Port Literackie 2015 100 wierszy polskich stosownej dlugosci Kultura

Artur Burszta: „Bycie w kontrze daje niezależność”

Fot. Maksymilian Rigamonti

svg%3E Kultura
Stronie Slaskie, 12.09.2019. 24 Stacja Literatura, fot. Maksymilian Rigamonti fot. Maksymilian Rigamonti

Najstarszy festiwal literacki w Polsce przeprowadził się z Dolnego Śląska do Kołobrzegu. Jego 27. edycja pod nazwą TransPort Literacki odbędzie się w ostatni weekend września br. Twórcą festiwalu jest Artur Burszta, założyciel i właściciel Biura Literackiego. O swoim wydawnictwie i o festiwalu mówi, że są nietypowe. A jak bardzo nietypowy musi być człowiek, który na rynku wydawniczym i festiwalowym utrzymuje się już trzecią dekadę?

Mówi o sobie, że woli popychać literaturę niż ją ciągnąć. Wybiera nieprzypadkowe książki, publikuje mniej znane teksty, daje szansę nowym autorom. Nie schlebia masowym gustom. Można o nim powiedzieć, że znajduje się w opozycji do literackiego mainstreamu i to ceni sobie najbardziej. Bycie w kontrze daje mu poczucie niezależności. A niezależność w kulturze jest najważniejsza, choć dziś jest o nią coraz trudniej. – Naciski pojawią się wcześniej lub później – mówi.

Biuro Literackie, które założył w 1996 r., wydaje około 30 książek rocznie: od klasyków, przez wybitnych twórców współczesnych, po obiecujących debiutantów. Wyróżnianych i nagradzanych, tak jak i samo Biuro. Dziś trudno w to uwierzyć, ale pierwszą siedzibą wydawnictwa była… sypialnia Artura Burszty.

Stronie Śląskie – Legnica – Wrocław – Stronie Śląskie

Wszystko zaczęło się w pierwszej połowie lat 90. od Niemiecko-Polskich Spotkań Młodych Pisarzy w Stroniu Śląskim. To rodzinne miasto Artura Burszty, w którym jako młody chłopak jest radnym. Ma duszę społecznika, lubi się angażować w różne przedsięwzięcia. Zostaje kierownikiem domu kultury, pisze do lokalnej prasy, prowadzi swoją stację radiową.

Zakłada też fundację kultury i rozpoczyna współpracę przy organizacji Spotkań. Kiedy po dwóch latach przeprowadzi się do Legnicy, Niemiecko-Polskie Spotkania przekształci w Europejskie Spotkania Młodych Pisarzy. Szybko wpadnie jednak na pomysł zupełnie nowej formuły festiwalu i tak w 1997 r. narodzi się Fort Legnica. – Fort był w tamtym czasie zamkniętą enklawą wolności, literackim odpowiednikiem Jarocina – wspomina. – Kiedy powstało Biuro Literackie i otworzyliśmy się na nowych autorów, festiwal zmienił nazwę na Port.

Zmienił nie tylko nazwę, ale i siedzibę, bo przez kolejnych 12 lat odbywał się we Wrocławiu. Aż do 2015 r., kiedy Artur Burszta podjął decyzję, że czas na kolejną zmianę i powrócił z festiwalem do rodzinnego Stronia. „Na chwilę”, a został tam przez sześć lat. – To była szalona decyzja – śmieje się dziś. – Ale taki idealista jak ja, nie ma problemu z podejmowaniem szalonych decyzji.

Na czym polegało to szaleństwo? A jak inaczej nazwać przeprowadzkę, z Wrocławia, Europejskiej Stolicy Kultury, i porzucenie wsparcia, również finansowego, jakie daje duże miasto, na rzecz malowniczego, ale niewielkiego, liczącego niespełna 6 tysięcy mieszkańców miasteczka, do którego nawet trudno jest dotrzeć? – Nie mieliśmy ani środków, ani warunków, żeby zorganizować tak duże, międzynarodowe wydarzenie. Zagranicznych autorów odbieraliśmy z lotniska w Pradze. Ale czułem, że Stronie zadziała na wszystkich ożywczo. Udało się, a Festiwal organizowany w budynku nieczynnej stacji kolejowej zyskał nazwę: Stacja.

