Agnieszka Matan, wspólnie z Szymonem Majewskim poprowadzi galę zamknięcia festiwalu Młodzi i Film. Komiczka, improwizatorka, scenarzystka. W internecie działa jako Halo Matan, jest autorka programów stand-up’owych, skeczy, scenariuszy filmów fabularnych i animowanych. Specjalizuje się w opowieściach dla dzieci i młodzieży oraz historii przedwojennej Warszawy.
Wracasz do Koszalina dokładnie po roku. Jak wrażenia?
Bardzo się cieszę i muszę przyznać, że nie mogę już się doczekać. Zarówno jako twórczyni i jako uczestniczka festiwal w Koszalinie odbieram jako zupełnie wyjątkowy. Jest tu wspaniała energia młodych twórców, a to unikatowe zjawisko. Jestem bardzo ciekawa filmów i spotkań. Czuję radość i podekscytowanie. Poza tym mam ochotę poznać Koszalin bardziej, mamy nawet taki plan z Szymonem przez te kilka dni zajrzeć w różne ciekawe miejsca. Koszalin to dla mnie też bardzo charakterne miasto, ponieważ kilku komików pochodzi właśnie stąd.
Debiuty zazwyczaj zaczyna się „na poważnie”. Co na to zawodowa komiczka?
Komedie również poruszają poważne tematy, choć w lekkiej formie. Komedia jako pierwszy debiutancki film wydaje się być trudnym wyborem, ponieważ komedia nie jest przez nas widzów uznawana za szlachetną formę. Z drugiej strony dobra komedia to wymagająca forma. Polacy są bardzo krytyczni i stawiają przed tym gatunkiem filmowym wysoką poprzeczkę. Innym wybacza się szyckiej, komedii niestety nie.
To już druga wspólna wasza gala zamknięcia MiF jaką poprowadzicie, debiut zaliczyliście w zeszłym roku, jaki jest plan na tą edycję?
Przyznam, że super nam się wspólnie pracowało, choć umówmy się w naszym duecie to Szymon Majewski jest gwiazdą. Jest on pomimo jego oszałamiającej popularności i rozpoznawalności przemiłym, pogodnym i dobrym człowiekiem. Szczerze doceniam, że pomimo jego ekspansywnej energii nie pozwolił na to, abym na scenie była tylko dziwnym dodatkiem. Dzielił się ze mną zarówno pracą, jak i przestrzenią, a to ogromna sztuka, szczególnie w tej branży. Dzieli nas spora różnica wieku, ale świetnie się razem bawiliśmy i w tym roku mamy plan to powtórzyć, szczególnie, że spędzimy w Koszalinie i Mielnie więcej czasu i będzie więcej okazji na spotkania z mieszkańcami. Chcemy relacjonować nasze wędrówki na naszych mediach społecznościowych, a finalnie zaprezentować je na gali zamknięcia, jeśli cenzura na to pozwoli (śmiech).
Poza występami na scenie stand- upowiej, piszesz scenariusze. Czy tworząc historie filmowe czerpiesz z pracy komiczki lub odwrotnie?
Do pisania stand – up’u staram się korzystać z życia pełnymi garściami. Chcę przeżyć i doświadczyć jak najwięcej, nawet jeśli z czymś nie zawsze mi po drodze. To mój bank pomysłów na komediową scenę. Z kolei podczas pisania scenariuszy korzystam ze świata improwizacji, który opiera się na kilku uniwersalnych zasadach, m.in. aby od razu wszystkiego nie krytykować, aby tworzyć światy, w których bohaterowie nie są dla siebie okrutni i co najważniejsze, że w duecie zawsze powstanie coś lepszego, niż w pojedynkę. Oba więc światy nie łączą się w sposób oczywisty i są moimi alternatywnymi rzeczywistościami. Bardzo to lubię.
Jakiemu kierunkowi w polskim kinie najbardziej kibicujesz?
To ciekawe pytanie. Kibicuję temu, aby w kinie była także przestrzeń na filmy niedramatyczne, a takie, które opowiadają o życiu tu i teraz. Mam wrażenie, że przegapiliśmy czas, aby cieszyć się kinem, które pokazuje 20, 30 -latków, którzy być może przeżywają trywialne historie, ale z drugiej strony takie właśnie filmy dokumentują teraźniejszość. Z jednej strony bez wielkich, ciężkich dramatów, z drugiej strony bez lukru i nierealnych sytuacji stworzonych tylko dla ładnego obrazka.
Z racji moich historycznych zainteresowań kibicuję również kinu historycznemu, które nie pokazuje sztampy, wstaje z kolan i zmienia perspektywę, jaką byliśmy karmieni przez lata. Mniej lekturowości, a więcej prawdziwych, ludzkich historii bez patosu.
I na końcu kibicuję kinu gatunkowemu oraz wizjonerstwu producentów, którzy mają odwagę poszerzać horyzonty swoje i widzów. Zaryzykować i inwestować w ciekawe scenariusze. A tych mamy w Polsce ich całą masę. W konkursie Script Fiesta na scenariusz serialu przyszło w tym roku 893 koncepcji! To dowód na to, że potencjał na dobry materiał jest ogromny, potrzeba tylko ludzi, którzy w niego uwierzą.