46 P5056656 Zdrowie i uroda

Zakochany w garbusach pod każdą postacią

Fot. Nikola Moskal

Rekonstrukcja auta może potrwać nawet rok. Oczywiście, o ile ma się ona odbyć w zgodzie ze sztuką i w oparciu o oryginalne części. Tomasz Sołoniewicz, mechanik-pasjonat z Białogardu, na kompromisy nie chodzi.

Do renowacji samochodów zabytkowych i kolekcjonerskich pan Tomasz ma znakomite przygotowanie. Najpierw było technikum mechaniczne, później studia o tej samej specjalności i praca w warsztacie samochodowym – wtedy jeszcze nie swoim. Już wówczas pan Tomasz wraz żoną zaangażowani byli w środowisko wielbicieli garbusów, czyli legendarnych volkswagenów produkowanych od 1938 do 2003 roku (powstało ich 21 mln sztuk). Jeździli na cykliczne zloty, utrzymywali kontakt z podobnymi sobie pasjonatami. Dysponowali wtedy samodzielnie odnowionym ciemnozielonym autem, do którego dołączali przyczepkę zbudowaną z… połowy innego garbusa.

Dłubania przy „zabytkach” wykonywanego po godzinach przybywało, więc sześć lat temu zapadła decyzja, aby hobby połączyć z pracą zarobkową. Od tego momentu pan Tomasz praktycznie cały swój czas poświęca na przywracanie do życia samochodów z charakterem.

Dopiero kiedy popatrzy się z bliska, na czym polega taka reanimacja, można zrozumieć, dlaczego zajmuje tak dużo czasu. Po prostu samochód jest rozebrany do najmniejszej śrubki, jego szkielet starannie oczyszczony z najmniejszego nawet śladu korozji, zagruntowany farbą podkładową, wyszlifowany, po czym wędruje do zakładu lakierniczego. Malowanie to jedyna czynność której pan Tomasz nie wykonuje samodzielnie. Kolejne etapy to weryfikacja elementów – co się nadaje do wykorzystania, a co trzeba będzie wymienić.

Poszukiwanie oryginalnych części dawno już nieprodukowanych modeli jest czynnością żmudną. To przede wszystkim długie godziny spędzone na przeglądaniu internetu, targowanie się, zamawianie. I czekanie, bo czasami części wędrują z drugiego krańca globu ziemskiego – na przykład ze Stanów Zjednoczonych. Stamtąd pochodzi w ogóle dużo aut zabytkowych albo kolekcjonerskich, które odnawia się w Polsce. W surfowaniu po sieci pan Tomasz ma wsparcie w osobie 18-letniego syna Bartka, który powoli nasiąka pasją rodziców.

Kim są klienci? To najczęściej pasjonaci tradycyjnej motoryzacji, którzy nie mają potrzebnych umiejętności, czasu albo miejsca na rekonstruowanie aut własnymi rękoma. Czasami są posiadaczami jednego egzemplarza modelu, którym się zachwycili. Inni mają po kilka, kilkanaście starych aut. To podobno hobby silnie uzależniające. Jak w przypadku pana Waldemara, którego zastajemy w białogardzkim warsztacie: – Ja mam już mały zbiór. Ile? Nie zdradzę. Mam też oko na kolejne nabytki. Przyprowadzam je do Tomka, bo wiem, że zrobi wszystko tak solidnie jak tylko się da.

Specjalnością Tomasza Sołoniewicza są nie tylko historyczne volkswageny. Odnawia również inne samochody z silnikami chłodzonymi powietrzem. W tym momencie jednak los sprawił, że w centrum uwagi ma głównie Volkswagena Karmann Ghia w różnych odmianach. To bardzo efektowny niemiecki samochód sportowy produkowany w latach 1955–1974 przez firmę nadwoziową Karmann w oparciu o podzespoły Volkswagena. Wyprodukowano około 360 000 egzemplarzy coupé oraz ponad 80 000 kabrioletów. Samochód ten, poprzez sieć sprzedaży VW, trafiał do klientów na wszystkich kontynentach świata. Pomysłodawcą auta był Wilhelm Karmanna, którego firma produkowała już dla VW garbusy w wersji kabriolet. Projekt nadwozia przygotowała włoska pracownia Ghia z Turynu. Założenia były proste i czytelne: zbudować dobrze wyglądający samochód sportowy z użyciem tak wielu elementów z garbusa jak to tylko możliwe.

Model stał się legendą, do której trwania rękę przykłada również Tomasz Sołoniewicz.