Nadszedł czas podsumowań. Poprosiliśmy 20 naszych czytelników o ich osobisty bilans mijającego roku, nie narzucając im, z jakiej perspektywy mieliby go uczynić. Jedni położyli większy akcent na sprawy zawodowe, inni ogólne albo zupełnie prywatne. Za wszystkie wypowiedzi bardzo dziękujemy, a prezentujemy je poniżej w przypadkowej kolejności. Miłej lektury!
Andrzej Haraj, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 6 w Kołobrzegu
To był dla mnie bardzo pracowity rok, pełen wyzwań. Było też trochę radości i różnych satysfakcji, szczególnie osobistych, ale również i zawodowych. Największym wydarzeniem była oczywiście wojna w Ukrainie. W sensie ogólnym, ale też i zawodowym – SP 6 w początkowym okresie przyjęła najwięcej spośród kołobrzeskich szkół ukraińskich dzieci, co powodowało przeróżne problemy. Ale daliśmy sobie z tym radę. Zmagaliśmy się również ze stanem emocjonalnym nauczycieli i młodzieży szkolnej po okresie nauczania zdalnego oraz ciągłą niepewnością i obawą powrotu lockdownu.
Do radości mogę zaliczyć natomiast udaną reintegrację mojej załogi po fatalnym w skutkach strajku nauczycieli oraz lockdownie, a także wyniki uzyskane przez naszych uczniów w egzaminie ósmoklasisty i konkursach kuratoryjnych.
Prywatnie natomiast ucieszyło mnie ponowne otwarcie granic, co pozwoliło mi powrócić do jednej z moich pasji, jaką są podróże samochodem i aktywna turystyka. Udało mi się też zdobyć kilka winylowych płyt, których bezskutecznie poszukiwałem od lat.
Co mnie rozczarowało? Na pewno sytuacja polityczna w kraju i w Europie, a także tzw. Lex Czarnek i inflacja.
W nowym roku liczę na pozytywne zmiany: wzrost świadomości własnych praw i skutków różnych wyborów u ludzi, stabilizację polityczną i finansową w kraju i na świecie oraz rozpoczęcie rzetelnej dyskusji o stanie oświaty – zarówno na poziomie lokalnym, jak i krajowym. Chciałbym spełnić odkładane od kilku lat marzenie, jakim jest urlopowy wyjazd samochodem na Lofoty i Nordkapp. Mam też jednak i obawy. Boję się stagnacji, dalszego pogorszenia klimatu politycznego, eskalacji konfliktów, zamykania się szkoły: dosłownie i w przenośni.
Chciałbym pochwalić się gronem otaczających mnie wspaniałych ludzi, dzięki którym wspólnie i z sukcesami pokonujemy różne oświatowe progi i dzielimy radości, co sprawia, że funkcjonowanie w tym chaosie jest dużo łatwiejsze. Nasza szkoła zakwalifikowała się równolegle do aż pięciu edycji międzynarodowego programu wymiany nauczycieli i młodzieży Erasmus. Pomimo wielu ograniczeń nasza młodzież wraz z nauczycielami wyjeżdża do wielu europejskich krajów (m. in. Grecja, Turcja, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Łotwa, Niemcy, Francja, Chorwacja), gościmy też dzieci i nauczycieli z tych krajów u siebie, a w naszej szkole i mieście bardzo im się podoba. Skutecznie realizujemy program Interreg w ramach Euroregionu Pomerania, dzięki któremu pozyskaliśmy bardzo duże środki finansowe na doposażenie szkoły.
Marzy mi się szkoła autonomiczna programowo i finansowo, aktywna, otwarta dla dziecka i rodzica, innowacyjna – a idziemy, niestety, akurat w odwrotnym kierunku. Coraz intensywniej ograniczana jest samodzielność dyrektora szkoły przy jednoczesnym zwiększaniu jego odpowiedzialności i zakresu obowiązków – i tak już mocno wyśrubowanych. To doskwiera mi coraz bardziej.
Jan Kazimierz Adamczyk, koszaliński radca prawny, nauczyciel akademicki
Śmiało mogę powiedzieć, że 2022 rok przyniósł duże zmiany w moim życiu i obfitował w wydarzenia, które można określić mianem małych przełomów. Na początku roku urodziła się moja najmłodsza córka, a pod koniec wraz z całą rodziną wyprowadziliśmy się poza Koszalin. Jednocześnie zmieniłem też siedzibę swojej kancelarii i nieco wbrew panującym na rynku trendom zdecydowałem się na zatrudnienie dodatkowego pracownika. Zacząłem też realizować plany, które mógłbym określić mianem turystyczno-sportowych (m. in. plan zdobycia Korony Gór Polskich czy zwiedzanie zamków krzyżackich), co w niektórych momentach pozwala mi odciąć się od dużej ilości pracy i zająć myśli innymi sprawami. Jeśli dodam do tego rozwój w pracy na polu naukowym i kolejne wydane publikacje, to dopiero wtedy mogę mówić o tym, że przedstawiam pełny obraz 2022 r. w moim życiu prywatnym i zawodowym. Niewątpliwie był to dla mnie i mojej rodziny bardzo dobry rok.
Na pewno odczuwalny był dla mnie wzrost cen, który dotknął wszystkich, szczególnie, że moja praca wiąże się z wieloma wyjazdami, a przecież to paliwa podrożały bardzo mocno. Ten wzrost dotknął jednak nie tylko mnie. Stykiem moje pracy zawodowej i polityki była także reforma systemu podatkowego (tzw. Polski Ład) i chaos z nią związany. Niewątpliwie nadmierna ilość tworzonego prawa nie sprzyja Polakom ani naszej gospodarce.
Nie będę jednak nadmiernie dużo pisał w tym podsumowaniu o sprawach publicznych – każdy dostrzega to, że był to tok obfitujący w ważne wydarzenia i dokonuje własnej ich oceny. Zamiast tego wolę raczej poświęcić tu trochę miejsca na to, aby życzyć wszystkim czytającym te słowa, żeby rok 2023 był dla nich tak udany, jak dla mnie był ten mijający właśnie 2022 rok.
Małgorzata Hołub-Kowalik, lekkoatletka, sprinterka, mistrzyni olimpijska z 2020 roku w sztafecie mieszanej 4×400 metrów, wicemistrzyni olimpijska w sztafecie 4×400 metrów kobiet, jedna z „aniołków Matusińskiego”
Mijający rok był dla mnie trudny pod każdym względem. Po roku olimpijskim, w którym spełniłam swoje marzenia, myślałam, że wszystko będzie łatwiejsze. Okazało się jednak, że ten rok był pełen negatywnych niespodzianek. Presja którą sama na sobie wywarłam wraz z problemami zdrowotnymi uniemożliwiły mi dobre przygotowania do startów, przez co każde zawody kończyłam ze łzami w oczach. Forma sportowa była daleka od ideału, a ciało i głowa odmawiały posłuszeństwa. Ten rok uczył mnie cierpliwości, pokory, ale również nauczył cieszyć z małych kroków. Dodatkowo pod koniec roku straciliśmy bliską nam osobę. W tym roku skończyłam 30 lat, więc był to dla mnie czas podsumowań i czas na poszukiwanie nowych celów oraz wyzwań na kolejne lata. Wierzę, że po tym ciężkim czasie wyjdzie dla mnie słońce i zła karta się odwróci.
Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie
Podsumowanie roku 2022 w gospodarce nie jest zadaniem łatwym. Jeżeli wydawało nam się, że gospodarcza karuzela po pandemicznym wirze zaczyna powoli spowalniać, to wojna w Ukrainie, inflacja, galopujące stopy procentowe oraz Polski Ład podkręciły tempo do tego stopnia, że tak naprawdę każdy komentarz pisany dzisiaj, jutro może być już nieważny. To bardzo trudny, dynamiczny, szalony, nieprzewidywalny i niestety pełen zagrożeń dla gospodarki rok.
Czynniki zewnętrzne, którym musieliśmy stawić czoło to przede wszystkim gospodarcze efekty wojny w Ukrainie. W lutym stanęliśmy twarzą w twarz z prawdziwym obliczem społecznej, humanitarnej i geopolitycznej tragedii, która mocno uderzyła i nadal bije w gospodarkę. Efekty wojny to zarówno migracja, jak i poważne uderzenie w nasze bezpieczeństwo energetyczne. To wszystko spowodowało gigantyczną galopadę cen surowców, która do dzisiaj się nie zatrzymała. W rok 2023 wchodzimy z dużą niepewnością. To właśnie energetyka jest czynnikiem od którego zależy wszystko jeżeli chodzi o sytuację przedsiębiorców.
Nie mogę nie wspomnieć także o Polskim Ładzie, który zapracował na miano „najbardziej skomplikowanej gospodarczej ustawy dekady” – przedsiębiorcy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej konsekwentnie mówili: ta ustawa to generator chaosu, to przepisy, które zakopią wiele firm w gospodarczej dezorientacji. Szybko okazało się, że mieliśmy rację. Polski Ład został poprawiony i obecnie możemy oceniać go jako ustawę o dość przezroczystym dla przedsiębiorców charakterze. Po co jednak był ten stres z pierwszego kwartału roku 2022?
Wielką tragedią była także katastrofa ekologiczna na Odrze. To katastrofa o wymiarze społecznym, ekologicznym i gospodarczym. Oceniamy, że bardzo poważnie zawiódł tutaj system, który miał chronić czystość rzek. Na pozytywną ocenę nie zasłużyło również tempo wspierania przedsiębiorców. Zresztą w tym przypadku mówimy o bardzo symbolicznej skali pomocy.
Jaki był rok 2022 dla Północnej Izby Gospodarczej? Powiem tak: jesteśmy potrzebni. Po pandemii mogłoby się wydawać, że będziemy mogli delikatnie zwolnić tempo, ale to nie nastąpiło, bo wydarzeń gospodarczych wymagających interwencji jest tak gigantyczna ilość, że nie było tygodnia byśmy nie pisali interwencji i nie wykazywali się aktywnością. Przejęliśmy prezydenturę w Unii Izb Odry i Łaby. Zorganizowaliśmy jubileuszową galę i Baltic Economic Congress w Operze na Zamku. To był rok 25-lecia naszej instytucji i oczywiście chcielibyśmy świętować go w dogodniejszych warunkach gospodarczych. Wiemy, że mamy przed sobą wiele zadań i staramy się być godnym głosem zachodniopomorskich przedsiębiorców.
W 2023 kontynuować będziemy inicjatywy znane i szanowane jak „Business Contact”, „Baltic Economic Congress” czy takie wydarzenia jak Wigilia Izbowa, Kultura dla Biznesu czy spotkania z władzami miasta i województwa. Planujemy także zacieśnienie współpracy m.in. z Bankiem Gospodarstwa Krajowego czy Polską Fundacją Przedsiębiorczości, co może poskutkować nowymi pomysłami i projektami . Na koniec , chciałabym podzielić się ważną informacją, iż Komisja Europejska 7 grudnia br. zatwierdziła program Fundusze Europejskie dla Pomorza Zachodniego 2021-2027. To ważna decyzja, na którą czekał region od miesięcy. To z kolei umożliwi w kolejnym roku uruchomienie programu. Wartość programu na wszystkie województwa szacowana jest na ponad 7 miliardów złotych. Z tej części dofinansowywane są projekty w obszarze rynku pracy, edukacji czy włączenia społecznego. Środki będą inwestowane jak do tej pory w gospodarkę, ale też w nowej perspektywie rozwijane będą inteligentne i tradycyjne branże regionu, a także działalność B+R. Północna Izba Gospodarcza z całą pewnością będzie prowadziła szkolenia informujące o warunkach otrzymania dofinansowania, więc kolejne wyzwania przed nami. Korzystając z tej okazji chciałabym wszystkim życzyć wspaniałych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia pełnych miłości i radości oraz spełnienia planów na rok 2023. Wierzę, że przedsiębiorcy mając niezwykłą wolę przetrwania i chęć rozwoju, sprostają wyzwaniom 2023 roku.
Piotr Jedliński, prezydent Koszalina
Mijający rok ściśle powiązany jest z jednym globalnym wydarzeniem, które ma wpływ na wiele aspektów naszej obecnej rzeczywistości. Mowa oczywiście o wojnie w Ukrainie wywołanej przez Federację Rosyjską. Wydawać by się mogło, że skoro walki trwają 2000 km od Koszalina, jej wpływ na nasze miasto nie będzie zbyt duży. Makroekonomia jest jednak nieubłagana, przekładając się na światowe ceny i braki materiałowe. Z tego właśnie powodu termin wykonania niektórych miejskich inwestycji musiał zostać wydłużony, a ich wartość zwiększona, co ma bezpośrednie przełożenie na miejski budżet. Przy okazji okazało się, jak wielkie serca mają koszalinianie, angażując się w pomoc Ukrainie. Cóż, a na koniec 2021 roku miałem nadzieję, że wychodzimy z pandemii i wkraczamy na drogę, pozwalającą ustabilizować koszalińską gospodarkę… Jak mówi stare, chińskie przekleństwo: „obyś żył w ciekawych czasach”.
Obecne ciekawe czasy na świecie nie przesłaniają mi jednak naszego miasta i spraw jego mieszkańców. To właśnie w ich kierunku skierowany jest ukłon związany z Koszalińską Kartą Mieszkańca „Kocham Koszalin”. Dzięki Karcie od tego roku możliwy jest dostęp do wielu ulg i benefitów mających zastosowanie w mieście. Dotyczą one m.in. oferty kulturalnej, sportowej i gastronomicznej. Cieszy mnie przy tym fakt, że lista partnerów Karty cały czas rośnie, przez co oferta jest bogatsza.
