Prawie 50 młodych zawodników koszykówki trenowało i rozwijało swoje umiejętności podczas trzeciej edycji campu „BasketSzał”, jaki miał miejsce w sierpniu w Koszalinie. Pod okiem głównego trenera Michała Trypucia dziewczęta i chłopcy mieli okazję poznać nowe techniki i zdobyć więcej sportowej pewności na boisku. Rozmawiamy z Adamem Szałkiem, trenerem mentalnym, pomysłodawcą i współorganizatorem campu.
Kiedy zrodził się u pana pomysł na koszykarski camp?
Motorem takich pomysłów jest zawsze spotkanie na swojej drodze ciekawych i inspirujących ludzi. W moim przypadku było to zetknięcie się i obserwacja tego, jak pracuje jeden z najlepszych trenerów młodzieżowych, trener kadry wojewódzkiej Michał Trypuć. Jego talent, szczególnie do pracy z młodzieżą, jest wyjątkowy. W mojej opinii szkoda byłoby nie dać szansy innym zawodnikom, tym spoza kadry, na trening pod okiem takiego metodyka. Udało mi się zaprosić do Koszalina ponownie Radosława Kusego, trenera Akademii Komorów, kilkukrotnego Mistrza Polski z zespołami Młodzieżowymi oraz Mateusza Rója – trenera Enei Poznań, wicemistrza Polski kadetów. Taki zestaw trenerski pozwala na nowe spojrzenie na dotychczasowe umiejętności zawodników. Dla młodzieży jest to okazja na podszlifowanie tego, czego do tej pory się nauczyli, ale też do zdobycia nowych doświadczeń i znajomości.
No właśnie, wybrał pan na organizację tego wydarzenia Koszalin, choć mogłoby to być każde inne miasto.
Koszalin to był mój naturalny wybór, nie bez znaczenia jest też oczywiście fakt, że ja jestem koszalinianinem. Są także inne powody.
Przede wszystkim miasto ma wspaniały koszykarski klimat i tradycje. Sympatyków basketu jest mnóstwo. Jednoczy ich Koszalińska Amatoraska Liga Koszykówki, najstarsza w Polsce z prawie 500 zawodnikami, impreza Trio Basket – święto koszykówki ulicznej oraz przede wszystkim są to kluby sportowe, w których młodzież szlifuje swoją grę, osiągając realne sukcesy. Ponadto Koszalin ma wiele atutów, bliskość do morza, nadzwyczajny Park Wodny, niedawno wyremontowaną halę Gwardii, w której trenujemy. Wokół Campu udało mi się zgromadzić fantastyczne osoby, głównie koszalinian, które dały młodzieży całe swoje serce i umiejętności. To osoby pełni pasji i zaangażowania. Zajęcia z motoryki prowadziła Luiza Malatyńska, koszykarka, ale również trenerka fitnessu, która pokazała młodzieży jak ważne jest dobre fizyczne przygotowanie do wymagających treningów. Marcin Borchardt dał lekcję… aktorstwa, do wykorzystania na boisku, aby zyskać przewagę psychologiczną i pewność siebie. Lucjan Kasprzak, związany mocno ze środowiskiem sportowym fizjoterapeuta, zachwycił młodych sportowców wiedzą o tym, jak pracuje nasze ciało i na co warto zwracać uwagę przed, w trakcie i po treningu. Opiekował się pod tym względem uczestnikami przez cały czas trwania Campu. Kornelia Szałek, aktualna Mistrzyni Polski w tańcu towarzyskim, poprowadziła zajęcia z rytmiki oraz ułożyła układ taneczny, który zatańczyli wszyscy uczestnicy, włącznie z kadrą. Młodziutka Natalia Bazylińska pokazała natomiast, jak można skutecznie i wartościowo pokazać się w sieci, aby promować koszykówkę jako sposób na fantastyczną pasję. Marcin Chyła, wykazując się swoim talentem, uwiecznił wszystko na zdjęciach, które wierzę, że zostaną w rodzinnych albumach na wiele lat. Wreszcie Ania Dziedzic, która zaraża młodzież swoją sympatią i empatią oraz czuwa nad wszystkimi sprawami merytorycznymi przy Campie BaketSzał, sprawując również kontrolę nad socialmedia. Adrian Leszczuk – jak zawsze przy naszej współpracy, dał popis swoim nieprzeciętnym umiejętnością graficznym i zadbał żeby było wszystko spójne i wyjątkowe w naszych projektach.