Artur Burszta nie boi się zmian. On tych zmian wręcz potrzebuje. – A jaka byłaby przyjemność robić to samo przez 27 lat? – pyta przewrotnie i dodaje, że restart, czy jak to woli regeneracja, co jakiś czas każdemu jest potrzebna. Nawet tak głęboka jak w przypadku festiwalu, który zmienia i miejsce, i nazwę, i formułę. – Wbrew pozorom takie działania przynoszą więcej korzyści niż trwanie przy starej nazwie, tej samej formule.

To dzięki temu o jego festiwalu mówi się, że jest najstarszym metrykalnie w Polsce, ale najmłodszym duchem. I wciąż przyciąga kolejne pokolenia.

svg%3E Kultura

Kołobrzeski wiatr zmian

Do Kołobrzegu po raz pierwszy przyjechał 20 lat temu na wczasy z rodziną. Spodobało mu się w nim na tyle, że po kilku latach przeprowadził się do niego na stałe. Przeniósł tu Biuro Literackie, a od tego roku także Festiwal. Nowe miejsce oznacza nową nazwę: TransPort Literacki. Port – to oczywiste, ze względu na nawiązanie do historycznej nazwy imprezy, ale też nadmorską lokalizację. A Trans? – Wyprowadzka w 2016 r. z Wrocławia do Stronia Śląskiego, zmiana nazwy na Stację Literatura, to był głęboki reset, otwarcie na debiutantów i początkujących autorów, także piszących prozę, metaforyczną pierwszą kolejową stację, z której wspólnie ruszali w drogę nowi autorzy. W Kołobrzegu też będzie chodziło o transport, ale już nieco inny, bardziej osobisty, bez konkretnego adresu, bez granic – mówi Burszta i dodaje, że transport jest też słowem uniwersalnym, międzynarodowym, a festiwal w Kołobrzegu ma mieć taki charakter.

Na kołobrzeskim Festiwalu światową premierę będzie miała książka „Faith, Hope & Carnage” Nicka Cave’a. Polscy czytelnicy poznają ją tego samego dnia, co Amerykanie, Australijczycy i Anglicy. W ramach festiwalowych wydarzeń zaprezentowanych zostanie ponad trzydzieści książek, które od września ukazują się już z logo Kołobrzegu. Na festiwal przyjedzie blisko 70 twórców oraz menedżerów literackich z kilkunastu krajów, także z Azji.

Na szczególną uwagę zasługuje Nowy Kanon Literatury Europejskiej, który będzie ważnym elementem festiwalowego programu. To niezwykły projekt wydawniczy, wyróżniony w unijnym programie „Kreatywna Europa” z oceną 95 punktów na 100 możliwych. 21 książek napisanych przez 21 autorek i autorów, przetłumaczonych przez 21 tłumaczy i tłumaczek z 21 europejskich języków. Każda z nich podejmuje ważne współczesne tematy: ekologię, emigrację, LGBT, patriarchat, przemoc, wykluczenie czy zmiany klimatyczne. Ich autorzy w swoich krajach są znani i nagradzani, ale polscy czytelnicy nie mieli okazji jeszcze zapoznać się z ich twórczością. I to się teraz zmieni. – To projekt rozpisany na trzy kolejne lata. W każdym roku ukaże się 7 tytułów. Ze względu na wojnę w Ukrainie zdecydowaliśmy, że zainauguruje go książka Hałyny Kruk „Ktokolwiek tylko nie ja” w tłumaczeniu Bohdana Zadury.

