Wydawać by się mogło, że ze skrawków materiałów już nic nie da się uszyć. Jednak połączone na nowo tworzą często unikalny, piękny przedmiot – praktycznie nie do podrobienia. Podobnie rzecz ma się z ludźmi, którzy po rozpadzie swoich małżeństw albo długoletnich relacji partnerskich postanawiają zbudować swój świat na nowo. Świat, który już nigdy nie będzie taki sam jak kiedyś, bo każdy pozostawia za sobą cząstkę siebie w rodzinach, których funkcjonowanie zakończyło się fiaskiem.
Rozstanie, zwłaszcza dla małżeństw z dziećmi, jest o tyle trudne, że „młodzi rozwodnicy” muszą zmierzyć się z licznymi, dotąd nie znanymi im problemami związanymi głównie z opieką nad wspólnym potomstwem. Niestety, dziecko bardzo często w sytuacjach konfliktów pomiędzy rodzicami staje się narzędziem nacisku partnerów na siebie. Im większe rany zadane podczas małżeństwa, tym trudniej porozumieć się w kwestii wychowywania potomstwa. Rodzice naprzemiennie udowadniają sobie złą wolę, brak kompetencji rodzicielskich, czy też nieprawidłowe sprawowanie opieki nad dzieckiem.
A tu nagle, dodatkowo, okazuje się, że któryś z partnerów zaczyna z powodzeniem układać sobie życie – jak w piosence Agnieszki Osieckiej: „A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, bardzo się męczą, męczą przez czas długi, co zrobić, co zrobić z tą miłością”. Kiedy nie mamy już nastu lat, za sobą trudną historię, a przed sobą perspektywę wychowania dziecka pomimo rozpadu rodziny, nie jest prosto z otwartym umysłem tworzyć nową relację.
W głowie pojawiają się pytania: „Czy mam prawo do szczęścia? Przecież mam dzieci!”, „Co na to moja rodzina?”, „Czy dziecko zaakceptuje nowego partnera?”, „Co będzie, gdy mój były partner dowie się, że buduję nowy związek?”, no i wreszcie: „Co ludzie powiedzą?”.
Natłok pytań i negatywnych myśli może być przytłaczający, ponieważ nikt z nas nie żyje w próżni. Z każdej strony otaczają nas ludzie, a wraz z nimi pamięć różnych wydarzeń, związanych z poprzednią relacją. Często nowe relacje zmagają się z negatywną oceną, porównywaniem do byłych partnerów, irracjonalnymi wymaganiami otoczenia. Nowy partner wchodzący w relację jest czasami pod większą obserwacją niż niezidentyfikowane obiekty w przestrzeni powietrznej. Liczba problemów rośnie, a partnerzy zaczynają się gubić. Zatem jak to zrobić, żeby się nie narobić, a żeby się udało?
Akceptacja to fundament
Po pierwsze: akceptacja. Wydawać by się mogło, że po pierwsze miłość. Owszem, ona jest ważna, ale w sytuacji, kiedy wiążemy się z kobietą czy mężczyzną z dzieckiem/dziećmi – brak akceptacji może zabić każdą miłość. Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że nasz partner ma dzieci z poprzedniego związku, co oznacza, że dzieci były, są i będą w jego życiu. Zatem w naszym nowo budowanym związku nigdy nie będziemy sami. Relacja nie będzie gorsza. Po prostu będzie inaczej.
W ten sposób czasami bezdzietny mężczyzna staje się ojczymem dla dorastających nastolatków. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy oboje rodzice mają potomstwo i nagle stają się dużą rodziną, albo też kobieta musi poradzić sobie z podwójną rolą matki i macochy. Trudne? Owszem. W naszej prywatnej przestrzeni, w której po rozwodzie był układ rodzic-dziecko potrzebujemy znaleźć wystarczająco dużo miejsca czasami dla kilku osób – nowego partnera i jego dzieci. W dobie opieki naprzemiennej istnieje duża szansa, że dzieci naszych partnerów będą z nami okresowo mieszkać. Dlatego też odpowiedzenie sobie na kluczowe pytanie: „Czy jestem w stanie zaakceptować fakt, że mój partner jest też rodzicem?” jest niezmiernie ważne.
