Q4Alu internet MB64367 Biznes 2022, Biznes

Q4Alu: aluminiowa stolarka dla wymagających

Fot. Marcin Betliński

Gdyby zaznaczyć na mapie punkty, do których docierają wyroby spółki Q4Alu Windows, można by się zdziwić, bo często oprócz wielkich europejskich miast są to miejsca oddalone od cywilizacji. Koszalińska fabryka podejmuje się trudnych wyzwań: produkuje na przykład okna o wielkiej powierzchni przeszkleń i na dokładkę dostarcza je na budowy domów stawianych wysoko w norweskich górach albo na skalistych wysepkach. Firma urządza się właśnie w nowej lokalizacji i przygotowuje do rozbudowy.

Spółka Q4Alu zajmuje się produkcją okien, drzwi oraz fasad z aluminium w wielu wariantach funkcjonalnych i stylistycznych. Swoją działalność rozpoczęła w 1994 roku, będąc Działem Aluminium firmy PUF. W 2015 roku nastąpiło przekształcenie działu w odrębną firmę Q4Alu, która może pochwalić się dużą liczbą realizacji w całej Europie: od domów prywatnych, przez biura, budynki użyteczności publicznej, po apartamentowce. Wyprodukowane przez nią okna trafiają w różne części świata i zdobią prestiżowe obiekty Berlina, Amsterdamu, Brukseli, Hamburga, Zurychu, Frankfurtu, Londynu, Kolonii. Docierają nawet na antypody, a konkretnie – do Australii i Nowej Zelandii.

Od paru miesięcy firma zajmuje obiekty przy ulicy Dworcowej 29A w podkoszalińskich Mścicach, dokąd przeprowadziła się z pierwotnej lokalizacji przy koszalińskiej ulicy Różanej, którą dzieliła z PUF Windows. Przeprowadzka była koniecznością, bo produkcja obu spółek stale rośnie, co wymaga coraz więcej powierzchni.

W Mścicach Q4Alu ma do dyspozycji dwie hale produkcyjne położone na działce o powierzchni 6000 metrów kwadratowych, co oznacza rezerwę miejsca na potrzeby składowania materiałów i ewentualnej przyszłej rozbudowy. Pierwszym jej etapem będzie zapewne połączenie istniejących hal dodatkowym zadaszeniem i uzyskanie dodatkowej przestrzeni magazynowej, załadunkowej albo produkcyjnej.

Firmą zarządzają Wojciech Gilewski i Łukasz Wenta. Jak podkreślają młodzi menedżerowie, przenosiny do Mścic otwierają przed Q4Alu nowe możliwości: – Wynajmując hale, dostaliśmy jednocześnie propozycję ich kupna. Zamierzamy z niej skorzystać – zapowiadają.

Jak radzą sobie w obecnej niepewnej sytuacji gospodarczej? Wojciech Gilewski mówi: – Podwyżki cen uniemożliwiają długookresowe planowanie. Mamy w tym roku za sobą już trzykrotną podwyżkę ceny szkła, jedną ceny aluminium i nie jest to jeszcze koniec. W oficjalnych przekazach medialnych mówi się teraz o tym, co my dostrzegaliśmy już od dobrych paru miesięcy. Wojna na Ukrainie miała wpływ na ruchy cen, ale w gruncie rzeczy istotniejsze są odłożone w czasie konsekwencje drożejących źródeł energii. Wystarczy powołać się na nasze doświadczenie: w momencie przeprowadzki i podpisywania umowy na dostawę prądu płaciliśmy za megawatogodzinę nieco ponad 300 zł a obecnie już 1300 zł. To pokazuje skalę problemów, z którymi się borykamy. Klienci, którzy planowali inwestycje, wstrzymują się z nimi. Inni, którzy mają zaawansowane budowy, kończą je, a więc nadal zamawiają okna.

Łukasz Wenta dodaje: – Nie poddajemy się, mamy pomysły na rozwój sprzedaży. Ważne, że działamy w grupie firm. Każdy z nas ma określony profil produkcji i krąg odbiorców. Jeśli ktoś z klientów kupujących zazwyczaj okna plastikowe, potrzebuje drewnianych albo aluminiowych, jesteśmy w stanie w ramach grupy dostarczyć potrzebny mu asortyment. Nasi klienci nie należą do jakiejś jednej dominującej kategorii. Mamy część inwestycyjną i chodzi tu na przykład o hotele – w większości ulokowane za granicą. Tych klientów obsługujemy samodzielnie. Ale mamy również odbiorców na zasadzie transakcji B2B, którzy zamawiają nasze wyroby na użytek prowadzonych przez siebie inwestycji albo dla innych odbiorców. Coraz większy udział ma również sprzedaż krajowa o zróżnicowanym charakterze, choć dominuje budownictwo mieszkaniowe.

Zdarzają się ciekawe zamówienia indywidualne, które okazują się dużym wyzwaniem: – Robiliśmy na przykład okna z szybami o wymiarach 3 na 6 metrów, które ważyły 1,3 tony – relacjonuje Wojciech Gilewski. – O dziwo większy problemem niż montaż była logistyka dostawy. Dom powstawał wysoko w górach. Drogi dojazdowe były bardzo wąskie i kręte. Montaż przeprowadziły raptem dwie osoby – nasi doświadczeni montażyści, którzy znakomicie operowali sprzętem. Specjalistyczny sprzęt jest obecnie koniecznością, bo dominujący trend projektowy wymusza bardzo duże powierzchnie przeszkleń, a więc okna ciężkie.

Inne zamówienie – również z Norwegii – dotyczyło domu budowanego na wyspie. Okna, bardzo duże, ostatecznie dostarczono na plac budowy helikopterem. Łukasz Wenta mówi: – Dla nas wyzwaniem w tym przypadku było odpowiednie opakowanie zamówionych okien, aby nic się im nie stało w trakcie podróży i w czasie dostawy powietrznej na wyspę.

Skąd biorą się zamówienia? – Klientów pozyskujemy na rozmaite sposoby. Ale wyraźnie musimy podkreślić, że każde zrealizowane trudne zamówienie przynosi kolejne, bo klienci dzielą się opiniami. Zresztą tak działamy od początku, czyli od roku 2015. Klienci wybierają nas z powodu czyjegoś polecenia – podkreśla Wojciech Gilewski. – Spotykamy się z opiniami typu: „Tak, jesteście trochę drożsi niż konkurencja, ale tutaj mam Krzysztofa czy Bernarda, którzy pomogą w każdej podbramkowej sytuacji. W wytwórniach molochach jestem numerem i czekam na reakcję na przykład dwa tygodnie.” To dobrze oddaje nasze podejście do klienta, bo opiera się ono na budowaniu stabilnych i otwartych relacji.

Łukasz Wenta kwituje: – Nie boimy się wyzwań. Specjalizujemy się w nietypowych zamówieniach i nadal tak będzie. Nasze okna z pewnością można zaliczyć do produktów kategorii premium, a ten ten rynek jest stosunkowo odporny na kryzysy. Obecnie skupiamy się na ciągłości produkcji, stopniowo dostosowując budynki do naszych potrzeb. Załogę tworzą osoby, które są z nami od początku. Ukształtował się zgrany zespół, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni, a własna siedziba sprzyja dalszej konsolidacji. Z taką ekipą nie boimy się o przyszłość.