Allgavre wybrzeze i plaza Podróże

Kamperem w nieznane. Etap drugi, czyli zachwycająca Portugalia

Kamperem w nieznane” to nasz realizowany od zeszłego roku prywatny projekt, dzięki któremu podróżowanie stało się dla nas łatwiejsze i atrakcyjniejsze. W poprzednim wydaniu „Prestiżu” podzieliliśmy się z Państwem wrażeniami z podróży po południowej Hiszpanii, a tym razem zapraszamy do Portugalii.

Już pierwszy postój w tym kraju nas zachwycił! Odkryliśmy, że w Portugalii rządzą: ocean, azulejo i wino!

Atlantyk

Zaczęliśmy od przepięknych krajobrazowo wybrzeża oraz wyżyn Algarve i Alentejo charakteryzujących się malowniczymi klifami, wydmami i lagunami.

Aby najlepiej poznać piękno wybrzeża Algarve warto skorzystać z pieszych szlaków biegnących wzdłuż oceanicznego brzegu. Wtedy można powoli podziwiać zmieniające się krajobrazy, przepiękne plaże, zapierające wdech w piersiach widoki.

Pierwszą przebytą przez nas taką trasą była Trasa Siedmiu Wiszących Dolin, uważana za jedną z najpiękniejszych w Europie. Nie bez powodu. Długość jej to tylko 5668 m, ale – uwaga – na tej trasie następuje zjawisko zagięcia czasoprzestrzeni – czas potrzebny na pokonanie tych niespełna 6 km nie ma limitu górnego z uwagi na nieustający zachwyt! My naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Praia de Vale Centeanes, a skończyliśmy przy Praia da Marinha. Zajęło nam to dziewięć godzin i pewnie bylibyśmy w stanie tymi pocztówkowymi widokami rozkoszować się dłużej, ale musieliśmy zdążyć na ostatni autobus, który dowiezie nas do parkingu, gdzie stał nasz kamper.

Wybrzeże oprócz przepięknych klifów zachwyca również miasteczkami. Lagos zauroczyło nas od samego początku i z każdą chwilą zauroczenie narastało. Ma ono wszystko, co potrzebne, aby uznać je za miejsce turystycznie idealne: wąskie uliczki, klimatyczne restauracyjki z pysznym jedzeniem, szerokie plaże, trasy spacerowe.

Właśnie z Lagos udaliśmy się na naszą drugą wycieczkę pieszą po przepięknych klifach Algavre. Była o tyle wygodna, że praktycznie początek i koniec czterogodzinnej trasy znajduje się w samym Lagos. To mała część Roty Vincentina – szlaku, na który jeszcze wrócimy w przyszłości! Tym razem rozpoczęliśmy wędrówkę od Praia do Canavial (z centrum Lagos 40 minut spacerkiem ), a skończyliśmy na starówce Lagos. Polecamy ten kierunek wędrówki, gdyż początek jest spacerowy, po kładkach, końcówka bardziej wymagająca. Trasa jest w budowie, co prognozuje super udogodnienia w przyszłości do rekreacyjnego spacerowania tym urokliwym klifowym wybrzeżem.

I tak pożegnaliśmy Allgavre i południowe wybrzeże, kierując się do Alentejo.

Alentejo to największy region w Portugalii, ale jeszcze (na szczęcie) nie ogarnięty przez masową turystykę jak w opisanej wcześniej Allgavrze. Alentejo to również rozległe plaże Atlantyku, potężne fale i silne wiatry, dlatego stał się rajem dla miłośników sportów wodnych.

Kierując się dalej w głąb środkowej części kraju, widzieliśmy liczne pozostałości minionych epok w postaci kamiennych kręgów, megalitycznych głazów, rzymskich ruin. Ale największe wrażenia na nas zrobiły ciągnące się kilometrami dębowe korkowe lasy.

Oczywiście i w tym regionie nie brakuje charakterystycznych miasteczek, do których należy m.in. Monsaraz, które zachowało swoją dawną magię dzięki bardzo dobrze zachowanej zabudowie, otoczone średniowiecznymi murami. Romantycznie i nostalgicznie, brakowało tylko rycerzy przechadzających się brukowanymi uliczkami…

I druga z miejscowości, o zupełnie innym charakterze. Évora to historyczna stolica regionu Alentejo, której zabytkowe centrum wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Znajdziemy tam Templo Romano, czyli najlepiej zachowaną starożytną świątynię w Portugalii.

