9 Ludzie

Czas zatarł ślad – Żydzi w przedwojennym Koszalinie

Wśród drobnych anonsów i reklam dziennika „Kösliner Zeitung” z 8 lutego 1919 roku znalazło się ogłoszenie, w którym Willy Rosenthal z żoną Metą z domu Senger oraz Eduard Baruch z żoną Hedwig z domu Hanft z dumą informowali o zaręczynach swoich dzieci: 25-letniej Charlotty i 36-letniego Arthura. Uroczystość zaplanowano na 16 lutego 1919 roku, a ślub na wrzesień tego samego roku. Młoda para pochodziła ze znanych w ówczesnym Koszalinie kupieckich rodzin i wydawało się, że mimo trudnych czasów czeka ich jasna przyszłość. Jednak przyszło im żyć w dramatycznych czasach, a w dodatku oboje byli Żydami, co ich los uczyniło jeszcze dramatyczniejszym.

Mimo końca I wojny światowej, pierwsze miesiące 1919 roku były dla mieszkańców Koszalina i całych Niemiec czasem zamętu. Lokalny „Kösliner Zeitung” informował codziennie o starciach zbrojnych z Polakami w nieodległej Wielkopolsce i rewolucyjnej atmosferze burzliwych wieców odbywających się w całych Niemczech.

Po demobilizacji wracających z frontu żołnierzy rosło bezrobocie. Niemal wszystko było reglamentowane: poczynając od chleba, poprzez masło (60 gramów tygodniowo), cukier (pół kilo miesięcznie), na cebuli skończywszy. Na kartki były nawet nici bawełniane (200 metrów miesięcznie).

Z powodu braku dostaw brakowało w sprzedaży węgla. Rosło niezadowolenie społeczne: w marcu na koszalińskim rynku zorganizowano protest przeciwko podwyżce cen gazu i prądu, w lipcu komunikację miejską sparaliżował strajk tramwajarzy i kolejarzy, do którego dołączyli robotnicy branży metalowej. Kulminacja napięcia społecznego nastąpiła we wrześniu 1919 roku, gdy po manifestacji przeciwko spekulantom żywnościowym, tłum rozjuszony wysokimi cenami jajek, masła, owoców i mięsa sprzedawanych tego dnia na rynku, zaczął grabić nie tylko sprzedających, ale również plądrować kilkadziesiąt okolicznych restauracji i sklepów. Policja nie była w stanie temu zaradzić, a wezwani żołnierze zaczęli bratać się z robotnikami. Sytuację opanowały dopiero oddziały Selbschutzu, które otworzyły ogień do demonstrantów i we wczesnych godzinach porannych 18 września przywróciły porządek.

Tego samego dnia zaręczeni pół roku wcześniej Artur Baruch, Charlotte Rosenthal zawarli małżeństwo przed urzędnikiem stanu cywilnego. Świadkami byli ich ojcowie: Willi Rosenthal oraz właściciel jednego ze splądrowanych sklepów Eduard Baruch.

svg%3E Ludzie
Koszalińska synagoga, oddana do użytku 23 września 1886 r., spalona 9 listopada 1938 r. Widok od strony dzisiejszej ul. Szpitalnej, 1903 r.

Rodzice i teściowie

Ojciec dziewczyny, Willy Rosenthal pojawił się w Koszalinie na początku lat 90. XIX wieku. W 1892 roku ożenił się z 25-letnią panną Metą Senger, wchodząc tym samym do dużej i przedsiębiorczej rodziny koszalińskich kupców i podejmując pracę w działającym od 1857 roku sklepie szwagra. W tym związku mieli dwie córki: urodzoną w 1894 roku Charlotte oraz o rok młodszą Käthe.

