obese boy who is overweight pink background scaled Zdrowie i uroda
Obese boy who is overweight on a pink background.

Pandemia kontra pandemia

W czasie pandemii COVID-19 przeciętny Europejczyk przytył średnio 6 kg. Nic dziwnego. Pandemia zmieniła absolutnie wszystko: nasz system pracy, nauki, rekreacji, relacje społeczne i zachowania konsumenckie, w tym te związane z zakupem i konsumpcją żywności.

W czasie pandemii powszechnie zmieniliśmy swe nawyki żywieniowe, niestety, na gorsze: 34% osób jadło więcej, a 19% zwiększyło spożycie przetworzonego mięsa, fast food-ów, ciast oraz alkoholu. Badania z początków pandemii wskazały, że większość z nas robiło zakupy rzadziej, ale za to ponad połowa kupowała znacznie więcej i na zapas.

Było źle, jest gorzej

Wzrósł odsetek osób planujących zakupy z wyprzedzeniem, ale i tak znacznie więcej osób robiło za duże zakupy w stosunku do czasów sprzed pandemii, co wiązało się zarówno ze spożywaniem, ale i z wyrzucaniem większych ilości żywności, szczególne tej mniej trwałej: warzyw, owoców i pieczywa.

Ofiarami lockdownu zostały także dzieci i młodzież. Badania konsumenckie oraz dotyczące aktywności fizycznej pokazują, że było źle, ale po pandemii jest jeszcze gorzej. Sytuacja jest bardzo poważna. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Z konsekwencjami tego trendu będziemy się boleśnie mierzyć przez lata, znacznie dłużej niż z COVID-em, a tymczasem w walce z pandemią otyłości globalnie przegrywamy.

Brak świadomości kosztów otyłości

Doświadczenia pediatrów, dietetyków, specjalistów endokrynologii dziecięcej pokazują, że 30% rodziców dzieci z nieprawidłową masą ciała w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego.

Zdarza się i tak, że rodzice nie wiedzą, ile dziecko waży i ile powinno ważyć. Niemal połowa rodziców błędnie postrzega masę ciała swoich dzieci, zwykle zaniżając jej wartość. Rodzice nie wiedzą, jakie porcje jedzenia są adekwatne do wieku dziecka i często zawyżają porcje posiłków.

W naszej kulturze mocno zakorzenione jest przekonanie, że pulchniutkie dziecko, to dziecko zdrowe, „zaopiekowane”, wykarmione i szczęśliwe. Pokutuje pogląd, że dziecko „się wyciągnie” i z tego „wyrośnie”. Nic bardziej błędnego.

Co może zrobić dorosły, by pomóc dziecku? Po pierwsze zdiagnozować i zacząć działać. Szuka

przyczyn problemu, ale nie szukać winnych. Jeśli chcą Państwo mieć pewność, że wasze dziecko rozwija się prawidłowo lub niepokoi was masa ciała dziecka, zweryfikujcie to w gabinecie lekarza i dietetyka. Specjaliści ocenią stan odżywienia, proporcje w budowie ciała, sprawdzą, czy ewentualne problemy z nadmiernym przyrostem tkanki tłuszczowej są wtórne wobec innych problemów zdrowotnych, czy też wynikają ze stylu życia dziecka i rodziny.

Zbyt duża masa ciała u dzieci związana z nagromadzeniem tkanki tłuszczowej, spowodowana jest wieloma czynnikami: nieprawidłowym żywieniem, brakiem ruchu, czynnikami genetycznymi, hormonalnymi i społecznymi. Ponieważ dziecko rośnie, a zapotrzebowanie na składniki odżywcze jest zmienne, redukcja tkanki tłuszczowej musi być bezpieczna. Choroba otyłościowa początkowo nie daje objawów, ale dzisiaj nie są rzadkością nawet kilkuletnie dzieci z zaburzeniami metabolicznymi, podwyższoną glikemią czy już cukrzycą typu 2, nadciśnieniem, zaburzeniami lipidowymi, czy stłuszczeniem wątroby. Zbyt wysokie poziomy markerów stanu zapalnego stwierdza się u otyłych dzieci już w wieku 2-3 lat. To przerażające, ale co czwarte dziecko chorujące na otyłość ma najbardziej zaawansowaną postać choroby – otyłość trzeciego stopnia. Skraca ona życie nawet o 17 lat – w zależności od tego, w jakim wieku nastąpi jej rozwój. Szanse, że takie dzieci dożyją 70 lat, wynoszą maksymalnie 60 procent.

Od ciebie zależy zdrowie dziecka

Dawaj przykład i zmieniaj nawyki razem z dzieckiem. Od najmłodszych lat życia dziecka kształtują się jego rutynowe i nawykowe zachowania żywieniowe, które będą ujawniały się także w dorosłym życiu. Doświadczenia nabyte w dzieciństwie determinują także nasze preferencje żywieniowe, uczą co jest dla nas smaczne lub mało atrakcyjne.

Psychologiczne uwarunkowania naszych relacji z jedzeniem są bardzo skomplikowane i wielowymiarowe. Choć tak wiele energii wkładamy w pozyskanie informacji na temat zdrowego odżywiania, koncentrowanie się wyłącznie na zdobywaniu wiedzy o jedzeniu wcale nie powoduje, że dokonujemy automatycznie właściwych wyborów żywieniowych. Wszyscy przecież wiemy, że należy jeść zdrowo i unikać kalorycznych i mniej zdrowych produktów, jednak to za mało by zmienić swoje przyzwyczajenia, prawda?