Jak zwykle wielu z nas oczekuje zmian na mapie inwestycyjnej miasta i ja także zaliczam się do tej grupy. Dlatego w mijającym roku Koszalin otrzymał blisko 100 mln zł dofinansowania z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Dzięki temu nastąpi rozwój Koszalińskiej Strefy Ekonomicznej o powierzchni około 315 ha, finanse te przeznaczone będą też na remont ul. Szczecińskiej od granic miasta do ul. Wołyńskiej. Dodatkowo wyremontowany zostanie wiadukt w ciągu ul. Władysława IV. Natomiast miejskie wodociągi zainwestują w fotowoltaikę, co obniży koszty eksploatacji firmy, a Zarząd Dróg i Transportu wymienia na bardziej energooszczędne uliczne lampy. Podpisałem również umowę oddania Fundacji „Zdążyć z Miłością” w użytkowanie budynku przy ul. Orlej, gdzie powstać ma Zakład Aktywności Zawodowej i zatrudnienie znajdzie w nim 50 osób z niepełnosprawnościami w stopniu znacznym i umiarkowanym. Rozpoczęliśmy również przebudowę ul. Podgórnej oraz pl. Kilińskiego, a remont ul. Piłsudskiego zmierza do końca. Warto też wspomnieć o zakończonych inwestycjach, np. ulic Jedności i Głowackiego, budynków przy ul. Piłsudskiego 26 i 28 oraz oddaniu kluczy do 55 mieszkań w nowym budynku Koszalińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego przy ul. Wenedów. Najmłodsi mieszkańcy miasta mają natomiast do dyspozycji profesjonalny plac zabaw na terenach podożynkowych, który będzie w przyszłym roku powiększony. Pojawiły się też pierwsze przęsła na moście w ciągu al. Monte Cassino, co sprawia, że przed wakacjami miasto zostanie udrożnione i ulice będą bardziej przejezdne.
Pozwolę sobie także przypomnieć, że od 1 stycznia przyszłego roku granice administracyjne Koszalina powiększą się, a w jego granicach znajdzie się Kretomino i część Starych Bielic. Ta decyzja zwiększa możliwości rozwoju Koszalina.
Rafał Janus, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Dubois w Koszalinie
Zdumienie i satysfakcja. Te dwa wyrazy najlepiej oddają emocje w mijającym roku 2022. Nie spodziewałem się, że mój ulubiony zespół Pink Floyd (pierwszą ich płytę zdobyłem 50 lat temu!) jeszcze coś nowego wyda, a tymczasem w proteście przeciw rosyjskiej agresji (jeszcze większe zdumienie i oburzenie!) nagrał z ukraińskim wokalistą singiel „Hey Hey Rise Up”.
Zdumiałem się też, kiedy we wrześniu odkryłem, że rozpoczynam już 44. rok pracy i 25. rok kierowania I LO im. Stanisława Dubois. A jaki byłem zaskoczony, gdy na wystawę poświęconą naszemu patronowi – oprócz znanego potomka, mecenasa Jacka Dubois – przyjechał prawnuk… Stanisław.
Wciąż zdumiewa mnie fenomen (nowego) życia – w tym roku do 5-letniego wnuka Rafała dołączył nowy członek rodziny, Leonard. To zdumienie, ale i niezwykła radość i satysfakcja.
Zawodowo odczuwam ogromną satysfakcję, że po 20 latach znów mamy 4-letnie liceum ogólnokształcące, z dużą ulgą stwierdzam też, że udało się w tym roku zrzucić wszelkie ograniczenia związane z pandemią Covid-19. No i bardzo cieszy fakt, że I LO, dzięki swoim sukcesom olimpijskim i maturalnym, niezmiennie otrzymuje tytuł „Złotej Szkoły”.
Andrzej Hondo, współwłaściciel, członek zarządu spółki E.Link
Dla mnie w podsumowaniu mijającego roku najważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa. Konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą wstrząsnął nami, ale również uświadomił nam, że pokój jest wielką wartością. Kiedy jest bezpieczeństwo, możemy realizować wszelkie zamiary, bo ogranicza nas tylko nasza niemoc finansowa albo niemoc w jakimś innym wymiarze. Zagrożenie zewnętrzne zupełnie zmienia perspektywę.
Inna rzecz, która dla mnie staje się coraz jaskrawsza, to zmieniające się postawy ludzi. Jeśli chodzi o stosunek do pracy, są to zmiany na gorsze. Coraz mniej jest na rynku osób podchodzących do swej pracy z pełnym poczuciem odpowiedzialności i ambicją. Ale etos pracy podupadł nie tylko w Polsce, ale również na świecie.
Jeśli chodzi o firmę, zrobiliśmy kolejny krok do przodu, wzrosła nasza rentowność. Co nie znaczy, że to był rok łatwy. Były problemy produkcyjne i personalne. Ciągle wyzwaniem dla pozostaje zbudowanie silnego zespołu identyfikującego się z celami firmy.
Zaangażowaliśmy się we wspieranie sportu, stając się sponsorem strategicznym drużyny piłkarzy ręcznych Kospel Gwardia Koszalin. Klub postawił sobie ambitne cele i je realizuje. Do sponsoringu namówiłem inne firmy. Ich właściciele zawierzyli zarządowi klubu. Tak jak ja są przekonani, że zespół pójdzie do przodu i znajdzie się w lidze centralnej, czyli osiągnie od dawna wyczekiwany awans w rozgrywkach. A to przełoży się na promocję miasta i wzrost zainteresowania piłką ręczną nie tylko kibiców, ale również dzieci i młodzieży, czyli potencjalnego narybku. Marzy mi się sytuacja, kiedy w naszej mocnej drużynie trzon stanowić będą wychowankowie klubu.
U mnie sprawy rodzinne zawsze są na pierwszym planie, lecz nie lubię o nich mówić publicznie. Dzisiaj zrobię wyjątek. Mam dwóch wspaniałych synów, z których jestem bardzo dumny. Jeden prowadzi już swoją własną firmę, jest architektem. Drugi jeszcze studiuje. Niedawno dostałem informację, że jeden z najtrudniejszych egzaminów w czasie całych studiów zaliczył na 85 procent. To satysfakcja dla niego i dla mnie. Obaj synowie realizują zasadę, którą im od małego wpajałem: jeśli się za coś bierzecie, róbcie to z maksymalnym zaangażowaniem, nigdy po łebkach. Wychodzi na to, że wzięli sobie te słowa do serca, a to dla mnie ogromna radość.
Ireneusz Gabryś, współwłaściciel, członek zarządu spółki E.Link
Jaki to był rok? Dla mnie chyba najlepszy możliwy od początku istnienia tej firmy. Przez kryzys przeszliśmy bez szwanku, a nawet zwiększyliśmy sprzedaż. Udało nam się zdobyć Gazelę „Pulsu Biznesu” i Diamenty magazynu „Forbes”. Tak więc czekają nas wkrótce dwie gale, a na nich nagrody do odebrania. To potwierdza dojrzałość firmy, którą zbudowaliśmy.
Prywatnie to też był dobry czas. W tym roku udało nam się z żoną spełnić to, co sobie zakładaliśmy siedem lat temu, wyjeżdżając z Anglii. Wyjeżdżaliśmy stamtąd, żeby naszym dzieciom żyło się normalnie, żeby nie czuły się obco. Cieszę się, że zostawiliśmy za sobą ten pęd, który jest tak widoczny po tamtej stronie Morza Północnego. Zdaliśmy sobie w pewnym momencie sprawę z faktu, że nigdy nie staniemy się pełnoprawnymi obywatelami Wielkiej Brytanii. I nie chodzi o to, byśmy mieli kłopot z obywatelstwem czy rezydenturą. Nie czuliśmy się tam sobą. Cieszę się z tego, że mamy to, co sobie zakładaliśmy. Zwyczajne, ale kluczowe sprawy: dzieci, których mamy gromadkę, są w szkołach, najstarszy chłopak na studiach w Bristolu. Wszystko toczy się tak, jak powinno.
