full shot friends doing sport beach Ludzie

Cudowne leki czy niebezpieczna pułapka?

Świat od lat poszukuje Świętego Graala: „cudownej pigułki” na otyłość. Na przestrzeni lat pojawiały się na rynku różne leki składające obietnice cudownego odchudzenia, nie wspominając o tysiącach suplementów. Żadne z nich nie okazały się istotnie skuteczne lub z ich stosowaniem wiązały się na tyle dotkliwe skutki uboczne, że zostały wycofane z rynku lub po prostu odeszły w niepamięć. I oto pojawiły się leki w zastrzykach, pierwotnie zaprojektowane w celu obniżania glikemii w cukrzycy. Przy okazji terapii obserwowano dość spektakularne spadki masy ciała, więc w oku mgnienia zdobyły serca i portfele celebrytów, obiecując szybkie i łatwe chudnięcie bez diety i ćwiczeń. Jeden zastrzyk i „kilogramy lecą”. Trudno dostępne, rozchwytywane, modne, nietanie. Czy faktycznie rozwiążą wszystkie problemy?

Wszystko zaczęło się od Elona Muska, który otwarcie przyznał, że to właśnie Ozempic pomógł mu schudnąć. Potem ruszyła istna lawina, leku zaczęło brakować i tak jest do dzisiaj. Pacjenci na niego „polują”. Obecnie mamy na rynku do dyspozycji kilka leków, które między sobą różnią się substancją czynną, wskazaniami rejestracyjnymi, sposobem podania i dawkowania, skutecznością oraz … ceną. Leki, o których mowa należą do grupy tzw. leków inkretynowych, nazywane są analogami GLP-1 lub GIP-GLP-1. Jak działają? Cząsteczki leków produkowane są na podobieństwo wytwarzanych w układzie pokarmowym hormonów: glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1) oraz glukozozależnego peptydu insulinotropowego (GIP). To hormony o szerokim spektrum działania w zakresie regulowania poziomu glikemii, oddziaływania na ośrodki sytości i układ nagrody oraz układ sercowo-naczyniowy. Receptory dla nich znajdują się głównie w trzustce i mózgu, ale także sercu, naczyniach układu krążenia, układzie immunologicznym, jelitach, nerkach i komórkach tłuszczowych. Leki te zmniejszają stężenie glukozy we krwi poprzez zwiększenie wydzielania insuliny, poprawę wrażliwości na insulinę oraz opóźniają opróżnianie żołądka i hamują aptetyt (na dłużej niż nasze fizjologiczne hormony). Eliminują napady głodu, ograniczają ochotę na podjadanie produktów wysokotłuszczowych i słodyczy. Po prostu nie chce się jeść, nie ma się apetytu, jest się sytym, je się mniej. Przekłada się to zatem na bilans energetyczny i utratę masy ciała. Co istotne, cząsteczki tych leków wpływają bardzo korzystnie także na profil lipidowy (LDL-cholesterol, trójglicerydy), obniżają ciśnienie krwi, a także zmniejszają stan zapalny, hamując rozwój miażdżycy. Trzy z najbardziej dotąd poszukiwanych przez pacjentów preparatów mają wskazania rejestracyjne wyłącznie do leczenia cukrzycy typu 2 w połączeniu z odpowiednią dietą i aktywnością fizyczną. Mimo takiej rejestracji, większość recept w Polsce jest wypisywana pacjentom poza wskazaniami rejestracyjnymi („off label”): w nadwadze i otyłości, czyli „na odchudzanie”. Według szacunków Ministerstwa Zdrowia na przestrzeni trzech ostatnich lat sprzedaż jednego z najbardziej „sławnych” preparatów wzrosła o 1350%. Dużą część osób realizujących recepty stanowią osoby bez otyłości lub osoby z nadwagą, bez problemów zdrowotnych związanych z nadmierną masą ciała, które chcą po prostu szybko i łatwo „zgubić” kilka kilogramów. Pojawiają się więc dwa problemy: z dostępnością leków przeznaczonych dla osób ze zdiagnozowaną cukrzycą oraz powszechne wdrażanie farmakoterapii, kiedy może niekoniecznie jest to niezbędne, a obarczone (jak przy stosowaniu każdego leku) działaniami niepożądanymi. W Polsce zarejestrowane są także trzy leki, które mają wpisane odpowiednie wskazania i można je zaordynować osobom z otyłością lub nadwagą z towarzyszącymi jej powikłaniami: dyslipidemią, bezdechem sennym, chorobami układu sercowo-naczyniowego, nadciśnieniem, stanem przedcukrzycowym. Jeden z nich może być stosowany u młodzieży powyżej 12-go roku życia z otyłością jako uzupełnienie zdrowego sposobu odżywiania i zwiększonego wysiłku fizycznego.