Ojciec Arthura, Eduard Baruch, od 1879 roku prowadził sklep przy koszalińskim rynku. W całostronicowych reklamach wykupionych w książkach adresowych polecał bieliznę, galanterię (krawaty, rękawiczki, kapelusze, czapki), laski, parasole, kufry i artykuły sportowe, a także cygara i papierosy najlepszej jakości i „w wielkomiejskim wyborze” (Grosstädtische Auswahl). Oprócz Arthura, Baruchowie mieli córkę Herthę, która dziesięć lat wcześniej wyszła za berlińskiego handlowca Louisa Münzera.

Obaj koszalińscy kupcy byli Żydami i aktywnymi działaczami miejscowej gminy żydowskiej, reprezentującymi ją w kontaktach z władzami.

Jeden procent

Na początku XX wieku w nieco ponad 23-tysięcznym niemieckim Koszalinie społeczność wyznania mojżeszowego liczyła zaledwie około 220 osób, stanowiąc niecały 1 procent ogółu mieszkańców, dwa razy mniej niż katolicy. Jednak wielu z nich należało do finansowej elity miasta, a świadectwem zamożności tej grupy wyznaniowej była ogromna synagoga uroczyście otwarta 23 września 1886 roku przy dzisiejszej ul. Szpitalnej.

Jednym z najbogatszych koszalińskich Żydów był bankier Moritz Behrend, który w 1861 roku kupił koszalińską papiernię od jej założyciela Friedricha Schlutiusa i doprowadził ją do rozkwitu, a w 1868 roku stał się również właścicielem papierni w Warcinie.

Tego samego wyznania był Eduard Ascher – właściciel powstałego w 1845 roku browaru przy Neutorstrasse 20, będącego w tamtym czasie drugim po papierni pod względem wielkości zakładem przemysłowym w Koszalinie. Liczącymi się postaciami byli również członkowie zarządu gminy żydowskiej w Koszalinie: Josef Rosenberg, właściciel mieszczącej się przy rynku drukarni i wydawnictwa założonego w 1846 roku oraz Bernhard Jacob, właściciel konkurencyjnej drukarni i wydawnictwa znajdującego się na rogu Bergstrasse i Hochetorstrasse (obecnie ul. Zwycięstwa i 1 Maja).

Pierwszy i największy koszaliński dom towarowy przy Bergstr. 10 został założony w 1895 roku przez Adolfa Wunderlicha, wymienionego jako reprezentant społeczności żydowskiej w statucie tutejszej gminy izraelickiej z 1909 roku. Drugim pod względem wielkości był Kaufhaus Frisher, znajdujący się przy Markt 7 i należący do Heinricha Frischera. Pod sąsiednim numerem działał sklep należący do sieci domów towarowych Hamburger Engros-Lager, założonej przez żydowskiego biznesmena z Berlina, Abrahama Adolfa Jandorfa i prowadzony przez Juliusa Mayera, wymienianego w opracowaniach jako jedynego koszalińskiego Żyda poległego podczas I wojny światowej. Wcześniej w tym miejscu działał sklep z konfekcją należący do Louisa Heinsiusa, należącego do zarządu gminy żydowskiej. Oprócz nich wokół rynku działały sklepy Eduarda Barucha, Isidora Barucha, Maxa i Eugena Rosenbergów, braci Hirschfeldt, Hermanna Lebrama, Paula Sabatzky’ego i Emila Wolffa. Przy Hohetorstr. 4 (obecnie ulica 1 Maja) sklep z konfekcją prowadził Wilhelm Lopatka. Członkami koszalińskiej społeczności żydowskiej byli również właściciele sklepów wzdłuż dzisiejszej ulicy Zwycięstwa: Dawid Lewin, Sally Sommerfeldt, Moritz Lewin, Salomon Lewinberg i jego syn Willi, Paul Litten, Gustav Rubensohn, Max Arndt, Julius Mannheim, Max Lebram, Leopold Hinzelmann, Carl Sabatzky, Abraham i Louis Sengerowie oraz Moritz Pestachowsky, którego nazwisko znalazło się na dokumencie dotyczącym uroczystego otwarcia synagogi w 1886 roku.

svg%3E Ludzie
Kamienica przy Neue Bahnhofstrasse 2 (obecnie ul. Dworcowa 4), w której mieszkali Arthur i Charlotta Baruchowie z dziećmi: Evą i Lotharem. Ze zbiorów Zbigniewa Wojtkiewicza.