W tym roku odkryłem nową pasję, a mianowicie jazdę na rowerze. I tu z żoną się nieco różnimy w poglądach, bo ona uważa, że dwie godziny dziennie na rowerze to przesada. Dla mnie to znakomity reset psychiczny i źródło siły. Dlatego wstaję wcześnie i dzień zaczynam od pedałowania, niezależnie od warunków atmosferycznych. Nawet w śniegu śmigam sobie po Górze Chełmskiej i mam z tego mnóstwo frajdy.
Karol Skiba, fotograf, właściciel GRAPE Fotografia w Kołobrzegu
To był dla mnie rok przełomowy. Rok, w którym postanowiłem zmienić swoje życie. Rok, w którym zrozumiałem, że jeśli tego nie zrobię, to się może dla mnie kiepsko skończyć. Że jeśli nie chcę dorobić się udaru, zawału lub innych chorób, muszę podjąć walkę o siebie.
Jestem fotografem. W ten zawód wpisane jest szybkie tempo pracy, nieregularne godziny posiłków oraz wypoczynku i stres. Moją pasją jest reportaż, ale na co dzień zajmuję się fotografią użytkową. Reklama, apartamenty, imprezy sportowe, sesje okolicznościowe. Każdego dnia coś innego, coś nowego. Bazą jest aparat fotograficzny. Wiem tylko, czym będę fotografował, ale co? To już każdego dnia niespodzianka. W pracy fotografa utrwalenie obrazu, czyli zrobienie zdjęcia to zaledwie 30 procent wysiłku, reszta to natomiast jego obróbka. Czyli wbrew pozorom, większość czasu spędzam przed komputerem. Na początku roku zorientowałem się, że nie jestem w najlepszej formie. Mało spałem. Pracowałem głównie w nocy, kładłem się do łóżka, kiedy inni już zaczynali dzień. Kiepsko jadłem, sporo przytyłem, miałem słabą wydolność organizmu. Kiedyś biegałem maratony, a teraz zdarzało mi się ledwo łapać oddech podczas rozmowy. Może to zabrzmi dziwnie, ale kondycja fizyczna jest ważna w mojej pracy. Jeśli nie będę zdrowy, nie będę pracował. Na przełomie stycznia i lutego naprawdę się przestraszyłem. I nie chodziło mi o wygląd, bo się roztyłem, ale o zdrowie, a w konsekwencji życie. Nie oszukujmy się, kiedy człowiek zaczyna dobiegać pięćdziesiątki, a tak jest w moim przypadku, myśli się już o tym, jak będzie wyglądała reszta życia i jak ją sobie wydłużyć. Podjąłem walkę o siebie. Z dnia na dzień, bez półśrodków. To nie była zmiana w moim życiu, jakaś korekta przyzwyczajeń – ja je odwróciłem do góry nogami. Odstawiłem alkohol, zacząłem zwracać uwagę na to, co jem, wreszcie się wysypiam! Noc w końcu służy mi do regeneracji organizmu, a nie do dobijania go pracą. Wstaję wcześnie rano i idę na basen. Tam jestem na 100 procent sam ze sobą, tam ładuję baterie. Schudłem. Pierwszy raz od dawna zobaczyłem na wadze ósemkę z przodu. Usunąłem z domu telewizor i komputer. Nie spinam się. Na początku bałem się, jak to wpłynie na moją pracę. I wpłynęło, ale pozytywnie. Mam więcej czasu, więcej sił, zasuwam jak motorek. Ale nie męczę się! Jestem też dużo bardziej kreatywny, mam nowe pomysły. Staram się realizować zlecenia na czas, choć bywa to trudne, ale z tą nową energią jest mi łatwiej. A do tego jestem zdrowy. Zmieniłem tryb życia, warsztat, rytm pracy. Ze strachu, ale było warto!
Dr hab. Danuta Zawadzka, prof. PK, rektor Politechniki Koszalińskiej
Pierwsze wrażenie, kiedy myślę o podsumowaniu roku, dotyczy upływu czasu. Z powodu natłoku wydarzeń, wysokiego tempa zdarzeń, także w ujęciu geopolitycznym i dynamicznych zmian scenografii, w której żyjemy, ostatni rok minął bardzo szybko i pozostawia po sobie skrajnie różne emocje i odczucia. Przy innych okazjach podsumowałam ostatnich dwanaście miesięcy działalności Politechniki Koszalińskiej. Teraz więc skorzystam z okazji, żeby podzielić się innego rodzaju przemyśleniami i spostrzeżeniami.
Uczelnia z nową intensywnością i energią wpisuje się w krajobraz miasta i regionu, co cieszy mnie szczególnie, ponieważ stanowi efekt naszych ogromnych wysiłków, aby Politechnika Koszalińska, poza statusem szkoły wyższej, miała także profil cenionego ośrodka eksperckiego. Jesteśmy dzisiaj partnerem w biznesie dla kilkuset podmiotów i w działalności wielu instytucji. Nie ma obecnie na Pomorzu Środkowym liczącego się projektu rozwojowego bez udziału w nim przedstawicieli uczelni. A to zaledwie część z tego, czym zajmuje się na co dzień.
Lubię liczby, ponieważ najlepiej oddają rozmiar działań. Na podstawie trzech ostatnich lat wiemy już, że każdego roku uczelnia jest współorganizatorem bądź organizatorem ponad tysiąca mniejszych i większych wydarzeń, co daje nawet po kilka różnego typu przedsięwzięć dziennie. Osiem naszych mediów uczelnianych każdego dnia informuje o osiągnięciach naszych studentek, studentów, naukowców, dydaktyków. To jest dla nas najważniejszą miarą rozwoju całego środowiska akademickiego i daje powody do zadowolenia.
W kontekście szerszym, ostatni rok był dla mnie szczególnie pracowity. Koło zamachowe aktywności nie zwalnia, mam poczucie, że jeżeli nie teraz, to nigdy, choć tego słowa nie lubię, a ludzie, z którymi pracuję są najlepszym gwarantem powodzenie każdej kolejnej inicjatywy. Dni płyną szybko, pozostawiając całą gamę wrażeń, których nie sposób dokładnie przeanalizować. Mam jednak poczucie, że warto, nie możemy zejść z obranej drogi, zrezygnować z celów, zatrzymać się na dłuższy przystanek. Świat przyspiesza, my wraz z nim. To wynik wielowymiarowej ewolucji. O tym, czy to dobrze, czy źle przekonamy się dopiero za kilka lat.