Zawsze pamiętajmy, że dzieciom jest również trudno. Dla dziecka rozwód rodziców zawsze oznacza dramatyczne przeżycie. Jego mały świat rozsypuje się na kawałeczki, pojawia się w życiu nowa postać: macocha lub ojczym. Ma prawo być nieufne, ma prawo być niezadowolone, ma prawo do czasu na adaptację do zmian następujących w jego życiu. To zdrowe postawy dorosłych są gwarantem bezpieczeństwa dziecka, i proszę mi wierzyć, jeśli będziemy chcieli mieć dobrą relację z dziećmi naszego partnera to będziemy ją mieć.
Wspólnie ustalone zasady
Po drugie – ustalamy zasady. Zapewne ci , którzy mają za sobą nieudane związki, wiedzą już na co w życiu się godzą, a na co nie. Ustalanie wspólnych zasad dotyczących funkcjonowania nowo powstałej rodziny będzie pomocne w budowaniu relacji pomiędzy poszczególnymi jej członkami. Warto zdawać sobie sprawę, że w polskim prawie macocha i ojczym mają swoje prawa i obowiązki. W gabinecie psychologicznym często podnoszony jest temat dzieci partnera, kiedy w rodzinie patchworkowej rola macochy, ojczyma jest podważana przez partnerów z poprzednich związków, a czasami, co jest jeszcze trudniejsze – partnerów z nowej relacji.
To, że nie jesteś się biologicznym rodzicem, nie oznacza, że w rodzinie zrekonstruowanej nie masz żadnych praw. Także zarzuty: „nie masz prawa wypowiadać się w kwestii mojego dziecka”, „to nie twoje dziecko” nie są prawdą z punktu widzenia prawa. Człowiek, który wchodzi w związek małżeński z osobą posiadającą dzieci nabywa prawa i obowiązki z tytułu powinowactwa powstałego pomiędzy małżonkiem a jego krewnymi. Nie ustaje ono, nawet po rozwodzie. Macochą czy ojczymem jest się zatem do końca życia. Nie posiada się władzy rodzicielskiej, ale jeśli zostanie się upoważnionym przez jednego rodzica można względem dziecka podejmować różnego rodzaju decyzje związane ze szkołą, zdrowiem itp.
W uzasadnionych przypadkach może powstać obowiązek alimentacyjny w stosunku do pasierbów, ale też pasierbów w stosunku do macochy lub ojczyma. Kodeks rodzinny nakłada obowiązek dobrego traktowania pasierbów. Utrudnianie kontaktów, złe traktowanie, niewypełnianie swoich obowiązków może być uznane za dowód winy rozpadu pożycia małżeńskiego. Właśnie z powyższych powodów, niezmiernie ważne jest ustalenie zasad na początku relacji. Bez względu na okoliczności, w nowo powstałej rodzinie, małżonkowie powinni mieć wspólną strategię wychowywania przysposobionego potomstwa. W strategie włączeni powinni być wszyscy zainteresowani od byłych partnerów na rodzicach, teściach, babciach, ciociach, wujkach kończąc. Pamiętajcie Państwo – jest to sytuacja, w której dobro dziecka jest kluczem. Dziecko nie jest zagrożeniem, a dopełnieniem relacji.
Praca, uważność, myślenie
Po trzecie: inni członkowie systemu rodziny. Biologiczny rodzic, czyli była żona, były mąż mojego partnera może być niedoskonały. Nie musi nas lubić, akceptować, kochać – w końcu poniósł stratę. Mogą nim kierować takie emocje jak np. zazdrość. Niekoniecznie o partnera, z którym się rozstał, ale o fakt, że udało mu się zbudować nową relację. Zrekonstruowanie rodziny jest ogromnym sukcesem i to należy docenić. Patchworkowe rodziny, często są dewaluowane nawet przez najbliższych, a wszak im właśnie należy się największe wsparcie rodziców, sióstr, braci. Każdy, kto budował dom, wie, jak jest ciężko, a budowanie nowej rodziny to taki dom z cegieł różnej wielkości, koloru czy struktury.
