Niewielkie miasteczka mają swój niezaprzeczalny urok. Życie w nich płynie zdecydowanie wolniej, co sprawia, że siłą rzeczy, kiedy do nich trafiamy, nieśpiesznie zaczynamy się im przyglądać.
Jadąc na zachód naszego regionu przez Biesiekierz, Karlino, Sławoborze i Świdwin, docieramy do Łobza. Miejscowości położonej nad Regą.
To jedno z tych miasteczek, w których można spacerować bez ustalonego planu. Jednak jest w nim kilka miejsc, które warto zobaczyć. Aby poczuć klimat, trzeba stanąć na chwilę nad rzeką. Zamknąć oczy i wyobrazić sobie to miejsce jako osadę Słowian, która stała się zalążkiem miasta nad wodą. A stąd już blisko do rozszyfrowania jego nazwy, bo przecież „laba” oznacza to co płynne, a „lobose” – podmokłe tereny zarosłe tatarakiem, który nazywany jest także łabuziem.
Podróżując w czasie i przestrzeni, zatrzymać można się na przykład na ulicy Przechodniej, która zachowała swój przedwojenny wygląd albo obejrzeć budynek poczty z końca XIX wieku, na który natrafimy przy ul. Rapackiego.
Jednak jednym z najciekawszych elementów miasteczka jest kopiec, potocznie zwany Wzgórzem Rolanda, który góruje nad cmentarzem, a jest miejscem, które upamiętnia mieszkańców Łobza poległych w czasie I wojny światowej. Projekt pomnika opracowała pracownia berlińskiego rzeźbiarza Fritza Richtera-Elsnera. Całość budowy została sfinansowana z dobrowolnych darowizn i zbudowana w czynie społecznym w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wzgórze kilka lat temu zostało zrewitalizowane, co sprawia, że spacer w tym miejscu jest prawdziwą przyjemnością i daje możliwość poznania historii ludzi żyjących tu przed laty.
A na koniec Świętoborzec, kiedyś miejscowość poza Łobzem, a teraz jego integralna część. Tu pod koniec XVIII wieku powstała Królewska Pomorska Stadnina Koni, potem przekształcona w Stado Ogierów.
Tętentu końskich kopyt już tu nie usłyszymy, ale spacerując parkiem i zaglądając tam gdzie można, a niestety nie wszędzie można, można sobie wyobrazić, jak wielkie było to przedsięwzięcie. Jeszcze nie zniknęły tam ceglane budynki takie jak dom dyrektora, stajnie wraz z pawilonami administracyjno-mieszkalnymi, ujeżdżalnie, kuźnie, ambulatorium weterynaryjne oraz część piętrowych budynków pracowniczych. To naprawdę magiczne miejsce, otoczone parkiem, gdzie główne skrzypce gra teraz cisza.
A o historii Łobza chętnie opowiadają członkowie Stowarzyszenia Prowincja Łabuź. Kto wie, może dadzą się namówić na spacer ulicami Labes.