Dwa różne oblicza Alentejo – regionu Portugalii słynącego z serów, winnic, mięsa świń żywiących się żołędziami i doskonałej oliwy a także ciekawych historycznie miast.

Jak to się dzieje, że trafiamy w takie miejsca? Otóż korzystamy z przewodników (ale tylko poglądowo i weryfikujemy informacje w necie), przeglądamy blogi, a następnie w danej miejscowości idziemy do informacji turystycznej, i to jest najbardziej wiarygodne źródło wiedzy!

Wino

O portugalskich winach każdy słyszał i pewnie każdy któregoś kosztował, dlatego będąc tu, należy zgodnie ze swoimi upodobaniami zaplanować degustacyjną wycieczkę. Portugalia ma wiele rejonów słynących z winnic i wspaniałego wina. My mieliśmy okazję popróbować win z kilku regionów między innymi Alentejo, Lagos, Óbidos, Setúbal, ale jeden rejon był dla nas szczególnym odkryciem – były to winnice w dolinie rzeki Douro.

Odwiedziliśmy jedną z nich, ponoć znaczącą i docenianą za swój dorobek. Dzięki uprzejmości właściciela mogliśmy za darmo skorzystać z noclegu mając z okna kampera piękny widok na sięgającą horyzontu plantację winorośli. I oczywiście nie poprzestaliśmy na podziwianiu piękna krajobrazu – zaopatrzyliśmy się na drogę w parę butelek kilkuletniego wina.

Dolina rzeki Douro jest jednym z wielu miejsc, gdzie w Portugali produkuje się wyśmienite wina, ale to właśnie to miejsce w 2001 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako warte ochrony świadectwo krajobrazu przekształconego przez człowieka i podporządkowanego uprawie winorośli. Warto podkreślić, że jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie wszystkie prace w winnicach wciąż wykonywane są ręcznie z uwagi na specyficzne położenie upraw na stromych zboczach doliny.

Podroż tą doliną jest zachwycająca, bo niemal wszystkie schodzące w kierunku rzeki stoki pokryte są winoroślami, wśród nich bieleją co rusz budynki winnic. Do tego dołóżmy krętą drogę wzdłuż doliny rzeki i mamy widoki zapierające dech w piersiach.

Droga, która wywarła na nas niezatarte wrażenie, to N222, która słusznie zdobyła zaszczytne miano najlepszej trasy drogowej na świecie. Jadąc nią nie sposób było pominąć charakterystycznych miasteczek leżących w dolinie rzeki Douro, czyli Pinhão z portem rzecznym i Lamego, miasta słynącego z barokowych schodów (686 stopni, które pokonaliśmy osobiście!) prowadzących do kościoła Nossa Senhora dos Remedios.

W rejonie winiarskim Alto Douro produkowane jest najsłynniejsze portugalskie wino – porto (nazwa wzięła się od miasta Porto leżącego przy zachodnim końcu doliny Douro), którego każda butelka oznaczona jest specjalną banderolą potwierdzającą miejsce pochodzenia.

Zawierające 19-21 proc. alkoholu oryginalne porto jest produkowane tylko w tym regionie. Jego powstanie zawdzięczamy przypadkowi. Otóż podczas transportu tradycyjnego wina z Portugali do Anglii wiele butelek ulegało zepsuciu. Aby temu zapobiec, zaczęto dolewać do beczek spirytusu winnego o zawartości ok. 70-80 proc. alkoholu. Zabieg ten zapobiegał psuciu się wina a dodatkowo nadawał mu nowy, głębszy smak i większą moc.

Azulejo

Stare miasta Portugalii zawdzięczają swój wdzięk między innymi azulejo, czyli terakotowym mozaikom. Najczęściej zdobione są one w charakterystyczne geometryczne wzory, kwiatowe rozety i motywy roślinne. Można również zobaczyć płytki azulejo, na których znajdują się sceny rodzajowe, historyczne czy nawet portrety. Najczęściej mają one kolor niebieski (na białym tle). Azulejo spotykaliśmy nie tylko w obiektach zabytkowych ale także współczesnych, często służące za elewację domów lub ozdobę drzwi wejściowych, podnosząc estetykę budynków, ale przede wszystkim nadając im niepowtarzalnego wyglądu.