Wykłady, pogadanki w przedszkolach, szkołach są ważne z punktu widzenia poznania, jednak niewystarczające w kwestii zmiany nawyków. Dlaczego? Dlatego, że większość zachowań związanych z jedzeniem bazuje nie na racjonalnej analizie, lecz na rutynie i nawykach opartych o emocje i sygnały. Dzieci kształtują swoje nawyki żywieniowe głównie w oparciu o obserwację najbliższego otoczenia.

Młodzi ludzie uważają zdrowe odżywianie za ważne, jednak mimo posiadania tej wiedzy, nie potrafią radzić sobie z pokusami. Otaczają ich półki pełne niezdrowych przekąsek, bombardują oddziałujące podprogowo reklamy wysokokalorycznych, przetworzonych smakołyków. Mama zabrania jeść słodyczy, a sama ukrywa, że też podjada. Jak dziecko ma się w tym wszystkim odnaleźć? Jak uczyć dzieci by nie ulegały pokusom, kiedy są poza zasięgiem dorosłych?

Im starsze dziecko, tym kontrola rodzicielska staje się ograniczona, a rośnie wpływ i autorytet grup rówieśniczych. Ważne więc, by od malucha uczyć dziecko także mechanizmów samoregulacji jedzenia. W przypadku małych dzieci będzie to wymagało aktywności rodzica i wskazywania alternatyw oraz modelowania zachowania dziecka poprzez odzwierciedlenie zachowań rodziców zgodnie z zasadą „czym skorupka za młodu nasiąknie”.

To niełatwe, ale ważne

Strategie zmiany nawyków żywieniowych oparte na samoregulacji są bardzo trudne nawet dla wielu dorosłych. Wymagają zdolności do refleksji i umiejętności dostrzeżenia długoterminowych konsekwencji konkretnego zachowania. Nie jesteśmy jednak całkiem bezradni.

Istnieje kilka metod, by nauczyć dziecko unikania, kontroli pokus, odwracania uwagi od przekąsek, ich ignorowania, ustalania celów i priorytetów. Wymaga to jednak cierpliwości i czasu, a także nierzadko zmiany organizacji życia rodzinnego i zmiany zasad dla wszystkich.

Nastolatki, choć z pozoru zbuntowane i negujące autorytet rodziców, wskazują właśnie ich jako osoby, od których oczekują wsparcia w zakresie zdrowego odżywiania. Doceńmy to! Nawet jeśli starania rodziców wydają się „rzucaniem grochem o ścianę” i budzą poczucie bezskuteczności, a nawet bezradności, rodzice powinni w dalszym ciągu, konsekwentnie podtrzymywać prozdrowotne zachowania żywieniowe w domu.

Nie przekarmiaj latorośli. Dzieci z natury rzeczy mają dobrze wykształcone mechanizmy regulacji głodu i sytości (dopóki ich nie popsujemy poprzez zaburzenie rytmu posiłków, wielkości porcji, kaloryczności). Bieganie za dzieckiem z łyżką, podtykanie co rusz nowych smakołyków, prośby, namawianie i negocjacje, nie wspominając o próbach przekupstwa by tylko cokolwiek zjadło, wynika oczywiście z troski i obaw by miało siłę, było dożywione i nic mu nie brakowało, jednak jest to strategia, która przyniesie więcej strat niż pożytku.

Okazuj miłość i troskę w inny sposób niż poprzez jedzenie. We współczesnym świecie słodycze są komunikatem społecznym, symbolizują wdzięczność, miłość, szczęście, wzmacniając podstępnie związek emocji z jedzeniem poprzez chwilową poprawę nastroju. Jeśli obserwujesz, że to popularny trend w rodzinie i otoczeniu dziecka, włącz w zmiany rodzinę: babcie, ciocie, dziadków, bo to oni, obok rodziców mają największy wpływ na dziecko.

Zakazywać czy nagradzać?

Restrykcje żywieniowe, tworzenie list produktów „zakazanych” czyli etykietowanie jedzenia, dzielenie na dobre i złe, nadmierna kontrola, presja czy krytyka wyglądu może przynieść opłakane skutki, z rozwojem zaburzeń odżywania włącznie.

Codziennie każdy z nas podejmuje kilkanaście mniej lub bardziej świadomych decyzji związanych z jedzeniem, trudno więc oczekiwać, że wszystkie będą właściwe i zgodne z zaleceniami. Nagradzanie jedzeniem preferowanego z punktu widzenia rodzica zachowania dziecka będzie wprawdzie wzmacniać je pozytywnie, jednak w perspektywie lat zbuduje nawyk nagradzania się jedzeniem i zwiększy siłę jedzenia jako przyjemnego motywatora w późniejszym życiu, zwiększając ryzyko rozwoju otyłości.

Z drugiej strony, obserwowany przeze mnie dość często zbyt duży liberalizm ze strony rodziców, niewtrącanie się w to co dziecko je, pozostawianie mu zbyt dużego obszaru wolnego wyboru czy oddelegowanie dziecka do baru czy babci także nie daje dobrych rezultatów. Dzieci, zwłaszcza starsze, mimo że nie chcą by mówić im co mają zrobić, wyraźnie oczekują uwagi i chcą, by rodzice byli ich drogowskazem. Chcą się od nas uczyć. Nie zostawiajmy ich z tym problemem.