Tomasz Nowe, zastępca dyrektora Wydziału Komunikacji Społecznej Promocji i Turystyki Urzędu Miejskiego w Koszalinie
Wojna. To słowo i konsekwencje z wojną związane najmocniej zapadną mi w pamięć w kontekście 2022 roku. Pespektywa tego, co wydarzyło się w skali makro i mikro w naszym życiu w ostatnich dziesięciu miesiącach jest dla mnie bardzo osobista. Znacząco mieniło się moje podejścia do tego, jak odbieram nasze polskie życie społeczne, jak należy oceniać mechanizmy międzynarodowe i powiązania interesów, które prowadzą do tak gigantycznych ludzkich tragedii. Miałkość sporów i debaty publicznej jaką obserwujemy na co dzień w programach informacyjnych, w momencie wojny na Ukrainie popchnęła mnie do poszukiwania nowych miejsc i źródeł wiedzy o otaczającym nas świecie. I tak niemal w kontrze do kilkuminutowych przepychanek, prostych mało znaczących haseł serwowanych zazwyczaj przez polityków powtarzających „przekazy dnia”, zupełnie nową jakość debaty umożliwiły nam media społecznościowe – w szczególności YouTube. Ku mojemu zdziwieniu programy na tym portalu poświęcone stosunkom międzynarodowym, bezpieczeństwu, armii, geopolityce, zaczęły generować oglądalność, której klasyczna telewizja może jedynie pozazdrościć. Od kilkuset tysięcy do kilku milionów widzów poszczególnych odcinków. W programach tych występują naukowcy, eksperci, wojskowi, politycy, a trwają one zamiast telewizyjnych kilku minut 10-20 razy dłużej. Czemu o tym piszę? Od kiedy pamiętam, wmawiano nam, że najlepiej sprzedaje się treść podana w szybki i prosty sposób. Wojna poza zniszczeniami jest zawsze motorem zmian i postępu, społecznego oraz technologicznego. Tak jak serwisy streamingowe (Netflix, Disney+) zmieniły nasze nawyki związane z odbiorem rozrywki, tak jestem przekonany, iż w najbliższych latach obserwować będziemy stopniowe umieranie klasycznych kanałów informacyjnych. Pomimo wielu wad i zagrożeń media społecznościowe mają w sferze informacji wielką przewagę – możliwość wyboru treści oraz jej jakości. Jeśli chodzi o jakość i możliwość pozyskania głębokiej, fachowej wiedzy klasyczna TV rywalizację o mnie jako widza już przegrała.
Patrząc na rok 2022 z perspektywy koszalińskiej: Kospel Gwardia Koszalin to najlepiej rozwijający się klub sportowy w Koszalinie, jest to możliwe dzięki wsparciu wielu niezwykle zaangażowanych społecznie firm. Dziękuję serdecznie, zapraszam wszystkich do współpracy i kibicowania w 2023 roku!
Piotr Rybczyński, dziennikarz Radia Kołobrzeg
Podsumowanie roku 2022 większość zaczęłaby pewnie od wszystkich plag, które nas spotkały. Zrobię inaczej: przeżyliśmy, brawo my. Kto by się spodziewał. Nadzieja matką głupich, ale matka jest tylko jedna.
Jeżeli chodzi o Kołobrzeg. Kurort szuka swojej nowej tożsamości, po tym jak okazało się, że jednoimienna gospodarka oparta na turystyce nie jest dana raz na zawsze. Twierdza w XXI wieku dalej jest passe, przynajmniej na razie. Miasto dusi się w okowach przestarzałego układu urbanistycznego i w granicach wytyczonych w czasach słusznie minionych. Nowe plany rodzą się w cierpieniu, niektóre działania przyprawiają o ból dwunastnicy, jak choćby niezrealizowane centrum spędzania czasu wolnego. Łatwiej zawrócić tankowcem niż usłyszeć jakąś spójną, zwartą, konsekwentną narrację, o realizacji nie wspominając. Nihil novi – władza uchwałodawcza składa się w dużej mierze z wiernych akolitów, którzy z pieniędzy podatników uczynili sobie źródło utrzymania. Jeżeli już radni postanowią się czymś zająć, to zwykle sobą. Za dużo wodzów, za mało Indian. Za to zadziwia aktywność w sferze portali społecznościowych i pokazuje, że nie wszyscy mają tyle samo szczęścia w myśleniu. Gandhi mawiał: „Mów tylko, jeżeli poprawi to ciszę”.
Jeżeli chodzi o kraj. Z młodej niezależnej demokracji dryfujemy w kierunku republiki bananowej, co widać na przykładzie tworzącej się na naszych oczach rodzimej oligarchii szefów spółek, nowej elity znajdującej się ponad prawem, pseudoreligijnych, bogoojczyźnianych watażków, gwałcicieli polskiej konstytucji, symetrystów et consortes. Marnym pocieszeniem jest fakt, że może będzie cieplej, bo zmienia się klimat – w oczach Europy i świata będziemy jawić się jako Potato Republic, gdzie jedyny sąsiad, do którego nie mamy pretensji, to Morze Bałtyckie. Nota bene, za Bałtykiem jest Szwecja, która chyba nie rozliczyła się jeszcze z podbojów dokonanych przez Karola X Gustawa. Musimy być twardzi jak żelki z Biedronki, bo w przyszłym roku czeka nas seria kolejnych przytłaczających zwycięstw.
Plany? Skoro cytowałem już Gandhiego, to dla równowagi zacytuję Mike’a Tysona, który może nie zasłynął jako twórca filozoficznych sentencji, ale kiedyś udało mu się powiedzieć, że każdy ma jakieś plany, dopóki nie dostanie w szczękę. Skomplikowane plany zwykle się nie sprawdzają.
Dr Jan Kuriata, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Koszalinie, przewodniczy koszalińskiej Rady Miejskiej
Rok 2022 rozpoczął się w sposób nadzwyczajny. 2 stycznia radośnie świętowaliśmy z moją małżonką, Krystyną, 40-lecie naszego ślubu. 40 lat temu, 2 stycznia 1982 roku, wbrew wszystkim okolicznościom (trwał stan wojenny, obowiązywał zakaz podróżowania, w sklepach pustki, większość towarów kupowana była na tzw. kartki) w małym, drewnianym kościółku z XVI wieku odbył się nasz ślub.
18 stycznia 2022 roku, nakładem wydawnictwa „Prószyński i spółka” z Warszawy, ukazała się książka mojego autorstwa pt. „Wołyniacy. Jedno życie”. Przez wiele lat zbierałem rodzinne opowieści o losach mojej rodziny zamieszkującej Wołyń do roku 1945, a potem siłą wysiedlonej na tzw. ziemie odzyskane. Najpierw były okolice Wrocławia, potem okolice Szczecinka, a na koniec podkoszalińskie Strzekęcino. To opowieść o losach jednej rodziny, ale takich rodzin były tysiące. Bardzo osobiste zapiski, prawdziwa opowieść o tym, co przytrafiło się naszym dziadkom i rodzicom. Publikacja książki odbiła się szeroki echem w mediach ogólnopolskich, a magazyn „Duży Format” („Gazeta Wyborcza”) zamieścił obszerny jej fragment, były wywiady w ogólnopolskich stacjach radiowych i niezapomniane spotkania autorskie, szczególnie na Dolnym Śląsku, gdzie potomkowie bohaterów mojej książki mieszkają do dzisiaj.
Potem przyszła haniebna napaść terrorystycznej Rosji na Ukrainę. Miliony uchodźców w Polsce i lęk o naszych sąsiadów. W naszym domu gościliśmy przez 4 miesiące teściów naszego syna mieszkających we Lwowie. Dla nich wojna trwa od 2014 roku. Jak długo jeszcze?
Rok 2022 , to rok ciężkiej pracy przy rozbudowie PWSZ w Koszalinie, mury rosną i w przyszłym roku oddanie do użytku sali sportowej i auli, których bardzo potrzebujemy.