Obidos to średniowieczne miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, gdzie azulejo wita już w bramie wjazdowej. Otoczone jest murami zachowanymi w stanie nienaruszonym, dzięki czemu możliwy jest spacer po nich, z widokiem z góry na całe malownicze miasteczko i okolicę. Wspominane wejście do miasta zaskakuje pięknem, bo wchodzi się przez podwójną bramę z kapliczką oraz obrazami z płytek azulejo. Po przekroczeniu bramy trafiamy na brukowane uliczki z malowniczymi zaułkami i kolorowymi domkami. Obidos było zwyczajowym podarkiem królów dla przyszłych żon, co tłumaczy estetykę i subtelność zastosowanych detali architektonicznych.

Miasto rozpieszcza podniebienia turystów, serwując pyszną ginję, czyli likier wiśniowy (ma moc 18 procent i podawany jest w czekoladowych kieliszkach). Pychotka!

W Obidos nocowaliśmy pod akweduktem w miejskim parku dla kamperów z widokiem na miasteczko. Mieliśmy tam tyko zajechać na chwilę, ale zostaliśmy na noc, aby poczuć klimat tego średniowiecznego miasta, kiedy słońce nad nim zachodzi i wschodzi.

Podczas naszej podróży często korzystaliśmy z miejskich czy wiejskich parkingów dla kamperów. Na Półwyspie Iberyjskim turystyka caravaningowa ma długie tradycje i jest bardzo popularna, w związku z tym lokalne władze widząc możliwość łatwego przyciągnięcia turystów podróżujących kamperami, chętnie otwierają nowe miejsca przystosowane do ich obsługi. Są one wyposażone w możliwość poboru czystej wody oraz udogodnień technicznych do opróżnienia nieczystości z kampera, czasem podłączenia prądu a także wyznaczone są stanowiska na dłuższy postój (nocleg). Zdecydowana większość z nich jest darmowa lub pobierana jest w nich symboliczna opłata (najczęściej za zużycie czystej wody czy prądu).

My korzystaliśmy z takich stanic bardzo często podczas naszej podróży, odwiedzając rozmaite punkty poza głównymi szlakami, kosztując lokalnych specjałów i odkrywając na własną rękę okolicę. Biorąc pod uwagę lawinowy wzrost zainteresowania taką formą wypoczynku w Polsce, z niecierpliwością czekamy, kiedy i w naszym regionie powstaną podobne miejsca, będąc pretekstem do pokazania walorów turystycznych mniejszych gmin, które często niesprawiedliwie są omijane przez gości w drodze nad polskie morze.

Ale wróćmy do azulejo. Jednym z najwspanialszych przykładów zastosowania tych ceramicznych cudeniek jest Pałac Narodowy w Sintrze, będący najlepiej zachowanym średniowiecznym pałacem królewskim Portugalii. Sintra jest zaś miejscem, gdzie natura i człowiek, działając w doskonałej symbiozie, stworzyli miejsce pełne magii i piękna.

Sintra oferuje naprawdę bardzo dużo – przyrodę, pałace i zamki, starówkę, przysmaki. Dzięki połączeniu tego wszystkie została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych Portugalii, tłumnie odwiedzaną praktycznie przez cały rok. Tu właśnie poczuliśmy, że są wakacje i są turyści, bo zwiedzających spotkaliśmy mrowie, choć nie był to jeszcze sezon wysoki!

Lizbona

Opuszczając Sintrę, wystarczy chwila by znaleźć się w stolicy Portugalii. Czerwiec każdego roku w Lizbonie jest najbardziej kolorowym miesiącem z uwagi na hucznie obchodzony dzień św. Antoniego, czyli popularne Festas de Lisboa. Dlatego koniecznie chcieliśmy poczuć tą atmosferę spacerując uliczkami Alfamy i Bairro Alto ozdobionymi kolorowymi girlandami, jeść grillowane sardynki i popijać lokalne wino, bawiąc się na kolorowej paradzie.

Cóż mogło pójść nie tak? Otóż chwila nieuwagi i kostka skręcona, upsss! Na zwiedzanie stolicy przeznaczyliśmy cztery dni, ale drugiego ją ze smutkiem opuściliśmy. Zdążyliśmy na szczęście pojeździć słynnym zabytkowym tramwajem linii nr 29, aby zauroczyć się Lizboną. Wyjechaliśmy z ogromnym niedosytem, dlatego tam kiedyś wrócimy! Na pocieszenie od męża dostałam doniczkę z bazylią, która zgodnie z tradycją obchodów dnia Świętego Antoniego jest symbolem wyznania miłości dla obdarowanej nią osoby.

