W swojej historii Koszalin nigdy nie był znaczącym ośrodkiem gospodarczym, odgrywając w regionie głównie rolę siedziby władz administracyjnych. Od końca XIX wieku promował się jednak również jako miejsce atrakcyjnie turystycznie.
Choć początków turystyki można doszukać się już w starożytności, przez kolejne tysiąclecia podróżowanie dla przyjemności było przywilejem nielicznych i bogatych. W miarę rozwoju sieci dróg i rozwoju środków transportu rosła liczba podróżników pragnących poznać nowe miejsca. Powstawały linie dyliżansowe, turystyka stawała się źródłem dochodu nie tylko dla osób zajmujących się obsługą podróżnych, ale również dla mieszkańców miejscowości będących celem podróży.

Wynalazek maszyny parowej mającej zastosowanie w żegludze i kolejnictwie skrócił czas przemieszczania się pomiędzy odległymi miejscowościami, podróże stały się też znacznie tańsze i utraciły swój elitarny charakter. Pierwszą linię kolejową łączącą angielskie miejscowości Stockton i Darlington otwarto w 1825 roku. Dziesięć lat później pierwsza droga żelazna na kontynencie europejskim połączyła Brukselę i Mechelen, a w grudniu tego samego roku wybudowano pierwszy w Niemczech sześciokilometrowy odcinek linii kolei żelaznej między Norymbergą i Fürth. Umożliwiło to nie tylko łatwiejszy przewóz towarów, ale również coraz więcej osób mogło pozwolić sobie na podróżowanie dla przyjemności poznawania nowych miejsc.
Dzieje turystyki masowej można liczyć od wycieczki pociągiem dla 570 angielskich robotników z Leicester do Loughborough, zorganizowanej przez biuro podróży założone w 1841 roku przez baptystycznego kaznodzieję Thomasa Cooka. Wprowadzoną przez niego nowością było wliczenie w cenę wycieczki kosztów przejazdu i wyżywienia. W 1854 roku Cook rozszerzył działalność turystyczną i uczynił z niej swoje jedyne źródło utrzymania. W 1861 roku zorganizował dla angielskich robotników pierwszą międzynarodową wycieczkę pociągiem i statkiem do Paryża. Siedmiodniowa wyprawa składała się z przedpłaconych kuponów na podróż, zakwaterowanie i posiłki. Sloganem „Railways for the Millions” (Koleje dla milionów) propagował podróże pociągami dla masowego klienta. Do 1865 roku biuro turystyczne Thomasa Cooka miało już swoje oddziały w większości liczących się państw europejskich, współpracując z przedsiębiorstwami kolejowymi i żeglugowymi.
Za pierwsze niemieckie biuro podróży uważa się przedsiębiorstwo założone w 1854 r. przez nauczyciela Karla Riesla, który zdobył praktyczne doświadczenie w organizowaniu i prowadzeniu wycieczek szkolnych. Firma Riesel oferowała swoim klientom organizację wyjazdów firmowych do Włoch, Hiszpanii, Szwajcarii, Afryki Północnej i krajów Orientu, sprzedaż biletów dla krajowych i zagranicznych przedsiębiorstw kolejowych i żeglugi parowej, a także sporządzanie planów podróży. Biuro pełniło również funkcję centralnego centrum informacyjnego uzdrowisk Morza Północnego i Bałtyckiego, dzięki czemu klienci mogli dowiedzieć się o istnieniu nie tylko dużych i modnych miejscowości takich jak Zoppot (Sopot) czy Kolberg (Kołobrzeg), ale również niewielkich nadmorskich wsiach takich jak Sorenbohm (Sarbinowo) i Nest (Unieście), do których można było dotrzeć oddaną do użytku w 1859 roku linią kolejową z Berlina do Koszalina, a następnie omnibusem kursującym wybudowaną kilka lat wcześniej bitą drogą z Koszalina do Mielna.