Ten rok, to także trudna praca w koszalińskim samorządzie, problemy finansowe, wielkie spory z byłymi koleżankami i kolegami radnymi z Koalicji Obywatelskiej, które nie służą budowaniu autorytetu samorządu. Koszalin musi być naszą wspólną, małą ojczyzną.
Były też upragnione wakacje, także nasze, nadmorskie i „nadjeziorne”, ale zawsze dające relaks i przynoszące ukojenie. To radość mieć takie miejsca blisko i móc korzystać z nich w każdej chwili.
Adrianna Sobota, prowadzi gabinet psychoterapii i terapii naturalnej „Lunula”; jest mentorem i coachem
Rok 2022 pod wieloma względami był dla nas wszystkich „ponownie” przełomowy. Miłość, lojalność, wsparcie, nasza społeczność – ta lokalna – poznaliśmy to wszystko wspierając medyków i służby w covidzie, wybierając lokalne restauracje i dostawców, by wzajemnie się wspierać i razem przetrwać ten trudny czas. Wracaliśmy do ramion rodziny, nie każdy z nas znalazł tam ukojenie, ale często ono tam właśnie jest. Wszystko czego potrzebujemy już mamy – mamy w sobie, to właśnie tam znajduje się recepta na nasze problemy, lęki i potrzeby, z jakimi zmagamy się każdego dnia.
Bywają momenty, gdy tracimy dostęp do tych zasobów, nie słyszymy już głosu wewnętrznej mądrości i intuicji. To całkowicie normlane czuć się słabszym, zagubionym. Proszenie o pomoc nie jest formą słabości, a siły. W tym roku sama tego doświadczyłam na wielu polach. Tak jak i tego, że uzdrowienie to dotykanie z miłością tego, co wcześniej było dotknięte lękiem i to właśnie staram się praktykować w swoim gabinecie. To też jest moje przesłanie dalej. Naprawdę nie ma lepszego czasu na zwrócenie się ku sobie, ku swoim bliskim, na poznawanie ich niczym całkowicie nowych ludzi – bo przecież te wydarzenia jak i nasze osobiste doświadczenia tak bardzo nas dotknęły i zmieniły. Czas, gdy zaczynamy być bardziej tu i teraz, wychodząc z tego „chomiczego kółka”, to jak przebudzenie się z długiego snu, wtedy to czujemy „coś tu nie gra”, „już mi nie jest z tym po drodze” i to jest wspaniałe! Podążajcie za tym głosem! Zaufajcie mu, pozwólcie płynąć, a uwierzcie, że życie, wszechświat, Bóg, czy jak chcecie to nazwać, zaskoczy obrotem spraw.
Wyzwolenie się ze schematów, oczekiwań bliskich, z szufladek i pudełek, w jakie jesteśmy, czasem od dziecka, upychani jest bardzo trudne. Wymaga odwagi, czasem przeciwstawienia się własnemu otoczeniu, ale na końcu jest nagroda. To powrót do siebie.
Z zawodu jestem psychologiem. W moim gabinecie spotykam się z osobami, które chcą odnaleźć w sobie ten wewnętrzy spokój lub uporać się z trudnościami. Powiedzieć, że gabinety psychologiczne pękają w szwach to mało powiedzieć. Z mojej perspektywy wiele osób poszukuje tego wewnętrznego ładu, który znajduje realizując się w sporcie, hobby, najzwyklejszych, najdrobniejszych przyjemnościach i sądzę, że to z nami zostanie na dłużej.
Warto też współdzielić obowiązki, szczególnie my kobiety mamy tendencję to brania wszystkiego na swoje barki, a to czas, aby dać przestrzeń mężczyznom, dzieciom i tworzyć partnerskie relacje.
Chyba nie ma teraz lepszego momentu na zwrócenie się ku sobie, swoim bliskim. To wypuszczenie powietrza może pozornie właśnie w tym trudnym zarówno ekonomicznie jak i politycznie czasie być rozwiązaniem, w którym zajdziemy ukojenie. Bądźmy na to gotowi i otwarci.
Błażej Babij, muzyk, pomysłodawca i dyrektor artystyczny festiwalu kontrabasowego Koszalin BassFest!
Mijający 2022 rok pod względem zawodowym był dla mnie bardzo owocny. Chyba już głośno można mówić, że pandemię mamy za sobą i że pozostanie ona tylko niemiłym wspomnieniem. Pozwoliło nam to bez przeszkód zorganizować drugą edycję Koszalin BassFest!, która została znów ciepło przyjęta, o czym może świadczyć pobity rekord frekwencji pierwszej edycji. W trakcie przygotowań do festiwalu udało nam się nawiązać wiele bardzo cennych kontaktów, które już zaczynają procentować i mają pozytywny wpływ na rozwój przedsięwzięcia jakim jest nasz Festiwal. Rok 2022 to również kolejne wyróżnienia dla festiwalu oraz fundacji. W trakcie XII Prezydenckiej Gali Kultury Koszalin BassFest! otrzymał nagrodę w kategorii Kulturalna Inicjatywa Roku, a w trakcie gali z okazji Koszalińskiego Dnia Organizacji Pozarządowych Fundacja BassFest otrzymała nagrodę w kategorii Debiut NGO.
Miniony rok to również czas, w którym dużo czasu poświęciliśmy na rozwój naszej fundacji. Braliśmy udział w wielu kursach i szkoleniach, które ułatwiają i przyśpieszają prace przy festiwalu i innych projektach kulturalnych.
Rok 2022 to także pierwszy od trzech lat dłuższy urlop, na który udało nam się wyjechać wspólnie z żoną. Postanowiliśmy zwiedzić Dolny Śląsk wraz z jego stolicą, ponieważ tam, na akademii muzycznej studiowała żona. Jesteśmy pod wrażeniem zarówno zamków i pałaców, których jest tam bardzo dużo z bajkowym zamkiem w Mosznej na czele oraz piękna przyrody gór opawskich. Kolejny raz przekonaliśmy się, jak Polska jest piękna, wypełniona historią, różnorodnością, bogactwem natury i jak dobrze się tu wypoczywa.
Miniony rok w wielu aspektach był dla nas bardzo udany i liczymy, że nadchodzący będzie co najmniej równie pomyślny. Mamy nadzieję, że rok 2023 będzie rokiem pokoju i stabilizacji na świecie, a wszelkie niepokoje odejdą w zapomnienie, czego wszystkim życzymy.
Ewa Michalska, doradca podatkowy, właścicielka i prezes zarządu Kancelarii Doradztwa Podatkowego Progres
Podsumowania poszczególnych okresów w życiu zawodowym i osobistym są moją praktyką od wielu lat. Zatrzymuję się na chwilę, aby dokonać analizy zdarzeń, sytuacji i spotkanych ludzi oraz dostrzec ich wpływ na mnie i moje otoczenie. To pozwala mi wyraźniej poczuć i docenić rozwój, który następuje we mnie – to jest mój osobisty progres. Dzięki temu także dostrzegam drogę, którą przeszłam życiowo od startu w dorosłe życie do miejsca, gdzie jestem teraz.