Z uwagi na to, że chodzenie przez pewien czas miałam utrudnione, skupiliśmy się na podziwianiu krajobrazów z drogi. Wybraliśmy zatem szosy, które są znane i podziwiane, takie jak N2, która ma charakter podobny do amerykańskiej Route 66 i dlatego też lubiana jest szczególnie przez motocyklistów. Ma 738 km długości i przecina Portugalię z południa na północ, oferując wiele pięknych widoków, historycznych miejsc. Droga ta może być sama w sobie celem wycieczki.

Poruszając się po tych wyjątkowych drogach zajechaliśmy do Coimbry – jednego z najładniejszych miast środkowej Portugalii i pierwszej stolicy Portugalii, miejsca narodzin sześciu królów. Odwiedziliśmy zachwycającą Bibliotekę Joanina (Biblioteca Joanina) z przepięknym barokowym wykończeniem zlokalizowaną na terenie najstarszego Uniwersytetu Portugalii założonego w 1260 r. Tu też, w Coimbry, wszędzie posłuchać można jedynej w swoim rodzaju odmiany muzyki fado.

Około 40 km w kierunku wschodnim od Coimbry, zupełnie bez znaczenia historycznego dla Portugalii i na długie lata zapomniane ale jakże wyjątkowe, leży Piodao. Do miasteczka prowadzi niezwykle kręta górska droga N342, która jest stroma, wąska, bez barierek i bez pobocza, jednak bardzo malownicza i dającą niezłą adrenalinę.

Znakiem rozpoznawczym tej górskiej wioski położonej w głębokiej dolinie pośród malowniczego pasma górskiego Serra do Açor (Góry Jastrzębie) jest łupek. Charakterystyczne ciemnobrązowe domy są usytuowane na stromych zboczach niemal jeden na drugim z wąskimi i krętymi uliczkami. Wszystkie są zbudowane z lokalnie dostępnych materiałów: ściany z łupka, dachy z kamiennych płyt, drzwi i okna z drewna. Dodatkowo uroku tej niezwykle malowniczej wsi dodają zielone tarasy. Ponoć do drugiej połowy XX wieku miejsce to pozostawało bez prądu, a także nie dochodziła tu żadna droga ale obecnie jest ono wielką atrakcją turystyczną.

Dom na kołach

Często znajomi, czy też „znajomi z sieci”, pytają się o warunki podróżowania kamperem. Jak to jest, o czym należy wiedzieć, co takiego jest atrakcyjnego w takiej formie spędzania wolnego czasu? Nam podróżowanie kamperem daje ogrom możliwości przemieszczania się i łatwości ustalania tras przejazdu do ciekawych punktów. Jednak czasem ta swoboda może spowodować, że to co było planem, zostaje mocno zmodyfikowane. Dla nas to nie stanowi trudności, bo oboje lubimy i jesteśmy gotowi na zmiany, ale dla niektórych taki sposób podróżowania może być problematyczny.

Od dwóch lat podróżujemy kamperem i ciągle poznajemy tą formę spędzania czasu, znajdując jej pozytywny wymiar i czerpiąc co najlepsze. Jednak trzeba znać też ograniczenia podróżowania pojazdem o większych gabarytach, bo niestety nie wszędzie gdzie by się chciało wjechać, można zaparkować. Dlatego trzeba uważnie patrzeć na oznaczenia i znaki drogowe informujące o możliwości parkowania kamperem.

Niestety również nie wszystkie drogi są dla kamperów przejezdne. Szczególnie należy zwrócić uwagę na wysokość i wagę pojazdu, gdyż po drodze mogą pojawić się mosteczki czy tunele stanowiące przeszkodę nie do pokonania. A wówczas pozostaje zaktualizować mapę i zmienić plan podróży. Dla nas poszukiwanie różnych wariantów dotarcia do celu jeszcze bardziej uatrakcyjnia nam podróż, dlatego też często zjeżdżamy z dróg sugerowanych przez GPS na drogi niższej kategorii, licząc na ciekawsze krajobrazy i może jakieś nieoczekiwane doznania. Dlatego też zdarza nam się trafiać do miejscowości nieopisywanych w przewodnikach a zaskakujących pozytywnymi wrażeniami.

Mamy nadzieję, że nasze uwagi o „kamperowaniu” i opis naszej podróży zainspirują Was do zaprojektowania własnej przygody. A jeśli chcecie więcej się dowiedzieć, czy wirtualnie pojeździć z nami, to zapraszamy na nasz facebookowy profil „Kamperem w nieznane”.