FB 3 295 Kultura

27. edycja TransPortu Literackiego- „Stateczek dobra na wielkim morzu zła”

Fot. Filip Bartkiewicz

Najstarszy metrykalnie, ale najmłodszy duchem polski festiwal literacki przeniósł się w tym roku z Dolnego Śląska na Pomorze Zachodnie i zacumował w Kołobrzegu. Jego 27. edycja pod nazwą „TransPort Literacki” na cztery dni zmieniła nadmorski kurort w miasto literatury.

W ostatni weekend września do Kołobrzegu przyjechało 350 uczestników 21 festiwalowych Pracowni – czytelniczych, księgarskich, literackich i przekładowych oraz ponad 70 gości z 11 krajów, autorów książek publikowanych nakładem Biura Literackiego, kołobrzeskiego wydawnictwa, które jest organizatorem Festiwalu.

W mieście zaroiło się od ludzi, którzy bez literatury nie wyobrażają sobie życia. Którzy czytają, piszą i o literaturze rozmawiać mogą bez końca. Dla nich oraz dla mieszkańców miasta i turystów przygotowano ponad 100 punktów programu. Cztery dni festiwalu od rana do wieczora wypełnione były literaturą: poezją, prozą, opowiadaniami dla dzieci, debiutami, przekładami znanych na świecie książek. Można się w niej było dosłownie zanurzyć.

Nowy adres festiwalu, to nowe cele i wiatr w żagle, który przyniósł zmianę nazwy wydarzenia do tej pory znanego jako Fort, Port i Stacja Literatura. Festiwal w Kołobrzegu odbył się pod nazwą „TransPort Literacki”. Transport jest słowem uniwersalnym, międzynarodowym, a festiwal w Kołobrzegu taki miał i mieć będzie zawsze charakter „Trans” nie stanowi tu jednak tylko dodatku do słowa „port”, „TransPort” zaś nie jest jednym wyrazem. Słowa klucze tegorocznej edycji to: transformacja, transmisja, transfuzja, transfer, transkrypcja, transgraniczność. Przejście festiwalu w kolejny etap akcentowało też nowe hasło. Dotychczasowe, pochodzące z piosenki Boba Dylana „Czasy nadchodzą nowe”, zastąpiło: „Myśl bez granic”.

Festiwal inny niż wszystkie

Nasz festiwal nie uzdrawia świata, ale zmienia tych, którzy w nim uczestniczą – twierdzi Artur Burszta, dyrektor festiwalu i Biura Literackiego.

„TransPort Literacki” to festiwal inny niż wszystkie. Jego wyjątkowość polega przede wszystkim na tym, że program czterodniowego wydarzenia w całości opiera się na premierach książkowych przygotowywanych specjalnie na tę okazję. A tych było w tym roku aż 30. Ponad połowa to książki przekładowe, w tym 7 pozycji z „Nowego europejskiego kanonu literackiego” współtworzonego przez wydawców i instytucje literackie z 21 krajów. Wszystkie można było kupić w księgarni zorganizowanej w Regionalnym Centrum Kultury, w którym odbywały się festiwalowe wydarzenia. – To jednak nie jest kolejne święto książki czy zwykłe spotkanie czytelników z autorami – mówi Artur Burszta. – Książka nie jest tu pretekstem do rozmowy – każda publikacja, jej autorka lub autor są sednem każdego z wydarzeń.

Wydarzeń, zaplanowanych w najdrobniejszych szczegółach – ze scenografią, oprawą wideo, muzyką graną na żywo, za którą odpowiadał Hubert Zemler, z dokładnym scenariuszem. Widownia sali kinowej kołobrzeskiego RCK-u wypełniona była do ostatniego miejsca. A to bardzo dobry znak w czasach, w których przeciętny Polak rezygnuje z czytania książek czy prasy, a jego jedyny kontakt ze słowem pisanym stanowi jedynie pismo przysłane z urzędu.

Słowo nie jest ścianą, Słowo nie jest murem, Słowo nie jest płotem./ Słowa bez mądrości są ścianą, murem i płotem./ A słowu, o które nam chodzi, chodzi o mądrość./

Trans-port. Trans-misja. Trans-fuzja. Trans-lacja./ Kontrabanda namysłu. Stateczek dobra na wielkim morzu zła”.

Tak profesor Tadeusz Sławek otworzył 27. edycję festiwalu, pierwszą kołobrzeską.

