7C7689EC 058E 472B 881A 927C5BD70550 Moda
Processed with VSCO with hb1 preset

Tiule i koronki w roli głównej: Eteryczna bielizna spod ręki koszalinianki

svg%3E Moda

Dainty Wolf to unikatowa marka bielizny z delikatnymi tiulami i koronkami. Subtelne, kobiece i zmysłowe projekty w swojej koszalińskiej pracowni tworzy Diana Wilczek-Kabacińska. Większość modeli powstaje na zamówienie w duchu slow fashion, niemniej jednak markę, która zadebiutowała w 2015 roku, doceniają celebrujące kobiecość i pewność siebie panie szukające oryginalnych projektów i szlachetnych tkanin.

– Bielizna, szczególnie tak eteryczna jak Dainty Wolf, wydaje się czymś niezwykle delikatnym. Jak pracuje się z wyjątkowymi tkaninami?

Diana Wilczek – Kabacińska: – Faktycznie są̨ to wyjątkowe materiały. Tiule, koronki, satyny wymagają̨ precyzji i dobrego sprzętu. Praca z nimi jest dość trudna. Trzeba mieć wprawę̨ i cierpliwość. Na przykład do powstania jednego biustonosza potrzeba kilku maszyn. Pomimo to praca jest ciekawa i satysfakcjonująca, bo różnorodność wzorów, kolorów i faktur daje duże pole do działania. Nie ma tu mowy o nudzie.

– Wydaje się, że na rynku jest już wszystko, jak znaleźć swój pomysł na biznes?

Myślę, że ze względu na przesyt wszystkiego na rynku trzeba znaleźć́ swoją niszę, wyróżnić́ się. Świadomość́ konsumentów jest coraz większa, bardzo zwracają̨ uwagę̨ na jakość́ produktów. Jeśli znajdziesz swoją drogę̨ i będziesz to robić́ dobrze, klienci zauważą cię i docenią. U mnie wszystko zaczęło się̨ od jednego stanika, który uszyłam dla siebie. W tamtym czasie nie mogłam znaleźć́ takiego, jaki by mi się podobał i był wygodny. Jako że posiadałam maszynę do szycia i dużo pomysłów, postanowiłam uszyć́ coś dla siebie. Pierwszy egzemplarz nie był perfekcyjny, co zmotywowało mnie do uszycia kolejnych. W ten sposób dopracowywałam konstrukcje, by ostatecznie powstał model idealny, spełniający moje oczekiwania. Moją pracą pochwaliłam się̨ koleżankom, które były pod wrażeniem i od razu zapragnęły mieć́ coś podobnego. Tak zrodził się̨ pomysł na moją markę̨.

Zaczynałam szycie na starej maszynie. Jednak szybko zorientowałam się̨, że na niej nie da się̨ wszystkiego wykonać. Maszyna zrywała nitkę̨ i wciągała materiał niszcząc go przy okazji, co było bardzo frustrujące. Dlatego na początku wszystkie zarobione pieniądze inwestowałam w profesjonalny sprzęt. Dziś mam własną dobrze wyposażoną pracownię i jestem niezależna od podwykonawców. W naszej pracowni powstają̨ nie tylko moje projekty, ale szyjemy też dla innych marek.

– Do kogo z założenia adresowane są twoje produkty?

Kieruję je do kobiet, które chcą̨ wyglądać i czuć się wyjątkowo. W naszej bieliźnie będą̨ mogły celebrować swoje piękno i kobiecość.

– Jak powstają kolekcje, w końcu Dainty Wolf kupują panie zarówno na jakiś szczególny wieczór jak i na co dzień?

Kiedy pomysł rodzi się w głowie, przelewam go na papier, choć coraz częściej – ze względu na szybkość – pracy, szkicuję na tablecie. Tworzę szablon. Myślę nad materiałami, ich fakturą i kolorem do danego modelu. Oprócz wyglądu liczy się też funkcjonalność, dlatego zanim produkt trafi do sprzedaży, prototyp może być wiele razy odszywany i testowany aż do uzyskania zadowalającego efektu. Czasem zdarzy się pomysł, który wydaje się dobry, w ostateczności po wielu próbach zostaje odrzucony. Wszystkie kolekcje Dainty Wolf powstają od początku do końca w naszej własnej pracowni w Koszalinie.

– Kobiece ciała są różne, twoja bielizna ma w sobie coś niepohamowanego, pociągającego, jest odważna. Co sądzisz o szerokim nurcie akceptowania swojego ciała?

To jest bardzo ważny temat. Szczególnie teraz, gdy w przestrzeni social mediów jesteśmy karmieni wyretuszowanymi zdjęciami, filtrami odrealniającymi ludzkie twarze i sylwetki. Dzięki zaangażowaniu ludzi w propagowanie różnorodności jako normalności, widzimy powoli zmieniający się trend. Sama, jako młoda dziewczyna, dorastałam w czasach kultu Kate Moss i rozmiaru zero. Życzyłabym kolejnym pokoleniom uwolnienia się spod dyktatury jakiegokolwiek wyobrażenia „idealnego wyglądu”. Jeśli choćby jedna dziewczyna na sto dzięki zaangażowaniu propagatorów ruchu body possitive zmieniłaby nastawienie do swojego ciała na bardziej pozytywne, to warto! A pamiętajmy, że niezależnie od rozmiaru najważniejsze jest zdrowie. Dbajmy o siebie w miłości i trosce, a niepostrzeżenie akceptacja wyprze nadmierny krytycyzm w ocenie własnego ja.

– Jakie są twoje marzenia i plany?

Moim marzeniem jest by ciagle tworzyć i rozwijać się. Chcę zachować nasz charakter, unikatowość produktów i pozostać w duchu slow fashion. Zawsze byłam „duszą artystyczną”. Malowałam, rysowałam, rzeźbiłam. W dzieciństwie uczęszczałam na zajęcia do ogniska plastycznego, co skłoniło mnie by pójść dalej tą drogą. Ukończyłam Liceum Plastyczne, później studia na kierunku Architektura Wnętrz, jednak to nie było to, co chciałam robić. Szczególnie, że pomysł na moją markę zrodził się w trakcie studiów i to mnie pochłonęło całkowicie. Mimo że kocham to, co robię, to czasem potrzebuję odskoczni. Mój mąż Dawid Kabaciński jest muzykiem, producentem muzycznym i DJ-em występującym pod pseudonimem Sikdope, gra koncerty z muzyką elektroniczną na całym świecie, a ja dużo z nim podróżuję. Podczas tras często fotografuję jego występy, co stało się moim hobby. Ostatnio zaczęłam uczyć się tatuażu, który siedział mi w głowie od lat. Dopiero teraz nadarzyła się okazja, by spróbować́ aktywności w tej dziedzinie.