień do tego stopnia, że często przekracza siły wynalazczyni przy wytwarzaniu poduszek; w krótkim czasie nawet najwyższe autorytety z powodzeniem je stosowały.

Panna Behrens przebywa obecnie w Kolonii przez krótki czas, a przedmiotowe poduszki znajdują się w jej mieszkaniu w Rheinischer Hof, każda w cenie 25 srebrnych groszy.”

2 Ludzie

Galwaniczno-elektryczne łańcuszki z Tarnowa

Jakkolwiek wiek XIX nazywany jest wiekiem pary i elektryczności, to ta ostatnia przez długi czas stanowiła zagadkę dla naukowców. Choć zjawisko elektryzowania i magnetyzowania się ciał fizycznych (np. bursztynu) i organizmów żywych (np. niektórych ryb, sierści kotów i psów) znano od starożytności, a nawet potrafiono elektryczność zgromadzić w tzw. butelce lejdejskiej, nie potrafiono ustalić istoty tego zjawiska. Wybitny polski fizyk i chemik Jędrzej Śniadecki uważał, że w składzie powietrza oprócz mieszaniny trzech gazów znajduje się poruszający wszystkie ich cząstki „płyn elektryczny” zwany również fluidem. Jak istotny był ten tajemniczy czynnik, pisał autor tekstu, który w „Gazecie Tarnowskiej” z 1848 roku reklamował „uprzywilejowane galwaniczno-elektryczne łańcuszki Goldbergera, które się podłóg doświadczeń i świadectw lekarskich jako ważna prezerwatywa przeciwko cholerze okazały. (…) Już i w poprzednich wypadkach cholery uważano w atmosferze brak elektrycznego płynu. (…) Ażeby zatem przez sprowadzenie sztucznie zrobionego elektryczno-magnetycznego płynu, którego w powietrzu brakuje, ciało ludzkie od wpływu zmienionego powietrza zachować, noszenie uprzywilejowanych galwaniczno-elektrycznych łańcuszków, wynalazku pana Goldbergera, w wolnem górniczem mieście Tarnowitz, jako zupełnie celowi odpowiednie być może; te łańcuszki sprawiają ciągle dobroczynne elektryczne wzruszenie ciała, wzmagają zarazem wyziewy i wywołują łagodne poty.”

W krótkim czasie zdrowotne łańcuszki Goldbergera zawojowały całą Europę, a ich wynalazca uruchomił opatrzony cesarsko-królewskim patentem drugi zakład produkcyjny w Berlinie. Reklamy drukowane w licznych krajowych i zagranicznych gazetach polecały je jako skuteczny lek „przeciwko wszelkiego rodzaju cierpieniom artrytycznym, reumatycznym i nerwowym jako to: bólom zębów, gardła, twarzy, przeciw strzekaniu i szumieniu w uszach, tępemu słuchowi, bólom piersi i krzyżów, łamaniu kości, biciu serca, bezsenności”, a nawet sparaliżowaniu.” Skuteczność potwierdzała zamieszczana w reklamach wzmianka stwierdzająca, że „setne najsławniejszych lekarzy z wszystkich prawie krajów Europy świadectwa dowodzą zbawienną skuteczność tych łańcuszków. Te świadectwa są zawarte w drukowanej broszurce, któą we wszystkich składach wzmiankowanych łańcuszków bezpłatnie dostać można i u tejże znajduje się także łatwa do zrozumienia nauka lekarska o używaniu i skuteczności tych łańcuszków.”

Mimo dziesiątków drukowanych w reklamach potwierdzeń skutecznego działania cudownych łańcuszków, zdarzały się jednak głosy krytyczne. W marcu 1851 roku w Dreźnie zorganizowano na ich temat wykład naukowy, podczas którego dwaj tamtejsi profesorowie podsumowali efekt działania wynalazku Goldbergera jako zerowy. Jednocześnie skrytykowali lekarzy przepisujących ten nieskuteczny, ale modny środek swoim pacjentom i postulowali, aby uświadamiające wykłady na ten temat odbywały się we wszystkich większych miastach. Jak się wydaje, te i podobne wystąpienia nie zaszkodziły producentowi: po zakończeniu spotkania, przed salą rozdawano bezpłatne broszury reklamujące… łańcuszki Goldbergera. W 1869 roku jego nazwisko z przypomnieniem słynnego wynalazku pojawiło się w prasie wśród największych i najbogatszych spekulantów na berlińskiej giełdzie papierów wartościowych, po czym zniknęło w pomroce dziejów. Zastąpiło je nazwisko Betty Behrens z Koszalina, reklamującej się jako wynalazczyni elektromagnetycznych zdrowotnych poduszek.