Na kołobrzeskim TransPorcie nie zabraknie pracowni, do których w każdym roku zgłasza się kilkaset osób. W Kołobrzegu zadebiutuje grupa czytelników. To nowość, bo do tej pory w pracowniach spotykali się tylko twórcy i ludzie z branży wydawniczej. – Zależy mi na budowaniu wspólnoty miłośników dobrych książek, nie tylko ludzi piszących. Liczę, że uda nam się wciągnąć do niej mieszkańców Kołobrzegu – mówi Burszta. Nagrodę „Koło brzegu prozy i poezji” dla najważniejszego tekstu zaprezentowanego na Festiwalu wręczą więc kołobrzescy uczniowie. Dla najmłodszych czytelników przygotowano natomiast spotkanie z książką Marka Vadasa „Ucieczka”. To druga pozycja wydana w ramach Nowego Kanonu Literatury Europejskiej. Jej bohaterem jest mały chłopiec, który wraz ze swoim psem musi opuścić dom i szukać bezpiecznego miejsca. Dzięki takim książkom można lepiej wytłumaczyć dzieciom tragedię ich rówieśników uciekających z Ukrainy.

svg%3E Kultura

Fest Ukraine

Z Biurem Literackim od blisko dwudziestu lat współpracuje wielu ukraińskich pisarzy i poetów. Wraz z ukraińskim PEN Clubem oraz festiwalami m.in. z Berlina, Barcelony i Brukseli wydawnictwo przygotowuje duży międzynarodowy projekt „Fest Ukraine”, który ma być dla nich wsparciem. – Kiedy wojna się skończy, najważniejsza będzie odbudowa kraju. Nie będzie się wtedy myślało o kulturze i jej twórcach – mówi Artur Burszta. – Chcielibyśmy, żeby autorki i autorzy z Ukrainy mieli szansę zaistnieć na międzynarodowych festiwalach, by ich książki nadal mogły się ukazywać, także za granicą. To kolejny projekt, na który trzeba uzyskać grant. Na razie będą go wspierać środki ze sprzedaży antologii „100 wierszy wolnych z Ukrainy” z premierowymi przekładami Bohdana Zadury. W antologii znajdują się wiersze 39 autorów. – Dwóch już nieżyjących, więc musieliśmy dotrzeć do 37 poetek i poetów – mówi Artur Burszta. – I udało nam się skontaktować z 34. To bardzo pocieszające w tej wojennej sytuacji. Choć ich historie i świadectwa mają prawo przerażać. Nakładem Biura Literackiego ukażą się też tłumaczenia esejów i felietonów twórców ukraińskich pisanych od wybuchu wojny. – To nie będą pamiętniki, ale wojna postrzegana w literacki sposób – mówi Burszta.

Trzymać rękę na pulsie

Jak przetrwać prawie trzy dekady na rynku wydawniczym i wciąż mieć ochotę na nowe wyzwania? – Trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie. Być w środku tego, co się dzieje. Być aktywnym odbiorcą sztuki i kultury. Słuchać muzyki, oglądać seriale, czytać… Chociaż z tym ostatnim mam akurat ostatnio kłopot. Jest tak dużo książek związanych z naszą działalnością, że brakuje czasu na inne. Leżą i czekają na inne czasy. Artur Burszta nie ulega temu, co jest aktualnie modne. – Zawsze staram się iść dwa kroki do przodu. Proponować naszym odbiorcom coś całkowicie innego, nowego, świeżego. Nie zawsze spotyka się to ze zrozumieniem, ale po jakimś czasie często widzę, że inni animatorzy kultury zaczynają robić dokładnie to samo.

TransPort Literacki to kolejne nowe otwarcie dla Festiwalu. Na szczęście nie trzeba zaczynać od zera. – To jest dla nas trudny rok, przejściowy. Z pewnością nie uda się uniknąć błędów, ale dajemy sobie do nich prawo. Powiem więcej, one są bardzo potrzebne, można na nich nauczyć się więcej aniżeli na ciągłym powtarzaniu tych samych wypróbowanych działań – mówi. Czuje się potrzebny w Kołobrzegu. Wierzy, że TransPort Literacki będzie szansą na zmianę jego wizerunku. Także za granicą. Chciałby też, żeby stał się ważnym wydarzeniem dla Kołobrzeżan – tych młodych, ale także i tych starszych. To nie stanie się od razu, ale Artur Burszta jest zwolennikiem metody małych kroków. – Potrzebna jest konsekwentna, systematyczna i wieloletnia praca. A my nie tylko to potrafimy robić, ale też mocno w to wierzymy. Deklaruje też, że Festiwal zakotwiczy w Kołobrzegu na dłużej. A może już na zawsze?

svg%3E Kultura