0B1A9565 2 Kultura

Musicale – plaster na trudne czasy

Wielbiciele tego gatunku są w stanie pokonać setki kilometrów, żeby – często po raz kolejny – zobaczyć ulubiony musical. Koszaliński Teatr Muzyczny Adria jest zaś jedyną prywatną sceną w Polsce nastawioną wyłącznie na tę formę teatralną. Jest młodziutki, rozpoczął trzeci sezon działalności. Wystartował w wydawać by się mogło najtrudniejszym momencie, bo tuż przed pandemią koronawirusa. Ambitnie sięga po tytuły z najwyższej półki. Rozmawiamy z Magdaleną Łoś – Wojcieszek, dyrektorką teatru oraz Kacprem Wojcieszkiem, jego dyrektorem artystycznym.

– Trudny czas wybraliście na rozpoczęcie działalności.

svg%3E Kultura

Magdalena Łoś – Wojcieszek: – To nie my wybraliśmy czas… Prawda jest taka, że dwa miesiące przed pandemią, w styczniu 2020 roku, kupiliśmy lokal, w którym powstał nasz teatr muzyczny. Lockdown zaskoczył nas, jak wszystkich, i zmusił do weryfikacji planów. Na scenę z możliwością grania dla stu procent widowni wróciliśmy dopiero w maju tego roku. To bardzo długi czas niepewności jak na debiut.

– Wy sami nie jesteście debiutantami, w świecie muzycznym funkcjonujecie dłuższy czas. Dlaczego więc wybraliście Koszalin? Czy to dobre miejsce na teatr muzyczny, na dokładkę jednoznacznie sprofilowany?

svg%3E Kultura

Kacper Wojcieszek: – To prawda. Debiutantem jest Adria a nie my. Oboje przez wiele lat tworzyliśmy podobne rzeczy w innym miejscu. Odbiór był niesamowity, to nam dało motor do snucia planów i marzeń o własnej scenie z prawdziwego zdarzenia. Czemu Koszalin? Ciągle myślimy, że jest to dobre miejsce na scenę musicalową, szczególnie, że publiczność i fani ściągają do nas z różnych stron Polski.

M.Ł-W: – Naszą widownię stanowi spora część gości nie z Koszalina. To wielbiciele musicali, którzy dla „swojego” tytułu są w stanie przejechać nawet setki kilometrów i to nie jeden raz. Spektakle muzyczne ogląda się zupełnie inaczej niż sztuki w teatrze dramatycznym. Musicale wymagają żywiołowości, dynamiki, emocji. Stojąc na scenie „karmimy się” publicznością, widzimy jej reakcje. Im bardziej spontaniczne, tym lepiej. Rodzima publiczność jest nieco spokojniejsza, ale jak podłapie, że w naszym teatrze można i trzeba bawić się na głos, szybko dołącza.

K.W.: – Nadal jednak spotykamy się z tym, że nie wszyscy w Koszalinie o nas słyszeli, choć nazwą nawiązujemy do dawnej Adrii, czyli pierwszego kina w mieście, które przez kilkadziesiąt lat miało tu swoją siedzibę. Również my mamy z tego powodu sentyment do tego miejsca. Musicale są młodym gatunkiem sztuki. Niektórzy kojarzą je ze „śpiewającymi” filmami, inni z nowojorskim Broadwayem. W Polsce gatunek ten rozwija się szybko, przynosi rozrywkę, bawi, odpręża, jest jednak wymagający. Potrzeba tu wszechstronnie utalentowanych artystów. Najważniejszy jest jednak głos.

– Jaką sceną jest Adria?

KW: – W naszym teatrze nie zamykamy się na pomysły. Chcemy dawać widzom rozrywkę na najwyższym poziomie, dlatego walczymy o brodwayowskie tytuły, co nie zawsze jest łatwe. Zdobyć licencję na określony spektakl to praca wymagająca kilku miesięcy oraz wielu warunków do spełnienia. W ostatnim naszym spektaklu „In the Heights” jest sporo języka hiszpańskiego, bo takie były warunki otrzymania licencji, w „Bodyguard” piosenki musiały być tylko po angielsku. Oczywiście warunków do spełnienia jest znacznie więcej, ale to nas nie zniechęca. Wysoko ustawiona poprzeczka sprawia, że na takie spektakle zjeżdżają fani z całej Polski.