3 Ludzie

Z Koszalina do Paryża

Najwcześniejsze znane reklamy panny Behrens ukazały się w białogardzkim Dzienniku Urzędowym rejencji koszalińskiej z 1855 roku. Przedsiębiorcza dama informowała w nich, że „Wynalezione przeze mnie elektromagnetyczne poduszki lecznicze, które pozwolono mi sprzedawać za najwyższą aprobatą Jego Królewskiej Mości i które są już znane w szerokich kręgach, są najbezpieczniejszym lekarstwem na wszelkie ataki reumatyczne i dny moczanowej, także przy bólach zębów, problemach z uszami, oczami i gardłem. Poduszki z nadrukiem mojego imienia kosztują 20 srebrnych groszy”. Poniżej wymieniano sklepy w Białogardzie, Połczynie, Sławnie, Świdwinie, Kołobrzegu i Słupsku, w których były dostępne. Dwa lata później można je było nabyć również w Koszalinie w zakładzie stolarza Millradta przy Böttcherstraße 8 (obecnie ul. Wyszyńskiego).

Między 1855 i 1865 rokiem reklamy panny Behrens pojawiały się w niemieckiej prasie od Królewca, Elbląga, Gdańska, Poznania i Wrocławia na wschodzie po Magdeburg, Kolonię, Düsseldorf, Frankfurt nad Menem, Bonn i Akwizgran na zachodzie. Wiązało się to z podróżami handlowymi, które były mocno uciążliwe w czasach, gdy do Koszalina nie docierała jeszcze kolej żelazna (1859) i do najbliższej stacji kolejowej w Szczecinie jechało się dyliżansem pocztowym przez ok. 20 godzin. Podczas wypraw przedsiębiorcza dama nawiązywała kontakty handlowe z dystrybutorami jej produktu bądź prowadziła sprzedaż osobiście w hotelowych pokojach. W kwietniu 1861 roku nazwisko „Behrens z Kośliny” zostało wymienione w polskiej „Gazecie Wielkiego Xięstwa Warszawskiego” oraz „Dzienniku Poznańskim” wśród gości Hotelu Francuskiego Oehmiga.

Reklamy prasowe były redagowane podobnie jak anonse J.I. Goldbergera. Nawiązywały również do jego wynalazku, stwierdzając jednak, że była to „pierwsza, choć bardzo niedoskonała, próba” w wykorzystaniu prądu elektrycznego do leczenia przeziębienia, dolegliwości reumatycznych i lumbago. Oprócz wymieniania chorób, na które miało pomagać stosowanie leczniczego wynalazku, dołączano do reklam świadectwa i podziękowania podpisanych z imienia i nazwiska osób z różnych warstw społecznych i zawodów. Był wśród nich m.in. właściciel ziemski, fabrykant pieców, dyrektor seminarium i tapeciarz. Wynalazczyni zastrzegała, że choć „handel rzekomo leczniczymi środkami jest zwykle opanowany przez szwindle, które odpychają bardziej rozsądnych ludzi, a jednocześnie czynią ich podejrzliwymi wobec innych, naprawdę solidnych przedsięwzięć”, to jednak „jeśli środek, który był często zalecany, często stosowany i często testowany w ciągu ostatnich dziesięciu lat, nie zasługuje na oskarżenie o bycie oszustwem, ale wręcz przeciwnie, musi być uznany zarówno naukowo, jak i komercyjnie za mający całkowicie realną podstawę, to są to elektromagnetyczne poduszki lecznicze wynalezione i wyprodukowane przez panią Betty Behrens w Cöslin.” Należało przy tym zwracać uwagę na to, były nie dać się nabrać na podróbki i szukać tych, które były opatrzone znakiem firmowym wynalazcy, „ponieważ są już naśladowane przez innych w najbardziej niemiły sposób”. W ostatnim zdaniu długiego tekstu zamieszczonego w gazecie “Echo der Gegenwart” poinformowano ponadto, że „Poduszki są już znane i dystrybuowane w całej Europie po tym, jak przyciągnęły szeroką uwagę na Wystawie Przemysłowej w Paryżu.”

