„Kiedy zrezygnuje się z bycia doskonałym, można tak naprawdę zacząć być sobą” – napisała kiedyś amerykańska felietonistka oraz autorka nagradzanych powieści Anna Quindlen. Jak to możliwe, że w świecie oczekującym doskonałości tak naprawdę nie podążamy drogą rozwoju osobistego tylko autostradą wiodącą do depresji. Jeśli wydaje się komuś, że perfekcjonizm to próba osiągania lepszych rezultatów, tudzież samodoskonalenie, to najwyższa pora zrobić sobie dobrą kawę i przeczytać niniejszy artykuł.
Perfekcjonizm jest cechą osobowościową charakteryzującą się bardzo wysokimi wymaganiami, nierealnymi standardami oraz koniecznością realizacji wygórowanych celów. Towarzyszy temu nadmierny krytycyzm wobec siebie i innych. Rozwija się on w specyficznych dla jednostki obszarach życia, co oznacza, że perfekcjonizm nie musi rozwinąć się we wszystkich jego sferach.
Jak to się dzieje, że u niektórych osób rozwija się perfekcjonizm a u innych nie? Czynniki wpływające na powstawanie mogą być bardzo różne.
Zaobserwowano, że takie czynniki osobowościowe jak neurotyczność i sumienność powodują wzrost perfekcjonizmu zorientowanego na siebie. Badania pokazały również, że perfekcjoniści mają znaczny problem ze współpracą z innymi ludźmi. Ich nierealne oczekiwania powodują konflikty, nieufność, brak lub mały altruizm oraz niemożność pójścia na kompromis.
Bardzo dużą rolę odgrywają czynniki rodzinne. Pewne cechy perfekcjonizmu zaczynają ujawniać się już w dzieciństwie. Należy pamiętać, że kluczowa w rozwoju tej cechy jest relacja z rodzicami. Rodzice stawiający nierealistyczne wymagania swoim pociechom, posiadający często autorytarny styl wychowania będą wpierać rozwój tej cechy osobowości. Dziecko będące pod stałą presją rodzica, bodźcowanie pozornym wsparciem „dasz radę, możesz więcej, zobacz jak inni sobie radzą” starając się spełnić oczekiwania, fokusują swoje działania na osiąganiu wyników, które są po prostu trudne dla nich do zrealizowania. Często ucząc się czy ćwicząc ponad siły, będą robić wszystko, żeby zadowolić rodzica.
W związku z tym, że autorytarnego rodzica nigdy nie da się zadowolić, a słowa: „pracuj ciężej” będą pojawiać się jak mantra, dziecko nabywa przekonania, że tylko praca ponad miarę jest jedyną słuszną drogą do osiągniecia sukcesu. Kto z nas nie słyszał słynnego przysłowia: „bez pracy nie ma kołaczy?” Rzecz w tym, żeby kołaczy nie osiągać „łzami i krwią”.
Warto pamiętać, że dzieci spełniają oczekiwania rodziców nie z szacunku i chęci, a z lęku utraty ich miłości i braku zainteresowania. Takie postawy rodzicielskie prowadzą do wykształcenia u dziecka niskiej samooceny, braku pewności siebie oraz pojawiania się problemów natury psychicznej.
Ważnym predyktorem rozwoju perfekcjonizmu jest edukacja. Nauczyciele i trenerzy potrafią dać dzieciom ostro w kość. Zapewne każdy w swojej historii życia choć raz spotkał belfra, który budził grozę na lekcjach, siejąc jedynki jak rolnik zboże na jesień. Nasilanie zachowań lękowych w szkole wspaniale łączy się z lękiem przed „byciem odrzuconym”, bo kiedy nauczyciel wskazuje nas palcem, często możemy stać się ofiarami mobbingu rówieśniczego.
Presja szkoły w połączeniu z presją rodziców to autostrada do nierealnych oczekiwań wobec samego siebie i innych w przyszłości, co zawsze w efekcie prowadzi do frustracji, a najczęściej kończy się depresją. Niestety nie da rady być zawsze na więcej niż 100%.
Ostatnim z ważnych czynników rozwoju perfekcjonizmu są uwarunkowania społeczno-kulturowe, wzorowym przykładem jest Japonia, w której to jako w pierwszym kraju zdiagnozowano chorobę karoshi, czyli śmierć z przepracowania.
Nie potwierdzono genetycznego podłoża skłonności do perfekcjonizmu.
Perfekcjonizm możemy podzielić na trzy kategorie:
- perfekcjonizm zorientowany na siebie,
- perfekcjonizm zorientowany na innych
- perfekcjonizm zorientowany społecznie.