Przewodniki i baedekery

Karl Riesle wspomagał swoją działalność publikowanym co roku „Przewodnikiem hotelowym”, wydawanym w nakładzie 15 tys. egzemplarzy. Ten pomysł nie był jednak ani pierwszy, ani jedyny na rynku. Jeden z pierwszych przewodników turystycznych został wydany już w 1741 roku w Hamburgu. Oprócz map, nabywca znajdował tam opisy najwygodniejszych tras (dróg pocztowych) z podaniem odległości w milach między kolejnymi miastami, ciekawych miejsc do zwiedzenia, cen oraz pieniędzy używanych w opisywanych krajach. Każda trasa rozpoczynała się w Hamburgu. W kolejnych rozdziałach opisano kolejne podróże m.in. do Francji, Anglii, a także – co powinno zainteresować mieszkańców Pomorza – przez Rostock, Szczecin, Karlino i Koszalin do Gdańska. Czytelnik mógł dowiedzieć się, ile mil pruskich dzieliło Koszalin od Hamburga ( 65 mil, ówczesna jednostka długości wynosiła ok. 9 km), jak było daleko np. między Karlinem i Koszalinem (3 mile) oraz dokonać obliczeń, ile czasu zajmie mu podróż. Przewodnik zawierał też krótkie wzmianki o mijanych na trasie miastach. O Koszalinie napisano, że należy do króla Prus, znajduje się w odległości mili od morza, jest otoczone wieloma stawami i bagnami, znajduje się tu cytadela i zamek, w którym rezydował biskup kamieński.
Od 1832 roku ukazywały się również popularne przewodniki wydawane przez Karla Baedekera w miękkiej oprawie, o niewielkim, wygodnym w podróży rozmiarze. Od początku cieszyły się dużą poczytnością, dając nazwę nie tylko tej formule turystycznych wydawnictw, ale również zapoczątkowując ich 190-letnią historię. Dzięki starannie aktualizowanym informacjom i najnowocześniejszym mapom przewodniki te stały się podstawowym źródłem informacji dla turystów. Karl Baedeker dużo podróżował, aby osobiście zebrać do nich wszystkie dane i oznaczać systemem „gwiazdek” miejsca, zabytki, hotele, które polecał odwiedzić. W przewodniku z 1857 roku opisującym podróż ze Szczecina do Gdańska, o Koszalinie zamieścił wzmiankę krótszą niż ta z 1741 roku. Podano tam jedynie, że Cöslin jest najbardziej znanym miastem na tej trasie liczącym 10 tysięcy mieszkańców, na rynku stoi pomnik Fryderyka Wilhelma I, a przenocować można w hotelu Dürrego. Pięć lat później notkę uzupełniono o informację, że miasto jest siedzibą władz rejencji oraz że jest połączone linią kolejową ze Szczecinem, do którego jazda trwa około czterech godzin.
Idylliczne kąpieliska

Rosnąca ilość gości odwiedzających podkoszalińskie „perły Bałtyku”, jak nazywano wsie między Sarbinowem a Łazami spowodowały aktywność rodzimych wydawców. Wydany w 1908 roku mały przewodnik po Koszalinie i okolicach podawał przydatne informacje o nadmorskich kąpieliskach. Oprócz krótkiego rysu historycznego kuracjusz mógł z nich dowiedzieć o warunkach klimatycznych i pogodowych, frekwencji kuracjuszy w poprzednich latach, ofercie leczniczej, do której zaliczano zimne i gorące kąpiele, świeże powietrze (Luftkuren), a nawet picie mleka (Milchkuren). Prócz tego podano tam informacje o opłatach letniskowych, połączeniach drogowych i kolejowych, adresach sklepów, urzędów pocztowych, lekarzy i miejscach nabożeństw. Autorzy zamieścili nawet propozycje zabawnych wierszyków, które można było wpisywać na wysyłanych znad morza kartkach pocztowych.
Przewodnik nie ograniczał się jednak tylko do miejscowości nadmorskich. Oprócz licznych reklam wykupionych przez właścicieli koszalińskich restauracji i sklepów, pokaźną część wydawnictwa zajmował Koszalin i jego okolice. Przybysz mógł w niej znaleźć zarówno informacje o historii miasta, związanych z nim najsłynniejszych postaciach, taryfach dorożek, a także propozycje wycieczek po mieście oraz w jego pobliże: na Górę Chełmską, nad jezioro Lubiatowskie, do lasu Bukowego przy drodze na Kołobrzeg, a także do wszystkich pobliskich miejscowości takich jak Skwierzynka, Niekłonice, Świeszyno i Bonin, które polecano jako miejsca, gdzie wędrowcy mogli napawać się wspaniałymi widokami na miasto. Całość opatrzona była rycinami przedstawiającymi koszalińskie zabytki i pomniki oraz uproszczoną mapką w skali 1:2 250 000.