M.Ł-W: – Prowadzimy tu także Szkołę Musicalową Adria. Kilka tygodni temu wystartował kolejny semestr. Prowadzimy w niej zajęcia aktorskie, choreograficzne oraz wokalne dla dzieci i dorosłych. Niektórzy debiut sceniczny mają już za sobą. Wspólnie rozwijamy pasję i uczymy się od siebie wzajemnie. Nasi podopieczni bez względu na wiek mają okazję spróbować fantastycznej przygody, z którą być może zwiążą swoje życie zawodowe. Ponadto odbywają się tu także Letnie Warsztaty Musicalowe. Za nami też pierwsza edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Musicalowej Adria 2022

KW: – Czasem dostajemy zapytania, czemu nie jeździmy z naszymi przedstawieniami do innych miast. Odpowiedź jest prozaiczna. Organizacja spektaklu to ogromne przedsięwzięcie. Wielu artystów – przeważnie 22-25 osób, skomplikowane scenografie (realizacją zajmuje się 6-7 osób), a i licencjonowanych tytułów nie można zgrać na każdej scenie. Dlatego warto przyjechać do nas i poczuć klimat Adrii na miejscu.

svg%3E Kultura

– Aby Adria na nowo stała się Adrią budynek musiał przejść spory remont

KW: – To niekończąca się opowieść. Włożyliśmy tu ogrom pracy. Po funkcjonującym tu kinie przez kilka lat w budynku mieścił się obiekt sportowy. Powrót do kameralnego klimatu zajął nam trochę czasu. Bardzo cieszy nas to, kiedy odwiedzający nas goście czują się u nas dobrze, przytulnie, wchodzą do innego świata, pozostawiając za drzwiami codzienność. Jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Jednym z takich marzeń jest stworzenie podwyższenia na widowni, dzięki czemu uzyskalibyśmy układ teatralny z niewielkim spadkiem. Byłaby to korzyść dla wszystkich oglądających. Czasy mamy niełatwe, więc takie marzenia muszą poczekać. Niestety, trudno obecnie cokolwiek planować. Kultura z jednej strony ma się dobrze, bo dla widzów jest mnóstwo propozycji, ale miejsca takie jak nasze, które jest zupełnie prywatnym przedsięwzięciem, żyje poniekąd w niekończącej się niewiadomej. Trochę do tego przywykliśmy, choć wiadomo, że chcielibyśmy inaczej.

M. Ł-W: – Kiedy powiem, że Adrię tworzymy od zera, to nie będzie żadna przesada. Dużo rzeczy robimy sami, a pomaga nam kilka zaprzyjaźnionych osób. Kacper reżyseruje, pisze scenariusze, występuje, ale też ogrania całą księgowość i wszystkie papierkowe sprawy. Ja poza sceną skupiam się na marketingu oraz na tym, aby jak na najwięcej osób pokochało Adrię, tak jak my.

svg%3E Kultura

– Poza licencjonowanymi brodwayowskimi tytułami na scenie Adrii zobaczyć można również wasze autorskie spektakle

KW: – Tak. W zeszłym sezonie widzowie mogli zobaczyć „Showlesque”, muzyczne widowisko naszpikowane światowymi hitami. Dla dzieci stworzyliśmy „Julę i zwierzęta domowe”, a już w grudniu bieżącego roku pojawi się specjalna świąteczna edycja „Jula i zwierzęta domowe. Pierwsza gwiazdka.” Maluchy kochają ten musical i zdarza się, że przychodzą na niego po parę razy. W grudniu zapraszamy także na „Świąteczny Szał Przebojów”, gdzie ze sceny wybrzmią takie hity jak „Last Christmas”, „All I Want For Christmas Is You”, „Do domu czas na święta”, „Z kopyta kulig rwie”, „Coraz bliżej święta”, które każdego wprowadzają w znakomity nastrój. Mamy też premierową propozycję na sylwestrową noc pod tytułem ”Michael Jackson Show”. Dużo dobrej muzyki, tańca, żywiołowej choreografii.

– Czego można życzyć zespołowi tworzącemu Teatr Muzyczny Adria?

M. Ł-W: – Chciałabym, abyśmy mogli nadal realizować nasze pomysły i żeby wszelkie zawirowania, szczególnie te ekonomiczne, nie zablokowały nam tej możliwości. Na afiszu mamy obecnie „In the Heights”. Starając się o licencję tego musicalu, nawet nie sądziliśmy, że będzie on tak aktualny w naszej obecnej sytuacji. Wniosek z tego jest prosty: nawet lekkie, śpiewane formy mówią o tym, co nas dotyka, co jest dla nas ważne, z czym się zmagamy. Zmiana pracy, miłość, przyjaźń, nowe nadzieje. Musicale są plasterkiem na nasze trudne czasy.

KW: – Moim małym marzeniem jest to, aby naszą widownię wypełniali koszalinianie. Szczególnie też ci, którzy jeszcze u nas nie byli. Planów mamy na 10 sezonów do przodu.