izabela rogowska 9b Kultura

„Stosunki na szczycie”- publiczność się nie nudzi

Fot. Izabela Rogowska

Dojrzali aktorzy dobrze radzą sobie w roli reżyserów komedii i fars. Kolejnym potwierdzeniem tej reguły są „Stosunki na szczycie”, czyli najnowsza premiera Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w reżyserii Wojciecha Rogowskiego, który również gra w tym przedstawieniu.

Lekka forma – tak pobłażliwie kwituje się farsę jako gatunek teatralny. Owszem, przedstawiana w niej historia jest z definicji błaha a przytrafiające się bohaterom przygody są nieskomplikowane. Nie znaczy to jednak, że farsa „gra się sama”. Zwłaszcza z racji szybko zmieniającej się akcji wymaga ona precyzji, wyczucia czasu i słowa. Tak więc praca nad farsą musi się zacząć od głębokiej analizy tekstu, by usunąć z dialogów wszelkie zawalidrogi potencjalnie osłabiające tempo scenicznych zdarzeń.

I tu reżyserowi z pomocą przychodzi często dramaturg. W przypadku „Stosunków na szczycie” – Tomasz Ogonowski. Przy literackim opracowywaniu tego typu tekstów najważniejsza jest językowa zręczność, a tej Tomaszowi Ogonowskiemu jako doświadczonemu redaktorowi nie brakuje. I to się w tym przedstawieniu czuje.

Nie ma farsy bez kilkorga drzwi na scenie – widocznych i niewidocznych. To w nich pojawiają się i znikają bohaterowie, nakręcając spiralę zabawnych nieporozumień (ogromne wyzwanie dla inspicjenta, który musi nad tym szaleństwem zapanować). Jest taki moment w koszalińskich „Stosunkach…”, że ręce same składają się do oklasków właśnie w reakcji na precyzję, z jaką drzwi się otwierają i zamykają, a każdy taki moment oznacza pojawienie się na scenie postaci, która znika z niej dokładnie w tym samym momencie, kiedy ma na chwilę wejść ktoś inny.

Dla uznania inscenizacji farsy za udaną i dla wysokiej oceny pracy reżyserskiej konieczna jest wierność konwencji, bo komedia omyłek to jeden z najbardziej skonwencjonalizowanych gatunków teatralnych: schematyczna konstrukcja fabularna z miłosną intrygą w tle, dynamiczna akcja oparta na zestawie tych samych gagów i chwytów scenicznych, przejaskrawieniach. W spektaklu wyreżyserowanym przez Wojciecha Rogowskiego wszystko to odnajdujemy w odpowiedniej jakości. Jednak ostatecznym kryterium powodzenia są reakcje publiczności, bo w końcu chodzi o rozrywkę. Publiczność na „Stosunkach…” się śmieje, a przynajmniej nie nudzi.

Napisać znakomitą farsę jest tak samo trudno jak ją zagrać. Nielogiczne przebieranki i absurdalne sytuacje muszą ułożyć się ostatecznie w logiczny ciąg, a poza dowcipem słownym i sytuacyjnym, powinno być pikantnie, ale nie wulgarnie. Nie zawsze udaje się tę granicę zachować. Umie to Edward Taylor, który jest autorem znakomicie czującym gatunek. Może dlatego, że swoją karierę zaczynał od pisania tekstów do rewii, w których również grywał.

Fabuła jego „Stosunków na szczycie” stała się już lekko nieaktualna, od kiedy Wielka Brytania wystąpiła z Unii Europejskiej, ale to drobiazg, bo przecież nie o konkretne osoby tutaj chodzi, tylko o pewne typy ludzkie i ich przywary. Oto Clive Partridge, wysoki urzędnik Brytyjskiej Komisji Wspólnego Rynku w wynajętym mieszkaniu czeka na Jaquesa Berriego, komisarza ds. handlu, by upewnić się o jego poparciu w głosowaniu na stanowisko przewodniczącego komisji handlu. Cały galimatias zaczyna się od tego, że na lotnisku ginie mu bagaż, a on sam traci „strój roboczy”, czyli garnitur. Później (zupełnie nie w porę) pojawia się kochanka, żona, i jeszcze jedna kobieta…

Farsa wymaga najlepszych, kreacyjnych aktorów, którzy potrafią błahość tekstu wypełnić osobowością i umiejętnościami technicznymi. Oczywiście w przypadku tak niedużego zespołu jak w koszalińskim BTD, reżyser wybór ma mocno ograniczony. Wojciech Rogowski poradził sobie z tym wyzwaniem, dzięki czemu oglądamy na scenie popis świetnego warsztatu ze strony wszystkich występujących aktorów. Może jedynie Adam Lisewski sprawia wrażenie, jakby nie do końca dobrze czuł się w roli młodego dyplomaty. Ale to pewnie kwestia najmniejszego scenicznego doświadczenia tego aktora w gronie uczestników spektaklu.

Podsumowując: kolejna po „Mayday” i „Kochanych pieniążkach” farsa w repertuarze Bałtyckiego Teatru Dramatycznego dostarcza tego, co powinna – rozrywki. A że jest zrobiona bardzo sprawnie, ma szansę – jak pozostałe wymienione przedstawienia – długo gościć na afiszu. A komu nie w smak lżejsze formy, niech poczeka na kolejną premierę, a będzie nią „Tango” Sławomira Mrożka w reżyserii Pawła Szkotaka.

Stosunki n szczycie” (tytuł oryginalny „A Rise in the Market”)
Reżyseria: Wojciech Rogowski
Autor: Edward Taylor, przekład: Elżbieta Woźniak
Obsada: Bernadetta Burszta, Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Beata Niedziela, Marcin Borchardt, Adam Lisewski, Wojciech Kowalski, Wojciech Rogowski
Inspicjent: Izabela Rogowska
Scenografia/Kostiumy: Beata Jasionek
Dramaturgia/Oprawa muzyczna: Tomasz Ogonowski
Spektakl trwa dwie godziny (z przerwą)