Farmakoterapia połączona ze zmianą stylu żywienia i aktywnością – to ma sens! Wszystkie z tych leków (bez wyjątku) powinny być stosowane pod kontrolą lekarza wespół z dietetykiem – jako uzupełnienie terapii związanej ze zmianą sposobu odżywiania i stylu życia, łącznie z deficytem kalorycznym oraz aktywność fizyczną. Niestety, w praktyce wygląda to często zupełnie inaczej. Z czym może się wiązać przyjmowanie leków z intencją „odchudzenia się” bez nadzoru lekarsko-dietetycznego? Po pierwsze, leki te są różnie tolerowane. U części pacjentów, zwłaszcza w początkowym etapie ich przyjmowania mogą pojawić się bardzo nieprzyjemne objawy: uczucie pełności, uporczywe nudności, biegunki, wymioty, zmiana w odczuwaniu smaków, przyspieszona akcja serca. To właśnie efekty mechanizmu działania leku. Czasem na tyle uciążliwe i uniemożliwiające zwyczajowe funkcjonowanie, że aż nie do zaakceptowania. Stosując te leki, można naprawdę szybko schudnąć, ale, paradoksalnie, … to wcale nie musi być korzystne. Dlaczego? Kiedy szybko chudniemy, wraz z obniżaniem się masy ciała istnieje duże ryzyko utraty beztłuszczowej masy ciała. Są już badania wskazujące na ubytki beztłuszczowej masy ciała nawet do 40% podczas terapii farmakologicznej analogami. Szybko chudnąc, wydatkujemy mniej energii, ponieważ wraz ze spadkiem udziału masy mięśniowej, spada podstawowe tempo metabolizmu i wzrasta tym samym ryzyko jo-jo. Tracąc mięśnie pozbawiamy się sprawności, co ma szczególne znaczenie w przypadku osób po 50. roku życia. Słabnące mięśnie to przecież większe ryzyko upadków, mniejsza wydolność i siła, słabsze serce, większe ryzyko osteoporozy i złamań. Utrata tkanki tłuszczowej to także zmiana wizualna: zmiana rysów twarzy, luźna skóra na ciele i optycznie bardziej widoczne zmarszczki. A przecież nie na tym nam zależy! Cześć osób będących na „analogach”, nie odczuwając głodu, zapomina o jedzeniu, nie przywiązuje wagi do jego jakości, je cokolwiek. I cieszy się, że szybko chudnie. To może wiązać się z niedożywieniem jakościowym, niedoborami żywieniowymi, spadkiem odporności, zaburzeniami bilansu energetycznego. Pojawiają się także informacje o działaniach niepożądanych związanych z zapaleniem trzustki, kamicą żółciową, guzami tarczycy, czy neuropatią nerwu wzrokowego. Są także pozytywne skutki uboczne: okazuje się, że kobiety stosujące te leki łatwiej zachodzą w nieplanowaną ciążę (nic dziwnego: redukcja masy ciała poprawia gospodarkę hormonalną i sprzyja płodności). Panie stosujące te leki powinny jednak pamiętać o stosowaniu antykoncepcji oraz odstawieniu analogów przed zajściem w ciążę, ponieważ nie można wykluczyć negatywnego wpływu na płód. Musimy zatem zrozumieć, że sam proces redukcji masy ciała to proces, w którym trzeba uwzględnić wiele elementów zdrowotnych, organizacyjnych, psychologicznych, rodzinnych. Jak wiemy, istotą takiego postępowania jest trwała zmiana stylu życia, a nie krótkookresowa „dieta” czy sama interwencja farmakologiczna. Znaczna część osób, obierając taką czy inną (bardziej lub mniej sensowną) strategię chudnięcia, nie przygotowawszy się do tego, skupia się wyłącznie na wyniku i straconych kilogramach. A przecież nie tylko o to chodzi! Niezależnie, czy jest to gotowa „dieta”, czy „zastrzyk odchudzający”, czy też nawet interwencja z zakresu chirurgii bariatrycznej, bez etapu przygotowawczego, planu zmiany, profesjonalnego nadzoru, istnieje spore ryzyko, że wrócimy do punktu wyjścia. Samo schudnięcie przy pomocy zastrzyków czy tabletek (choć to naprawdę wiele!) nie załatwi wszystkiego. Nie nauczy lepiej jeść, nie sprawi, że znienawidzimy słodycze ani nie spowoduje, że nagle zaczniemy ćwiczyć, czy wyeliminujemy jedzenie emocjonalne. Czy analogi GLP-1 to leki na całe życie? Dla osób z niedostatecznie kontrolowaną cukrzycą na pewno są świetnym rozwiązaniem. Wiemy, że działają, dopóki są stosowane wraz z ujemnym bilansem energetycznym. Ze względu na ich stosunkowo „młody wiek”, nie mamy zbyt dużo badań i nie wiemy czy długoterminowe stosowanie nie przełoży się na mniejszą skuteczność. Prawdopodobnie tak. Dzisiaj także wiemy o efekcie „odbicia”, czyli powrocie do poprzedniej masy ciała po ich odstawieniu. Jest także grupa osób, która w ogóle nie reaguje na leczenie analogiem GLP-1, jest na niego niewrażliwa. Stosowanie tych leków nie jest wskazane w zaburzeniach odżywiania. Nie są dobrym pomysłem dla osób szczupłych, bez cukrzycy, bez wskazań. Analogi GLP-1, GIP/GLP-1 to naprawdę świetne leki, oferujące znaczące korzyści zdrowotne. Są istotnym wsparciem, szczególnie w początkowym etapie redukcji masy ciała u osób z otyłością. Dzięki nim łatwiej wystartować, uzyskać deficyt kaloryczny bez towarzyszącego silnego głodu, „kupić czas” i wykorzystać go na wypracowanie nowych strategii, nawyków i relacji związanych z jedzeniem. Stosując tego typu leki, powinniśmy szczególnie dobrze zadbać o dobre zbilansowanie diety stosując nie za duży deficyt kaloryczny i włączyć trening oporowy, by uniknąć utraty masy mięśniowej. Fundamentem nadal pozostaje więc zdrowy tryb życia.