Rosenthalowie i Baruchowie

Po ślubie z Charlottą, Arthur Baruch, mający handlowe doświadczenie dzięki wcześniejszej pracy u ojca, znalazł zatrudnienie w sklepie 64-letniego teścia. W latach dwudziestych młode małżeństwo zamieszkało przy Grünstrasse 15 (obecnie ulica Konstytucji 3 Maja), a później w eleganckiej i nieistniejącej już dziś kamienicy przy Friedrich-Wilhelm Platz 1 (obecnie Plac Wolności). W latach trzydziestych przeprowadzili się do wciąż dziś istniejącej kamienicy przy Neue Bahnhofstrasse 2 (obecnie ulica Dworcowa 4).

Mieli wówczas dwójkę dzieci: urodzoną w 1923 roku Evę i młodszego o dwa lata Lothara. Żydami byli religijnymi ale nie ortodoksyjnymi. Arthur wraz z teściem Willym Rosenthalem i szwagrem Louisem Münzerem są wymienieni jako reprezentanci koszalińskiej społeczności żydowskiej na uchwalonym w 1926 roku statucie gminy. Gdy w połowie lat 30. Willy Rosenthal przeszedł na emeryturę, a w 1937 roku zmarł, Arthur podjął pracę jako przedstawiciel handlowy dużych firm.

Przed burzą

svg%3E Ludzie
Młody Lothar Baruch, późniejszy Leslie Brent.

W tym czasie w III Rzeszy obowiązywały już dyskryminujące Żydów ustawy norymberskie. Jednak antysemityzm istniał w Niemczech dużo wcześniej. Dziesięć dni po ślubie Arthura Barucha i zdemolowaniu sklepu jego ojca podczas rozruchów w Koszalinie, w gazecie „Kösliner Volksblatt” z 29 września 1919 roku opublikowano artykuł, w którym napisano m.in.:

Nie można dziś ignorować działalności Żydów w Niemczech. Odgrywają znaczącą rolę we wszystkich dziedzinach: kontrolują handel, transakcje pieniężne i dużą część życia prywatnego. Niezwykle potężni politycznie, stali się przywódcami, a nawet prorokami dużej części naszego narodu. Stanowią znaczny odsetek lekarzy, prawników, nauczycieli akademickich, są właścicielami większości niemieckiej prasy, krytyki, reklamy, teatru, przemysłu filmowego i handlu sztuką. Osiągnęli ogromne znaczenie w literaturze i sztuce. Nie oznacza to nic innego, jak to, że judaizm zapewnił sobie silną pozycję wszędzie tam, gdzie jest w stanie wywierać decydujący wpływ na życie gospodarcze i intelektualne naszego narodu.

Jeśli akceptujemy ten wpływ, wtedy oczywiście nie ma dla nas kwestii żydowskiej. Ale jeśli się nie zgadzamy, to mamy prawo do walki z żydowskimi wpływami.

Nie możemy pozwolić, aby żyjące między nami niewielkie plemię obcej rasy przejęło kontrolę nad pozostałymi. Dołożymy wszelkich starań, by się przed tym bronić bez względu na przynależność partyjną i wyznanie.”

Zagłada

svg%3E Ludzie
Koszalińska synagoga, widok od strony parku, 1903 r.

Mimo rosnącego w Niemczech antysemityzmu, do końca lat 20. XX wieku sytuacja koszalińskich Żydów nie zmieniła się, choć ich liczba spadała. W 1926 roku został zarejestrowany nowy statut synagogalny, w którym znalazły się nazwiska reprezentantów społeczności, między innymi Willego Rosenthala, jego zięcia Arthura Barucha i Louisa Münzera (szwagier Barucha).