Dopasowanie wymaga pracy i pomysłu. Małżonkowie z rodzin patchworkowych często skarżą się, że byli partnerzy któregoś z nich starają się ich poniżać, teściowie często podkreślają, że byli partnerzy umieli coś lepiej, zaś przysposobione dzieci są buntowane przeciwko nim. Aż chce się w tym momencie uderzyć pięścią w stół. Proszę Państwa, bycie rodzicem jest wyzwaniem, bycie macochą czy ojczymem jeszcze większym. Wchodząc w nowy związek, trzeba pokochać nie tylko jedną osobę, ale całe dobrodziejstwo inwentarza. Zatem zrozumienie i wsparcie są w tym miejscu bardzo pomocne. Dwoje ludzi z dziećmi buduje rodzinę. Ocena, krytyka czy złote rady nie są im do szczęścia potrzebne. Za wsparcie, zrozumienie i pomoc będą niezmiernie wdzięczni.
Delikatność, elastyczność, zrozumienie
Po czwarte: „dzieci szybko rosną”. Rosną – a potem rozliczają i mówią, co myślą. Ran zadanych w dzieciństwie nie da się cofnąć, a ich skutek widoczny jest przez całe życie. Dla dzieci nowi partnerzy rodziców to wielka niewiadoma. Mogą mieć trudności z akceptacją sytuacji, mogą początkowo ich nie lubić. Dzieci mają trudność, jeśli rodzona matka lub rodzony ojciec komentują nową relację, obrażają nowych partnerów, oskarżają o rozpad rodziny. W dziecku powstaje silny konflikt wewnętrzny i lęk przed odrzuceniem ze strony krytykanta – biologicznego rodzica. Boi się angażować w nową relację: „bo mamusia będzie smutna”, „bo tatuś będzie zły”. Takie sytuacje mogą być brzemienne w skutkach, powodując u dziecka długotrwałe urazy psychiczne. W takich sytuacjach, skupienie się na budowaniu relacji z dzieckiem jest najlepszym wyjściem. Ono nie ma wpływu na dorosłych obok siebie. Na to co i w jaki sposób mówią. Jeśli energię poświęcimy na poznanie dziecka, bycie z nim oraz tworzenie bezpieczniej przestrzeni, z czasem zrozumie, że macocha lub ojczym nie jest wrogiem.
Miłość, intuicja i wiara
Nie sposób w skrócie opisać wszystkich możliwych problemów rodziny zrekonstruowanej, popularnie zwanej patchworkiem. Wskazane wyżej tematy wydały mi się najważniejsze. Zrozumienie trudności, z jakimi borykają się nowi małżonkowie może być kluczowe w mądrym wspieraniu i unikaniu oceny ich działań. Rodzicielstwo bywa wyzwaniem dla wielu z nas, proszę sobie wyobrazić jak trudne jest bycie rodzicem dla dziecka przysposobionego. Adopcyjne rodziny przechodzą wielomiesięczny proces. Pracują z ekspertami, mają wsparcie psychologiczne, biorą udział w licznych warsztatach z zakresu rodzicielstwa. Rodziny patchworkowe nie mają tyle szczęścia. Bazują na miłości, intuicji i wierze, że się uda. Zawsze warto pamiętać, że w sytuacjach trudnych, można skorzystać z terapii rodzinnej, gdzie do psychologa udaje się cała rodzina wraz z dziećmi. Praca nad relacjami pod czujnym okiem specjalisty skutkuje rozwiązaniami, które mogą być filarem pozytywnych zmian.
Autorka jest psychologiem, certyfikowanym konsultantem terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach oraz terapeutą w procesie certyfikacji. W swojej pracy łączy pasję, jaką jest psychologia, z wieloletnim doświadczeniem pracy z ludźmi w organizacji. Prowadzi w Koszalinie gabinet terapeutyczny. Kontakt pod nr telefonu 798666497 lub e-mail: sylwia.hillejarzabek@gmail.com