Korzystając z okazji dziękuję całemu teamowi za zaangażowanie i profesjonalizm jakim się wykazali.
Jak wyglądał typowy dzień podczas obozu?
Nasza młodzież była podzielna na trzy grupy, biorąc pod uwagę wiek i umiejętności. Każdego dnia odbywały się trzy jednostki treningowe, pomiędzy którymi przeplecione były zajęcia aktorskie, rytmiczne, motoryczne czy warsztaty fizjoterapeutyczne. Jeden dzień młodzież miała na odpoczynek i regenerację, czemu wspaniale posłużyła wizyta w Parku Wodnym. Była również okazja na wyjazd nad morze i na spróbowanie tradycyjnej rybki z frytkami. Damy również o aspekt rywalizacji. Młodzież rozegrywała pomiędzy sobą turnieje. Mamy też jeden trening podczas którego jeden z temów jest złożony ze sztabu trenerskiego, co jest zawsze dodatkową atrakcją dla wszystkich, kiedy zawodnicy mierzą się ze swoimi trenerami.
Ponieważ dzieci zakwaterowane były w Hotelu Sport, wszędzie było blisko, więc czas dotarcia zarówno na halę, jak i na inne atrakcje, był minimalny. Hotelowa kuchnia przygotowywała nam smaczne i pełnowartościowe posiłki, które młodzi sportowcy jedli ze smakiem. Każdy dzień kończyliśmy odprawą z trenerami, podczas których omawialiśmy wnioski i spostrzeżenia z minionego dnia oraz plany na dzień kolejny.
Tworzy pan markę, która ma duże ambicje i odległe cele. Proszę nieco o tym opowiedzieć.
To zaledwie trzecia edycja obozu sportowego pod szyldem BasketSzał, ale już udało nam się zgromadzić wokół siebie osoby, którym na sercu leży rozwój młodzieżowego basketu. To, że patronatem objął nas PZKosz, daje nam feedback, że robimy dobrą, jakościową robotę. Sprzyja nam również Koszaliński Ratusz oraz Urząd Marszałkowski, za co jestem ogromnie wdzięczny. Zyskujemy nowych partnerów, którzy nas wspierają, za co w tym miejscu im również dziękuję. Warto wspomnieć, iż na półmetku Campu dołączył do nas Zibi, czyli Zbyszek Bytomski – założyciel Serwisu Koszykówki Młodzieżowej, sympatyk oraz promotor basketu, znany wszystkim fanom w Polsce, ale również w Europie. Przyjechał do nas w ramach swojej trasy po najlepszych campach koszykarskich w Polsce. Moim marzeniem jest rozwijać tę inicjatywę i zapraszać młodzież na coraz ciekawsze obozy. Zainteresowanie jest duże. W tym roku jedynym ograniczeniem tak naprawdę była baza noclegowa. Chcemy robić rzeczy na wysokim poziomie, każdego młodego zawodnika traktować indywidualnie i pokazać mu, że basket ma wiele twarzy i oblicz, na boisku i poza nim. Koszalin jest rewelacyjnym miejscem na tego typu camp. Wspaniale byłoby, gdyby jeszcze więcej zawodników z samego Koszalina mogło brać w nim udział. Mamy przecież zawodników, którzy mają szansę na triumfy na arenie krajowej, a może nawet i zagranicznej. Chciałbym, żeby z czasem wszyscy działacze związani z koszalińską koszykówką świadomie się wspierali i uzupełniali we wszystkich projektach, które będą wizytówką naszego miasta.
Za nami trzecia edycja, kiedy więc zaczynacie państwo pracę nad kolejnym obozem?
Tak naprawdę to jeszcze zamykamy wszystkie sprawy z tym, który niedawno się zakończył. Intensywne prace nad nowym rozpoczną się już od stycznia. Teraz na listach chętnych mamy sporo zadeklarowanych co do uczestnictwa zawodników. Chcielibyśmy, aby sportowców przybywało, bo takie campy to przede wszystkim okazja do poznania nowych ludzi o podobnych pasjach. Na długo zostanie mi w pamięci obraz z ostatniego dnia, kiedy na koniec zorganizowaliśmy wspólnego grilla z trenerami, zawodnikami i rodzicami. Był czas na wymianę poglądów, zebranie opinii i wspólne świętowanie. Jestem pewny, że takie integracyjne zakończenia staną się naszą tradycją.