4 Ludzie

Wątpliwości

W 1858 roku o wynalazku koszalinianki dziennikarz gazety „Central-Volksblatt für den Regierungsbezirk Arnsberg” pisał:

„Łańcuszki na reumatyzm Goldbergera kilka lat temu narobiły sporo hałasu, ale okazały się nieskuteczne. W tej chwili wydaje się, że zostały one zepchnięte na dalszy plan przez „elektromagnetyczne zestawy lecznicze Betty Behrens”. (…) Autor nieniejszego tekstu miał ostatnio okazję przyjrzeć się takiej cudownej poduszce, która nie wywołała zachwalanego efektu, a tym bardziej oczekiwanego. Jaką minę zrobił oszukany człowiek, gdy zamiast oczekiwanego tajemniczego aparatu elektromagnetycznego w miniaturze, otrzymał jedynie opiłki żelaza zmieszane z jakąś żywicą, której nie uznano za wartą głębszego zbadania?! Mówi się, że te poduszki zawierają efekt magnetyczny wywołany elektrycznością! Pomijając fakt, że nie ma śladu ani elektryczności, ani magnetyzmu, to naprawdę szkoda płacić 25 do 30 srebrnych groszy za takie głupstwo, którego realna wartość, biorąc pod uwagę włożoną w niego pracę, wynosi co najwyżej 1 srebrny grosz”.

Rok później jeden z najpopularniejszych niemieckich tygodników ilustrowanych, wysokonakładowy „Die Gartenlaube” zamieścił wzmiankę o koszalińskim wynalazku wraz z jego opisem: „Za 25 srebrnych groszy kupujesz popielatoszarą płócienną torbę wypełnioną żelaznymi opiłkami; Zawartość ta poprzez odpowiednie przeszycie podzielona jest na warstwy, dzięki czemu całość sprawia wrażenie złożonego łańcucha; Poduszka, której skuteczność została potwierdzona licznymi certyfikatami, jest podgrzewana i umieszczana na bolącej części ciała. Oczywiście nie może tu być mowy o działaniu elektryczności, ale wytwarzane suche ciepło może w pewnych okolicznościach być korzystne.” W podsumowaniu autor stwierdził, że „Nie potrzeba do tego jednak tak drogich żelaznych poduszek, których zawartość łatwo rdzewieje, wystarczy dobrze znana wata, a tym bardziej poduszki ziołowe, które można łatwo wykonać samodzielnie”. Według jednego z opisów pochodzących 1907 roku, oprócz żelaznych opiłków, część wypełnienia poduszek panny Behrens stanowiły również zioła stosowane leczniczo od starożytności: werbena pospolita (jej niemiecka nazwa Eisenkraut, czyli dosłownie „żelazne ziele” mogła sugerować związek z elektromagnetyzmem) oraz jemioła.

W połowie lat 60. XIX wieku elektromagnetyczne poduszki Betty Behrens zaczęły dzielić los łańcuszków Goldbergera, pojawiając się w satyrycznych pisemkach i ustępując miejsca nowemu „cudownemu” wynalazkowi „elektro-woltaicznego aparatu” z Francji. Koszalinianka wzbogaciła więc swoją ofertę o lecznicze krawaty i mankiety mające pomóc przy problemach z głową i szyją, oraz obróżki dentystyczne dla dzieci. O tych ostatnich pisano, że „zawierają pierzasty jedwab i pasek włókna roślinnego, który wytwarza energię elektryczną, co jest procesem bardzo prostym i niezwykle skutecznym.” Miały one ułatwić ząbkowanie dzieciom, a także eliminować „skurcze zębów i wszelkie niebezpieczeństwa”. Jako remedium na dolegliwości zimnych stóp koszalinianka proponowała elektromagnetyczne podnóżki, a także elektromagnetyczne buty i pantofle męskie i damskie ogrzewające stopy i „utrzymujące przyjemnie pobudzone krążenie krwi w organizmie.” Ostatnim wynalazkiem panny Behrens reklamowanym w 1874 roku w berlińskiej prasie były podeszwy elektromagnetyczne, każda po 20 i 30 groszy w parach, które „poprzez swój impuls elektryczny” miały zapewniać ciału stale ciepłe stopy.”

5 Ludzie

Uzdrowiciele

O ile o zdrowotnych elektromagnetycznych poduszkach Betty Behrens z Koszalina przetrwało nieco informacji zapisanych w starych gazetach, to informacje o niej samej są bardzo skromne. Według genealogicznego portalu internetowego My Heritage urodziła się w 1818 roku jako jedno z dziesięciorga dzieci Heinricha Augusta i Marii Wilhelminy Behrensów, nie wyszła za mąż, zmarła w wieku 73 lat. Nie wiadomo, kim byli jej rodzice ani gdzie mieszkała w Koszalinie. Z całą pewnością można jedynie stwierdzić, że nie była ani pierwszą ani ostatnią osobą działającą w branży pseudomedycyny. Sądząc z powodzenia rozmaitych współczesnych „wynalazków” w rodzaju kołder zapobiegających zawałom serca lub „antyradiatorów” produkujących tajemniczą „energię skalarną” mającą neutralizować wymyślone zagrożenia w rodzaju „smogu elektromagnetycznego”, panna Behrens świetnie radziłaby sobie również w dzisiejszych czasach.