Lista festiwalowych wydarzeń liczyła sto pozycji. Jednym z najważniejszych, zwłaszcza dziś w czasach wojny za naszą wschodnią granicą, była prezentacja antologii „100 wierszy wolnych z Ukrainy” oraz książek: „Piszą, więc żyją. Sto pierwszych dni wojny” i „Historia kultury początku stulecia i inne wiersze”.

Trzy przygotowane na tę okazję tytuły zaprezentowano z udziałem Ołeksandra Irwancia, Hałyny Kruk, Bohdana Zadury oraz Serhija Żadana. – Od ponad 20 lat gościmy na festiwalu i wydajemy książki autorów z Ukrainy. Od dawna myśleliśmy z Bohdanem Zadurą o antologii „100 wierszy wolnych”. Gdy wybuchła wojna, postanowiliśmy również przygotować książkę eseistyczną „Piszą, więc żyją”, by spróbować „współodczuwać to, przez co przechodzą nasi najbliżsi sąsiedzi”. Oczywistym stało się, że wydarzenie wokół tych publikacji musi zainaugurować pierwszą kołobrzeską edycję imprezy – mówi Artur Burszta. Tak też się stało, choć za sprawą słabego połączenia internetowego przebywający w Charkowie Serhij Żadan zdążył się tylko uśmiechnąć do festiwalowych gości.

Równie interesującym wydarzeniem była światowa premiera książki Nicka Cave’a i Seana O’Hagana „Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia” w przekładzie Tadeusza Sławka. Historię dramatycznej przemiany, jaka dokonała się na skutek osobistej tragedii jednego z najbardziej oryginalnych artystów naszych czasów, polscy czytelnicy poznali tego samego dnia, co Amerykanie, Australijczycy i Anglicy.

Kołobrzeg odwiedziła jedna z najważniejszych koreańskich autorek Kim Yideum. Poetka, wykładowczyni akademicka i feministka przyjechała na festiwal w związku z premierą „Histerii” w tłumaczeniu Lynn Suh, Ewy Suh i Katarzyny Szuster-Tardi. Poezja Kim Yideum jest doceniana zarówno w Korei, jak i na Zachodzie. Teraz jej twórczość będą mogli poznać również polscy czytelnicy.

Kim Yideum to nie jedyna zagraniczna autorka, która pojawiła się na festiwalu. Do Kołobrzegu przyjechali również twórcy książek Nowego Kanonu Literatury Europejskiej: Berengere Cournut (Francja), Najat El Hachmi (Hiszpania), Claudiu Komartin (Rumunia), Hałyna Kruk (Ukraina), Ales Steger (Słowenia), Maja Urban (Chorwacja) i Marek Vadas (Słowacja).

Swoją nagrodę „Koło brzegu poezji i prozy” przyznawaną za najlepszy wiersz lub opowiadanie z festiwalowej książki przyznała kołobrzeska młodzież. Statuetka zaprojektowana przez Darka Jakubowskiego, nawiązująca do słynnych kołobrzeskich Marianów, tym razem przedstawiająca zaczytanego Mariana z filiżanką kawy, powędrowała w ręce Marii Krzywdy. Swoją nagrodę przyznała też publiczność festiwalu – w ten sposób wyróżniono trzech uczestników konkursu na „Wiersze i opowiadania doraźne”.

Na scenie Kołobrzeskiego RCK pojawili się laureaci projektu „Romantyczność 2022”, czyli autorzy współczesnych ballad i romansów nawiązujących do twórczości Adama Mickiewicza, oraz poeci i prozaicy, debiutanckie wiersze i opowiadania zostały wydane przez Biuro Literackie w ramach projektu „Połów”. Dla wielu z nich możliwość zaprezentowania siebie i swojej twórczości na żywo i przed tak dużą publicznością była ogromnie stresującym przeżyciem. Poradzili sobie z tym jednak, głównie dzięki życzliwemu przyjęciu płynącemu z widowni, która gorącymi oklaskami nagradzała każdy występ. Świetnych czytań było wiele, ale w pamięć zapadł przede wszystkim występ Bartka Horyzy, który w brawurowy sposób przedstawił swój utwór „Young Ptaku x Gołąb Grahamka”.

