Jakub Chrenowicz, urodzony w 1986 roku w Poznaniu. Od pięciu sezonów pierwszy dyrygent Filharmonii Koszalińskiej, profesor poznańskiej Akademii Muzycznej. Prywatnie tata pięcioletniego Stacha i półtorarocznej Stefy. Żona Maria jest śpiewaczką oraz wiolonczelistką.
Najstarsza rzecz w twoim domu
„Słówka” Tadeusza Boya- Żeleńskiego z międzywojnia. W środku w roli zakładki, równie stara, nieco już pożółkła i przybladła karteczka z rozpisanymi punktami partii brydża.
Jakie jest twoje ulubione zajęcie
Bycie w górach. Chodzenie, wspinanie, jazda na nartach. Teraz również z naszymi dziećmi. Synek już jeździ na nartach, więc czekamy na pierwszy śnieg. Lubimy być w polskich górach, ale pięknie jest też w Alpach czy na Kaukazie.
Czego najbardziej żałujesz
Staram się tak funkcjonować, aby niczego nie żałować
Co cenisz sobie u swoich znajomych
Tego, że nie oceniamy się. Na co dzień robimy różne rzeczy i na różnych etapach życia jesteśmy, a jednak trwamy w relacji. Od pewnego czasu doceniam też staż moich kontaktów przyjacielskich. Niektóre z nich zawarte zostały w wieku 7 lat i niezmiennie przetrwały do dziś.
Czym pachnie twój poranek
Kawą! Ewidentnie.
Film, do którego wracam
„Pulp Fiction” w reż. Quentina Tarantino. Szczególnie z pierwszym polskim tłumaczeniem Elżbiety Gałązki – Salamon, które stanowi wartość dodaną do filmu. Dowcipne, inteligentne i pikantne, inne tłumaczenia nie mogą się temu równać.
Jesteś zbieraczem/koneserem
Zbieram, a może nawet zabieram … długopisy z logotypami. Mam ich sporo, choć nie koneserem w tym temacie nie jestem. Znajomi, którzy znają mojego „konika” czasem przywożą mi ciekawe egzemplarze. Taki niewinny mój bzik.
Mam też mnóstwo książek i stale je dokupuje, są też oczywiście partytury w dużej ilości, a, że to grube woluminy, to mam zarezerwowany dla nich osobny regał.
Miejsce, do którego chciałbyś pojechać
Antarktyda, a także Punkt Nemo na Oceanie Spokojnym między Ziemią Ognistą, Australią, a Antarktydą, który jest najbardziej oddalony od siedzib ludzkich. Interesuje mnie jak to jest na Biegunie południowym, w tych jakże niegościnnych stronach.
Co bardziej pociąga historia czy kosmos
Kosmos jest pasjonujący, ale lubię też historię.
Słowo, którego nadużywam
Trzeba by innych spytać…
Ulubieni bohaterowie życia codziennego
Te wszystkie osoby, które z pozoru są niewidzialne, a sprawiają, że życie po prostu płynie, wszystko ma swój ład i porządek i organizację.
Na stoliku nocnym
Jeśli nie jest to czas wolny, to telefony, bo mam w nim budzik i butelka wody
Błędy jakie najłatwiej wybaczam
Zwykłe błędy, które wynikają z tego, że coś się robi, próbuje. W muzyce też tak jest. Popełniane błędy w muzykowaniu to nasz chleb powszedni. Kto nic nie robi nie popełnia ich. Lepiej jednak, żeby coś się działo.
Twój obecny stan ducha
Składam się z różnych emocji, raz jestem wyluzowany, a raz czymś się przejmuję.
Ostatnia muzyczna fascynacja
Muzycy przeważnie odpowiadają, że to ostatnia rzecz, nad którą aktualnie pracują. U mnie jest podobnie. Bez takie pełnego i całkowitego zatopienia się nie umiem pracować nad czymś nowym. Na tą chwilę, a rozmawiamy po próbie z orkiestrą jest to utwór Witolda Lutosławskiego – Wariacje na temat Paganiniego, którym jestem zafascynowany.
Z lekkich rzeczy, jadąc ostatnio samochodem, w radiu usłyszałem piosenkę Zbigniewa Wodeckiego „Za każdy uśmiech twój” – wspaniały utwór, zresztą Wodecki był świetnym muzykiem.
Smak, do którego wracam z sentymentem
To pierogi mojej babci. Takie z twarogiem i ziemniakami, do niedawna zwane ruskimi.
Szukam w ludziach
Porozumienia
Moje marzenie o szczęściu
Jest ok, jestem szczęśliwy. Szczęście to zwykłe rzeczy.
*Kwestionariusz Prousta – na przełomie XIX i XX wieku po europejskich salonach krążył zestaw pytań z pozoru błahych, a jednak ukazujących głębię osobowości wypełniającego. Dwukrotnie odpowiadał na nie Marcel Proust, więc zyskał nazwę „Kwestionariusz Prousta”. Od tego czasu ewoluował i doczekał się mnóstwa wariantów. Jednym z tych wariantów raczymy naszych Czytelników.