My, kobiety, takie własne retrospekcje powinnyśmy mieć zapisywane na receptę, bo często same siebie nie doceniamy wystarczająco, w natłoku codziennych obowiązków siebie pozostawiamy na później. To kobieta tworzy, inicjuje, musimy tylko pamiętać, jak jesteśmy kreatywne, a nasza społeczna rola jest niezastąpiona.
W tym roku utworzona przeze mnie Kancelaria Doradztwa Podatkowego Progres obchodziła okrągłą dwudziestą rocznicę istnienia, co również było szczególnym powodem do zatrzymania się i podsumowań.
Niezwykle ważne dla mnie jest to, że pracując w zawodzie doradcy podatkowego uczestniczę w planowaniu i realizacji marzeń moich Klientów – często śmiałych i bezkompromisowych, wkomponowując je w realia przepisów prawa. Razem z zespołem współpracowników towarzyszymy naszym Klientom w sprostaniu wymogom prowadzenia biznesu i zarządzania majątkiem uwzględniając nieustannie zmieniające się meandry prawa podatkowego.
Zawodowo mijający rok przed naszą branżą postawił szczególnie wiele wyzwań w obliczu intensywności wprowadzania nowych przepisów. Przedsiębiorcy reorganizujący swoje firmy jeszcze po pandemii, w nowym roku napotkali „nowe zasady gry”. Mieliśmy więc mnóstwo pracy, szkoleń i przekazywania wiedzy w taki sposób, aby nasi klienci czuli się bezpiecznie i stabilnie, mogli dalej pracować, tworzyć nowe miejsca pracy i planować swój rozwój.
Ten rok minął mi również pod znakiem podróży i otwarcia na nowe kierunki. Szczególne dla mnie miejsce to Paryż, zawodowo i prywatnie lubię tam wracać, wszystko wskazuje na to, że w nowym roku podróży w tym kierunku będzie jeszcze więcej, a także dojdą kolejne – bardziej egzotyczne. Bardzo cenię sobie spotkania bezpośrednie z partnerami biznesowymi i choć ostatnie lata pokazały, że świetnie sobie radzimy online, to staram się wybierać tradycyjny model pracy.
Ze wszystkich podróży z przyjemnością jednak wracam tu – do Koszalina. To miasto dające nadzwyczajną możliwość połączenia życia zawodowego i rodzinnego, realizacji pasji i spędzania czasu z przyjaciółmi. Dla mnie Koszalin to miasto, w którym można żyć w harmonii ze sobą i z otaczającym światem w pięknym naturalnym otoczeniu, osiągając sukcesy zawodowe.
Mateusz Godawa, pastor Kościoła Woda Życia
Żyjemy w naprawdę ciekawych czasach. Ostatnie dwa lata szczególnie pokazują, że trudno być pewnym czegokolwiek. W jednej chwili człowiek może stracić wszystko. W jednej chwili może wydarzyć się coś, co na zawsze zmieni bieg jego życia, a może zmieni i jego samego?
Rok 2022 był dla mnie miksturą wielkiej radości, strachu i… nadziei. Radości, ponieważ kilka miesięcy wcześniej przyszło na świat nasze pierwsze dziecko. Strachu, ponieważ w lutym po raz kolejny świat stanął na głowie. A nadziei – o niej powiem na końcu.
Jesteśmy z żoną już ponad 9 lat po ślubie. Pojawienie się naszej córki Alisy to wyczekiwany i naprawdę przełomowy moment. Domyślam się, że wielu rodziców może się z tym utożsamić – nieprzespane noce, wieczne zmęczenie, płacz, krzyk, nerwy, stosy pampersów i to cudowne spojrzenie małej, niewinnej istoty, która roztapia serce. Wspaniale jest być tatą! Wiem, że ojcostwo to długa droga, ale sam fakt doświadczenia miłości z totalnie nieznanego mi wcześniej wymiaru to prawdziwa rewolucja. Jakby ktoś wstawił mi większe serce. Powiem tak, jak wszyscy, których wcześniej słuchałem z przymrużeniem oka: człowiek nie zna życia, póki nie ma dzieci.
Nie zapomnę chwili, kiedy 24 lutego rozpoczęła się wojna. Nagle do miłości i radości, której doświadczaliśmy z żoną dołączył strach i wielka niewiadoma. Co z nami będzie? Pamiętam jak obserwowaliśmy rozwój wydarzeń. Wieści o spadających bombach i uciekających rodzinach zalały świat. W tym czasie mojemu znajomemu pastorowi z Łucka właśnie urodziło się dziecko. Byliśmy w kontakcie. Pierwsze dni z noworodkiem spędzili w bunkrze – niewyobrażalne. Mój inny znajomy razem z całą parafią w ciągu kilku dni zmienił budynek kościoła w schron. Obserwując to wszystko, wiedzieliśmy razem z żoną i naszą społecznością w Koszalinie, że nadchodzi czas mobilizacji do pomocy, w co zaangażowaliśmy się jak potrafiliśmy. Spośród wielu historii najbardziej utkwiła mi w pamięci chwila, kiedy do wynajętego przez nas mieszkania dla uchodźców wprowadziliśmy pierwszą mamę z 8-letnią córką z Ukrainy. Po wielodniowej ucieczce znalazły się w czystym, zaopatrzonym, ale obcym miejscu. Były przerażone. My poruszeni. Od tego momentu ludzkie tragedie, które oglądaliśmy w telewizji i internecie stały się na jakiś czas częścią naszej rzeczywistości. Tutaj muszę powiedzieć, że jako Polacy, koszalinianie zdaliśmy egzamin miłości w praktyce.
Będąc pastorem, każdego roku mam okazję uczestniczyć w ślubach, pogrzebach, narodzinach dzieci, w chwilach radości i smutku, nierzadko w dramatach rodzinnych. Na co dzień spotykam się z sytuacjami, które po ludzku wydają się niemożliwe. Ale to właśnie te momenty, które doprowadzają człowieka do jego granic, najczęściej stają się chwilami, które zmieniają wszystko. Odnoszę wrażenie, że żyjemy w czasach, gdzie nic nie jest pewne. Czy to zdrowie, kariera, plany, czy wakacje z rodziną. W obliczu wiszącego widma utraty wszystkiego co znamy, za co do tej pory oddawaliśmy swoje życie, przychodzi czas na weryfikację. Rodzi się pytanie: Co w życiu ma naprawdę znacznie? W tym właśnie dostrzegam światło, że ten trudny moment naszej historii daje nam być może po raz kolejny wielką szansę na bycie ludźmi, których Pan Bóg zawsze widział… pełnych miłości, szacunku, wrażliwości na potrzeby innych, patrzących daleko ponad podziały, różnice, poglądy polityczne. Ludzi, których jednoczy wspólny cel, a nie tylko wspólny wróg.
Monika Bogurska, wraz z mężem drem Marcinem Bogurskim prowadzi firmę Gabinety Bogurscy; zawodowe obowiązki łączy z byciem mamą Martyny i Marcela.
Z perspektywy 12 miesięcy wiem, że droga spokoju i dystansu, którą wybrałam, doprowadziła mnie do miejsca, w którym czuje się wewnętrznie wolna. Niezależnie od sytuacji w kraju czy na świecie to mój wewnętrzny motor działania i to poczucie wolności daje mi siłę, by wyciągnąć własne wnioski i wyrażać swój sprzeciw.