Taka formuła przewodnika powtarzana była w kolejnych latach, np. w 1912 roku przy okazji koszalińskiej Wystawy Rzemiosła, Przemysłu i Rolnictwa. W 1914 roku wydany przez koszalińską firmę Rosenberga folder zatytułowano „Koszalin i jego kąpieliska, uzdrowisko klimatyczne (Luftkurort) u stóp Góry Chełmskiej”, dodając informację o możliwościach uprawiania sportów zimowych w Koszalinie i jego okolicach oraz o właśnie powstałym lotnisku. Mimo że przez kolejne lata służyło ono jedynie jako miejsce treningowe w utworzonej właśnie szkole pilotów wojskowych, a w 1919 roku wraz z jej likwidacją zostało zamknięte, w folderze turystycznym z 1925 roku w notatce pt. „Koszalin w pomorskim ruchu lotniczym” można było przeczytać o trwających tam pracach wykończeniowych mających doprowadzić do ustanowienia trzech połączeń powietrznych tygodniowo. Informację też powtórzono w wydanym dziewięć lat później (1934) przewodniku zatytułowanym „Nad Bałtyk przez Koszalin” z podtytułem „Koszalin i jego idylliczne kąpieliska”, ale okazała się ona jedynie ambitnymi zamierzeniami. W turystycznym folderze z końca lat 30. polecane są już tylko tereny w podpolanowskich Kępinach (Neumühlenkamp) wykorzystywane do lotów szybowcowych.
Spacer na Pisklą Górę

Po 1945 roku turystyczne walory Koszalina zostały dostrzeżone wkrótce po przyłączeniu Pomorza do Polski. W 1949 roku w serii Biblioteki Krajoznawczej ukazał się przewodnik zatytułowany „Koszalin i okolice”. Jego autorem był Józef Staśko z Krakowa i czytając to co napisał trudno oprzeć się wrażeniu, że w Koszalinie był krótko, skoro zamieścił tam informację o rzekomo wciąż istniejącej w mieście ogromnej fabryce papieru, oraz fabryce wędlin, rozsyłającej po całym Pomorzu swoje specjalności. Autor mylił też nazwy: Dzierżęcinkę nazywał Dersęciną, ul. Armii Czerwonej to dla niego ul. Rokossowskiego, która „wiedzie na przedmieście Gdańskie z willami położonymi wśród lasu u stóp Góry Chełmowej.” Nie wiadomo także, skąd autor wziął nazwy miejscowości Zalesie, Trzciana i Malinowo wymienione na trasie między Koszalinem i Mielnem.
Bardziej profesjonalne było opracowanie pt. „Koszalin, Mielno i okolice” z 1958 roku autorstwa koszalinianina Józefa Chrząszczyńskiego. Choć autor nie ustrzegł się obowiązkowych w tamtych latach propagandowych passusów o „wieloletniej niewoli tej dzielnicy Polski”, która “powróciła” jako tzw. Ziemie Odzyskane, warto dziś zwrócić uwagę na jego opisy proponowanych podmiejskich wycieczek. Jedną z nich była przechadzka na Wzgórze Piskląt (przed 1945 r. Kickel Berg): „Wychodzimy ulicą Młyńską, a dalej Fałata. W odległości 1 km od szpitala (dziś Dom Miłosierdzia Bożego – przyp. K.U.), około 200 m. polną drogą w lewo znajduje się wzgórze położone 50 m. n.p.m. Widok ze wzgórza na panoramę miasta zalicza się do najpiękniejszych.”
Zbiegiem okoliczności dziś na dawnym Wzgórzu Piskląt oprócz budynków Politechniki stoją metalowe ptaki Władysława Hasiora., współcześnie również wymieniane jako turystyczna atrakcja miasta.
W kolejnych latach wydawano jeszcze wiele publikacji dla turystów, wypełnionych reklamami ówczesnych przedsiębiorstw, całorocznymi planami imprez oraz cennymi dziś fotografiami. Wszystkie one mogą być dziś znakomitym źródłem wiedzy o przeszłości miasta.