W pierwszym typie, kiedy perfekcjonizm dotyczy nas samych, jesteśmy w stosunku do siebie bardzo krytyczni i wymagający, przez co nieustanne dążenie do bycia doskonałym rodzi ogromne pokłady frustracji. Kiedy perfekcjonizm kierujemy w stronę innych, nasze wymagania stają się utrapieniem dla otoczenia, współpracowników, parterów i dzieci. Konstruowane przez nas wysokie standardy będą powodować, że ludzie wokół nas marzą jedynie o ucieczce w postaci zmiany pracy czy też partnera, gdyż słowo: „mało” w słowniku perfekcjonisty jest kluczowe.
Perfekcjonizm zorientowany społecznie to przeświadczenie, że to inni od nas oczekują i że musimy oczekiwaniom społecznym sprostać. I co gorsza to robimy.
Jak widać perfekcjonizm bez względu na rodzaj zawsze będzie charakteryzować się zbyt wysoko zawieszoną poprzeczką. Warto zdać sobie sprawę, że u podłoża perfekcjonizmu zawsze jest wstyd i poczucie winy. Bene Brown w swojej książce „Dary niedoskonałości” tak definiuje wstyd – „bolesne uczucie lub doświadczenie polegające na tym, że wierzymy we własne wady, a wskutek tego nie jesteśmy godni miłości i uwagi”. Mocne, prawda? I choć wszyscy czasami czujemy wstyd, bo jest to jedna z powszechnie występujących emocji, stałe poczucie wstydu jest destrukcyjne i ograniczające. Wstyd zaniża nasza samoocenę i jest stoperem rozwoju. Rodzi silny lęk, wręcz destabilizuje nasze funkcjonowanie. Ręką w rękę ze wstydem kroczy poczucie winy, bo skoro wstyd mówi nam o tym, że jesteśmy źli to poczucie winy utwierdza nas w przekonaniu, że zrobiliśmy coś złego.
I tak napędzani od dziecka w pogoni za szczęściem ponad 100%, realizując często nierealne cele nigdy nie czujemy spełnienia, zadowolenia czy satysfakcji. W uszach jak echo odbija się słowo klucz: „mało, mało, mało”. Rosnące napięcie bywa nie do zniesienia. Poszukując ulgi, perfekcjonista często sięga po nieadaptacyjne środki takie jak alkohol czy narkotyki. Wszystko po to, ażeby poczuć choć na chwilę trochę ulgi. Perfekcjoniści stają się bywalcami gabinetów psychologicznych dopiero wtedy, kiedy jest już tak źle, że nie pomaga nic. Najczęściej zmagają się z atakami paniki, depresją i bezsennością. Wtedy też kontakt z lekarzem psychiatrą powinien być krokiem pierwszego wyboru.
Czy od perfekcjonizmu można się uwolnić? Można, choć należy pamiętać, że jeśli dla przykładu mamy 40 lat, to niemalże tyle samo pracowaliśmy na rozwój tej cechy osobowości, zatem na efekty trzeba będzie poczekać. Nie da rady po jednej wizycie u specjalisty „załatwić” sprawę. Wymagana jest terapia długofalowa często w połączeniu z leczeniem farmakologicznym, jeśli rozwinie się np. depresja. Najważniejsza jest praca własna obejmująca pracę nad zmianą destrukcyjnych zachowań.
Co pomaga? Jaka jest recepta na nadmierny perfekcjonizm?
Bądźmy dla siebie łaskawi. Pozwólmy sobie na niedoskonałość. Pozwólmy sobie na błędy wszak błądzenie jest rzeczą ludzką, co już w starożytności zauważył Seneka Starszy.
Bądźmy uważni. Ćwiczenie uważności pozwoli nam się zatrzymać, nauczy wypoczywać i zauważać świat. Wyposaży nas w umiejętność odpoczywania i zdejmowania z siebie stałej presji bycia lepszym. Co najważniejsze pozwoli być tu i teraz.
Bądźmy z bliskimi. Przekierujmy uwagą na bliskich. Zadbajmy o relacje. Dzięki temu będziemy w stanie zrozumieć, jak ważną rolę odgrywają ludzie wokół nas. Być może to ostatni dzwonek na naprawę relacji, które perfekcjonizm zepsuł.
A na koniec zadbajmy o radość z życia. Nauka odczuwania satysfakcji, poczucie spełnienia i radości z życia to stan, który każdy powinien umieć odczuwać. W stałym dążeniu do bycia lepszym zapominamy, że wszystko co robimy powinno służyć przede wszystkim nam samym.
- Autorka jest psychologiem, certyfikowanym konsultantem terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach, psychotraumatologiem oraz terapeutą w procesie certyfikacji. W swojej pracy łączy pasję, jaką jest psychologia, z wieloletnim doświadczeniem pracy z ludźmi w organizacji. Prowadzi w Koszalinie gabinet terapeutyczny. Kontakt pod nr telefonu 798666497 lub e-mail: sylwia.hillejarzabek@gmail.com