Napaść Rosji na Ukrainę pokazała mi, że podzieleni na co dzień Polacy na niespotykaną skalę zjednoczyli się, by nieść pomoc, co budzi optymizm i wiarę w ludzką solidarność. Historia toczy się kołem i lubi powtarzać, nam pozostaje wyciąganie wniosków i tak potrzebne w takich sytuacjach chłodne, krytyczne spojrzenie i realna ocena wydarzeń.
Wierzę, w to, że jesteśmy świadkami wyzwolenia w nas chęć przebudzenia. Nadal możemy być świadkami triumfu demokracji, nie dyktatury.
Nie możemy zapominać, że wojna jedynie odsunęła na dalszy plan problemy z którymi borykamy się w Polsce. Wystarczająco długo pozwalaliśmy odbierać sobie kolejne prawa. Zbyt długo godziliśmy się na dyskryminację osób LGBT czy odbieranie prawa do bezpiecznej aborcji. Pamiętajmy, że te prawa wynikają z konstytucji czy przynależności do Unii Europejskiej. Kryzys uchodźczy na granicy, problemy instytucji kościoła w Polsce, zamach na wolność mediów i nieustanne odbieranie praw kobietom, to realia w jakich żyjemy.
Staram się dużo rozmawiać z dziećmi. Są już na tyle dojrzałe, że uczymy się wzajemnie od siebie, zarówno w obszarach poznawczych (nowinek technologicznych) jak i np. tolerancji. Otaczanie się młodymi, wolnymi ludźmi daje nadzieję na dobrą przyszłość, w której polityka i układy oraz pozorne „dobro”, które rządzący chcą nam sprawić, nie będzie tak mocno determinowało naszego życia.
Dla mnie osobiście szczególnie ważne są prawa kobiet, zawsze tak było już od czasów szkolnych. Miło mi widzieć, jak bardzo ważne jest to też dla naszej córki i jak bardzo ona angażuje się w to, aby kobietom, żyło się w naszym kraju lepiej.
Choć brzmi to wszystko dość pesymistycznie, sądzę, że te własne, niepodległe wolności, jakie tworzymy we własnych środowiskach, pracach, związkach, wśród przyjaciół pozwalają na poczucie siły, jaką możemy karmić nasze mięsnie i umysły w obronie tego co najważniejsze.
„Zadaniem człowieka jest uświadomienie sobie treści, które wynikają z nieświadomości” C.G. Jung
Marta Pawelec, dietetyk kliniczny w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie, w Koszalinie porady w zakresie żywienia prowadzi w Remedice oraz własnej Specjalistycznym Poradni Dietetycznej
Rok, którego końcówka już na horyzoncie, obfitował w wydarzenia. Kiedy obrócę się za siebie i zobaczę, ile za mną, aż trudno uwierzyć, że pomieścił to w sobie jedne rok. Dla mnie – jak chyba dla wszystkich – jednym z bardziej wstrząsających wydarzeń był wybuch wojny na terenie Ukrainy. To był dzień, w którym w Polsce obchodzilibyśmy Tłusty Czwartek. To bardzo lubiane święto pełne przysmaków zupełnie przestało mieć znaczenie. Ten dzień zamienił się w jedne z najsmutniejszych w naszym życiu. Pełen niepewności i strachu. W tym czasie też szykowałam się do konferencji dietetycznej, na którą zjechać mieli się specjaliści z całej Polski. Jeden z uczestników poinformował nas, że z wielkim żalem musi odmówić, bo w jego kraju, w Ukrainie, rozpoczęła się wojna, jego bliscy są zagrożeni, a koledzy na froncie. To bardzo wstrząsnęło nami i choć konferencja się odbyła, zrobiliśmy dodatkową zbiórkę na pomoc jego bliskim.
W tym roku rozpoczęłam również pracę jako dietetyk kliniczny na oddziale onkologicznym. Zdawałam sobie, że ta praca nie będzie łatwa, w końcu w każdym z nas jest tyle ukrytych lęków odnośnie nowotworów. Pierwsze tygodnie ogromnie mnie stresowały, w końcu tu potrzeba sporej delikatności, ale i rzeczowości. Wiele też w sobie musiałam przepracować, aby wyjść z własnych obaw o zdrowie, stykając się z tak ciężką chorobą.
Muszę przyznać, że to wszystko co w tym roku się wydarzyło, sprawiło, że moje życie znacznie się uspokoiło. Postawiłam na czas dla siebie i dla rodziny oraz radość i doświadczanie z pozoru małych i drobnych rzeczy. Staram się pracować „z głową”, czyli nie wszystko robić na raz, a etapami. Dużo pracuję, ale mam czas dla dzieci, męża, na wakacje, które w tym roku spędziliśmy na kajakach. Rozpoczęłam też studia psychologiczne, które jeszcze bardziej pomogą mi kompleksowo zaopiekować się moimi pacjentami.
Mimo tylu burz, ten rok mnie wyciszył i uspokoił, wprowadził nową jakość, za co jestem losowi ogromnie wdzięczna.
Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu
Rok 2022 był bardzo trudny dla wszystkich samorządów. Następujące po sobie kryzysy: covid, wojna w Ukrainie, inflacja i ogólna drożyzna odciskają się na miejskim budżecie i powodują szereg problemów. W dodatku działania naszego rządu, często spóźnione lub nietrafione, nie poprawiają naszej sytuacji. Nie raz musieliśmy działać sami i wymyślać coś, co powinno zostać rozwiązane systemowo. Tak było na przykład z pomocą dla wojennych uchodźców. Miasta muszą mierzyć się z problemami, których dotąd nie doświadczaliśmy.
Ale rok 2022 to także czas dużych inwestycji – ostatnich dofinansowywanych z poprzedniej perspektywy środków UE. Kończymy jedną z największych: przebudowę nadmorskiej promenady. To już trzeci etap, który jest domknięciem prac zrealizowanych w poprzednich kadencjach. Już w grudniu będę mogła powiedzieć, że Kołobrzeg może pochwalić się najdłuższą promenadą spacerową na polskim wybrzeżu. Natomiast brak porozumienia rządu z UE w sprawie uruchomienia kolejnej transzy jest czymś najgorszym, co może spotkać nasze samorządy. Bez tych środków rozwój wielu miast i gmin zostanie po prostu zahamowany.
Rok 2022 to również wiele spotkań, konsultacji, a także dalszy rozwój programu Karta Mieszkańca. Już teraz Kartę posiada blisko połowa mieszkańców Kołobrzegu. Przypisane do niej programy – jak chociażby programy zdrowotne umożliwiające bezpłatne badania i zabiegi cieszą się niezwykłym zainteresowaniem. Samych zewnętrznych partnerów oferujących posiadaczom zniżki mamy już 110.
Podsumowując: rok 2022 był z pewnością trudny. Choć na kolejne lata szykujemy się z jeszcze mniejszym optymizmem. Pomimo to miasto stara się realizować swoje zadania i spełniać potrzeby mieszkańców. Świat się zmienia z ogromną prędkością, a naszym zadaniem jest sprostanie skutkom zmian tak, aby Kołobrzeg rozwijał się i był atrakcyjny zarówno dla mieszkańców, jak i odwiedzających nas turystów.