NIKE dla książki kołobrzeskiego wydawnictwa

Jedna z najważniejszych postaci w polskiej kulturze, Beata Stasińska, zaraz po festiwalu napisała do mnie: „Jak się robi coś dobrze, to zawsze coś z tego zostanie” – mówi Artur Burszta. – Włożyliśmy z Olą Olszewską i Asią Mueller – najważniejszymi osobami w Biurze Literackim, niebotyczną ilość pracy, by ten festiwal wypadł tak a nie inaczej już podczas pierwszej kołobrzeskiej imprezy. Bez nich nie byłoby tych czterech literackich dni nad morzem, ale też wydawanych przez cały rok w Kołobrzegu książek, które tak niesamowicie radzą sobie także poza festiwalem, zdobywając najważniejsze literackie wyróżnienia. Gdyby porównać skalę tych wydarzeń, to ten festiwal niewiele się różnił od najbardziej rozbudowanych dolnośląskich edycji. We Wrocławiu już 12 lat temu mieliśmy sześć razy większy budżet i cztery razy większy zespół stałych pracowników. Można więc sobie wyobrazić, czym okupione jest to „dobrze” – dodał.

Według Artura Burszty przed TransPortem Literackim otworzyły się teraz bardzo ciekawe perspektywy. – Już nie tylko jesteśmy wymieniani jako jeden z ważniejszych europejskich festiwali, ale niektóry widzą w kołobrzeskiej imprezie także źródło inspiracji i odnowy formuły innych tego typu wydarzeń, które w pogoni za publicznością niebezpiecznie zaczęły oddać się od sedna – od literatury. Aby wykorzystać szanse, jakie otwierają się przez wydarzeniem, a także przed Kołobrzegiem i Pomorzem Zachodnim, potrzebujemy oczywiście odpowiednich środków, ale też kolejnych osób pracujących bezpośrednio na miejscu przez cały rok przy książkach i festiwalu.

Artur Burszta i jego Biuro Literackie ma kolejny powód do dumy. Kilka dni po zakończeniu festiwalu odbyło się rozdanie literackich nagród NIKE. Najlepszą książką minionego roku został tomik poezji „Mondo cane” Jerzego Jarniewicza wydany nakładem Biura Literackiego. To już trzecia wyróżniona nagrodą Nike pozycja, którą może się pochwalić kołobrzeskie wydawnictwo (wcześniej: „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach” Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego oraz „Nakarmić kamień” Bronki Nowickiej). Kto wie, może w przyszłym roku przypadnie ono któremuś z tegorocznych debiutantów, których mogliśmy posłuchać na scenie TransPortu Literackiego?


Dlaczego właśnie Kołobrzeg? – Pomorze Zachodnie staje się stolicą kultury. To tu odbywa się wiele ważnych wydarzeń, jak choćby Fryderyki czy Pol’and’Rock – powiedział na przedfestiwalowej konferencji Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego. – Pierwszym znakiem tego, że mamy aspiracje, było powstanie Akademii Sztuki w Szczecinie i nagrody Pro Arte, które przyznajemy artystom za osiągnięcia o istotnym znaczeniu dla regionu. Teraz za sprawą „TransPortu Literackiego” otwieramy się na polską i zagraniczną literaturę. Mam nadzieję, że ten wspaniały festiwal, z tak ogromną tradycją zacumuje tu na stałe.

Zorganizowanie festiwalu nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie ze strony władz województwa i władz miejskich, którym pomysł festiwalu literackiego bardzo się spodobał. – A szczególnie idea spotkań czytających z piszącymi, bo one zawsze obfitują we wzruszające i inspirujące momenty – mówi Ilona Grędas-Wójtowicz, zastępca prezydenta Kołobrzegu do spraw społecznych.

Zdaniem Artura Burszty, dyrektora Biura Literackiego i festiwalu, Kołobrzegowi przydałoby się większe otwarcie na ludzi z zewnątrz. – Jeśli chcemy aspirować do bycia atrakcyjną europejską nadmorską enklawą, to musimy stwarzać warunki do osiadania tutaj nie tylko dla osób, które zajmują się biznesem, ale również kulturą. Myślę, że Kołobrzeg sam lub przy współpracy z innymi miastami z regionu mógłby włączyć się do walki o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029. Taka aplikacja stałaby się impulsem do rzeczywistych zmian i pozwoliła nadać wizerunkowi i polityce kulturalnej miasta nowy wymiar.