Rządy nazistów w latach 30. spowodowały, że liczba ludności żydowskiej w Koszalinie systematycznie malała, wynosząc w 1933 roku 123 osoby, a w 1939 roku zaledwie 25 osób. Sklepy i firmy sprzedawano „aryjskim” właścicielom (co ciekawe: w nazwach pozostawiano nazwiska żydowskich założycieli, dodając jedynie nazwiska nowych właścicieli). Dotychczasowi wyjeżdżali do miast, w których były większe skupiska żydowskie (jak w Berlinie, w którym mieszkało 160 tysięcy niemieckich Żydów), albo emigrowali za granicę.

W nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku w całych Niemczech zorganizowano pogromy Żydów. W Koszalinie spalono wówczas synagogę i zdewastowano żydowskie cmentarze. Dziesięć dni później na urzędowym akcie ślubu Arthura i Charlotty dopisano stygmatyzującą adnotację, że na mocy specjalnej ustawy „o zmianie nazwisk i imion” stanowiącej, iż niemieccy Żydzi musieli używać imion „typowo żydowskich”, Arthurowi urzędowo dodano imię Israel, a Charlotcie – Sara.

Dalsze losy rodziny Baruchów potoczyły się tragicznie. Po kilku latach ukrywania się w Berlinie, w 1942 roku, Arthur, Charlotta i ich córka Eva znaleźli się w się jednym z transportów, którymi wywożono niemieckich i austriackich Żydów na Łotwę. Tam zostali zamordowani w jednej ze zbiorowych egzekucji pod Rygą. Kilka miesięcy wcześniej, w styczniu 1942 roku, również w Rydze, zginęła siostra Arthura – Hertha wraz z mężem Louisem Münzerem, który po śmierci Eduarda Barucha prowadził jego sklep przy koszalińskim rynku. We wrześniu 1942 roku w Treblince zginęła matka Charlotty, 75-letnia Meta Rosenthal z domu Senger. W tym samym roku zamordowano bratanicę Mety, Elly Senger oraz obie siostrzenice: Ernę i Gertrud. W 1943 roku w Auschwitz zginęła siostra Charlotty, Käthe.

svg%3E Ludzie
Południowo-wschodni narożnik koszalińskiego rynku z zaznaczonymi sklepami należącymi do członków gminy żydowskiej.

Ocalony

Z całej rodziny ocalał tylko syn Arthura i Charlotty, urodzony w 1925 roku Lothar, którego w 1938 roku udało się wysłać do Wielkiej Brytanii w kilkuosobowej grupie dzieci z berlińskiego sierocińca. Po wojnie zdobył uznanie jako profesor Leslie Brent, wybitny naukowiec w dziedzinie immunologii, mający swój wkład w przyznanie nagrody Nobla dwóm brytyjskim uczonym. Gdy w połowie lat 80. po raz pierwszy przyjechał ponownie do Koszalina, było to już zupełnie inne, polskie miasto, nie tylko bez Niemców żydowskiej i nieżydowskiej narodowości, ale po zniszczeniu synagogi i cmentarzy w ogóle bez widocznych żydowskich śladów. Jednak po jego rodzinie zachowała się pamiątka, którą zdążył zobaczyć, zanim zmarł w 2019 roku. Była to odnaleziona w latach 90. na dnie rzeki macewa z nazwiskiem jego stryjecznego dziadka. Dziś upamiętnia zniszczony przez Niemców, nieistniejący stary żydowski cmentarz przy ulicy Rzecznej. Zaś na jego rodzinnym domu przy dzisiejszej ulicy Dworcowej 4 zawisła tablica honorująca najsłynniejszego koszalińskiego Żyda – syna Arthura i Charlotty Baruchów.